
Udało się w 9 cyklu starań. W cyklu, w którym postanowiłam przebadać się jak się da. Monitorowałam cykl z panią doktor, zlecała w międzyczasie badania hormonalne. Nie nastawiałam się kompletnie, że się uda, raczej chodziło mi o zdiagnozowanie się i nabycie pewności, że wszystko jest dobrze. Jednym z głównych zamierzeń było namówienie męża na badania nasienia, żeby mieć pewność, że z tej strony również jest bez zarzutu. Naczytałam się, że sex co 2 lub 3 dni jest najlepszy w produkcji nasienia, ma wówczas najlepsze parametry, nie liczyłam dni, kochaliśmy się bardzo spokojnie, nie myśląc o dziecku, na wesoło

Pani doktor wprowadziła duphaston.... Nie wiem co nam pomogło...
Wiem na pewno, że w tym cyklu nie nastawiałam się na sukces, inne były założenia. Już wcześniej przestałam się nakręcać, wkręcać, bo nawet mąż zauważył, że zaczynam świrować, tak było...płakałam przy każdym pojawiającym się krwawieniu. Wierzyłam, że dzieciątko pojawi się w najlepszym momencie dla nas, czy to jest najlepszy moment? Chyba tak, doczekałam się swojego szczęścia, które jest jeszcze dla mnie wielką abstrakcją, ogromną niewiadomą....wkrada mi się lęk, uczucia strasznie mieszane...
Boże dałeś nam dzieciątko, błagam chroń je, niech rozwija się i rośnie, niech przetrwa... Trzymaj również w opiece i obdarz łaskami pozostałe starające się kobiety o swój cud!
Ponadto życzę Wszystkim wesołych Świąt spędzonych w rodzinnej atmosferze, z uśmiechem na twarzy, żeby te świąteczne dni napełniły Was spokojem i nadzieją

Dzisiaj, pierwszego dnia dziesiątego tygodnia ciąży pierwszy raz poczułam, że w tej ciąży jestem! Dzień masakryczny, energii mam bardzo mało, nic mi się nie chce


Jestem cała i zdrowa (ręka obolała, ale to też przejdzie), w poniedziałek byłam po prostu bardzo przestraszona. Ciąży mojej do tej pory nie czułam aż do wczoraj. To był ten jeden incydent, dzisiaj znowu jest ok. Rozmawiałam z moją Panią doktor, uspokoiła mnie, takie rzeczy mogą się zdarzać, a pogoda dorobiła swoje, stąd takie samopoczucie.
Myślę sobie, że jeżeli miałabym jakiekolwiek objawy ciążowe to być może byłabym ostrożniejsza, inaczej na pewno bym się zachowywała. Cały czas pracuję normalnie, no może nawet więcej, bo dodatkowa gotówka się przyda, chociażby na wszystkie niezbędne badania, a ceny wiadomo jakie są




Ostatnio długo się nie odzywałam właśnie z powodu braku czasu, bo czasy siedzenia przed kompem do późnych godzin nocnych się skończyły, maluszek skłania mnie do większej ilości snu, ale to dla nas jest bardzo dobre

Badania pierwszego trymestru mam zrobione, tylko w laboratorium zapomnieli o grupie krwi i przeciwciałach. nie jest to jakiś wielki problem, bo swoją grupę krwi znam od dawna, ale na skierowaniu było, a wyniku nie dostałam. Poza tym wszystkie inne wyszły tak jak wyjść powinny



W maju też planuję urlop





Mam nadzieję, że moje dobre samopoczucie pozostanie i jak najdłużej będę mogła żyć po swojemu w miarę rozsądku oczywiście, bo wiem, że w tym wszystkim nasze kochane serduszko jest najważniejsze! Mam oczywiście całą masę znajomych koleżanek, które bardzo szybko szły na zwolnienia, aby tylko przypadkiem nic się nie wydarzyło, ale jak się okazuje w domu tez różne rzeczy przytrafić się mogą. To po moim własnym przykładzie, o dziwo w pracy zawsze czuję się świetnie


Nie mogę doczekać się już następnej wizyty u lekarza, chciałabym już widzieć jak się zmieniła moja kruszynka

To co dobre wszystko się kończy niestety... Po urlopie, już w Gdańsku, no i nie powiem, że się nie cieszę, bo wszędzie dobrze, ale w domku najlepiej

Góry o tej porze roku po prostu mnie zachwyciły bardziej niż zawsze! Było przepięknie, widok ośnieżonych szczytów w maju, stanie na śniegu w krótkim rękawku, na przemian ciepłe i zimne podmuchy wiatru były bardzo orzeźwiające





Moje ulubione widoczki:
Morskie Oko

Morskie Oko

Zamek w Nidzicy z widokiem na Pieniny

Teraz pewnie szybko nie wrócimy w te rejony, dopiero jak już maluszek trochę większy będzie, ale na pewno zawitamy tam jeszcze nie raz. Oboje z mężem uwielbiamy wspinaczki i wędrówki po górach, to zawsze będzie naszą wspólną pasją

A tak poza tym, że urlop był bardzo udany, nie mogło zabraknąć oczywiście nerwów. W trakcie urlopu zadzwonił do mnie mój szef z wiadomością, że ograniczamy etaty i to już najlepiej w maju teraz zaraz!!!! A ja jestem ponad 700km od pracy i nie miałam zamiaru o niej myśleć, nie udało się


Jeżeli chodzi o samą ciążę, jest rewelacyjnie. Nic się nie dzieje, nic mnie nie boli, nie mam praktycznie żadnych dolegliwości, do tej pory tylko jeden kryzysowy dzień, mam nadzieję, że tak zostanie




ostatnio mało się udzielam, ale czasu naprawdę miałam mało, podczytuję z komórki, jak oczywiście chce ze mną współpracować, bo na belly trochę się zacina i skacze, nie wiem od czego to zależy. tak czy inaczej cały czas wszystkim kibicuję, zaciskam kciuki i wierzę, że wszystko będzie dobrze tam gdzie pojawiają się drobne problemy czy przeszkody. Bardzo serdecznie Was pozdrawiam

Od ostatniego wpisu minęły 3 tygodnie! Ależ ten czas leci!!! Szybko, strasznie szybko, za szybko, zaraz się nie obejrzę a na porodówce będę leżeć...
Kolejna comiesięczna wizyta za mną, wcześniej było USG genetyczne, w międzyczasie zaczęłam II trymestr ciąży, a już jestem umówiona nawet na USG połówkowe, ale to dopiero w lipcu

Póki co jestem bardzo szczęśliwa, mega szczęśliwa









Nadal czuję się bardzo dobrze, totalnie nieciążowo



W pracy jest dobrze, nawet lepiej niż wcześniej, jak się okazuje doceniają mnie jako pracownika i moje słowo ma jakiś wpływ, to bardzo pocieszające









Zaczęliśmy już z mężem zastanawiać się nad pokojem dla maleństwa, mamy jeden wolny specjalnie dla niego



No a teraz muszę zająć się domem, ogarnęłam już piwnicę z rana, ogólnie jest ogarnięte, ale jeszcze trochę do zrobienia mi zostało



Mam za sobą USG połówkowe





Miałam wielką nadzieję, że dowiemy się w końcu czy to synuś czy córcia, bo do tej pory maluszek nie chciał współpracować... No i mówi lekarz "proszę spojrzeć, tu są pośladki, jedziemy dalej, nic tu nie widać więc dziewczynka jest" ja banan na twarzy, mąż również, cali szczęśliwi, że dzieciak zdrowy, że płeć znana


Mąż mój dzisiaj pierwszy raz był obecny przy usg, obserwowałam go troszkę...wzruszony totalnie był, uśmiechał się gdy widział kolejne narządy, buziulkę zobaczyliśmy, maluch drapał się po główce, potem wsadził sobie kciuk do buzi, co za widoki


Czas szybko leci, przypałętał się już szósty miesiąc, w ciągu ostatniego tygodnia uwypuklił mi się brzuszek, do tej pory niby wyglądałam jakbym była najedzona, teraz to wydaje mi się, że z ciąży już bym się nie wymigała




Dzisiaj zaczęłam urlop, odpoczywać będę do końca lipca. Potem wracam do pracy, ale już sobie postanowiłam, że będę pracować mniej, bo w końcu czasu mi zabraknie na przygotowanie wyprawki dla malucha:) Tak na serio, to jestem daleko w polu... Dzisiaj byliśmy zamówić meble do pokoju dziecięcego, hmmm to właściwie dużo powiedziane, komodę i szafkę z regałem. Długo się zastanawialiśmy, ale w końcu coś wybraliśmy, lampka i lampa sufitowa też kupiona. Mam zamiar w czasie urlopu ogarnąć się z tym pokojem

jutro przyjeżdżają do nas moi rodzice na kilka dni, bardzo się cieszę, spędzimy razem trochę czasu, połazimy, po odpoczywamy, sama przynajmniej siedzieć nie będę, bo mąż wolnego nie dostał niestety




W pracy tez się wszystko poukładało po mojej myśli, trochę trzeba było się nagadać, ale wyszło na moje i oto chodziło



58%
Czas tak szybko biegnie, że momentami nie wiem jaki jest dzień, o dacie nie wspomnę, tygodnie ciążowe brną do przodu niesamowicie szybko, a dopiero co zobaczyłam dwie kreski na tescie. Tak, a tu już 58%za mną, tak teoretycznie

Powiem szczerze, że ta ciąża zdecydowanie mi służy




Po urlopie już tydzień czasu jestem w pracy, ahhh ale pogoda jest teraz dopiero typowo urlopowa, więc korzystamy nadal




Nadal czuję się bardzo dobrze, jedyne co budziło mój niepokój do tej pory to skaczące TSH, ale i nawet ono ostatnio zaczyna mnie zadowalać, teraz trzymam się poziomu 1,2, czyli dobrze


Jako, że mój brzuch już typowo ciążowy, waga +5kg od początku ciąży, ale trochę w uda mi weszło, co mi się bardzo nie podoba




W pracy wszystko układa się póki co dobrze, bez żadnych większych rewelacji, bez problemów. Wyznaczyłam osobę na swoje miejsce i zauważyłam, że pomału zaczyna przejmować moje obowiązki, czasem mnie to drażni, bo nooo jeszcze tam jestem! Ale z drugiej strony wiem przynajmniej, że nie będą mieć żadnych problemów

Mąż wrócił także życze wszyskim przyjemnego weekendu

65%
Niebywałe, 31 sierpnia oficjalnie zaczynam III trymestr ciąży, ostatni...Hmmm, nadal nie mogę uwierzyć

Ludzie zaczęli zauważać mój odmienny stan, faktycznie miałam dużo szczęścia (odpukać) z tą moją kruszynką, nie miałam do tej pory żadnych poważniejszych dolegliwości, brzusia rósł dosyć powoli, dopiero teraz jak dla mnie jest spory, ale ludzie dziwią się na wieść, że to 27tydzień, ale wiemy, że każda dziewczyna inaczej przybiera na wadze, może będzie taki moment, że obudzę się rano i świata nie zobaczę, bo brzuch mi wszystko przesłoni


W ostatnim czasie strasznie męczą mnie wzdęcia, niezależnie od tego co i ile zjem. mam wrażenie, że objawy ciążowe dopiero będą się u mnie pojawiać...łącznie z powiedzeniem "to przez hormony". Tak, właśnie, jakieś dziwne nastroje również zaczęły mnie dopadać, ja generalnie jestem bardzo uczuciowa, bardzo szybko się wzruszam, ale co się działo ze mną w ubiegłym tygodniu przechodzi ludzkie pojęcie. Była u mnie kilka dni siostra ze swoim synkiem, moim chrześniakiem, cudnym prawie półtorarocznym maluchem. Młody jest bardzo żywy, aktywny w każdej dziedzinie, wszystko musi zobaczyć, dotknąć, przymierzyć, posmakować...no jak dziecko w tym wieku, uwielbiam go



Noc z piątku na sobotę była ciężka, obudziłam się po 4 żeby pójść do toalety i zwymiotować! Tak, to taka nowość dla mnie, do tej pory mało spotykane wydarzenie w moim życiu, nawet po alkoholu nie doświadczam takiego stanu, a tu proszę....cała sobota wówczas była taka sobie, byłam niedospana i bałam się zjeść cokolwiek, by tego nie oddać, trochę szkoda bo byliśmy akurat wtedy na grillu, a ja wszelkie przysmaczki lubię


W pracy jak to w pracy, bez szału i rewelacji, ostatnio nic się nie dzieje, ale zastanawiam się już nad jej porzuceniem, tzn. myślę, że wrzesień będzie już ostatnim miesiącem mojej pracy przed porodem, wydaje mi się, że i tak długo pracowałam, potem w końcu muszę zacząć odpoczywać i nabrać sił przed tym ważnym/ciężkim wydarzeniem.
Wyprawka dla malucha się kompletuje, chodź i tu pojawiły się małe schody, ale to zaraz, najpierw to co już zgromadzone:
UBRANKA:
- bawełniane śpioszki
- body z krótkim i długim rękawem
- pajacyki
- kaftaniki
- półśpiochy
- sweterki
- spodenki
- kombinezony, kurteczki
- skarpetki
- czapeczki, rękawiczki, niedrapki
Wszystko na razie w rozmiarach 56-68, w ilości różnej więc nie wypisuję, znajda się nawet jakieś sztuki we większych rozmiarach


SEN:
- łóżeczko drewniane
- materacyk, przescieradełka chyba ze 4
- 2 komplety pościeli łącznie z ochraniaczem na szczebelki
- śpiworki do spania
- kołderka
- kocyki ( taki, który się składa w rożek również, chociaż nie wiem czy będę używać, na razie jeść nie woła )
KARMIENIE:
- butelki 125 ml 2 szt, kilka większych na potem
- smoczki do butelek
- smoczki uspokajające w razie czego
- laktator
- wkładki laktacyjne
- pojemnik na pokarm
- termosik ( w razie potrzeby)
- poduszka do karmienia
TRANSPORT:
- fotelik samochodowy
Przybory HIGENICZNO-KOSMETYCZNE: tych mam niewiele na razie
- krem barierowo- ochronny do pupci
- balsam do smarowania po kąpieli
- chusteczki nawilżane już się jakieś znalazły
- pieluszki jednorazowe na razie 2 paczki
- szczoteczka do włosków
- aspirator do noska
- nożyczki
- pieluszki tetrowe
- ręcznik kąpielowy z kapturkiem
- wanienka
- przewijak
Na razie to tyle. Dla siebie dodatkowo mam dwie koszule nocne, które nadają się do karmienia,majtki siatkowe poporodowe. Na tym kończy się moja wyprawka, resztę trzeba będzie dokupić, ale mamy jeszcze trochę czasu, więc na spokojnie.
Kwestia sporna pojawiła się przy wózku, do tej pory byłam przekonana, że wezmę od siostry ten wózek, który ona miała dla młodego i po kłopocie. okazuje się, że mój mąż kategorycznie nie zgadza się na niego, a dlaczego? Bo już jest niemodny!!!!!!! No myślałam, że padnę jak doszłam do tego wniosku. do tej pory mąż zawsze mówił, że mamy czas, że zobaczymy, potem, że kółka ma rozwalone ....coś już tu nie grało. Kółka są może trochę przyrdzewiałe, ale to da sie naprawić, w najgorszym wypadku kupić nowe, to koszt 100zł i mam wózek 2w1. no ok, to nie jest nowy wózek, ale mi to kompletnie nie przeszkadza, nie potrzebuje mieć go na pokaz, dla mnie ważniejsze są inne kwestie, zdrowie, rozwój, edukacja, rozrywka. Owszem, kupować ubrania lubię, lubię dobrze wyglądać, ale to raczej co innego. Wózek głęboki wystarczy na kilka miesięcy, zaczniemy go używać późną jesienią, na zimę, na deszcze i śnieg. nie wiadomo jaka będzie pogoda, jak często będziemy wychodzic na spacery, kto wie czy częściej dzieciak nie będzie wożony autem po prostu, tylko z tego względu, że w Gdańsku nie mamy nikogo, wszystkich odwiedzamy poza naszym miejscem zamieszkania. Ja osobiscie wolałabym pieniądze "na wózek" którego nie zamierzałam kupować wydać na szczepionki zalecane (no wiadomo, że nie wszystkie, ale mocno myslę nad pneumokokami, meningokokami), które troche złotówek kosztują. a tu sie okazuje, że mam taka opozyjcję we własnym mężu! Musiałą mu coś moja szwagierka nagadać, czy ktoś inny z jego rodziny, bo nagle stwierdził, że wózek musi być "na pokaz". Właśnie, moja szwagirka ma synka, który obecnie ma 8 miesięcy, wózek oczywiście ma nowy, który obiecała nam przekazać....ale....to było wtedy, gdy jeszcze nikt nie wiedział o mojej ciąży, nawet ja sama!!!! A mj najmdryejsyz na świecie mąż trzyma sie tego, że siostra da....a ja nic odkąd w ciązy jestem na ten temat nie słyszałam. Tym bardziej jest dla mnie oczywiste, że tak małe dziecko pojeździ jeszcze długo w wózku 3w1 !! Straszna woja była u nas w domu ostatnio, no znowu sie oczywiście poryczałam, bo myslałam, że mąż raczej mysli tak jak ja. Zaczęłam sie martwić, że pójdzie w slady swojej rodziny i non stop będziemy sie już kłócić odnośnie dziecka. Ok, ja lubię rodzine męża, nawet bardzo, sa dla mnie dobrzy, złego słowa nie moge powiedzieć, ale nie oznacza to, że zawsze sie z nimi zgadzam. Szczególnie szwagierka jest taka, że u nich wszystko musi ładnie wyglądać, wszystko do siebie pasować pod względem kolorystycznym, każdy dodatek w odpowiedniej tonacji, nowe, markowe, taki ładny obrazek na zewnątrz, dzieciaki bardzo ładnie chodza ubrane, wszystko jest super, ładne i piękne....ale w wakacje dzieci wyjeżdzają wtedy gdy pojawiają sie jakieś zorganizowane wyjazdy ze szkoły czy też z klubu sportowego, jeżeli nie ma, rodzice nie zapewniaja im większych atrakcji na wakacje. zajęcia pozalekcyjne dla mnie nie są teraz niczym wybitnym tylko zwykłą koniecznością, ale wszyscy mają się zachwycać, że np syn bedzie grał na jakims instrumencie. Córka wczesniej tańczyła, ale zrezygnowała, pływała, ale zrezygnowała i obecnie jest takim leniuszkiem....
Ja troche inaczej patrzę, mam inne wartości. wiem, na pewno, że będę chciałą by moje dziecko wyrosło na porządnego człowoeka, które będzie chciało pomóc starszej pani, wspomóc swoim ramieniem czy radą osoby, które będą tego potrzebowały. Mam nadzieję, że tablet i smartfon oraz buty za 400 zł nie będą wyznacznikiem jego wartości. takie na razie mam marzenia i zrobie wszystko, by nie zostało zepsute, bo wszystko musi być "ładne i na pokaz". Bym chciała żeby raczej miało jakąś pasję i sie w tym realizowało. jak będę miała syna i b
W ostatnim czasie strasznie męczą mnie wzdęcia, niezależnie od tego co i ile zjem. mam wrażenie, że objawy ciążowe dopiero będą się u mnie pojawiać...łącznie z powiedzeniem "to przez hormony". Tak, właśnie, jakieś dziwne nastroje również zaczęły mnie dopadać, ja generalnie jestem bardzo uczuciowa, bardzo szybko się wzruszam, ale co się działo ze mną w ubiegłym tygodniu przechodzi ludzkie pojęcie. Była u mnie kilka dni siostra ze swoim synkiem, moim chrześniakiem, cudnym prawie półtorarocznym maluchem. Młody jest bardzo żywy, aktywny w każdej dziedzinie, wszystko musi zobaczyć, dotknąć, przymierzyć, posmakować...no jak dziecko w tym wieku, uwielbiam go



Noc z piątku na sobotę była ciężka, obudziłam się po 4 żeby pójść do toalety i zwymiotować! Tak, to taka nowość dla mnie, do tej pory mało spotykane wydarzenie w moim życiu, nawet po alkoholu nie doświadczam takiego stanu, a tu proszę....dzie on fanem FC Barcelony to na rzęsach stane, by zawieźć go na stadion Camp Nou, ale nawet dodatkowo nie kiwnę by kupić nową kurtkę za 500 zł, bo wszysy takie mają!
Ehh, no troche rozpisałam się, musze zająć sie teraz grafikiem na wrzesień, oj jak ten czas leci.... już w poniedziałek pierwsze zajęcia w szkole rodzenia, potem wizyta u gina, mam nadzieję, że już mój maluszek sie pokaże i będę wiedziała, kto mi tam w brzuszku siedzi

Trochę mnie tu nie było, pamiętników na pewno nie nadrobię, bardzo dużo tych wpisów. Nawet nie wiem co pisać, bo dużo się działo, ale pomału wszystko się normuje.
Najważniejsze informacje to te ciążowe, a na tym froncie akurat wszystko dobrze na szczęście. Pomierzymy sie dokładnie w poniedziałek na ostatnim USG 3D, póki co mały siedzi główką do góry. Położna mówi, że powinien się przekręcić, bo niebawem będzie za duży i może czekać mnie cesarskie cięcie...ale jeszcze może się wywinąć, daje nam ze dwa tygodnie, potem podobno nikłe szanse, że się obróci, ale przecież dwa tyg to sporo czasu, jestem więc dobrej myśli






wszystko idzie dobrze, no prawie. Sprzedaż auta nam się trochę przesunęła, a tym samym zakup nowego. Myślałam, że jesteśmy już zdecydowani na nowe, a potem pojawiły się hocki klocki, obecnie żyjemy bez auta, da się, ale jest ciężko. Ja sobie generalnie bardzo dobrze radzę z komunikacją miejską, tam gdzie muszę to spokojnie dojadę, ale wybrać się poza Gdańsk to już gorzej. My w okolicy nie mamy żadnej rodziny, przyjaciół, znajomych owszem, ale to nie to co inni. No nic, mam nadzieję, że szybko uda się w końcu coś znaleźć, bo mamy łóżeczko, wózek do przewiezienia, jakieś bibelotki do pokoju młodego chciałam dokupić... No ale może rodzice do nas jutro przyjadą z tym łóżeczkiem, bo od siostry tata miał zabrać. długo ich u nas nie było, mam nadzieję, że jednak się pojawią i namówię ich jeszcze na jakieś drobne zakupki


Od października nie pracuję i wiem na pewno, że nie wrócę już do tej pracy. Moja firma nagle postanowiła się zamknąć, oczywiście każdy był świadomy, że tak może być, ale nikt się nie spodziewał tak nagle teraz kiedy sytuacja zaczęła wracać do normy. ale cóż, tak się stało, odwrotu nie ma. Moja sytuacja jest jasna, nie zostaje bez niczego, nadal mam prawo do swojego wynagrodzenia i urlopu macierzyńskiego, w zusie wszystko załatwione już


Dużo jeszcze chciałam napisać, ale może nadrobię innym razem, właśnie znajoma wpadła, więc nie wypada siedzieć przy kompie

Pozdrowienia!!!!
Wczoraj mieliśmy USG, z maluszkiem wszystko dobrze, starsze tylko dwa dni, czyli tak jak ostatnio. Lekarz oczywiście znowu nas zaskoczył - "serduszko państwa córeczka to jak dzwon ma"....aha, córeczka? Okazuje się, że nawet na tym etapie można mieć wątpliwości co do płci







tymczasem kończę kompletować wyprawkę, łóżeczko już dojechało, nie jest skręcone oczywiście, ale jest



Energi nadal mnie nie opuszcza więc zajmuje się wszystkim czym trzeba, ostatnio byłam dumna z siebie bo wymyłam wszystkie okna jakie mamy w domu, szkoda tylko, że pogoda teraz kiepska i efekt zbyt długo się nie utrzymał, ale trudno, świadomość, że były umyte to już dużo znaczy

Tak, właśnie, zaczynam 40 tc...to zasługuje na chociaż krótki wpis.
Ostatnio niezbyt często tu zaglądam, mam nawet zaległości w czytaniu, ale czuję, że niebawem nadrobię



Dużo gorzej czułam się dwa tygodnie temu, wtedy to faktycznie myślałam, że chyba raczej urodzę wcześniej, pojawiły się dość ostre bóle w dole brzucha, w pachwinach, bolało mnie całe krocze i problemy z poruszaniem miałam, wylądowałam nawet na sorze w szpitalu, ale wszystko przeszło. Gdyby nie mój wielki brzusio, to miałabym wrażenie, że jestem w drugim trymestrze dopiero. Hmm, chociaż tylko ja chyba uważam, że mój brzuch jest wielki, cała reszta twierdzi, że jest dość mały. Ja natomiast mam lustro i widzę jak jest, wyglądam jak parowóz

Dla maluszka mamy wszystko praktycznie przygotowane, z jednej strony chciałabym aby już był po drugiej stronie brzucha, ale z drugiej ...no hmmm na razie mam jeszcze dużo swobody, robimy to na co mamy ochotę w każdej porze, jak pojawi się maluch, no niestety trzeba będzie zmienić rytm. Tego trochę się obawiam i czasem mam obawy czy podołam temu wyzwaniu. Mąż będzie z nami tylko dwa tygodnie na urlopie ojcowskim, potem zostaję sama, dosłownie sama, bo w Gdańsku nie mamy nikogo z rodziny, kilkoro znajomych i to jest wszystko... Ale pewnie dam radę



Mam nadzieję, że przyjdzie do mnie ten moment szybko, bez długich bóli i dodatkowych dolegliwości. Muszę przyznać, że jestem szczęściarą, taką ciążę, życzę każdej dziewczynie, bezproblemowo deo samego końca. Oczywiście trochę musiałam czekać na swój cud, ale może właśnie to oczekiwanie zostało nam tak wynagrodzone....Mąż bardzo szczęśliwy, rodzina szczęśliwa, ja wręcz unoszę się pod chmurami, tak jest na chwile obecną. Mam nadzieję, że nasz mały okruszek pojawi się na świecie bez większych problemów i sielanka będzie trwała

Ależ jestem rozżalona od wczoraj! Humor mam taki sobie i zaczęłam się denerwować i na siłę czekać na ten poród, a to nie dobrze! Wczoraj zadzwoniła do mnie babeczka z gabinetu ginekologicznego z taka informacją: "Niestety Pani wizyta w poniedziałek nie może się odbyć, lekarz idzie na urlop, mogę zapisać Panią na 10ego grudnia". Że co proszę? na 10ego grudnia?? Strasznie się zbulwersowałam w rozmowie z tą panią. termin porodu mam właśnie na poniedziałek, nie zanosi się żebym do tego czasu urodziła więc wymagam wizyty u lekarza! Usłyszałam tylko, że nie ma nikogo w zastępstwie i że to nie jej problem jest, ona miała tylko przekazać informację, no i że przecież nie będę rodzić w przychodni tylko w szpitalu! yyyyyyyy WTF? Z jakąś największą łaską dopowiedziała tylko, że ewentualnie mogę się pojawić w czwartek 3 grudnia i prosić się jakiegokolwiek lekarza żeby mnie przyjął! Prosić się? No ale może do tego czasu urodzę więc nie będzie problemu... No jak nie będzie problemu skoro zwolnienie mam do 30 listopada a nie do 3ego grudnia! Poza tym powinnam być pod opieka lekarza a nie pozostawiona sama sobie! no kurcze, przez całą ciążę nie było żadnych problemów, z lekarza również byłam zadowolona, no bo może zbyt uśmiechnięty nigdy nie był, ale w nosie to miałam, bo miał być konkretny i ciążę dobrze prowadzić a nie kawały opowiadać przecież! a tu na sam koniec takie schody się zaczęły!!!!
Nie wiem co mam teraz z robić z tym zwolnieniem, podlegam teraz pod zus, a wiadomo, terminy, ciągłość... Nigdy nie byłam na L4, teraz jestem w ciąży, po drodze we wrześniu zlikwidował się mój zakład pracy, jestem bezrobotna na zasiłku z zusu, rany, że też to wszystko teraz musiało się wydarzyć. nie wiem co robić w takich sytuacjach. Czy lekarz rodzinny może mi wystawić kontynuację zwolnienia ciążowego? Pojadę w poniedziałek z rana do zusu i się dopytam, ale tez jest opcja, że każą mi wypisać wniosek o macierzyński bo po terminie porodu już będzie, a to nie będzie dla mnie korzystne, bo przecież mogę urodzić nawet za dwa tygodnie! kojarzy mi się właśnie taki przypadek znajomej, ale jej akurat wtedy się dosyć udało, bo urodziła dwa dni po wypisaniu wniosku na macierzyński, więc większej tragedii nie było, ale sam fakt! Najbardziej nie mogłam pojąć jak można tak potraktować ciężarną z terminem porodu na dzień wizyty i jeszcze bezczelnie proponować termin na 10ego grudnia. Za nic maja ludzi w tych przychodniach, a Ty najlepiej zajmij się sobą, nam daj spokój, miałaś urodzić to jedź do szpitala. Powiem szczerze, że chyba przez całą ciążę nie byłam tak zdenerwowana jak wczoraj o 16! Gdyby jeszcze zadzwoniła z rana to bym się tam przejechała i na pewno bym nie wyszła bez konsultacji z jakimkolwiek lekarzem i zwolnieniem przede wszystkim, ale nie, zadzwoniła przed samym wyjściem przecież ! Z tego wszystkiego wyłam wczoraj jak bóbr!!! Mały mój na świat się nie pcha, ja wręcz żyłam tą poniedziałkową wizytą u lekarza, bo może coś więcej bym się dowiedziała, nawet mój mąż wolne z pracy wziął żeby ze mną tam pojechać, a tu co? NIC i jeszcze to zwolnienie, ehhhh
No i nastał grudzień



W poniedziałek udało mi się wszystko załatwić pomyślnie. Zwolnienie dostałam bez żadnego problemu od lekarza rodzinnego, do zusu dostarczone. Na wizytę do lekarza, by dowiedzieć się co z maleństwem też się wybrałam. Skurczy brak,czop odchodzi mi kawałkami,wód płodowych dużo, rozwarcie na 2 cm, cisza, spokój, nic się nie dzieje... Co się okazuje moje maleństwo wcale takie małe nie jest, waży już 3800g! Maluch będzie wielki i silny po ojcu chyba



Wydaje mi się, że maluch daje mi jeszcze czas na ogarnięcie spraw świątecznych, do których czasu już coraz mniej, a prezentów to niestety porobionych jeszcze nie mam, tym się zajmę w tym tygodniu żeby nie myśleć o upływających dniach, a jak przyjdzie pora to zameldujemy się na porodówce



A teraz prawdziwe życie przed nami...
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 grudnia 2015, 19:01
Rudzia, sama zobaczysz jak te uczucia się szybko zmieniają.. :) spokojnej i zdrowej ciąży Ci życzę oraz wesołych Świąt Wielkiej Nocy!
Witaj na fioletowej ;) Dużo zdrówka dla Ciebie i Maleństwa! I wesołych Świat!
Jeszcze raz bardzo, bardzo gratuluję :) Na święta życia zawitało do Ciebie nowe życie! Cudownie! Tym samym życzę pogodnych i jeszcze bardziej radośniejszych Świąt Wielkanocnych :) życzy A. <3
Fajnie tu na fioletowej stronce, co? :) powodzenia i dużo zdrówka dla Was :)
Takie cykle odpuszczone ponoć często są szczęśliwe. Często czytam, że dziewczyny "odpuszczają", ale one tylko chcą odpuścić a nie mogą. W poprzednim moim cyklu miałam podobnie jak Ty: przebadanie, monitoring, luteina... Nie wierzyłam, że coś z tego będzie. No i nie było, cykl okazał się bezowulacyjny. Cieszę się, że Tobie szczęśliwie się udało ;-)
A ja wierze, ze we wszystkim jest jakis plan :) Moze wlasnie te 9 miesiecy mialo Ci uswiadomic jak bardzo chcesz dziecka? :) Bardzo sie ciesze, ze sie udalo, Rudzia. Lubie patrzec jak sie udaje, usmiecham sie wtedy i mysle, ze i u mnie kiedys bedzie podobnie... :) A tymczasem gratuluje serdecznie raz jeszcze i przesylam zyczenia zdrowia dla Ciebie i dla Maluszka. Te Swieta Wielkanocne musialy byc dla Ciebie najpiekniejsze w calym zyciu :)
Rudzia, napisz co tam u Ciebie - juz dawno nie bylo wpisu... ;)