badania, które ostatnio dostałam od gina do zrobienia - zrobione, wszystko w normie niby.
nie mam pojęcia czemu ale bałam się wyniku na HIV... głupia jestem jakaś, trudno
nic mi nie dolega, gdyby nie to, że szybciej jestem głodna niż wcześniej to nawet nie wpadłabym na to, że jestem w ciąży... chociaż chyba trochę się zmuszam do jedzenia, przede wszystkim owoców bo sezon, bo zdrowe a potem idę spać z pełnym brzuchem i jestem zła na siebie... a no i praktycznie co noc wstaję do toalety, więcej objawów brak.
rodzinie powiemy po usg + może jeszcze tydzień lub dwa później, jakoś tak bliżej końca pierwszego semestru. a w wolnych chwilach rozczytuję się już w fioletowych pamiętnikach fajna sprawa z nimi, wiem z pierwszej ręki jak wygląda życie u innych od zafasolkowania, przez poród, do roku maleństwa. zaczynam się interesować wózkami itp. itd.
są teraz wyprzedaże, warto by było coś kupić ale wiem, że to jeszcze za wcześnie na jakiekolwiek zakupy. dwie moje koleżanki urodziły 30ego lipca, zanim urosnę to ich dzieci wyrosną już z paru rzeczy więc może uda się od nich z czasem coś fajnego wyciągnąć.
a no i głupia ja myśli już o imionach... najgorzej będzie dla dziewczynki bo za dużo imion mi się podoba typu Zuzia, Ola, Ala i Natalia. z chłopcami prościej - Oliwier albo Kacper.
mąż trochę przesadza, każe mi się kłaść i spać w dzień a mi się nie chce i w ogóle nie marudzi na mnie, że mam lenia. i pyta się kilka razy dziennie jak się czuję i czy mnie nic nie boli.
w zeszłą sobotę czyli 08.10.2016 po raz pierwszy Go poczułam. Leżałam sobie wieczorem w łóżku na boku i zmieniłam pozycję na plecy i chwilę po tym, stwierdziłam, że coś poczułam, przyłożyłam rękę i Mały puknął mnie chyba z 6 razy to był na pewno ok, na bank.
od tamtej pory kilka dni nic aż do wczoraj, kiedy w pracy poczułam, że coś mi się tam poruszyło, wieczorem też jeden delikatny ruch. Fajnie, zaczyna się coś dziać
a no i imię już wybrane - Dominik
mąż ma od ponad tygodnia nową pracę, marudzi jak to on, ale cieszę się, że w ciągu kilku miesięcy rozwiązały się dwa nasze problemy - ciąża i praca dla niego. Oby wszystko nam się (odpukać) teraz układało. W przyszłym miesiącu jego pierwsza wypłata więc zaszalejemy, zamówimy rolety na okna, zagospodarujemy wnękę w kuchni.
Ja już się za wózkami oglądam, stwierdziłam, że jak mam kupić wózek za 1500 zł jakiejś tam firmy, to wolę kupić X-landera ale używanego, czasem na allegro takie cuda w dobrym stanie można znaleźć, że szok.
Te, co wcześniej mi się podobały typu Amelis np. to mają średnie opinie, zwłaszcza o spacerówce.
Wymiotów itp. jak nie było, tak nie ma. Jakichś dziwnych smaków itp. też brak. Może tylko bardziej płaczliwa jestem. staram się dobrze odżywiać, codziennie jakiś owoc, warzywko itp.
Gazowane napoje odstawione, piję głównie wodę i herbatę. Czasem tylko nie umiem sobie odmówić czegoś słodkiego no ale nie jem słodyczy codziennie.
I nie muszę już wstawać w nocy do wc, uff.. takie chodzenie po ciemku grozi kalectwem
Na ostatniej wizycie 03.10.2016 okazało się, że przytyłam na razie 1 kg ale boję się tego, co będzie potem. Nie chciałabym się roztyć, fajnie by było przytyć tak do 10-12 kg.
Ale wcześniej apetyt miałam chyba trochę większy, no ale jem kiedy chcę, nie odmawiam sobie na obiad to bym mogła tylko zupy jeść, codziennie... wkurzam się, że muszę dla męża gotować coś na drugie, jakieś mięso czy coś. Ten to wiecznie głodny, uwielbia zupy ale sama zupa to za mało dla niego
Anushka - kolejna wizyta 1ego grudnia.
zdjęcia wrzucę później jak wrócę do domu.
a no i za dużo się najadłam we wtorek u mamusi... stuknęła mi dzisiaj waga u gin 59 kg... niemożliwe żebym już 5 kg przytyła... nie wierzę... chyba w cycki poszło bo w nogi i pupę na pewno nie
na razie Mały wielkoludem nie będzie, raczej drobny chłopczyk, zobaczymy później, może nadrobi.
Trzymam dalej kciuki, za spokojna ciążę :)