X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Endometrioza, niepękające pęcherzyki, a jednak będzie grudniowy CUD :)
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Endometrioza, niepękające pęcherzyki, a jednak będzie grudniowy CUD :)
O mnie:
Moja ciąża: O ciążę staraliśmy się ok 2,5 roku. Udało się w cyklu z pregnylem.
Chciałabym być mamą:
Moje emocje:
Przejdź do pamiętnika starania i przeczytaj moją historię starania się o dziecko

6 kwietnia 2017, 19:28

1 kwietnia bardzo jasny cień drugiej kreski, pomyślałam że to prima aprilis
3 kwietnia powtórzyłam test - druga kreska deko ciemniejsza, ale mało wyraźna
4 kwietnia - nie wytrzymałam i poleciałam na betę - beta 99,3 mIU/ml - progesteron 27,93 ng/ml

SZOK, NIEDOWIERZANIE, DALEJ NIE WIERZĘ! (to był 31 cykl starań :o)

6 kwietnia, dziś powtórzyłam betę - 256,50 mIU/ml - progesteron 30,75 ng/ml

POWOLI SIĘ OSWAJAM

wizyta u gina zaplanowana na 14 kwietnia, mam nadzieję, że coś już będzie widać

TAK SIĘ CIESZĘ!

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 kwietnia 2017, 19:21

11 kwietnia 2017, 17:30

5t1d wg Belly - 3 dni do wizyty u gina

10 kwietnia - beta 2416 mIU/ml, idę powtórzyć we środę

Póki co bolą mnie tylko sutki i po pracy wracam bardziej wymęczona niż zazwyczaj.

Niech ten czas leci szybciej, chciałabym wiedzieć już że wszystko jest ok!

15 kwietnia 2017, 16:33

5t5d wg Belly - myślę, że moja ciąża jest raczej młodsza o jakieś 2-3 dni ze względu na późniejszą owulację

Beta z 12.04 - 5002,00 mIU/ml

Wczorajsza wizyta u gina zrzuciła z mojego serca jeden kamień, z racji endometriozy brałam pod uwagę, że ciąża mogłaby się zaczepić w innym miejscu niż w macicy. Na szczęście lekarz potwierdził, że wszystko jest na swoim miejscu :) póki co widać tylko pęcherzyk 8mm. Gin powiedział, że jest jeszcze za wczas by coś więcej było widać i polecił przyjść za 2 tygodnie.

Przepisał mi Femibion natal 1 i magne b6 oraz zlecił wykonanie morfologii, badania moczu, glukozy, TSH, FT3, FT4, toxo IgG i IgM.

Zaproponował L4 jeśli źle się czuję, ale ja się czuję świetnie póki co więc jeszcze popracuję.

Z objawów prócz bolących piersi dalej towarzyszy mi zmęczenie, tzn. koło 15:00 przychodzi kryzys i jak mogę to padam na łóżko i zasypiam jak dziecko :) Mąż potem wchodzi do sypialni i pyta czy zamierzam tak spać do jutra, a u mnie wtedy włączają się mordercze myśli, bo jak śmiał mnie obudzić...

19 kwietnia 2017, 17:23

6t2d

Do wizyty serduszkowej jeszcze 8 dni.
Póki co dzisiaj zaczęły mi się mdłości, mdli mnie odkąd wstałam. Mam tak wyostrzony węch, że wszystko mi przeszkadza i wszystko na co nie mam ochoty mi śmierdzi.

Do tego jestem cały czas głodna, ALE na jedzenie nie mogę patrzyć, no chyba że na pączka :)

Jadłam dzisiaj najsmaczniejszego pączka na świecie, normalnie nie zwróciłabym na dziada uwagi, bo ogólnie nie lubię słodkiego, ale dzisiaj się tak pieron do mnie uśmiechał ze sklepowej lady, że aż się pośliniłam! A gdy go jadłam czułam się najszczęśliwsza!
Nie poznaję siebie, ale to dobrze - gdyby nie było objawów martwiłabym się bardziej :)

23 kwietnia 2017, 17:59

6t6d

Do wizyty serduszkowej 4dni.
Mdłości dalej towarzyszą, ale delikatne - po migdałach przechodzą.
Dziś rano wstałam z wielkim głodem, ale o czym bym nie pomyślała to mdliło mnie jeszcze bardziej. Nie lubię takiego stanu, w ogóle najbardziej znienawidzone dla mnie "objawy" samopoczucia to mdłości i ból menstruacyjny. Także jak nie urok to sraczka :)
W końcu w gąszczu pomysłów na śniadanie wyłonił się jeden - kanapki z ogórkiem kiszonym i majonezem, jeszcze nie zdarzyło mi się w życiu jeść takich kanapek. Tzn. przed testem pozytywnym pożerałam namiętnie ogórka konserwowego z majonezem, teraz z kolei padło na kiszonego :D i nawet mi to posmakowało. Poza mdłościami obserwuję jeszcze spowolnienie trawienia i złe samopoczucie po większych posiłkach. Niech ten tydzień szybko mija, bo już męczy mnie trzymanie języka za zębami. Uznaliśmy z Mężem, że jak na wizycie serduszkowej okaże się być wszystko w porządku i będzie serduszko to w weekend majowy obwieścimy radosną nowinę naszym rodzicom :)

27 kwietnia 2017, 18:48

7t3d wg Belly

Już po wizycie, taki stres przed a potem taka ulga!
Jest maluszek i bijące serduszko <3 Wg usg zarodek ma 6,8mm co odpowiada 6t4d, także wygląda na to że jest parę dni młodszy. Jak zapytałam o to gina, to powiedział żebym nie zwracała na to uwagi, bo to nie matematyka, a biologia (?)

Z mniej fajnych rzeczy to mam jak to lekarz określił "krwiaczka" 1,2cm x 0,27cm, przepisał luteinę i dał L4 na dwa tygodnie, bo mam leżeć...
A i do tego powiedział, że mam zły cukier na czczo. Wyszedł 5,09 mmol/l przy normie 3,9-5,50. Trochę się zdziwiłam, że zły ale gin mówi, że od 5,10 zaczyna się cukrzyca ciężarnych, która może spowodować wady u dziecka :o Pora ułożyć dietę...

Kolejna wizyta jak będzie mi się kończyło L4 czyli gdzieś koło 12 maja, a tymczasem rośnij maleństwo! :)

4 maja 2017, 13:08

Dziś 8t3d

Siedzę sobie na L4 i zjada mnie nuda, w sumie na własne życzenie bo nic mi się nie chce.
Mdłości jakoś ustępują w ciągu dnia, tzn jest ich mniej, ale co jakiś czas mnie ponaciąga.
Codzienny poranny rytuał obściskiwania muszli klozetowej jednak się nie zmienił. Jestem tylko trochę bardziej doświadczona, bo wiedząc że bez wymiotowania żółcią i tak się nie obejdzie wypijam po przebudzeniu szklankę wody mineralnej i po niej przynajmniej szybko idzie. A chwilę później mogę zjeść giga śniadanie czyli albo kanapki z masłem i jakimś warzywem, albo kiełbaskę. Nic innego obecnie mi nie wchodzi. Próbuję jakoś trzymać się zaleceń o spożywaniu mniej słodkich rzeczy, ale kurczę jak owoców wcześniej nie lubiłam tak teraz najchętniej w ciągu dnia jadłabym tylko pomarańcze i banany... Mam nadzieję, że moja słaba silna wola pozwoli mi stworzyć idealne warunki dla rozwoju mojego dziecka.

12 maja 2017, 10:18

9t4d

Wczoraj byłam na wizycie u ginekologa. Wszystko w najlepszym porządku, krwiak się wchłonął, mały ma 2,51cm, tętno 148. Przez te dwa tygodnie nadrobił różnicę w wielkości i na dzień wczorajszy miał 9t2d, więc tylko 1 dzień młodszy niż wychodzi z dnia OM :)
Poranne wymioty nie ustępują, ale przynajmniej w ciągu dnia czuję się bardzo dobrze. Mam nadzieję, że do końca będę się tak dobrze czuła. Od poniedziałku wracam do pracy, bo skoro nie ma potrzeby to nie brałam L4, jeszcze się zdążę nasiedzieć w domu :P
Za 2,5 tyg mam przyjść na badania I trymestru :)

A najlepsze jest to, że cukier z 5,09 spadł mi do 4,43 :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 12 maja 2017, 10:10

15 sierpnia 2017, 18:07

23t1d

Ale mi wstyd... Chciałam pamiętnik prowadzić na bieżąco, a tu ostatni wpis 12 maja :o
Czas zapiernicza jak szalony, myślałam że okres ciąży będzie mi się dłużył a do rozwiązania zostało raptem ok 120 dni :D
Mamy się bardzo dobrze :)
Badania I trymestru wyszły ok, NT 1,14, kość nosowa widoczna i gin mówił, że dzidzia prawidłowo się rozwija.
Potwierdził to przy usg połówkowym, wszystkie organy na swoim miejscu i działają zgodnie z przeznaczeniem.
Co do płci to moja intuicja nigdy mi dobrze nie podpowiadała, byłam przekonana że będzie syn, ale gin rozwiał dwukrotnie nasze wątpliwości zapewniając, że będzie córeczka - i bardzo dobrze! :)
Zaczynam pomalutku kompletować wyprawkę, mam nadzieję że zdążę ze wszystkim bo średnio mi to idzie :P Może jak będę w końcu na zwolnieniu lekarskim to jakoś efekty będą bardziej widoczne.

29 sierpnia 2017, 21:45

25t1d

Czuję się świetnie. Czasem zapominam, że jestem w ciąży, dobrze że mała sukcesywnie przypomina o sobie wierzganiem :)
Już się nie mogę doczekać grudnia, mam nadzieje, że szybko zleci.
Tymczasem siedzę sobie na L4 od tego tygodnia, trochę mnie nosi ale póki co jest super.

04.09 zasuwam do gina na wizytę, pierwszy raz miałam tak długo przerwę między usg, ale niestety doktor zaplanował sobie urlop. Mam nadzieję, że z malutką wszystko dobrze :)

22 października 2017, 21:48

32t6d

Ależ ten czas leci...
Co raz gorzej mi się śpi, przewalam się z boku na bok w żółwim tempie, bo jak zrobię to gwałtowniej to coś mnie gdzieś tam zaboli. Póki co mam 8,5kg na plusie, ale od 2 tygodni waga mi stoi w miejscu pewnie przez dietę cukrzycową. Że też akurat mi się przytrafiła ta cukrzyca ciążowa, z chęcią bym sobie dogodziła czymś pysznym, a tu nie ma szans :( ale już niedługo, już niedługo się zobaczymy Malutka!
Wyprawka skompletowana, doszłam do wniosku że jestem uzależniona od kupowania ciuszków, mam już tyle że pewnie połowy nie zdążę wykorzystać.
Dzidzia odwrócona jest już główką w dół, harcuje aż nadto. Najbardziej boleśnie czuję jej aktywność w okolicy pęcherza i zastanawiam się czy tak myrda rękami czy podskakuje na główce :)
W tym tygodniu muszę zrobić badanie na paciorkowca, a kolejne usg 3 listopada.
Nie wierzyłam, że okres ciąży tak mi zleci, pamiętam jak na początku odliczałam każdy tydzień... Listopad pewnie zleci jeszcze szybciej, dnie co raz krótsze, pogoda co raz brzydsza.. W sumie nie miałabym nic przeciwko, gdyby Malutka urodziła się z końcem listopada, ale wątpię że będzie chciała wyjść 2 tyg wcześniej z ciepłego brzuszka :)

6 listopada 2017, 12:31

35t0d

W piątek byłam u lekarza, malutka waży już 2,5kg :) Wszystko ponoć w najlepszym porządku, lekarz mówi że szyjka pięknie trzyma, a ja mam nadzieję że jednak rozpakuję się za te trzy tygodnie a nie dopiero po terminie... Termin mam na 11.12.
Czuję się dobrze ale ciężko mi :) Przy okazji towarzyszy mi fantastyczne uczucie, że już niedługo zobaczę swoją córeczkę :) Wyprawka dla maluszka skompletowana teraz czas na wyposażenie siebie i spisanie listy dla Męża gdyby tak poród mnie jednak zaskoczył.
Z objawów to czuję co raz częściej takie kłucie w okolicach szyjki dość bolesne, żadnych innych skurczów nie mam.
Zaczynam sobie pozwalać na więcej jeśli chodzi o dietę cukrzycową i czasem cukry mi skaczą. Trochę uciążliwe to łażenie z glukometrem i wieczne kontrolowanie co można zjeść i w jakiej ilości. Jeszcze bardziej demotywująco działają na mnie komentarze starszych członków mojej rodziny, że kiedyś się tego nie badało i nic się nie działo, najwyżej dziecko urodziło się duże. Co prawda mój diabetolog, gdy zgłosiłam się z wynikami nieprawidłowej krzywej cukrowej powiedział, że na tym etapie ciąży raczej wady dziecku nie grożą, może mieć jedynie wielkość nieadekwatną do tygodnia ciąży. A nasza malutka perfekcyjnie wstrzela się w odpowiedni tydzień ciąży, tylko nózki ma większe :) Zobaczymy co to z niej wyrośnie :)

15 listopada 2017, 13:26

36t2d

Ciężko mi i nie mam na nic siły, gdzie się podziała moja energia?
Do terminu zostało jeszcze 26 dni, a coś czuję że teraz mi się będzie dłużyć. W sumie niech się dłuży ale niech będzie wszystko w porządku i malutka niech będzie cała i zdrowa. W sobotę uwieczniliśmy nasz stan, mieliśmy sesję brzuszkową, a teraz czekamy na efekty :) Tak podsumowując te 36 tygodni to jestem miło zaskoczona przebiegiem mojej ciąży. Co prawda gdzieś we wrześniu dopiero przestałam mieć poranne nudności, ale nie uważałam tego za coś uciążliwego. Najfajniejsze jest jednak to, że póki co przytyłam 10kg i nie widzę żeby moje ciało się przesadnie zmieniło przez ten czas. Jak pomyślę, ze moja mama będąc ze mną w ciąży przytyła 22kg to ciężko mi sobie wyobrazić jakby to miało wyglądać w moim wykonaniu :D
A co z objawów? Okolice spojenia łonowego bolą co raz bardziej, zwłaszcza po nocy. Zaczęłam mieć wrażliwe piersi i zauważyłam, że zaczyna się już coś sączyć. Bezsenne w połowie noce stały się zwyczajem. I dwa razy w tym tygodniu doskwierał mi ból krzyża, który przeplatał się z lekkim bólem miesiączkowym. Leciuteńkim w sumie, bo znając ból przy endometriozie nie wiem czy ten teraźniejszy ból mogę w ogóle nazwać bólem. W ogóle ciekawa jestem czy coś w kwestii bolesnych okresów się u mnie zmieni po porodzie, baaardzo jestem ciekawa.

27 listopada 2017, 21:41

38t0d

Dzisiaj mam kryzysowy dzień, boli mnie krocze...
Na 12:00 byłam u gina, opisałam co i jak mnie boli i się dowiedziałam, że może mi się spojenie łonowe rozchodzić, a to niedobrze. Dalsze badanie wykazało, że mała jest już gotowa do wyjścia, a szyjka w ciągu tygodnia skróciła się z 3,7cm do 1,6cm i że jest w kształcie litery "v" cokolwiek to znaczy :)
Lekarz powiedział, że wydaje mu się że powinnam w tym tygodniu urodzić, bo coś się zaczęło dziać, ale że jak nie urodzę to za tydzień mam się zgłosić na wizytę. Sprawdzając przepływy malutka strasznie się ruszała, robił to chyba 20 minut a i tak nie był do końca usatysfakcjonowany wynikiem. Ucieszył się na wieść, że zapisałam się na ktg do szpitala na jutro. Zeszłotygodniowe ktg nie wykazało nic niepokojącego, mam nadzieję, że jutro też będzie wszystko ok aczkolwiek chciałabym już rodzić :)

4 grudnia 2017, 18:11

39t0d

Dalej w dwupaku.
Tydzień temu zapowiadało się, że pójdzie z górki. Po dzisiejszej wizycie u gina w ogóle się nie zapowiada żeby się Małej spieszyło z wyjściem na tę stronę.
Szyjka ani drgnęła przez ostatni tydzień. Powiem szczerze, że te 9 miesięcy przeleciało mi w mgnieniu oka, a ostatnie dni mi się tak dłuuuużą :D lepiej by było jakby mi ktoś powiedział, że na Święta urodzę to bym się tak nie niecierpliwiła :)
Do terminu równy tydzień, mam tylko nadzieję że nie zechce wyjść w weekend bo ponoć kiepsko wtedy w szpitalach.
Jutro ktg, zobaczymy co wykaże bo jako tako dolegliwości żadnych nie mam poza tym, że nic mi się nie chce :) Idę poleżeć na lewym boku, bo pozycja siedząca się córce nie podoba, za bardzo wierzga.

13 grudnia 2017, 16:40

40t2d

A ja dalej nierozpakowana. Byłam wczoraj na ktg, mała główką już bardzo nisko ale lekarz stwierdził, że póki co wszystko w porządku, na poród się nie zapowiada i że tydzień spokojnie mogę poczekać chyba że coś się będzie działo.. To czekanie jest okropne :(
Ponoć ciąża przeciętnie trwa 266 dni od momentu zapłodnienia, biorąc po uwagę to że cykl w którym zaszłam miałam stymulowany i obserwowany teoretycznie mogę wyliczyć że jutro bądź w piątek powinnam rodzić... Mam nadzieję, że tak będzie bo nie chcę mieć wywoływanego.

a tej nocy myślałam, że umrę.. taka zgaga mnie obudziła o 1:50 że serio nie wiedziałam już co ze sobą zrobić..

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 grudnia 2017, 16:41

6 stycznia 2018, 13:37

Ciąża zakończona 20 grudnia 2017

W 41 tygodniu i 2 dniu ciąży przyszła na świat siłami natury nasza córeczka z wagą 3930g i długości 59cm :) Poród miałam "wywoływany" za pomocą cewnika Foleya po założeniu którego nastąpiło rozwinięcie naturalnej akcji porodowej. Lekarze utrzymują, że to on zadziałał, aż sami byli w szoku bo z tego co słyszałam to rzadko działa, ale mi się wydaje że po prostu poród sam się zaczął a "balonik" tylko go przyspieszył. Po założeniu cewnika podpięto mnie pod ktg i tak się złożyło, że po 5 minutach odeszły mi wody. Od tego momentu wszystko postępowało migusiem i po niecałych 6 godzinach malutka była już z nami. Poród naturalny to okropny wysiłek, 4 razy traciłam chwilowo przytomność, ale to raczej ze zmęczenia i z faktu, że tego dnia zjadłam jedynie śniadanie a urodziłam o 19:50 :) W dniu porodu zarzekałam się, że nie będę chciała już więcej dzieci, ale na ten moment nic już nie pamiętam poza tą piękną chwilą kiedy położono mi córę na brzuchu i uczuciem, że DAŁAM RADĘ!

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 stycznia 2018, 13:48

Przejdź do pamiętnika starania i czytaj kontynuację mojej historii