Od sierpnia 2015 chodzę na monitoring cyklu do ginekologa. Chociaż nie wiem, czy monitoring polega na pójściu do gina 1 raz w miesiącu w okolicach owulacji. Nie powinnam chodzić także później w celu stwierdzenia, czy pęcherzyk pękł lub nie? We wrześniu brałam CLO - pierwszy cykl, endo podczas wizyty miałam 7 mm, pęcherzyk dominujący w prawym jajniku w 15 d.c. 17 mm, dostałam pregnyl na pęknięcie i poszłam na jego zrobienie na drugi dzień i nawet nic nie bolało. Staranka były pierwszy raz od tego pół roku takie bardzo "konkretne" - mąż był w szoku, jeszcze czegoś takiego nie widział, żebym go nagabywała ale się cieszył na te 2 razy dziennie no i mamy październik, ten cykl bez CLO (tak chciała pani ginekolog) bo po co CLO skoro na testach owulacyjnych niezmiennie od 3-4 miesięcy owulacja wychodzi.
W tym miesiącu wyjątkowo 12, 13, 14, 15 dzień i nic na testach nie wychodzi. Wizyta u ginekologa była w poniedziałek (16 dc), na wejściu już jej mówię, że w tym miesiącu raczej nic nie będzie. Trochę się zdziwiła chyba, weszłam na fotel, sprawdza i mówi, że śluz niby jest, idę na USG. Sprawdza: endo 7 mm, jedne pęcherzyk jakiś taki jajowaty 13/15. Myślę sobie lipa, 16 dc i tak mało. Ale ginekolog przepisuje mi na kolejny dzień pregnyl na pęknięcie i myślę sobie po co? ten pęcherzyk chyba nie jest dojrzały? czy może nie chciała, żeby zrobiła mi się kolejna cysta na jajniku? z tego wszystkiego nawet nie spytałam jej czemu ale we wtorek poszłam na zastrzyk. Jeszcze na nieszczęście robiła mi go mama mojej dzieciatej już koleżanki, chyba jej nic nie mówiła, że ta biedna Asia 29 lat i dzieci brak i pewnie jej coś nie wychodzi??
A no i po co ten pregnyl skoro mi na testach owulacja nie wychodzi? jakoś tak w tym miesiącu wszystko mi się poprzesuwało? w poprzednich miesiącach testy owu mi wychodziły w 19dc, potem w 18dc, we wrześniu w 17dc, więc w październiku powinien być 16?? więc czemu testy tego nie pokazują? czemu taki mały pęcherzyk? bez sensu. Mój biedny mąż wystraszony od kilku dni chodzi bo pani doktor stwierdziła, że powinien zrobić sobie badanie nasienia a ja zastanowiła się nad badaniem drożności jajowodów. O zgrozo czytałam kiedyś o tym, podobno bardzo boli... a no i mąż mój biedny na razie nic nie chce słyszeć o tych swoich badaniach, mówi, że musi się do tego psychicznie przygotować... ale już wiem co i jak - badanie w moim mieście kosztuje 80 zł i trzeba zadzwonić z tydzień wcześniej i się umówić, ano i ta wstrzemięźliwość 5dniowa i zero alkoholu heheh a jak on to przeżywa, że jak? że sam? że przy lekarzu ma to robić czy jak? a ja "spoko, dasz radę, przypomną ci się stare czasy" dobrze, że z moim mężem można pożartować, że nie jest taki strasznie poważny.
Ja się martwię o to dziecko i w ogóle (o wszystko - jestem taka beznadziejna) - to jest złe, wiem, muszę być rozluźniona. Ale jak się nie martwić skoro mój mąż od sierpnia jest bez pracy? ech... ale i tak się staramy, ja nieźle zarabiam, z głodu nie umrzemy a dziecka nie można już odkładać.
Od przyszłego miesiąca kolejny (drugi już) cykl z CLO, oprócz tego nowe postanowienia: oprócz inofemu bedę brała też olej z wiesiołka i może magnez. Podobno dobre i na śluz i na endo i w ogóle na staranka
A mąż tylko sobie jaja ze mnie robi, wczoraj wieczorem wiedział, że bedę chciała się kochac bo te dni i w ogóle to udawał, że go głowa boli, potem, że się źle czuje i że w ogóle to chory jest ale nie - dałam się, dopięłam swego i te jego wielkie zdziwione oczy co ja robię, zabieram mu kołdrę i się za niego biorę hehe, sama siebie nie poznaję także wczoraj dzień udany, 2 razy przytulanko ale dzisiaj rano już mu odpuściłam a tu jeszcze teść u nas dzisiaj nocuje... boże....
1. mam niedoczynność tarczycy, wykryta jakieś 5 lat temu, biorę codziennie Euthyrox.
2. wczoraj czułam takie kłucie po prawej stronie na dole brzucha, mam to już chyba 3 cykl pod rząd właśnie mniej więcej w połowie cyklu, czy to jajniki podczas owulacji? i czemu boli mnie zawsze po prawej mimo, że w tym cyklu mam pęcherzyk po lewej stronie? w którym dokładnie miejscu są te jajniki?
mówią, że kobiety są zmienne, a co z facetami?
ten mój mąż raz jest taki kochany, do rany przyłóż a jak się pokłócimy to zachowuje się jakby mnie nie cierpiał, jakby żałował, że w ogóle się ze mną ożenił...
i teraz znów od kliku dni z dziubków sobie jemy... pokręcone.
ma takie humory czasami, że nie wierzę...
raz gada, że mnie wspiera, we wszystkim pomoże a potem gada "ja wiem, że nic z tego nie będzie, przecież jesteś chora, same problemy, czuje, że nie będziemy mieli dziecka"
podejrzewam, że gdyby jego badania nasienia źle wyszły to już by miał totalną deprechę i już by był na prochach...
mam bardzo dobrą koleżankę, jest w moim wieku czyli 29 lat i co prawda jedno dziecko już ma ale drugiego pewnie mieć nie będzie, badania wskazują na to, że wkracza już w menopauzę a że nie stać ją teraz na drugie dziecko to jak już się kiedyś zdecydują, to może być już za późno...
na dodatek z tym swoim małym ma same problemy, jest alergikiem, mało co może jeść, często choruje...
tak sobie ostatnio pomyślałam, że w ostatnią wigilię kazałam sobie życzyć dzieciaczka, no i co? zaraz kolejna wigilia a ciąży nie ma. chyba coś te życzenia rodziny nieszczere były... ech...
jajeczko ładnie urosło z 10mm na 17,5 X 15,5mm, endo też ładniejsze - teraz 8,4mm a było chyba 5 więc albo estrofem działa albo winko pite wieczorem jedno z dwóch albo raczej oba powiedziała, że ładnie to wygląda, dziś idę na pregnyl i staramy się później jakby coś to jeszcze CLO w grudniu a potem odpoczynek od stymulacji.... szkoda... ona po trzech cyklach z CLO robi 3 cykle przerwy, a gdzieś czytałam, że CLO można brać do pół roku i potem przerwa.
z mężem się w tym miesiącu umówiłam, że ma mi dziecko zrobić bo jak nie to herbatę od przyszłego miesiąca sam sobie będzie robił hehehe
oj czuje, że się będzie w tym miesiącu bardzo starał
i jak zwykle: wie, że wieczorem trzeba zrobić to i owo to on specjalnie idzie się kąpać jako drugi, ja już leżę i czekam a jemu się nie spieszy, potem się kładzie, nakrywa kołdrą i słyszę "to dobranoc, Asiu, do jutra" i słyszę w jego głosie, że powstrzymuje się, żeby się nie śmiać bo wie na co ja czekam głupol jeden no dobrze, że nie strzela fochów i jak wie, że mam te dni to nawet nie muszę go namawiać do przytulania, jeszcze mi nigdy nie odmówił, wie że trzeba i już zawsze zwarty i gotowy
no ale chciałabym już... mieć taki fajny prezent na święta.... i urodzić w wakacje... sama jestem z lipca...
jakoś tak strasznie mocno liczyłam na ten cykl.. popłakałam się...
ja jak miałam monitoringito byłam 2 lub 3 razy w cyklu u lekarza. Przynajmniej w początkowych cyklach, później chodziłam raz w miesiącu sprawdzić tylko czy pęcherzyk pękł. Co do badań u facetó to chyba każdy ma z tym problem. Mój też długo nie mógł się zebrać. Strach go oblatywał jak pomyślał, że będzie musiał tam gdzieś w pokoiku oddać nasienie. Ostatecznie zrobił to w domu i zawiózł tylko do kliniki, więc może Twój też tak zrobić