11 dpo, po powrocie z wyjazdu postanowiłam zrobić test (zawsze jakiś się znajdzie ;p), bardziej mechanicznie niż z nadzieją, że coś tam ujrzę. Bladziutka druga kreska. Pomyślałam, że jest jakiś wadliwy bo przecież nie mogło się udać, nie mówiłam mężowi bo wziął by mnie za wariatkę, że tam nic nie ma. Dzień później powtórzyłam test, wyraźniejsza krecha, nawet chop zobaczył i się podekscytował ;p
Tego samego dnia byłam już w laboratorium, HCG 90,5, nie szło powstrzymać łez.
Jak to możliwe,że po dwóch latach starań, braku miesiączki, udało się w drugim owulacyjnym cyklu? To niesamowite.
Dzisiaj, 14 dpo, pełna obaw powtórzyłam badanie HCG 360,5 to chyba ładny przyrost?
Jestem teraz w 5 tyg, do lekarz chyba nie ma sensu wybierać się wcześniej niż 6/7 tyg?
W ten sposób poinformujemy przyszłych dziadków ;p
http://zapodaj.net/c14f1afd60e15.jpg.html
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 listopada 2014, 15:38
Ja na Twoim miejscu poczekałabym nawet dłużej do 7-8 tc bo po co masz się denerwować że nie widać zarodka czy serduszka.
Poczekam do 7 tyg, chyba, że coś się będzie działo wcześniej ;-)
pewnie że zaczekaj z wizytą. Chyba że cokolwiek - odpukać - działoby się wcześniej, jakieś plamienia lub inne bolączki. Gratulujemy i dużo spokoju na najbliższe miesiące! :) <3