dawno nic nie pisałam, ale dałam na luz, bo powoli mnie to wszystko dobijało.
29 czerwca razem z mężem pojechaliśmy na wycieczkę z okazji I rocznicy ślubu do Wrocławia.
odwiedziliśmy zoo, zwierzaki mnie urzekły...
były takie słodkie, zwłaszcza jedna papuga, która przylazła do nas, żebyśmy ją głaskali.
mam słabość do papug, bo sama mam w domu zwariowaną nimfę o imieniu Kryspin, w sumie to ona, a chcieliśmy samca, ale była zbyt młoda, żeby płeć określić, ale i tak ją kocham.
dobrze wspominam też spotkanie z bocianem, który też do nas podszedł i włożył swój długi dziubek w kratki, to długo nie myśląc chciałam go pogilać po nim, a on mnie dziabnął w palucha.
super dzień, później poszliśmy na rynek, tak się najedliśmy, że myślałam, że pęknę.
a wieczorkiem wyruszyliśmy już w stronę domu...
dostaliśmy również zaproszenie na ślub naszych przyjaciół, którzy akurat na naszym ślubie byli świadkami, a teraz my z mężem mamy czynić honory u nich na ślubie.
a tak z nowości, dzisiaj rano poszłam za ciosem i zrobiłam test ciążowy i to jego wynik:
http://imageshack.us/photo/my-images/811/6t1s.jpg/
jutro chyba pójdę na betę, póki co nie możemy w to uwierzyć i chcemy, aby wszystko skończyło się dobrze, a maluszek rósł silny i zdrowy...
póki co dmuchamy na zimne.
każdej z Was życzę II upragnionych kreseczek. :*
wizyta u ginekologa, aby podejrzeć maleństwo i zobaczyć czy bije serduszko, czy ładnie rośnie, itd.
mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
już ostatnio wpadłam w panikę i rozpacz, gdyż tak pochłonęło mnie sprzątanie, że po południu zaczęłam plamić i od razu płacz, że to już koniec... straszna panikara ze mnie, to moja pierwsza ciąża i chciałabym, aby wszystko było w porządku.
mąż bez chwili zastanowienia kazał wziąć się w garść i szybko zabrał mnie do lekarza, który na szczęście wtedy przyjmował.
zbadał mnie, zrobił usg (widziałam pęcherzyk - 7,4 mm - 5 tc i 5 dni), lekarz powiedział, że coś tam już słyszy, ale nie powie mi na 100 %, woli to sprawdzić jeszcze później, tzn. jutro.
dostałam duphaston 2x1 tabl. i luteinę dopochwowo 3x2 tabl., a także przymusowe leżenie i wypoczywanie, zero podnoszenia ciężarów, itd.
mogę przeleżeć całą ciążę, byle tylko maluch był zdrowy.
strasznie mnie ciągnie ostatnio do kwaśnych potraw, np. kapusta kiszona, ogórki kiszone, zalewajka lub żurek, żelki kwaśne, no masakra jakaś.
męczą mnie też poranne mdłości, tylko nie wiem czy to zasługa ciąży czy duphastonu.
zdam relacje po jutrzejszej wizycie...
życzę Wam dziewczyny, abyście wszystkie ujrzały II kreseczki. :*
muszę dzwonić w pt i się umówić na kolejną wizytę.
kartę ciąży już mam, luteinę mam brać do końca opakowania, a później sam Duphaston.
wszystkie badania wyszły dobrze, grupa krwi B Rh+.
termin porodu wyznaczony na 7 marca 2014 r.
mam nadzieję, że uda mi się usłyszeć serduszko mojego skarba jak najszybciej, bo strasznie niecierpliwa jestem
a jutro kończę 23 lata, stara dupa ze mnie, hehe
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 lipca 2013, 16:34
a więc...
serduszko u mojego malca widziałam i słyszałam, biło sobie pięknie,
mierzy CRL - 10 mm, kosmówka wyściela jamę macicy,
przewidywany termin porodu wg ostatniej miesiączki to 7 marzec 2013,
a wg usg 13 marzec 2013.
jednak duphaston i luteinę mam brać nadal, żeby dmuchać na zimne i przede wszystkim odpoczywać i nie schylać się tak często, ani niczego nie podnosić.
następną wizytę mam za tydzień...
stresik trochę zelżał.
jutro idę na badanie TSH i FT4, bo w poniedziałek mam wizytę u endo.
czy tarczyca dalej szaleje, czy jednak odpuściła trochę.
także teraz znowu odliczam do 31 lipca, na kolejne zobaczenie mojego skarba
TSH - 1,82 µIU/ml (norma: 0,350 - 4,940)
FT4 - 1,38 ng/dl (norma: 0,70 - 1,48)
to jeszcze z ciekawości zrobiłam...
Beta HCG - 121875,66 mIU/ml
widziałam nasze maleństwo, które machało sobie rączkami i nóżkami podczas badania
cudowny widok, serduszko bije tak jak trzeba.
prawdopodobnie będzie to chłopczyk, bo lekarz zrobił zbliżenie na "siusiaka".
ciekawe jak mąż zareaguje
badanie prenatalne mam na 4 września.
L4 dostałam, także odpoczywamy dalej.
trzymam za Was wszystkie kciuki dziewczyny :*
dzidzia pogoniła swoje 5 dni i teraz mierzy tyle ile powinna na dany tc, czyli 77,0 mm.
BPD: 23,3 mm
NT: 2,1 mm
TP: 7 marzec 2014 r.
akcja serca: 160 ud/min
płyn owodniowy w normie
łożysko: przednia ściana nisko (tylko to mnie martwi)
lekarz mówił, że wszystko jest w porządku. wszystkie części ciała w normie, ryzyka trisomii nie ma. tylko właśnie to łożysko mnie martwi...
pytałam nawet czy na basen mogę chodzić, stwierdził, że tak tylko, żebym na grzybicę uważała...
następna wizyta 26 września.
a więc, w marcu 2014 r. na świecie przywitamy razem z mężem syna - prawdopodobnie Michała (drugie imię - Maciej (po tacie)).
malec rozwija się prawidłowo, wszystkie wymiary ma w normie.
mierzy 12 cm i waży 170 g.
kolejna wizyta 17 października, a za 6 tyg. drugie badanie prenatalne.
tak w telegraficznym skrócie, to ostatnio byłam przeziębiona, dorwał mnie katar i gorączka. w dodatku na weselu naszych przyjaciół połamało mnie najbardziej. do 23. nie było jeszcze tak źle, natomiast później dostałam gorączki, dobrze, że mieli pokoje wynajęte i na szczęście miałam się gdzie położyć. mój mąż pełnił w tym dniu rolę świadka, a ja ze względu na ciążę - niedoszłej świadkowej. razem z nową świadkową. szkoda, tylko że akurat wtedy musiało mnie połamać najbardziej, bo tańczyło mi się wyśmienicie. nawet szybsze kawałki. nogi w obcasach tylko bolały i musiałam płaskie baleriny założyć, ale co tam
ostatnie wyniki TSH - 2,40, a FT4 - 1,21. czyli póki co w normie.
następna wizyta u endokrynolog 6 listopada.
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 września 2013, 16:50
jak ten czas leci...
Michaś coraz częściej daje o sobie znać... delikatne kopnięcia najczęściej uaktywniają się po czekoladzie z orzechami laskowymi
można by rzec, że wyprawkę odzieżową mamy już kupioną w całości, zaczynając od body do śpiworków, czy kombinezonów zimowych...
Nasz Skarb ma przyjść na świat (rzekomo) w marcu, ale jak zima będzie wtedy wyglądać to się dopiero przekonamy...
wózek już wybrany, fotelik z bazą isofix również, teraz czekamy na zakup może do stycznia, lutego, żeby niepotrzebnie nie tracić gwarancji.
pozostało nam do kupienia mnóstwo pierdółek, które zapewne wyniosą więcej niż w/w rzeczy razem...
ale musimy dać radę, w końcu nie takie koszty jeszcze przed nami
zbliża się weekend, podobno z ładną pogodą, może wybierzemy się do Krakowa...
powoli zaczynam odczuwać stresik przed wizytą 17 października, hm - w sumie jak przed każdą...
dzisiaj było bez usg, ale podsłuchiwaliśmy malca przez detektor, kopał, szalał jak nie wiem.
serduszko ładnie biło.
jedyne co to muszę powtórzyć badanie moczu, bo jak to lekarz stwierdził, nie sztuką jest dać tabletki, jak może być to złe pobranie moczu.
więc dla pewności muszę powtórzyć.
czeka mnie również mierzenie ciśnienia do następnej wizyty póki co, czyli 30 października, wtedy mam drugie badanie prenatalne. gdyż dzisiaj ciśnienie sobie skakało i w ostatecznej wersji wyniosło 125/90. i to trochę niepokoi lekarza, więc 2 razy dziennie muszę mierzyć i zapisywać.
tylko muszę się zaopatrzyć w ciśnieniomierz na stałe
akurat ten był wyjątkowo piękny, więc mąż zabrał naszą trójkę na wycieczkę do Krakowa
słoneczko tak pięknie świeciło, że nad Wisłą spędziliśmy chyba ze 3 godziny,
siedząc i grzejąc się na ławce.
potem zeszliśmy cały rynek, wstąpiliśmy na pyszne gofry (swoją drogą ostatnio codziennie mam smaka na bitą śmietanę), wcisnęłam w siebie obwarzanka z makiem i wieczorkiem pojechaliśmy do domku. zaraz jak przyjechaliśmy to padliśmy ze zmęczenia na łóżko
w niedzielę wybraliśmy się na mecz siatkówki i tak wszystko co dobre, szybko się kończy...
ach, oby więcej było takich weekendów.
wszystkie parametry prawidłowe, serduszko bije, aż miło. maluch waży 445 g. i na każdym kroku pokazuje swojego siusiaka. nie wiem po kim on taki skory do pokazywania termin porodu bez zmian, czyli 7 marzec.
dostałam skierowania na badanie krwi, moczu, itd. oraz na krzywą cukrową i aż się boję... idę w przyszłym tygodniu. zobaczymy co to będzie. na szczęście po wypiciu mogę jechać do domu (bo mam blisko laboratorium) i kolejno, co godzinę i co dwie przyjechać, żeby pobrano krew.
no to na razie mogę odetchnąć z ulgą.
następna wizyta 14 listopada.
po wypiciu pojechałam do domu, aby kolejno co godzinę i co dwie przyjechać ponownie na pobranie krwi. najgorsza była pierwsza godzina, bo wszystko zaczęło mi podchodzić do gardła, ale położyłam się na łóżku i jakoś przetrzymałam wymioty.
teraz tylko liczę na dobre wyniki, bo nie chciałabym powtarzać badania
w końcu zaliczyłam basen w ciąży, fajne uczucie teraz chyba będę chodzić częściej
wyniki badań prawidłowe.
glukoza na czczo: 60
po 1 h: 73
po 2 h: 63
dziwnie niska, no ale jak w normie to niech będzie.
następna wizyta 11.12.
Ovu pokazuje, że jutro zaczynamy III trymestr.
na razie jestem nastawiona pozytywnie, oprócz tego, że za zwiedzanie szpitali dalej się nie zabrałam. eh. nie mam na nic siły, ani ochoty...
w dodatku mąż w poniedziałek kwiaty przynosi z okazji moich imienin...
a od wczoraj mamy ciche dni...
dobrze, że chociaż Michaś wariuje na cały brzuch, nie zwracając uwagi na nic.
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 listopada 2013, 10:33
ale ten czas leci, a tu jeszcze tyle rzeczy do kupienia dla malucha no i trochę dla mnie.
jeszcze 11 dni i święta...
które urządzamy u nas, będą moi rodzice i teściowie.
dla kobiet już prezenty zakupione, gorzej dla Panów,
mam w głowie pustkę, a mąż liczy, że jak zwykle coś wymyślę, bo on też nie wie.
dla niego też muszę coś kupić, ale to może w przyszłym tygodniu wyruszę na sklepy.
może w niedzielę zakupimy żywą choinkę do domu, bo już w zeszłym roku czekaliśmy na ostatnią chwilę z zakupem i dzień przed Wigilią, musieliśmy kupić wielkiego chochoła na 2,5 m, z którego obcinaliśmy czubek, bo gwiazdy nie dało się zawiesić przez niższe sufity.
dlatego teraz wolę nie ryzykować i kupić wcześniej.
w środę byłam na wizycie u gina, ale bez usg, bo coś tam się aktualizowało.
szyjka ok, serduszko malucha pięknie biło.
następna wizyta 23.12.
ostatnio trafiła nam się okazja na allegro z zakupem używanego fotelika i bazy Isofix, nie zastanawiając się długo, stwierdziłam, że raz się żyję i kupiłam. nie mogłam doczekać się, aż paczki dojdą, otworzyłam i cieszyłam się jak dziecko. zestaw był używany bardzo krótko, gwarancja do marca 2015 r. i cena super, bo 500 zł zaoszczędziliśmy w porównaniu do nowego zestawu.
przymiarka w naszym aucie już była, przy trzydrzwiowym samochodzie, jednak taka baza jest bardzo wygodna, bo wystarczy klik i już fotelik jest zainstalowany. nie trzeba się wciskać, zapinać pasy, itd.
a przecież szkoda zmieniać auto na 5-drzwiowe, tylko dlatego, żeby nie kupować bazy.
model: miś Stefanek
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 grudnia 2013, 12:26
nastał dzisiaj ten magiczny dzień - ciąża donoszona.
teraz mogę rodzić, no prawie
jeszcze jakby Michaś wstrzymał się chociaż do czwartku,
bo zostały nam 2 ostatnie spotkania na SR.
kolejka "marcówek" już powoli się rozkręca...
także teraz to już nie znamy dnia, ani godziny.
walizki prawie spakowane, łóżeczko stoi, materac się wietrzy,
pościel wyprana, oczekujemy jeszcze na literki z imieniem synka,
zamówione na ostatnią chwilę, ale już są w trakcie przygotowań
Michaś na ostatnim badaniu ważył 2600 g, także to już spory chłopczyk,
ale prawdopodobnie nie będzie miał jakiś kolosalnych wymiarów przy porodzie.
oj, oby to była prawda zresztą najważniejsze, żeby był zdrowy.
zmartwił mnie tylko dzisiejszy wynik GBS, bo wyszedł dodatni,
także będą musieli podać małemu antybiotyk przy porodzie.
nie możemy się już z mężem doczekać, aż ujrzymy nasze pyzate poliki (takie były na USG)
mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze...
oczywiście na wstępie ciśnienie za wysokie, bo 140/100, mimo przyjmowania Dopegytu.
lekarz widząc ten wynik, od razu powiedział, że zwiększamy dawkę leku i mierzymy ciśnienie 3 razy dziennie, wyniki zapisujemy (chociaż mam takiego lenia, że nawet zapisywać mi się nie chce, ale teraz już nie ma żartów).
jeśli wartość rozkurczowa przekroczy 100, muszę szybko zgłosić się do szpitala i rozwiązać ciążę poprzez cesarskie cięcie, czego chciałabym uniknąć, oczywiście, jeśli nie będzie zagrożenia dla dziecka.
no, ale póki co ciśnienie mam w normie.
potem zrobił usg, nasz Michaś jest już sporą kluseczką, waży 3280 g, ułożony główkowo.
wszystkie przepływy są w normie, łożysko 3-go stopnia, ilość wód prawidłowa, szyjka pozamykana na 4 spusty.
następne było ktg, które nie wykazało żadnych skurczy
eh.
później lekarz zmierzył mi obrzęki (np. na nogach), czy ich wartość jest jednakowa na lewej, jak i na prawej nodze, ale wszystko ok.
tylko prawą dłoń mam bardziej spuchniętą niż lewą (co doprowadziło do przecięcia obrączki u jubilera, bo nie udało mi się jej ściągnąć żadnym "internetowym" sposobem, a palec był już siny, na szczęście jubiler tak przeciął obrączkę, że po porodzie nie będzie śladu, że coś było przy niej kombinowane).
następne ktg mamy w poniedziałek.
dzisiaj nareszcie udało nam się dostać do "wybranego" szpitala (był wyjątkowy luz na bloku porodowym), aby zobaczyć wszystko na żywo.
byłam pozytywnie zaskoczona, sale nie wyglądają jak szpitalne, a wręcz przeciwnie, można poczuć się tam jak w domu, wszystko nowoczesne, czyste.
trochę obleciał mnie strach, że w każdej chwili mogę się tam znaleźć, ale już nie jako osoba zwiedzająca, a pacjentka
jednak z mężem zdecydowaliśmy się na wykupienie indywidualnej opieki położnej,
Kasia - nasza położna z SR, zrobiła na nas tak dobre wrażenie, że właśnie ona będzie nam towarzyszyć podczas porodu.
jutro jeszcze na szybko muszę zgłosić się na konsultacje z anestezjologiem w sprawie ZZO, Kasia twierdzi, że to spotkanie nie zaszkodzi, a w razie czego i tak nie muszę z tego korzystać, a warto mieć, bo nigdy nic nie wiadomo.
pewnie będę musiała na szybko zrobić jeszcze badania krwi do znieczulenia, u nas to wszystko na ostatnią chwilę robimy. hehe, tylko wyprawka była robiona systematycznie, a im bliżej porodu tym bardziej na nic nie mamy czasu i wszystko przeciągamy
już powoli zbliża się 7 marzec...
ciekawe kiedy Michaś zrobi nam niespodziankę i zechce przyjść na świat
a to ogromny apartament naszego Skarba
gratulacje :)
gratuluje bardzo mocno :)
Gratuluje!!!!;)
Gratulecje :D
Gratuluję !