Miało się naturalnie nie udać, miały być inseminacje, in vitra....
A jednak!
Całkiem niespodziewanie okazało się, że jestem w ciąży. Cieszę się jak wariat, Boję się jak szalona o maleństwo. Przeczołgana doświadczeniem czekam spokojnie, nie jestem kąpana w gorącej wodzie.... W przyszłym tygodniu zrobię szereg bet żeby mieć pewność że kuleczka rośnie, umówię się na 1 wizytę (chyba już serduszkową) czy ulży mi jak zobaczę serduszko bijące w idealnym rytmie pod moim sercem? Troszkę na pewno, ale strach i obawa na pewno i tak zostanie....
Jest strach, każda wizyta w toalecie to przyśpieszone bicie serca i sprawdzanie czy przypadkowo nie ma krwi... Stało się to rutyną z którą nie potrafię walczyć. Instynkt robi swoje.
Powoli uczymy się z kłaczkami, że pojawi się maleństwo, że są strefy bez kłaczka, że nie wolno skakać na malutkie człowieki, że nie wolno podgryzać wszystkiego co się rusza i że nie każda rzecz leżąca na podłodze jest do zabawy.
Pojawienie się szczeniaka w domu wprowadziło zamieszanie ale dało mi masę czasu aby nauczyć się organizacji i zapinania na ostatni guzik, teraz zostaje kilka miesięcy żeby szczeniaka nauczyć że nastąpią zmiany i mimo że pojawi się maleństwo wcale nasze zabawy i rytuały nie pójdą w zapomnienie....
Ciążowe zmiany?
Hmmmm nie spodziewałam się, że ulubione dżinsy tak szybko staną się ciasne, niby się zapinam ale... czuję mega dyskomfort. W nocy pobudki na siku, wracanie do łóżka i co? Nie mogę zasnąć i żołądek się domaga żeby coś wpałaszować więc wstaję biorę owocka i czekam aż organizm postanowi się zmęczyć i zasnąć...
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 stycznia 2023, 13:50
Zrobiłam betę i progesteron czekam na wyniki jak na szpilkach.
Wszystko dzieje się tak szybko, że chyba nie potrafię tego ogarnąć.... Zwlekałam troszkę z tymi badaniami, bałam się ich jak ognia, ale dzisiaj podeszłam do nich z podniesioną głową, że przecież musi być w końcu dobrze
Mąż zaczął się interesować co za badania na co czekamy co w nich ma wyjść lub nie wyjść, no i jak dzisiaj się kułam to co mam jutro i moje tłumaczenie
beta to nasz maluszek w liczbach, poziom bety pokazuje jak duży już jest maluch a powtórzona po 48h daje nam informację czy maluszek dobrze się rozwija bo jest jakiś tam przyrost a progesteron to taki hormon który podtrzymuje ciążę jak jest niski to jest ryzyko poronienia itd a jutro mam USG żeby podglądnąć malucha
Mąż zrobił wielkie oczy i powiedział "to czekamy na wysokie wyniki"
Zaczynam powolutku się cieszyć naszym malutkim kropeczkiem, mam tylko nadzieję, że nie za szybko
Wyniki:
beta: 2286,0 mIU/ml
progesteron: 9,87 ng/ml
Jest dramat.....
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 stycznia 2023, 16:01
wizyta, nerwy, stres, nowe uczucie jakim jest przeraźliwy strach...
badanie ginekologiczne -> szyjka zamknięta, śluz w porządku, nadżerki brak tutaj wszystko wygląda ładnie
badanie USG -> pani się zrelaksuje, bo ciężko będzie wykonać badanie, o tutaj jest, piękny pęcherzyk ciążowy, zrobię pani dokumentację żeby się pani w domu napatrzyła, a teraz pani tutaj zerknie.... Widzi pani tą czarną plamkę? tak. To pęcherzyk ciążowy, a tą małą białą kropeczkę w czarnej plamce? tak. To pani maleństwo.... Ciąża jak najbardziej jest wewnątrz maciczna jest to ok 4 tydzień więc wychodzi że owulacja musiała być ciut później, ale jak na razie wszystko wygląda prawidłowo, za 2 tygodnie jak się pani pojawi u mnie to już pani pokażę serduszko i maleństwo będzie już większe i wszystko będzie ładnie widać.
Pierwszy raz lekarz poświęcił mi tyle czasu ile potrzebowałam, siedziałam w gabinecie ponad godzinę, lekarz spokojnie wszystko tłumaczył, odpowiadał na wszystkie pytania i sam pytał czy chcę jeszcze o coś zapytać i czy wszystko na tym etapie jest dla mnie jasne, wytłumaczył plan działania, że na następnej wizycie jak zobaczymy serduszko założymy kartę ciąży, a że teraz mam się nie denerwować, bety i progesteronu nie robić 2 raz bo to tylko niepotrzebne nerwy i stresy, które teraz są najmniej potrzebne. Dostałam receptę na duphaston 2x1 choć wg lekarza, to progesteron wg norm laboratorium jest w normie nie jest niski więc nie powinnam się stresować, wiadomo progesteron dodatkowo nie zaszkodzi, ja będę spokojniejsza więc łykamy go sobie do następnej wizyty.
Wizytę oceniam 15/10 jestem miło zaskoczona, lekarz naprawdę z powołania z sercem na dłoni
a my z groszkiem rośniemy i się nie stresujemy tatuś groszka też się wzruszył widząc tą maleńką kropeczkę na zdjęciu Byle do 31.01
Psina też chyba coś czuje, że coś się dzieje, coś się zmienia cały czas wchodzi mi na kolana, zrobiła się straszna przylepka i tylko do mnie, ciągnie mnie do łóżka żeby sobie poleżaczkować, na spacerach nie szaleje jak zawsze, jak świrować to tylko z mężem bo mnie zaczyna powoli unikać z szaleństwami bestia jest mądra i chyba wie że nie jestem już sama
Groszku! widzimy się niedługo rośnij zdrowo
Czuję się fatalnie....
od kilku dni umieram... Jak nie zjem jest mi niedobrze jak zjem to żygam, przespała bym całe dnie, osłabienie i zadyszki do tego czuję się jak w zaawansowanej ciąży. Każdy ruch to eksplozja w cyckach, a nie daj boże jakiś dotyk to aż się zwijam tak bolą, że aż palą.
Teraz jeszcze złapałam opryszczkę i katar ehhh ale dla groszka wszystko
Zmieniły się mi maksymalnie smaki, odrzuciło mnie od słodkiego po kwaśnym mam zgagi a po gorzkim mam kaca
Podobno na początku brzuch nie rośnie a mnie zaczyna wszystko cisnąć i ugniatać, a jak mnie ugniata to jest mi niedobrze i tak w kółko W sumie to lepiej ciążę przespać niż przewisieć nad kiblem, co chyba zbliża się wielkimi krokami bo z rana jak się przebudzę to muszę pędem biec do lodówki coś na szybko zjeść inaczej wymiotuję....
Mąż się śmieje i twierdzi, że boi się co będzie później a ja mnożę na to że to tylko początki są trudne
Zaczynają się zachcianki i już wiem skąd one się biorą! tak! to nie są zachcianki to jest szukanie co w tym momencie zaspokoi chęć na coś dobrego, bo jeżeli kiedyś była to kostka czekolady teraz może się okazać że jest to marynowana pieczarka. Mężu tkwi w tym ze mną kupujemy soczek wypija pół butelki i twierdzi że jesteśmy w ciąży więc musimy się nawadniać szkoda że nie działa to w każdym aspekcie a tylko w tym zachciankowym
Powiedzieliśmy o ciąży mojej mamie. Ucieszyła się, troszkę tak jakby z opóźnieniem złapała co się kroi ale w końcu złapała jak jej powiedzieliśmy to podkreśliliśmy żeby zatrzymała na razie tą informację dla siebie bo jest to malutka ciąża i w dodatku zagrożona i oczywiście się wygadała bratu on znowu nie bardzo się ucieszył że będzie wujkiem znowu jego kieszonkowe pójdzie na zaspokojenie wnusia lub wnusi
Nie mogę się już doczekać wizyty we wtorek.... Mam wrażenie, że czas ucieka mi przez palce... Dopiero co widziałam tą małą kropeczkę a już minął tydzień i zaraz kolejny.... Rany jeszcze tyle do zrobienia a czas leci....
Chcę zabrać męża na jedno USG niech zobaczy co zmajstrował i niech go to troszkę kopnie do działania bo na dzień dzisiejszy chyba jeszcze nie do końca dowierza że to się stało, że już niedługo będziemy tulić swoje małe szczęście.
Zobaczyłam mojego maleńkiego groszka ma 11mm i pięknie bijące serduszko łezka w oczku się zakręciła
ciąża jest młodsza niż wynika z miesiączki, ale przy moich nieregularnych cyklach i owulacjach jest to możliwe. Jestem w około 7 tygodniu ciąży. Przewidywany termin porodu jest na +/- 20 września ale to jeszcze będziemy później wyliczać.
Mąż też się wzruszył jak zobaczył zdjęcie... tak na razie patrzy tylko na zdjęcia jakoś nie chce iść ze mną do gabinetu żeby zobaczyć maluszka "na żywo" może w walentynki go namówię tak 14.02 mamy kolejną wizytę znowu będziemy podglądać maleństwo i zobaczymy jak się miewa nasze malusieńkie szczęście...
kolejne badania zlecone, zero zakazów i nakazów więc cieszymy się ciążą i powolutku zaczyna docierać że to się dzieje naprawdę
zaczynam mieć jakąś depresję i spadek formy.
Od kilku dni cały czas śpię, jak się nie położę to zasypiam na siedząco... Nie mam siły nic zrobić, totalny brak weny, maluszek ewidentnie rośnie bo rozpieranie w podbrzuszu daje się w znaki.
Osoby które dobrze mnie znają już wiedzą, że jestem w ciąży, domyśliły się. Sąsiadka wiedziała w sumie od samego początku, że coś jest na rzeczy... Wariat siedzący na podwórku cały dzień i robiący coś przy zwierzyńcu lub ogródku nagle z domu ledwo wychodzi.... podejrzane.... Znajomi cieszą się z tej ciąży bardzo zastanawiam się czy nie bardziej niż ja z mężem bo my jeszcze jednak troszkę dmuchamy na zimne...
Do wizyty został tydzień. We wtorek kolejne spotkanie z groszkiem. Wtedy też będę się dowiadywać co dalej, co z prenatalnymi, zapytam o te wszystkie testy genetyczne i powoli zaczynam pisać listę z pytaniami... ostatnio jej nie zrobiłam i zapomniałam o kilku rzeczach...
A teraz idę się drzemnąć
Wczoraj widziałam mojego malutkiego szkraba Już nie takiego malutkiego ma całe 2,1 cm tętno 140. Jest maleńki a już łobuzuje i wariuje, macha rączkami jak szalony i skacze jak na trampolinie
zapisujemy się na prenatalne to już ten czas! Kiedy to zleciało? dopiero co robiłam sikańca, dopiero co zobaczyłam ten pęcherzyk bez zarodka i później kolejna wizyta już z zarodkiem i serduszkiem a dzisiaj już maleństwo skacze jak szalone i już umawiamy się na prenatalne.... Czas ucieka jak przez palce.
Ja zaczynam nabierać siły do życia, mniej śpię, mniej mnie mdli, ogólnie mniej wszystkiego ale za to więcej na wadze od początku ciąży +3kg
Misiu malutki rośnij
4 miesiąc
II trymestr
Ostatnio nie miałam jakoś weny tutaj pisać... Ogólny spadek formy, zaczęły się kolejne wymioty, do tego przeziębienie z gorączką i brak siły na kiwnięcie palcem.... Więc chwilowe poprawienie sytuacji w 10 tygodniu trwało zdecydowanie za krótko....
2.03.2022r Odbyły się jedne z najważniejszych badań maleństwa PRENATALNE....
było to 11w+1d i lekarz jak zmierzył malca 4,2cm stwierdził że jest za malutki na to badanie i że będziemy musieli je o tydzień przełożyć, więc maluszek zaczął się przeciągać i naciągać, żeby udowodnić że wcale taki malutki nie jest i nagle naciągnął się do 4,7 cm Badania wyszły super jak i USG tak i Pappa
Bardzo się cieszę, że na prenatalne pojechał z nami mąż nabrał pewności, że to ciąża jak to zobaczył na własne oczy jak maluszek się wierci i kręci Mimo miny z kamienia i tłumaczeń że nic nie widzi łezka się mu w oczku kręciła Miło było patrzeć jak zerka na tego maluszka w brzuszku i się uśmiecha troszkę był zawiedziony, bo nie poznał płci swojego pierworodnego lub pierworodnej ale niestety na to będzie jeszcze musiał troszkę poczekać
Kolejne prenatalne to już te połówkowe będziemy mieć 18 maja w moje urodziny i dzień przed urodzinami męża
Misiu rośnij! we wtorek znowu się zobaczymy
Nie spodziewałam się, że skradniesz moje serducho będąc wielkości fasolki....
Nie spodziewałam się, że potrafisz wywrócić życie do góry nogami będąc jeszcze w brzuszku
Nie spodziewałam się, że można się tak bać o małego Ktosia, którego nie można jeszcze zobaczyć i przytulić....
Nie spodziewałam się, że kiedyś będzie mi dane doświadczyć tych pięknych chwil....
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 marca 2023, 12:00
jutro wkraczamy w 15/16 tydzień
Zaczynam już coraz lepiej czuć kluseczkę, gdyby gin nie potwierdziła mi tego na USG to pewnie bym nie wiedziała że to ruchy naszego maluszka
Kluseczka rośnie jak szalona, jest małą wiercipiętką, przy próbie podejrzenia płci tak wierzgał że nie było szansy zobaczyć, jak już się ułożył maluch dobrze żeby coś widzieć to się zasłonił rączkami ot taki wstydniś maleńki Mamy z mężem wybrane imiona po jednym dla każdego Mamy też za sobą już pierwsze zakupy (chyba te największe) w salonie stanął już wózek i łóżeczko (jeszcze nie poskładane)...
Mąż zaczyna być coraz bardziej tatą doskonale pamięta każdą cyferkę... data porodu, ostatnie centymetry maluszka pamięta wszystko lepiej niż ja... z dumą mówi o małym urwisie i z uśmiechem szuka ze mną akcesoriów dla maluszka.... Odpalił się mu syndrom wicia gniazdka... Mieliśmy tylko odświeżyć wszystkie pomieszczenia, a zaczyna wjeżdżać gruby remont.... i chyba w końcu doczekam się kuchni z prawdziwego zdarzenia a nie tylko aneksu w przejściu
Boję się, że nie zdążymy z wszystkim przed narodzinami remont i maluch to ogromne pożeraczy pieniędzy a teraz z nimi różnie.... Na szczęście powolutku kompletujemy wyprawkę, żeby nie zostać z wszystkim na ostatnią chwilę...
Teraz patrząc na ten wózek i łóżeczko dopiero zaczyna docierać do świadomości, że to jednak się dzieje, że mieszka tam maleństwo, które już niedługo będzie w naszych ramionach, nasz maleńki skarbek na który czekaliśmy wiele lat....
Kluseczko moja maleńka masz już 150g i CRL około 10 cm rośniesz jak na drożdżach i chyba będziesz dziewczynką tatuś bardzo się cieszy, choć powiedział, że kupi ci różowe ubranko jak będzie już miał 100% pewności
Wczoraj po wizycie pojechaliśmy na przejażdżkę w górach drogi są jakie są i te serpentyny góra dół dały się w znaki... czułam jak kruszynka się wierci i kręci
Rośnij kochanie jeszcze troszeczkę a połowa drogi będzie za nami
Dawno mnie tutaj nie było. Porwał mnie szał codzienności i świadomości, że już niedługo Tomira będzie z nami i niewiele zostało czasu na ogarnięcie wszystkiego
Myszko moja maleńka jeszcze 3 miesiące i możesz już wychodzić. Już niewiele zostało, żeby tulić to maleńkie szczęście na które czekaliśmy tyle lat
Kilka razy dziennie czuję, że brzuszek staje się dla Ciebie ciasny, że masz coraz mniej miejsca i nie raz wyraźnie czuć gdzie masz główkę, gdzie nóżki i nawet tatuś już potrafi cię wyczuć kopiesz, wiercisz się i obracasz, uwielbiam jak to robisz, rozpływam się i wyczekuję każdego kolejnego kopniaczka Tatuś też już nie może się doczekać aż cię przytuli Już kupił ci bodziaki i jest w nie zapatrzony jak w obrazek a na bodziakach jest napis "mała góraleczka"
Mamy już skompletowaną większą część wyprawki. Zostało kupić kosmetyki i artykuły higieniczne i kilka jeszcze pierdółek które nie są niezbędne.
Już wiem, że nic nie będzie jak dawniej, wiem że przewrócisz nasze życie do góry nogami, wiem że czeka nas ciężki okres gdy przyjdziesz już na świat, ale czekam z niecierpliwością, Odliczam dni do tego dnia, żeby w końcu móc cię przytulić
Kochanie nie śpiesz się! Ja wiem że masz tam już mało miejsca i zaczyna robić się ciasno, ale tam Ci teraz najlepiej a poza tym mamą jeszcze nie wszystko ma gotowe końcem sierpnia możesz już wychodzić ale teraz grzecznie czekaj
Myszko kochana już jesteśmy na ostatniej prostej 😍 1,5kg szczęścia wiercącego i kopiącego bez opamiętania 😊 sporo już gotowe sporo jeszcze do przygotowania... czasu nie zostało za wiele bo malutka się śpieszy do wyjścia...
Szyjka dosyć szybko się skraca więc wchodzi odpoczynek i leżenie plackiem do 2 sierpnia, później jak sytuacja nie przystopuje to oddział aż do rozwiązania.
Czuję się jak tykająca bomba jeden fałszywy ruch i poród może się zacząć przedwcześnie damy radę innego wyjścia nie ma jak zaciskać nogi i czekać 🙃
Tatuś uwielbia cię zaczepiać a ja uwielbiam jak reagujesz na jego dotyk, wasze zabawy czasami robią się na tyle szalone że muszę was hamować ale mimo wszystko uwielbiam jak się wiercisz i dajesz o sobie znać 😍😍😍
Zalała mnie fala obaw... a co jeśli nie dam rady? A co jak nie będę dobrą mamą? A co jak nie będę potrafiła zaopiekować się maleństwem które dopiero poznaje świat? I nagle z fali obaw zaczyna się fala miłości, zapalają się iskierki w oczach i miga 1000 obrazów jak będzie wyglądać nasza nowa rzeczywistość... maleńka kruszynka wtulona w cyca, maleńkie piąstki zaciskające się na palcu, maleńkie uśmieszki, 9lat czekania, 9lat wyobrażania sobie jak to będzie i ogromne uczucie niewiadomej przed samym końcem.
Tatuś uwielbia cię zaczepiać i czekać na twojego kopniaczka, ale wie że czasami już za dużo tego kopania i stara się ciebie uspokoić, czuję jak delikatnie układasz się do spania jak tata cię lula do spania cudowne jest to uczucie jak odpowiadasz na nasze zaczepki czasami wariujesz i się wygłupiasz a czasami kołyszesz się razem ze mną do spokojnej muzyki. Czasami potrafisz napędzić stracha że to już ten moment i że chcesz już wyjść wtedy moje serce przyśpiesza i ogarnia mnie strach i wielka niepewność... kochanie moje malutkie jeszcze chwilkę poczekaj jeszcze tylko troszkę i pokażemy ci z tatą cały świat na początku będziemy zmęczeni i niewyspani ale będziemy się cieszyć z każdej maleńkiej sekundy twojego życia będziemy łapać każdy moment by zapisać je we wspomnieniach wywrócisz nasz świat do góry nogami i nauczysz kochać na nowo. Czekamy szkrabie 😍🥰
Odliczamy dni do twojego przyjścia na świat ☺️
Myszko straszyli nas, że nie damy rady urodzić w terminie, że się śpieszysz na świat i będziemy przeciągać każdy dzień żebyś jak najdłużej została w brzuszku... a dzisiaj masz wywalone na wszystko 🙈 w niedzielę termin a ty nie masz zamiaru wychodzić 😜 wszyscy już czekają babcia cały czas pyta czy już znajomi czekają na informację tatuś to by już cię wyściskał a ty zadomowiłaś się w brzuszku ja wiem, że cię namawialiśmy żebyś się nie spieszyła ale kochanie już czas wyjść! Czekamy kruszynko! 😍
https://fb.watch/mXMxuF3T5k/
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 września 2023, 08:00
Tomira przyszła na świat 12.09.2023r o 21:14 przez cesarski3 cięcie ma 56cm 2750gram i 10 pkt
Poród rozpoczął się 11.09 ok 13:30 zakończył 12.09 o 21:34
9:00 na KTG zero skurczy, tętno ładne
13:30 badanie ginekologiczne rozwarcie na opuszek, szyjka zgładzona
14:00 regularne skurcze do obserwacji, wtedy zaczął się prysznic, bujanie i rozkmina czy to już czy Poród się zaczął czy to tylko przepowiadające...
15:00 badanie szyjka zgładzona, rozwarcie na 1 palec
W międzyczasie KTG, skurcze coraz silniejsze
Ok 21 zabrali mnie na kolejne KTG
Skurcze mocne I na każdym tetno małej spada -> porodówka -> KTG -> jest ciut lepiej z tętnem skurcze nie do zniesienia, badanie rozwarcie bez zmian a skurcze tak bolesne że zaczęłam chodzić po ścianach... padła decyzja że otrzymam lek po którym albo wrócę niedługo z pełnym rozwarciem albo prześpię się i od rana będę miała nowe siły do walki o poród naturalny...
Na porodówce po podaniu leku przeleżałam w wannie ponad godzinę drzemajac jak lek zaczął działać wróciłam na salę i zasnęłam...
Rano lek przestawał trzymać i znowu zaczęły się skurcze I to jeszcze mocniejsze niż dnia poprzedniego.
O 13 badanie rozwarcie na luźny palec
14:20 na KTG małej zaczęło rosnąć tętno na skurczu i akcja zaczęła się powtarzać dosyć często że małej rosło to tętno...
Bujałam się że silnymi skurczami bo postępu brak, ból coraz silniejszy i czułam już jak mała pcha się między nogi I to tak mega mocno....
O 20:30 padła decyzja że idę na porodówkę I tam mnie poobserwuja...
2 zapisy ze skurczem i padła szybka decyzja o cc ze względu na tachykardie i zagrożeniepłodu.. podpisałam zgody, szybkie przygotowanie do zabiegu i o 21:08 zaczęła się operacja o 21:14 mała już była z nami 😍 jej krzyk uwolnił lawinę łez szczescia o 21:34 zakończyli operacje.... trafiłam na salę i tam przynieśli mi małą żeby przystawić do piersi... mała zassała jak oszalała i w tym momencie stała się cycocholikiem 🥰
Ja czuję się obolała ale dostałam takich nieludzkich sił że mogę latać nad podłogą mała jest cudna I tak pięknie się uśmiecha 😍
Poród nie był łatwy i nie taki jak planowałam ale cały czas stojąc nad łóżeczkiem leją się łzy szczęścia... nasz mały wielki skarb jest już z nami po 9 latach walki...
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 września 2023, 21:58