X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki malaczarna07 - PCO, niedoczynność tarczycy itp...
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4

13 stycznia 2016, 08:07

4 dc. cykl nr 10.
kocham luteinę :) zakończyła mój dłuuugi bezowulacyjny cykl :) pierwszy raz ją brałam, dostałam dopochwową i nie narzekam, tylko mąż bał się mnie tknąć :P
gin przepisała mi też metformax, zobaczymy czy owulacja się pojawi i czy coś z tego będzie. lekarz mi niby nie mówił nic o diecie, ale nie jem słodyczy, cukru już też praktycznie nie używam, planuję kupić sobie zamiast niego ksylitol albo stewię. patrzę też trochę na indeks glikemiczny produktów, marchewki gotowanej już nie jem :) dojrzałych bananów już też nie :)
no i muszę się w końcu zapisać na fitness... no i próbuję wcisnąć męża do firmy, w której pracuję, zobaczymy czy coś się uda dla niego znaleźć.

19 stycznia 2016, 11:39

jakoś nie mam o czym pisać... aktualnie uważam na to, co jem, ograniczam węglowodany, nie jem słodyczy, ograniczam cukier - w tym tygodniu kupię ksylitol. ale chudnąć nie chcę... nie muszę ale waga już troszkę spadła, wczoraj wieczorem ważyłam 54,2 kg a ważyłam już koło 56 kg.

z innych fajnych spraw to mojego męża przyjęli wczoraj na okres próbny w firmie, w której pracuję, na razie małe pieniądze no ale jak się sprawdzi to będą większe. Strasznie się cieszę... może wszystko się jakoś w końcu ułoży.

20 stycznia 2016, 09:03

bolał mnie wczoraj brzuch... to chyba przez ten metformax... burczy mi w brzuchu a ja nie mam ochoty cokolwiek jeść... na samą myśl o kaszy itp to mi się niedobrze robi... a to co bym ewentualnie zjadła to nie mogę bo ma wysoki IG... a tak bym sobie zjadła placuszki ziemniaczane albo biały ryż z cukrem, śmietaną i cynamonem.... bez sensu....

i jak wstaję rano to tak mi głośno burczy w brzuchu, że czegoś takiego jeszcze nie miałam..
porażka... człowiek się zmusza do jedzenia bo organizm się domaga a się nie ma na to ochoty...

i od wczoraj to ciągle głodna jestem...

22 stycznia 2016, 10:13

znowu beznadziejny dzień... źle się czuję... staram się zdrowo jeść, zero słodyczy itp ze względu na metformax tylko nie wiem jak długo wytrzymam.... jem jogurty naturalne bez cukru, na początku było ok a dziś rano musiałam go naprawdę powoli jeść bo mi się odbijało i mogłabym zwymiotować... prawie codziennie pobolewa mnie brzuch... chyba zacznę normalnie jeść bo się w końcu przewrócę...
czytałam, że niektóre dziewczyny na metformaxie miały zero ochoty na słodycze i węglowodany, ja mam na odwrót... mogłabym jeść naokrągło ziemniaki i chleb... tęsknię za nimi.... normalnie chodzą za mną... za to odrzuca mnie już od jogurtów, serków wiejskich itp....
już sama nie wiem co ja mam jeść... w ogóle to prawie na nic nie mam ochoty, za to ciągnie mnie na kwaśne... w środę jadłam biały barszczyk na zakwasie z kapusty... dawno mi nic tak nie smakowało.... rozpływałam się nad jedzeniem...

25 stycznia 2016, 19:06

no i wielka dupa. dziś 16dc i znów brak owulacji. znowu dostałam CLO, mam dalej brać metforminę, mam insulinoodporność...
gin mówiła, że CLO się bierze do 6 cykli i że ona to by jeszcze w sumie poczekała, bo według niej problem z zajściem jest w mojej głowie, no ale stwierdziła, że w związku z tym, że PIS chce zablokować dofinansowanie procedury in-vitro i może jakieś leki też, to może lepiej nie czekać i już niedługo powinna mnie wysłać gdzieś dalej, do jakiejś kliniki w Wawie. od przyszłego cyklu mam do niej chodzić na wizytę co dwa dni i będzie mnie obserwować.
także przyszły cykl na CLO i metformaxie, zobaczymy czy coś zaskoczy.
jestem jak już sie domyślacie - załamana.

27 stycznia 2016, 10:00

wciąż dół... dlaczego wcześniej bez CLO miałam owulacje a teraz nawet na lekach jej nie mam?
mój organizm się zmęczył czy jak?? zmęczenie materiału? cholera jasna

1 lutego 2016, 14:33

nic nowego... czekam na @... jeszcze dwa dni luteiny... poza tym strasznie się przeziębiłam.. dietę sobie ostatnio odpuściłam, byłam na niej miesiąc i nic... owulacji brak...
umówiłam się na 22ego lutego do innego lekarza, bierze 220 zł za wizytę z USG, mam nadzieję, że jest wart swojej ceny, zobaczymy co mi powie..

3 lutego 2016, 10:14

i tak siedzę i myślę co mam robić... umówiłam się na 22ego lutego do innego ginekologa w moim mieście, który bierze aż 220 zł za wizytę i taki był plan.
ALE - dostanę tą darmową wizytę i zniżkę na AMH w Invictie... i teraz pytanie: czy to nie jest aby trochę bez sensu? tzn. na stronie internetowej INVICTY jest napisane, że na pierwszą wizytę powinno się wziąć badanie AMH, którego ja nie mam... a zniżkę na badanie dostanę dopiero na pierwszej wizycie.. gdzie tu logika? poza tym, nie miałam jeszcze robionego HSG...
1) lepiej zrobić badanie AMH na własną rękę i wziąć je ze sobą?
2) odwołać wizytę 22ego lutego i w to miejsce zrobić sobie np. AMH + coś jeszcze i jechać do do Wawy do INVICTY?
3) pójść 22ego na wizytę, zobaczyć co powie ten nowy gin, w marcu zrobić HSG a wizytę w INVICTA zaklepać sobie ale na jakiś późniejszy termin, typu marzec / kwiecień? nie wiem czy jest sens jechać do INVICTY bez HSG... i co z tym AMH...
4) tabletki anty odstawiłam w kwietniu 2015, gdzieś od lipca/sierpnia chodzę na monitoringi do ginekologa, mamy obecnie luty, dwa ostatnie cykle pod kontrolą lekarza były bezowulacyjne. nowy, który zacznie się pewnie gdzieś w weekend, będzie pierwszym zarówno na CLO jak i metformaxie plus duphaston i estrogen. mój mąź twierdzi, że przesadzam, że przecież wcale się aż tak strasznie długo nie staramy i żeby może jeszcze poczekać i na razie nie jeździć po żadnych klinikach niepłodności... dostałam ostatnio od gin receptę CLO na kolejne dwa cykle, tzn. na 4 i 5 na nim. myślę, czy nie lepiej wziąć może coś innego? te letrozole itp? może inne leki przepisałby mi ten drugi gin? przesadzam? co myślicie? doradźcie coś...

nie umiem już racjonalnie myśleć, myślę tylko o ciąży i o tym, żeby była jak najszybciej...

a tak w ogóle to na wizytę w INVICTA można się chyba też zapisać na NFZ??? bo coś tak czytałam na stronie, tylko pewnie kolejki są długie?

10 lutego 2016, 08:16

i znowu nie będzie optymistycznie.... ja po prostu nie mogę już nic czytać w internecie bo ostatnio coś przeczytałam i się teraz zajebiście martwię... wcześniej myślałam, że jak ma się FSH w normie tzn. że rezerwa jajnikowa jest jeszcze ok i że jeszcze mam czas na starania ALE przeczytałam wczoraj, że można mieć FSH w normie ale badanie AMH może wyjść niskie...
i oczywiście teraz myślę, że ja tak pewnie mam skoro przez kilka miesięcy w zeszłym roku miałam co miesiąc owu a teraz już drugi miesiąc pod rząd nic. Boję się, że mi się już jajeczka skończyły... do tego jeszcze te bardzo skąpe miesiączki.... jestem załamana..

stwierdziłam, że jak ma się coś do kogoś przyczepić to na pewnie do mnie, w końcu najpierw wyszła mi niedoczynność tarczycy, potem PCOS, w między czasie zrobiłam sobie cukier na czczo i wyszedł ok, cieszyłam się, że chociaż jedna rzecz mi dobrze wyszła, no ale oczywiście powtórzyłam badanie cukru i insuliny z obciążeniem w grudniu i wyszedł wysoki cukier i insulinoodporność. czekam aż znowu życie rzuci mi kłody pod nogi... brakuje mi do zestawu tylko niskiego AMH, wtedy już będzie komplet. zobaczymy jak będę stała z kasą pod koniec miesiąca, jak będzie coś jeszcze na koncie to zrobię to badanie (koszt kolo 200 zł) a jak nie to w przyszłym miesiącu, wolałabym jak najszybciej no ale na same wyniki czeka się chyba ze dwa tygodnie.

mam przed sobą kolejny cykl, dziś 4 dc, czeka mnie monitoring u dwóch ginekologów, jak znowu nic mi nie urośnie to się załamię...

i nie mogę o tym wszystkim powiedzieć mężowi bo jak mu powiem to mu się tak zmieni humor że koniec końców będzie tak, że jeszcze będę musiała jego pocieszać... bez sensu

12 lutego 2016, 12:11

1) no więc w związku z moją insulinoodpornością już od ponad miesiąca uważam na to, co jem, unikam słodyczy, słodzę herbatę ksylitolem, jak pieczywo to tylko razowe, staram się nie jeść parówek i ryżu. wciągam sałatę i kapustę (tak zasmakowałam w kapuście, że kroję ją sobie i jem na surowo - pyszna, słodka)

2) zapisałam się na fitness i mam w planach chodzić na zajęcia regularnie, minimum raz w tygodniu, najlepiej dwa. dziś idę drugi raz po zeszłotygodniowych zakwasach.

3) i tu nowość - staram się zmienić swoje nastawienie, może to i racja, że jak ktoś myśli tylko negatywnie to tylko negatywne i złe rzeczy im się przytrafiają.

czytam aktualnie książkę o potędze podświadomości i postaram się zmienić, myśleć "będę w ciąży", "nie będę już miała wysokiej insuliny", "będę mieć owulacje". zaczynam od dzisiaj, na razie podchodzę do tego z lekką niewiarą bo ja z ludzi małej wiary jestem :P no ale POSTARAM SIĘ
jakoś ciężkie wydaje mi się wmawianie sobie, że jest coś dobrze a gdzieś tam głębiej myśleć inaczej, jakbym okłamywała sama siebie, dziwne.

nigdy nie byłam pewna siebie, zawsze trzymałam się z boku, na jakichkolwiek przedstawieniach, referatach czy w szkole czy potem jeszcze na studiach rumieniłam się a czasem z tego wstydu, braku odwagi moja twarz wręcz "płonęła" czerwienią.
w sumie do tej pory nie mogę uwierzyć, że mam takiego przystojnego męża, naprawdę uważam, że niezłe z niego ciacho, nawet bym nie pomyślała, że mogę być z kimś takim.
pracę też mam dobrą, nie mam na co narzekać a mimo to wciąż jestem negatywnie nastawiona, dobijają mnie te moje dolegliwości zdrowotne i brak ciąże. muszę popróbować tej autosugestii.

15 lutego 2016, 07:51

właśnie się dowiedziałam, że moja 39-letnia koleżanka z pracy jest w czwartym miesiącu..
a ja nawet nie mam 30 lat i nie mogę...

23 lutego 2016, 08:46

po wczorajszym monitoringu u nowego ginekologa znów dół... po raz trzeci pod rząd nie mam owulacji.... dwa pęcherzyki w 16 dc odpowiednio 10mm i 10,4mm czyli lipa bo nic nie urosły od piątku czyli 13 dc.
od przyszłego miesiąca przechodzę na lamettę, gin mówił, że mam przyjść w 9 dc i jak jeszcze pęcherzyki będą za małe to przepisze mi gonadotropiny na deser no i kazał zrobić HSG, da mi skierowanie na nie za miesiąc.

do swojej obecnej gin w końcu nie poszłam bo po co... żeby mi powiedziała to samo? że brak pęcherzyka dominującego? bez sensu
ale ten nowy lekarz dziwny... poważny, zero uśmiechu, zero pocieszenia, nic... jak z kamienia.

jak to jest możliwe, że od ostawienia tabletek anty od kwietnia do listopada prawdopodobnie miałam owulację bo na to wskazywały testy owulacyjne, miesiączek nie musiałam wywoływać a teraz trzeci cykl pod rząd nic??? lekarz powiedział, że to normalne, że raz owulacja jest a kiedy indziej nie ma. tylko, że ja leki na owulacje zaczęłam brać od sierpnia, więc wcześniejsze cykle były bez leków a owu była..

a teraz tyle tego wszystkiego łykam (euthyrox, metformax, estrogen, inofem), dietę trzymam i jest gorzej niż wcześniej...

23 lutego 2016, 08:47

a no i oczywiście ryczałam cały wieczór, pokłóciłam się z mężem... super poniedziałek..

26 lutego 2016, 07:37

byłam wczoraj u mojej gin, dostałam w końcu skierowanie na HSG, mam się stawić do szpitala 1 lub 2 dc w celu ustalenia terminu zabiegu. uśpią mnie w tym czasie więc luzik :) nie będzie na żywca... ufff.. powiedziała, że sama mi zrobi to HSG, żebym zrozumiała, że nie jest ze mną aż tak źle...
chciałam, żeby dała mi jeszcze skierowanie na badanie prolaktyny z obciążeniem ale powiedziała, że mi nie da, że nie widzi potrzeby i że mam zwolnić, przestać myśleć o ciąży, że widzi, że jestem zbyt mocno zdeterminowana i że może powinnam zająć się czymś innym, odpuścić na razie i że zna bardzo dużo przypadków, że ludzi odpuszczają, nawet przestają brać leki a za jakiś czas wracają w ciąży...
ale ja nie umiem... ustaliłam sobie kiedyś, że zajdę do 30stki a 30stka już w lipcu, opcja z urodzeniem dziecka przed 30stką też już mi nie wyszła...

9 marca 2016, 08:57

jakoś nie mam o czym pisać ostatnio... a może mam ale nie mam ochoty...
bynajmniej za tydzień mam zabieg HSG, w związku z tym cykl odpuszczony, wkurzona jestem.
dostałam ze szpitala cały zestaw badań krwi do zrobienia, poszłam z nimi do przychodni, żeby mi je tam zrobili to się oburzyli i nie dali mi skierowania na te badania... wydrukowali tlyko pismo, że jeśli planowany zabieg jest w szpitalu to szpital robi badania, oddzwoniłam do szpitala i im mówię, że w przychodni nie chcą mi tych badań zrobić a Pani z izby przyjęć: "no wie Pani, nikt Pani nie karze robić tych badań prywatnie, więc trudno, przyjedzie Pani dzień wcześniej na spotkanie z anestezjologiem i spędzi Pani w szpitalu pół dnia bo zrobimy Pani badania na miejscu i będzie Pani musiała czekać za wynikami." zajebiście... czyli muszę wziąć DWA dni wolnego ! zwolnienia nie chce brać bo nie chce dawać zwolnienia ze szpitala, żeby plotów nie było...

16 marca 2016, 09:13

Leżę właśnie na szpitalnym łóżku i czekam na hsg. Wczoraj spędziłam w szpitalu pół dnia bo badania i konsultacje. Ciekawe ile dziś czasu tu spędzę.. chciałabym być juz po.. trzymajcie kciuki żebywszystko bbyło drozne.

16 marca 2016, 19:39

No i juz po, jajowody oba drozne, kontrast przepłynąl bez problemu. Teraz jeszcze amh musze zrobić i jakoś inaczej wywoływać owulacje bo co z tego ze drozne jak ostatnio owulacji brak. W szpitalu stawilam się na 7.30 a na zabieg poszłam po 13.00.. ale najważniejsze że już po :) moja gin zrobiła mi to badanie a potem przyszła po moim przebudzeniu żeby mnie od razu poinformować o wyniku. Uwielbiam ją :)

4 kwietnia 2016, 09:04

staram się o dziecko już od roku i za chwilę zacznę się chyba zastanawiać nad tym, czy to w ogóle dobry pomysł, jakimś w końcu cudem zajdę i np. okaże się, że dziecko rozwija się nieprawidłowo i nawet nie będę mogła nic z tym zrobić bo mi PIS zabroni... albo będę musiała tłumaczyć się z tego, czy gdy poronię to czy aby na pewno nie miałam w tym udziału. i oprócz traumy to jeszcze będę musiała składać zeznania i wyjaśniać... to jest dziadostwo...

8 kwietnia 2016, 08:37

w poniedziałek monitoring na nowym leku i u nowego ginekologa. ciekawa jestem jak będzie, czy w ogóle coś zareaguję ale raczej średnio to widzę bo mam za dużo stresów ostatnio, problemy z pracą mojego męża itp, jak on zostanie bez pracy to chyba przestaniemy się w ogóle starać bo nie będzie nas stać na dziecko... i jak tu się wyluzować....

11 kwietnia 2016, 20:31

no i oczywiście dziś 9 dc i brak pęcherzyków na aromku... może to i jeszcze za wcześnie ale wiem, że i tak nic z tego nie będzie... porażka.. chyba powinnam iść do psychologa..
1 2 3 4