Wiadomość wyedytowana przez autora 7 maja 2014, 10:46
Dwa dni temu dowiedzieliśmy się, że zostaniemy rodzicami małego chłopczyka. Tatuś chodzi dumny jak paw! Dziadkowie się wzruszyli, chociaż oni ciągle powtarzają, że nie ważne jakiej płci będzie dziecko, aby było zdrowe!!
Nasz synuś jest zdrowiutki! Waży 538g, według lekarza to 23+2dc, a ja w dniu badania byłam w 21+5dc. Tak więc Filip może być duży
Wyprawka prawie skompletowana. Brakuje już tylko Sudocremu i Linomagu, pieluch jednorazowych dla Młodego, bielizny poporodowej i kremu na sutki.. Achh jaka ulga!!
Dziś dostałam również od brata prezent dla Małego Monitor ruchu (oddechu) z nianią elektroniczną Angelcare, sama pewnie bym nie kupiła alee.. może się przydać zwłaszcza jak będę gotowała obiad w kuchni na dole, a Filip będzie spał na górze pełna kontrola!
Jak pomyślę, że za 10 tygodni Synuś może już będzie z nami to aż się łezka w oku kręci, nie mogę się już doczekać by go przytulić i wycałować!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 października 2014, 17:23
Siedzimy sobie wieczorkiem wszyscy na kanapie (mąż, ja i teściowie), oglądamy coś w tv i w pewnym momencie mokra plama na bluzce.. Dodam, że chodzę po domu bez stanika. Teściu dziwnie się spojrzał, a ja spaliłam buraka i wypaliłam.. Przynajmniej wiem, że młody będzie miał co jeść.. Hahaha.. Dobrze, że teściowie są lajtowi to się zaczęli śmiać Taak więc pierwszy wyciek siary za mną! Heja..
Mężu później się mnie niemądry pyta czy próbowałam, czy dobre.. Achh faceci!
A oto i nasz powóz:
Wózek jeździ bardzo lekko, jest super skrętny i prze prze śliczny!
Siedmioletnia chrześnica męża wczoraj nie mogła się od niego oderwać, przewiozła w nim wszystkie miśki i lalki jakie u nas zostawiła Co chwilę pytała kiedy ten Filip już będzie na świecie i czy będzie mogła go wozić w wózku.. Jak jej powiedziałam, że za 2 miesiące będzie już z nami, czyli tyle co trwają wakacje, to była prze szczęśliwa. Powiedziała, że wakacje są bardzo krótkie, więc Filipek będzie już niedługo Zapytała jeszcze ile to dni i tygodni.. Ach te dzieciaki!
Dokładna waga młodego to 2404g +/- 15% usg wykonywane było w 32t3d
BPD - 88 mm - 35,5 HbD
HC - 313 mm - 35,2 HbD
AC - 291 mm - 33,1 HbD
FL - 69 mm - 35,4 HbD
jak zwykle obwód brzuszka mniejszy od reszty
Stopień dojrzałości łożyska I.
W poniedziałek miałam wizytę kontrolną u swojej pani doktor. Wyniki krwi się poprawiły ale żelazo nadal mam łykać, co by było jeszcze lepiej.
Podczas poniedziałkowej wizyty zapomniałam poprosić p. doktor o zaświadczenie o ciąży (potrzebne jest mojemu mężowi w pracy do wniosku o dodatkowy $) Więc postanowiłam skorzystać z tego, że we wtorki również przyjmuje i postanowiłam pójść z samego rana do niej. Zeszłam na dół zrobić sobie śniadanie przed wyjściem i nie byłam w stanie stać, bo strasznie bolało mnie podbrzusze, kuło w środku, jakby szyjka, pęcherz nie wiem..
Oczywiście powiedziałam o tym p. doktor wzięła mnie od razu na samolot i co..? z poniedziałkowej szyjki 3cm wczoraj było już 1,5cm.. Zakaz wysiłku, leżenie, luteina i jeszcze raz odpoczynek..
Także w tym jakże cudownym dniu dołączam do mam leżących!
Dobrze, że szyjka chociaż zamknięta..
Od męża i teściowej dostałam kategoryczny zakaz chodzenia po schodach. Już wczoraj dostałam do łóżka obiad. Wczoraj wstawili mi do pokoju szafeczkę kuchenną, postawili na niej czajnik, szklanki, herbatę cukier, cytrynę, talerze, napoje, owoce, coś słodkiego.. Teściowa zapowiedziała, że będzie mi robiła śniadania..
No kurczę lepiej będę miała, jak na wakacjach!
Tak na prawdę zostało mi już niewiele leżenia, bo jedynie 4 tygodnie. W Wigilię mam ciążę donoszoną i od tego dnia lekarka pozwoliła na powrót do normalnego funkcjonowania.
Szyjka przy przyjęciu 1,5cm bez rozwarcia, później 1 cm i rozwarcie na paliczek..
Plamiłam ale akcja skurczowa się uciszyła..
Z porodówki trafiłam na patologie.. Podczas pobytu w szpitalu skurcze były ale delikatne, słabo pisały się na ktg, a często w ogóle. Szyja delikatnie się skróciła, ma mniej jak 1 cm, rozwarcie na paliczek. Dziś wyszliśmy do domku..
Generalnie mam nauczkę, żeby do szpitala jechać jak już skurcze są nie do wytrzymania, a nie tylko regularne i trochę bolące..! Człowiek całe życie uczy się na błędach.. No ale kurde nawet po no-spie, magneezie i wannie nie przeszły, a wręcz się nasiliły i były częściej.. Ja już sama zgłupiałam.
Bądź co bądź Sylwester będzie niezapomniany!! Niby szpitalny i wydawac by się mogło, że do udanych nie będzie sie zaliczal a był w porządku! Spędzony z dziewczynami z sali, ich i moim mężem. Każdy przyniósł jakiś prowiant i napoje, szampana. I była zabawa! A że wszystkie w podobnym wieku, mężowie rozrywkowi i sie dogadali to siedzieli do prawie 1. Najweselsza sala w całym szpitalu☺
Fifiś waży już ok. 3400g, wszystko z nim ok! Przepływy i ilość wód prawidłowe. Widziałam jego śliczne oczka, nosek słodziutki i piękne całuśne usteczka. Mężu mówi, że mając takiego tatusia i taką mamusię musi być debeściak!
Jestem trochę zdezorientowana i zaczynam powątpiewać w kompetencje mojej pani doktorki...
A więc tak w szpitalu podczas akcji skurczowej badało mnie 3 lekarzy i 2 położne wszyscy twierdzili, bez konsultacji ze sobą, że moja szyja jest na 1 cm i z rozwarciem minimalnym na paliczek. W dniu wypisu szyjka miała mniej jak 1 centymetr, tak ok 0,8cm i nadal rozwarcie było. Dodatkowo dziecko podobno było już dość nisko. Co wynikało również z badania USG. Codziennie mnie badał inny lekarz i zawsze mówił, że mniej jak centymetr jest i minimalne rozwarcie..
A dziś na wizycie moja szyja ma 1,5 cm jest zamknięta, a główka dziecka wysoko..?
W szpitalu każdy, że tak brzydko napiszę, pchał mocno łapy do środka i badanie było dość nieprzyjemne. A dziś moja doktórka wsadziła delikatnie paluchy coś pogmerała, prawie jej nie czułam i takie oto wyniki po badaniu..
a i jak jej pokazałam kartę informacyjną SOR z 29.12 to od razu jakby cofnęła swoje słowa z przed chwili, jak mnie badała na samolocie i raptem jej też się zrobiło mniej jak centymetr szyjki..?!?
Już nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć..
Ech żałuję, że posłuchałam męża i nadal do niej łaziłam na wizyty. W 23tc zastanawiałam się nad zmianą lekarza prowadzącego.. Ten na którego chciałam zmienić pracuje u mnie w szpitalu.. No nic głupia byłam. 2 ciążę będę prowadziła już u tego drugiego lekarza. Aktualna doktora się nadaje tylko do wypisywania zwolnień lekarskich od 1 dnia ciąży...
Generalnie dziś było dużo pacjentek i czuję się potraktowana strasznie przedmiotowo. Wizyta trwała jakieś 4-5 minut z badaniem. Najdłużej się zeszło z moim rozbieraniem i ubieraniem..
Zła jestem..!!
Nasuwa mi się jedno pytanie.. Kiedy ten czas przeleciał? 273 dni.. 9 miesięcy.. 39 tygodni..
Tak niewiele dni zostało do porodu..
Z niecierpliwością czekamy na Ciebie nasz Królewiczu!!!
Hmm.. ciekawe do kogo będzie podobny..
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 stycznia 2015, 22:24
Do szpitala dotarlismy ok. 8:20, od razu na ip, badanka, dokumenty itp.
Rozwarcie bylo na 1 cm, szyjka prawie zgladzona 0,5 cm. Brak akcji skurczowej.. Mialam do tej pory 2 lekkie skurczyki..
Na lozku porodowym wyladowalam o 8:50. Chwile pozniej przyszla p. doktor i wypytala o wszystkie objawy. Ze wzgledu na odejscie wod zaproponowala oxy, bo wszystko stalo w miejscu. Zapytala czy chce oxy teraz czyza 2 godziny, bo moze akcja sama sie rozkreci. Zapytalam co ona mysli, co byloby lepsze. Powiedziala, ze oxy teraz. Zgodzilam sie. Tuz po 9 podlaczona zostalam pod ktg i oxy.
Po niecalej godzinie pojawily sie regularne skurcze co 2 minuty trwajace srednio 20-35 sek. Na ktg plasko... Z godziny na godzine skurcze w takim samych odstepach ale przybieraly na sile. O 12:30 mialam juz 2 cm rozwarcia, weszlam na pol godziny do wanny, tam skurcze troszke bardziej znosne, wyviszane przez wode. Wyszlam z wanny ledwo zywa, za to juz z 4 cm! Bylo mi strasznie slabo.. Skurcze robily sie coraz to silniejsze. Zaczelam skakac na pilce podczas skurczy. Maz ciagle mnie pilnowal zebym oddychala i oddychal razem ze mna.
Od tej pory byl moja jedyna ostoja. Wczesniej jego kazdy gest, slowo dzialalo na mnie jak plachta na byka. Mialam go dosc.. Jednak jak zaczall mi pomagac z oddechami byl dla mniewszystkim. W godzine z 4 cm zrobilo sie 7cm!!! Wyslalam meza do barku na jedzenie, bo to byl ostatni moment, zeby cos przegryzc. Skurcze byly prze silne, myslalam, ze zejde.. Darlam jape strasznie. Polozne komentowaly, ze mam nizle gardlo... Maz jadl hamburgera w biegu, a w windzie juz slyszal jak dre ryjka... Wpadl na sale porodowa i znow zamiast darvia ryjka pouczal jak oddychac. Skurcze byly tak silne, ze zaczelam instynktownie przec. Polozna mnie zbadala a tu w 35 minut zrobilo sie prawie pelne rozwarcie. Wilam sie na lozku jak waz... Kaxali mi zejsc i jak pojawi sie skurcz kucac i przec. Po 3 skurczach wrocilam juz na lozko przygotowane do porodu. Kolejne 3 skurcze i syn byl na swiecie. O 15 wypchnelam go na swiat...
Alee mlody byl owiniety 2-krotnie pepowina. Lekarze byli przygotowaniu juz na vacum. Na szczescie go nie musieli uzyc. Maz przecial pepowine za 1 razem!
Stracilam ook.450ml krwi. Musieli mnie naciac a dodatkowo bardzo popekalam w srodku. Lekarz przy asyscie 2 poloznych zszywal mnie cala godzine!!! Mlodego mialam na sobie tulko przez sekundke. Od razu go zabrali i ubrali. On dostal 9 i 10 pkt.
Co sie pozniej dowiedzialam pecherz plodowy pekl na skutek jakiejs infekcji. W badaniu krwi wyszla leukocytoza. Przez 5 dni przyjmowalam antybiotyk. Dodatkowo teraz zmagam sie z anemia.
Porod mogl sie zakonczyc roznie.. Zakonczyl sie najlepiej jak mogl, moja rana goi sie super, ja po 3 godzinach po porodzie chodzialam, po 4h juz siusialam, a po 6 wzielam prysznic. Synus zdrowy. Bolu nie pamietam!!! I wiecie co? Ja chce jeszcze raz!!!
Acha i przez caly czas podczas porodu skurcze na ktg sie nie pisaly... Byla prawie prosta krecha....
A i w koncu nie rodzilam z wykupiona polozna, bo ta polamala sie w gorach. Rodzilam z ta ktora zastalam nazmianie i w sumie sie ciesze. Zaoszczedzilismy 600zl i w to miejsce wykupilismy sobie sale po porodowa o wyzszym standardzie, z lozkiem dla meza, toaleta w pokoju i wyzywieniem dla niego. Moglam swiecicgolym tylkiem i piersiami caly czas i zadna obca osoba mnie nie widziala. Ta przyjemnosc za 2 doby kosztowala nad 4 stowy ale warto bylo dla tych chwil intymnosci razem!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 sierpnia 2016, 13:54
Gratuluję :)) Rośnijcie zdrowo :)
Gratulacje! Mi też bocian (co prawda pluszowy) przyniósł fasolkę :)
gratulacje i witam w naszym gronie :)
Gratulacje :)