Chyba już teraz, kiedy jesteśmy prawie w połowie, kiedy na wczorajszym kontrolnym usg wszystko okazało się być w porządku i kiedy zaczęłam fizycznie odczuwać naszego Maluszka mogę przejść na fioletową stronę.
Nasz Maluszek waży już 230 g, co jakiś czas lekkimi kuksańcami daje znać o swoim istnieniu. Mój K nie może się doczekać kiedy on w końcu też poczuje kopniaka od Malucha.
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 stycznia 2019, 15:47
Dziś odpoczywamy w domu. Pogoda super na spacery tylko szkoda, że alarm smogowy. Wyszłam na 5 min. do apteki i niestety czuć ten smog w powietrzu. Pozostaje nam zatem siedzieć w domu z załączonym oczyszczaczem i oglądać w necie cudowne szpargałki dla Maluszka i zastanawiać się co wybrać. Nie powiem, zajęcie bardzo przyjemne i chyba coraz bardziej mnie wciąga.
Jutro idziemy "podgladać" Szkraba na usg połówkowym
Nasze Maleństwo rozwija się prawidłowo i waży już 358g i dziś po raz kolejny dostaliśmy potwierdzenie, że czekamy na Synka.
Chyba obydwoje najbardziej lubimy lody Zawsze po niewielkiej porcji Maluszek nabiera ochoty na gimnastykę
Ja nadal bardzo dobrze się czuję, nadal pracuję. Brzuszek już dość wyraźnie się rysuje, ale właściwie dopiero w ostatnim tyg. zaokrąglił się na tyle,że nie ma wątpliwości że jest efektem mieszkającego tam Maluszka.
Wybraliśmy już imię... nasz Skarb będzie Aleksandrem i zaczęliśmy tez powoli organizować pokoik. Jest już łóżeczko, dywanik, komoda, czekamy na fotel uszak do karmienia...
Jeśli chodzi o mnie to brzuszek wystrzelił. Jest teraz piękną podziwianą przez wszystkich piłeczką. Wyniki super, no może troszkę krzywa cukrowa mogłaby być lepsza (bo wynik po 2 godzinach jest w górnej granicy normy). Muszę posprawdzać indeksy glikemiczne tego co jem i poszukać bardziej odpowiednich zamienników. Trochę może być ciężko bo na co mam zamienić pełnoziarnisty chleb żytni albo ciemny ryż i kasze. Trzeba chyba niestety zrezygnować z lodów
Ale jabłka też są smaczne i jakoś dam radę.
W ramach krótkiego odpoczynku lecimy jutro do Kopenhagi w odwiedziny do mojej przyjaciółki.
Poza tym troszkę powłóczyliśmy się też po mieście, odwiedzając miedzy innymi "specyficzną" dzielnicę Christiannię.
Ze względu na ilość spacerów nasz Maluszek w ciągu dnia spał ciągle kołysany. Wieczorami za to gimnastykował się intensywnie, tak, że mój brzuch falował Chyba mu się ta Dania z czystym nadmorskim powietrzem spodobała Oj gdyby dystans był trochę mniejszy to z pewnością bylibyśmy stałymi gośćmi u "Wikingów"
Moj K planuje już urlop ojcowski i negocjuje z szefem "pracę z domu" w czerwcu tak abym nie była sama w domu. Cieszę się, ze tak bardzo się angażuje
Było zatem i naukowo i śmiesznie, a na zakończenie trochę gimnastyki z instruktorką fitnes:). Za tydzień omawiamy poród.
A ja w międzyczasie złapałam jakieś przeziębienie więc od środy jestem na moim pierwszym ciążowym L4.
Na ostatnich zajęciach w szkole mieliśmy warsztaty z chustonoszenia i chyba mnie ta metoda "porwała". Siedzę i czytam i jestem już p treningu ze znajomą, która oszalała na punkcie chust już przy pierwszym dziecku. Mój K jest również podekscytowany i zamierza chustować naszego Maluszka cieszę się bardzo, ze jest chętny.
Pozostaje jeszcze zastanowić się jak będziemy pieluchować Małego. Ja się skłaniam do wersji eko z wielorazowymi pieluszkami i otulaczami. Z opinii znajomych mam wersja eko jest bardziej przyjazna Maluszkom. Mój K się waha...
Kurs jest odpłatny ale moim zdaniem to na prawdę dobra inwestycja.
Nieco ponad tydzień temu Maluszek ważył ok 2900 g (51 percentyl) i raczej nie zapowiada się, ze do porodu wybije się ponad średnią. Kochany Maluch dba o mamę
Ja jestem coraz bardziej ociężała i niestety moje ruchy są pełne "słoniowej gracji". Senność też mi dokucza.
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 czerwca 2019, 10:06
Ja nie czułam się w tym czasie najlepiej. Ciągle zmęczona i senna. Dwa testy PCR - negatywne, 2 antygenowe - negatywne, w końcu test na przeciwciała - też negatywny. Moja siostra nawet zażartowała, że chyba robię nieodpowiednie testy i powinnam zrobić ciążowy. Zrobiłam go właściwie bez przekonania konieczności jego robienia bo przecież nie było owulacji...a jednak, piękne dwie grube krechy Czyli jednak pęcherzyk się uwolnił
Teraz już wiemy, że czekamy na zdrową córeczkę ale początek był trudny. Najpierw ponowny test na przeciwciała covidowe miesiąc po zakończeniu kwarantanny. Tym razem wynik wskazywał na przebytą infekcję. Zaczęłam się martwić czy wszystko będzie ok z maluszkiem - COVID musiałam przejść na samym początku ciąży. Potem badania prenatalne. Ryzyko trisomii 21 po samym usg 1:299. Po badaniach krwi wzrost do 1:176 i automatyczne zalecenie amniopunkcji. Wynik odebrałam akurat w Dzień Matki. Ogromny stres, Szybka wizyta u mojego lekarza.Zdecydowaliśmy, ze najpierw robimy test nieinwazyjny SANCO. Najgorsze 4 dni oczekiwania na wynik. Ból głowy spowodowany stresem był tak ogromny, że właściwie nie mogłam funkcjonować... I w końcu na Dzień Dziecka dostałam prezent: prawidłowy wynik SANCO, żadnych trisomii, żadnych monosomii i potwierdzenie, ze czekamy na dziewczynkę.
Ciesz sie tym czasem :)
Pinka oczywiście, że się cieszę.
I dopiero fiolet :p no ladnie ladnie