Witam się z Wami ze szpitalnego łóżka. Przedwczoraj złapała mnie prawostronna kolka nerkowa III stopnia spowodowana zastojem. W lewej również zastój, ale mniejszy. Dobrze, że lewa przejęła większą pracę bo czekałby mnie cewnik do samego moczowodu lub dren w lędźwiach... Nie widać piasku ani kamienia, prawdopodobnie Mała leży tak niefortunnie... Powiem szczerze, mimo wysokiego progu bólu nie sądziłam, że taki jego rodzaj w ogóle istnieje. Po kolei. O 5.20 rano byłam na Sorze. Stamtąd trafiłam na położnictwo. Lekarz przebadał mnie kompleksowo, na szczęście z Maluchem ok. Później trafiłam na ginekologię, mnóstwo papierów do wypełnienia, długi wywiad. W końcu mnie położyli. 4 kroplówki nie pomogły w ogóle. Nie mogłam wystawać, leżeć, siedzieć, nic... Wizyta u urologa potwierdziła domysły. Usłyszałam od niego i mojego lekarza prowadzącego, że mam się przygotować na ciężki miesiąc bo to przejdzie, owszem, ale po porodzie... Wypiłam 8 litrów wody w niespełna 2 dni z nadzieją, że może jednak coś wypłuczę. Nic... Kupiłam wodę Jana, może ona coś wskóra, ale nie łudzę się specjalnie. Pielęgniarki przed 5 mierzą temperaturę, o 6 słuchamy dzieci, o 9 KTG, o 16.30 i 21 znów podsłuchiwanie. To chyba jedyne plusy pobytu tutaj. Mam nadzieję, że dziś wyjdę bo nie widzę różnicy w cierpieniu w szpitalu czy w domu. Tzn widzę, cierpienie w domu wydaje się bardziej znośne. Jedyne co mogą mi rozpisać do domu to paracetamol i nospę. Tutaj dostaję w formie płynu. Jeśli atak się powtórzy mam wrócić... Chłopcy przyjeżdżają codziennie, a ja emocjonalnie jestem galaretą. Często płaczę, mój Synek mówi, że mnie porwie do domu, Mąż pisze wiadomości o tym jak w domu pusto beze mnie i nie może spać. Jeszcze trochę...
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 lipca, 22:21
Od dwóch dni jesteśmy w domu. Nie jest kolorowo, nerki bolą, prawa najbardziej. Z różnym natężeniem, raz bardzo, raz okrutnie. Biorę nospę, Apap, piję jeszcze więcej co wydawało się już niemożliwe, ale efekty marne. Pocieszam się, że za 20 dni mogę rodzić chociaż wiadomo, najlepiej żeby Bąbel posiedział trochę dłużej. Wszystko i tak zależy od Niej 🩷
Dziś ważny dzień


Wczoraj krwotok z nosa. Dziś dwa. Wylądowałam na Sorze. Sytuacja opanowana. Odstawiam już acard. Pojawił się kolejny problem. Od 3 tygodni niepokoił mnie kaszel, niedawno przyszły wyniki badań i już wiem, że to krztusiec... Końcówka ciąży nie jest dla mnie ani trochę łaskawa. Unormowało się z nerką, ale w zamian dostaję coś nowego 😐...
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 lipca, 14:13
Jesteśmy po spotkaniu z Naszą Córeczką

Szyjka zamknięta, Maleństwo waży 2752g, jest ciut większa niż starszy Brat na tym etapie. Ciekawe ile ostatecznie wyniesie jej waga ☺️ GBS pobrany, kilka ostatnich badań mam dowieźć na wizytę, która już 25 lipca. Wtedy też ustalimy ostateczny termin CC, wstępnie ma to być 7 sierpnia 🥹 Z jednej strony nie możemy się doczekać, z drugiej dopada Nas nostalgia i myśli jak to będzie. Na razie pozostaje czekać 💕
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 lipca, 17:09
Ostatnia już wizyta za Nami 🥹 Pożegnałam personel bo babeczki cudowne. Zawsze życzliwe, uśmiechnięte, troskliwe. Oczy zrobiły mi się mokre kiedy wyszliśmy z poradni. Sama nie wiem dlaczego. Kończy się jakiś etap, wchodzimy w nowy. Nigdy nie miałam problemów z takimi rzeczami. Może świadomość, że ostatni raz jestem w ciąży powoduje u mnie taką reakcję. Zawsze w środku byłam miękkim jajem, teraz jest to jeszcze bardziej spotęgowane, ale do meritum

Żabka waży 3083g, przepływy piękne, ilość wód w normie, szyjka 3.7cm. Mała kręciła się jak szalona, zdjęcia żadnego nie dało się już zrobić 🫣 Tym samym od dwóch miesięcy nie wiemy jak wygląda i jak się zmieniła. Nacieszymy oczy już niedługo bo 6 sierpnia mamy stawić się na 9 w szpitalu. Najgorzej, że będę głodować od dnia poprzedniego i nie wiem jak długo. Bardzo nie lubię tego uczucia w żołądku. Wiecznie mi niedobrze, a moja choroba lokomocyjna raczej nie pomoże podczas dwugodzinnej jazdy

Najbliższe dni spędzimy wspólnie. To Nasz ostatni czas we trójkę. Choć moja dyspozycja jest średnia bo w prawej nerce nadal mam spory zastój to postaram się na maksa wykorzystać te chwile. Skoczymy do Naszej ulubionej restauracji, zjemy coś pysznego, wypijemy lemoniadę, pośmiejemy się. Lubiłam Nasze trzyosobowe życie

Wiadomość wyedytowana przez autora 27 lipca, 17:09
Do porodu 7 dni.
Prawdopodobnie za równy tydzień będziesz już z Nami 🥹 Nie mogę uwierzyć 🩷
Spotkamy się już dziś 🩷🥹
Szczegóły w wolnej chwili ☺️

Wiadomość wyedytowana przez autora 1 sierpnia, 18:39
W nocy z 31. 07 na 01.08 poczułam około 4 znajome uczucie. Ból miesiączkowy, który trzymał dość długo. Wycieczka do toalety i zdziwienie, śluz i wody choć te w małej ilości. Kilka godzin wcześniej dopakowałam torbę jakby przeczuwając, że coś jest na rzeczy. Obudziłam Męża i ruszyliśmy w drogę. 1.5h minęło szybko. Udaliśmy się na izbę przyjęć. Tam papierologia, a następnie oddział. Ktg, badanie u położnej ( wody nie lecą, szyjka długa ), kolejne sterty papierów. Wybija 7, czas na wizytę lekarską. Wody jednak sączą się, szyjka otwarta na pół centymetra, daleko, lekarz ledwo sięga. Badania bolesne, nie będę oszukiwać. Skurcze obecne od 4.00 co 10-12 minut. Dostajemy salę, ja też kroplówkę. Kuba chciał kofeinową, ale kuchnia akurat nie serwowała



Znieczulenie na dwa razy, ale to akurat było do przeżycia. Pamiętałam z poprzedniego CC i nie jest to jakiś wielki dyskomfort. Anestezjolog jest przy mnie, opowiada o etapach. Długo nie czuję nic. Później ucisk po różnych stronach brzucha i niestety również ból. Ból podczas wypychania głowy Olgi. Ryczę, walczę ze sobą, wszystko dla Niej. Mój organizm ewidentnie nie poddaje się znieczuleniom w pełni. Nagle słyszę - jest! 2 minuty później lekarz pokazuje mi Małą i pyta - miała być córka?
