Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe .... bo ja chcę być mamą
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
.... bo ja chcę być mamą
O mnie: 07.03 Jeszcze nie wiem co napisać, dopiero dostałam wynik bety, 57,7 :) Stał się cud :) staraliśmy się o dziecka od chyba czerwca 2014 r. Przeszliśmy leczenie clo a później 2 inseminacje, przy których byłam stymulowana zastrzykami puregon. Pierwsze badanie amh zrobiłam w listopadzie 2015 r. Po otrzymaniu wyniku byłam przekonana, ze w 2016 r. czeka na ivf. W styczniu miałam przeprowadzony zabieg diagnostyczny laparoskopia z badaniem drożności jajowodów oraz histeroskopia. Badanie nic nie wykazało, wszystko pięknie. Praktycznie tydzień po zabiegu wyjechaliśmy na urlop do Azji, spędziliśmy tam prawie miesiąc bez paru dni. Myślałam, że wrócimy w trójkę, wróciliśmy w dwójkę. Po powrocie wizyta u ginekologa - akurat rozpoczął się nowy cykl, byłam przekonana, że podejdziemy do IUI, ale pani doktor zasugerowała, że nie ma sensu podchodzić do IUI bez powtórki badań nasienia męża. Cykl więc nam "przepadł", ale postanowiłam się nie poddawać. Zaczęłam mierzyć temperaturę i robić testy owulacyjne, dodatkowo brałam od 2 - 6 dc połówkę clo. Pod koniec cyklu czyli 07.03 poszłam do lekarza z wynikami moimi (które zrobiłam w 3dc oraz 7dpo) oraz męża. Pani doktor była mega zaskoczona poprawą naszych wyników i zaproponowała staranie się naturalnie, do wakacji. W tym samym dniu rano podeszłam na bete - tak jak co miesiąc sprawdzić. Wyniki przyszły przed 22. Jakie było moje zaskoczenie kiedy zobaczyłam wynik 57,7 !!!! No bo jak to, naturalnie nam się udało ? :). Mąż chyba jeszcze nie wierzy, chyba jeszcze nie dotarło do niego.
Moja ciąża: Cudzie trwaj :)
Chciałabym być mamą:
Moje emocje: Prze-szczęśliwa ale jednocześnie czuję strach. Jest to moja pierwsza ciąża, boję się o nią, ale boję się też tego co będzie jak już maluszek będzie z nami :) przewróci nam całe życie do góry nogami :), zmienią się priorytety w życiu, zresztą już się lekko pozmieniały :). Czy będę potrafiła się nim/nią opiekować?Zajmować? Czy mąż będzie mnie wspierał? Jejciu, to dziecko przewróci do góry nogami także życie moich rodziców :)
Przejdź do pamiętnika starania i przeczytaj moją historię starania się o dziecko

9 marca 2016, 14:44

Powtórka bety, dodatkowo zrobiłam progesteron. Wyniki pewnie wieczorkiem :)
:)
beta hcg 211,9 mIU/ml
progesteron 57,46 ng/ml

:) :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 marca 2016, 22:12

18 maja 2016, 18:58

Jak ja dawno tutaj nie pisałam :) a tyle przez ten czas się wydarzyło.....
Obecnie jestem już w drugim trymestrze, dokładnie 13w3d i tak się zastanawiam, dlaczego życie wystawia nas czasami na takie próby? Dlaczego najpierw walczymy o to aby zajść w ciążę a potem musimy walczyć o to aby ją utrzymać? Aby maluszek został z nami? W 7tc trafiłam do szpitala z krwiakiem, bez plamień, bez krwawień. Jednak krwiak był na tyle duży i tak umiejscowiony, że zagrażał naszemu maleństwu. To było okropne......na szczęście maluszek sobie grzecznie rósł a krwiak sukcesywnie malał :). Dosyć szybko wyszłam ze szpitala, jednak z nakazem leżenia i nic nie robienia. Od początku ciąży brałam też duphaston i aplikowałam luteinę, także nie musiałam brać nic nowego. Musiałam leżeć i czekać cierpliwie. Opłacało się, byliśmy z maluszkiem na tyle silni, że pokonaliśmy krwiaka :), teraz zostało z niego ledwo co. W zeszłym tygodniu miałam 2 wizyty; poniedziałek tradycyjna kontrola i środa badania prenatalne. W poniedziałek pani doktor przy okazji pobrała posiew ponieważ od paru dni pisząc wprost - swędziało mnie. W środę pierwsze badania prenatalne - rany jakie to emocje i nerwy, w drodze do lekarza aż rozpłakałam się mężowi w samochodzie, ale to z tych emocji :). Badania przeszliśmy pozytywnie, badań z krwi nie robiłam, nikt też nie namawiał. Przy okazji badań dowiedzieliśmy się, że na 80% będzie chłopak :), ale wiecie co, ja mam takie przeczucie praktycznie od początku ciąży :). 30.05. kolejna wizyta, więc pewnie już lepiej będzie widać siusiaka :). Z takich gorszych informacji, dzisiaj odebrałam wyniki posiewu - liczne grzybki Candida :/, jutro muszę podjechać po receptę.
A tak ogólnie to nawet dobrze znoszę ciążę :) ani razu nie wymiotowałam, chociaż mdłości zdarzały się (oj, zwłaszcza 8 i 9 tc), piersi rosną chociaż zbytnio nie bolą, powoli już też brzuszek rośnie :)

9 grudnia 2016, 10:45

Ciążą zakończona porodem 05.11 ;)
Spełnił się mój czarny scenariusz hehe tzn. sama w domu z kotami, mąż w delegacji a mi nad ranem chlusnęły wody. Ale na tym nie koniec, sprawdził się kolejny czarny scenariusz, poród zakończony cc mimo że tak bardzo chciałam sn. Małemu groziła zamartwica a u mnie zero akcji porodowej, rozwarcie ledwo co, skurczy zero, mało wód. W szpitalu byłam ok 7 rano a o 9:30 lekarze podjęli decyzję o cc. Mąż akurat przyjechał do szpitala jak małego zabierali z sali operacyjnej do obmycia i ubrania. Antoś urodził się w 37+6 tc z wagą 2520g i wzrostem 53cm. Dzisiaj moja mała kruszynka ma już 7 miesięcy i waży sobie 8 kg i chyba obydwoje jesteśmy uzależnieni od karmienia piersią ;). To tak na zakończenie mojego pamiętnika :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 5 czerwca 2017, 23:11

Przejdź do pamiętnika starania i czytaj kontynuację mojej historii