X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Czekamy na drugie szczęście -a Jasiu na Stasia?
Dodaj do ulubionych
1 2

17 kwietnia 2017, 11:08

Ciąża zakończona 17 kwietnia 2017

17 kwietnia 2017, 18:46

Dawno mnie nie było. W każdym razie wszystkie wyniki były w porządku i pod kontrolą :-) Z synkiem wszystko w porządku :-)
A to nasza końcówka :-)

16.02.2017r.-30t5d
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/591d8f5d87c3.jpg

01.03.2017r.-32t4d
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/877692499c6b.jpg

10.03.2017r.-33t6d
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/2ee9a6cce6bf.jpg

17 kwietnia 2017, 19:55

10.04.2017r.
Po 1.00 w nocy zaczęły męczyć mnie skurcze. Były na tyle bolesne,że mnie wybudziły ale jeszcze nie bardzo silne (porodowe). Były co ok.10min. Miewałam już od tygodnia skurcze przepowiadające i czasem były regularne ale tym razem wiedziałam,że to będzie ten dzień. Udało mi się przysnąć dwa razy na prawie godzinę. Po 7.00 wstałam do toalety i poleciało trochę wód podbarwionych krwią. Zadzwoniłam po mojego P i pojechaliśmy do szpitala. Tam na IP podczas badania poleciały znowu wody,rozwarcie na 1-1,5 palca i przyjęli mnie na patologię ciąży. Porodówka obładowana więc miałam czekać na miejsce.Po 15.00 skurcze miałam co ok.3 min. Byłam już na porodówce i podłączyli mnie pod oksytocynę. Trzymali do 17.00. lekarz stwierdził,że rozwarcie takie samo. jego drugi kolega stwierdził,że wody nie lecą "tylko szyjka się poci" więc sprawdził to na USG,odłączyli oksytocynę i poszłam z powrotem na patologię. Chodziłam cały czas po korytarzu żeby rozwarcie i cała akcja ruszyła. Skurcze cały czas co 3-4 min. :-/ W końcu ok.20.00 lekarz po badaniu (nic rozwarcie się nie ruszyło). Zadecydował,że da mi no-spe forte i relanium na wyciszenie skurczy. Wzięłam 2 tabl. no-spy a relanium nie wzięłam, nie chciałam być otępiała po tym. Na długo nie podziałało bo po ok. 2h skurcze znowu wróciły i stawały się częstsze i mocniejsze. W końcu o 23.00 zaczęłam liczyć skurcze i łazić po korytarzu-były co 10min. Poszłam do położnych czy jeszcze jakąś no-spę mogą dać czy coś ale co 6h więc sporo brakowało. Poradziła iść pod ciepły prysznic. Poszłam. Troszkę pomogło. Wyszłam znowu na korytarz i skurcze co 4-5 min. Położna sprawdziła rozwarcie i stwierdziła,że jest na 2 palce i coś ruszyło zawołała lekarza. Zbadał i jak na złość skurczy nie było -CUD. Stwierdził,że jeszcze nie czas. Schodząc z fotela złapał mnie skurcz,lekarz stwierdził,że faktycznie i mocny ale jeszcze czekamy. Ledwo wyszłam z gabinetu i znowu skurcz. Kazał wrócić na badanie i stwierdził,że rozwarcie na 2-2,5 palca ale już czuję różnice między tym badaniem a poprzednim. Kierunek porodówka. Tam kazali leżeć pod KTG. Skurcze odkąd przyjechałam do szpitala pisały się powyżej 100. Położne zaglądały co jakiś czas. Dały piłkę do skakania i puściły spod KTG Odebrali kilka porodów. Spytałam o ZZO. Lekarz się zgodził ale przyszedł mnie zbadać i stwierdził rozwarcie na 8cm. Powiedział,że jak przebiją pęcherz to urodzę raz,dwa bo najgorsze mam już za sobą. Tia,jasne. Dał mi chwilę do namysłu. Gdyby mnie nie wymęczyli z tymi skurczami od kilkudziesięciu godzin i próbą ich uspokojenia po podaniu oksytocyny to może bym się skusiła ale miałam już dosyć. Wrócił i mówi "podjęliśmy decyzję za panią przebijemy pęcherz i szybko pani urodzi" ,chciał mnie zbadać ale podczas skurczu i strasznie bolało więc zawołali anestazjolog. Chyba było ok.4.00 jak przyszła lekarka i zaczęli przygotowywać mnie do znieczulenia. Dostałam je i zadziałało. Po niedługim czasie okazało się że działa tylko na lewą stronę a na prawej wszystko czuję. Przebili pęcherz i poleciały wody. O 6.00 przyszła nowa zmiana i świetna młoda położna. Znowu dostałam znieczulenie z 3 dawki i położyłam się na prawym boku bo była szansa,że rozejdzie się równomiernie. Niestety nie było mi to dane. Byłam strasznie zła bo chyba ból był jeszcze gorszy czując go tylko w prawej stronie brzucha,spojenia i w krzyżu :-/ Następną dawkę mogłam dostać o 6.00 lub 7.00 już nie pamiętam która to była godzina. Niestety gdy nadeszła ta pora lekarz nie zgodził się na podanie kolejnej dawki bo zatrzymała by akcję. Rozwarcie 8cm a ja pytałam czy nie mogę już urodzić :-P. Odpowiedź chyba wiadoma :-) Najgorsze było to że główka cały czas była za wysoko (chyba nie weszła w kanał albo ogólnie była wysoko). Położna zbadała mnie i w końcu ok.8.20 rozwarcie 10cm ale główka za wysoko. Kazała położyć się na lewym boku i delikatnie po swojemu przeć. Spytałam tylko czy do 9.00 urodzę i usłyszałam "jeśli będzie pani współpracować" , a nie ukrywam z tym było już bardzo ciężko. Pracowałam nad oddechem ale nie zawsze pomagało. Po jakimś czasie podczas parcia poczułam szczypanie-pieczenie to główka prawie wyszła. Patrzę a nikogo nie ma. Przyszła położna i mówię,że czułam główkę i się cofnęła. Zaraz zleciała się ekipa zrobili fotel i kazali przeć. Studenci-obecni. Jedno parcie, drugie,trzecie-jest główka,złapał mnie w biodrze jakby skurcz-rwa kulszowa, czwarte-skurcz w łydce i synek przyszedł na świat. Wielka ulga,że już po wszystkim. Położyli go na brzuchu i zaraz zaczął płakać. Już mnie nic innego nie obchodziło tylko on. Nagle słyszę "Już prawie 10min. minęło łożysko powinno już się odklejać,łyżeczkowanie?" Patrzę na położną i pytam w znieczuleniu? "Nie,nie pani odda nam to łożysko". I oddałam. Uff. Ale już po tylu godzinach z synkiem na piersi było mi wszystko jedno. Student przeciął pępowinę, ja urodziłam łożysko,mały na badania i na czas szycia przynieśli go z powrotem. Tak jak pytałam położnej czy do 9.00 urodzę tak urodziłam 2min. wcześniej :-P

I tak 11.04.2017r o 8.58 urodził się Staś:
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/2d2a5418c548.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 kwietnia 2017, 19:50

29 marca 2019, 22:13

Ciąża zakończona 29 marca 2019
1 2