oby w końcu było dobrze... Pierwszy test 26.11 był negatywny. Drugi (i 4 kolejne) w poniedziałek 28.11. Bladziochy ale widoczne
dzisiaj kreska widoczna, a beta wyniosła 51,2.
cieszę się bardzo, ale czekam do wizyty w poniedziałek. Zastanawiam się nad zwolnieniem ze względu na rodzaj pracy- siedzę tyle godzin z dziećmi i młodzieżą (od zerówki do gimnazjum), a rodzice często nie mogą brać zwolnień gdy dzieciak chory (szczególnie na wsi). Łażą potem takie zasmarkane, kichające i prychające.. Wczoraj dwóm dziewczynkom mierzyłam temperaturę - jedna 37, ale druga 39 i z bólu głowy aż płakała.. Świetlica to chyba nie miejsce dla wczesnej ciąży i to po takich przejściach wcześniejszych.. Co myślicie, co ja mam zrobić??
ja lubię swoją pracę, boję się tylko o te zarazki i wirusy no i na świetlicy ciągle trzeba kucać, klękać schylać się, coś przenosić i podnosić.. W tym tygodniu chyba jeszcze nie pójdę. Wystawię proponowane oceny na semestr i dopiero wtedy.
śniło mi się 22 grudnia, że na usg były dwa serduszka, a 28 grudnia rzeczywiście były dwa
niesamowite. Czuję się fatalnie, ciągle wymiotuję i mam mdłości, jest mi zimno, odruch wymiotny towarzyszy mi przy wszystkim co robię. Na dodatek dzisiaj boli ząb a to najgorszy rodzaj bólu jak dla mnie.

Życzę ci kochanie wszystkiego dobrego,niech beta rośnie a maleństwo pięknie się rozwijało