Pierwszy wpis po fioletowej stronie. Troche trwalo zanim zebralam sie do napisania czegokolwiek, bo tak naprawde caly czas czuje stres o to czy wszystko bedzie dobrze. W sumie to nie moze byc inaczej
W sobote bylismy na prywatnym usg sprawdzic czy wszystko jest dobrze - malenstwo czuje sie swietnie, nieco uparte i malo ruchliwe, ale ogolnie wszystko jest okej. Jak sie okazalo bedzie DZIEWCZYNKA. Trzecia... no coz co prawda liczylismy, ze jednak bedzie to chlopiec tym razem, ale no coz. Wazne, zeby zdrowe bylo jak to sie mowi. Powoli przyzwyczajam sie do mysli, ze jednak bedzie to dziewczynka. Powoli zaczynamy myslec nad imionami - mialo byc podwojne i pierwszy pomysl jaki nam poki co wpadl to Zoey - Thea. No, ale to tylko pierwsza mysl, wiec jeszcze nie jest pewne czy tak zostanie.
Mimo ogromnej dawki przeroznych lekow czujemy sie dobrze. Moze troszke nerwowo z powodu trwajacych wakacji, ale to jeszcze tylko tydzien i jeden dzien, a potem SZKOLA WITAJ i troszke ciszy w domu. No i troche teraz zamieszania z remontem - malujemy pokoje, w planach jeszcze zrobienie podlog... Z tym wszystkim chcemy wyrobic sie do swiat.
Wow już połowa - ostatecznie szybko to zleciało, dopiero co pamietam jak się dowiedziałam i niedowierzałem własnym oczom, a dziś mi już telefon pika, ze to już połowa.
W tym tygodniu czeka mnie usg połówkowe oraz usg kardiologiczne maleńkiej, strasznie się tym drugim stresuje, choć wiem, ze musi być dobrze, ale wiadomo gdzieś w podświadomości jest zakodowane, żeby mieć pewna nitkę niepewności. Byle te dwa śni wytrzymać, byle so środy...
Teraz dzieci maja szkole, wiec dzień za dniem ucieka i całe szczęście dosyć szybko. Mała rusza się coraz więcej i coraz wyraźniej, co oczywiście bardzo mnie cięży. Mąż z nadzieja się nie może doczekać kiedy i on poczuje te kopniaki
Dzisiaj sobie właśnie uświadomiłam, ze zostały mi niecałe dwa miesiące. Planowane jest cc pod koniec stycznia także właściwie już czasu coraz mniej... zaczynam się martwić czy ze wszystkim zdążę, bo właściwie mam już wyprawkę prawie kompletna to jeszcze trzeba pomyśleć nad jakaś komoda, szafa czy innym przydatnym, nie zajmującym dużo miejsca meblem na ubranka malutkiej.
Kolejna rozprawa na temat imion. Póki co stanęło na Layla... zobaczymy czy się utrzyma do końca :p bo mnie pasuje, ale tatuś często niezdecydowany, choć właściwie to on wymyślił.
Czuje się już jak wielki dinozaur, ledwo się toczę
Ciezej i ciezej niestetyz. Czekam z niecierpliwoscia konca, ale cale szczescie 15 stycznia mam wizyte z ustaleniem juz terminu CC, wiec chociaz bede dokladnie wiedziala kiedy malenka pojawi sie na swiecie.
Remont pokoju zakonczony, jeszcze pozostalo przyklejenie naklejek, ktore bedzie dzisiaj
wszystko naszykowane, torby spakowane, obecnie juz tylko odliczanie i oczekiwanie.
Niestety z moim samopoczuciem kiepsko. Wszystko po kolei mi siada. Krew z noa leje sie strumieniami, brzuch ciagle twardy i boli - najgorzej po nocy, krzyz ledwo utrzymuje cialo wieloryba... Do tego dretwienie palcow u dloni, rano wcale czucia nie mam, pozniej ciut lepiej, ale nadal nie jest dobrze. Niestety poprzednia ciaze tez bardzo ciezko przechodzilam, wiec bardzo zazdroszcze mamuska, ktore maja lekkie i przyjemne ciaze, bez problemow i czuja sie tylko ociezale. Ale cale szczescie to juz blizej niz dalej, juz ie nie moge doczekac mojego malenstwa.
Imie nadal pozostaje to samo LAYLA :*