X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Maluj kolorami, które zostały Ci dane.
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Maluj kolorami, które zostały Ci dane.
O mnie: 27-latka, z ponad dwuletnim małżeńskim stażem.
Moja ciąża: Na ten cud czekaliśmy 32 cykle. Za nami miesiące starań, leczenia, laparoskopia, ciąża biochemiczna, dwa nieudane in-vitro. Udało się za trzecim podejściem. Cudzie trwaj!
Chciałabym być mamą: Po prostu chcę być mamą... Tyle mi do szczęścia wystarczy
Moje emocje: Czuje się najszczęśliwszą kobietą pod słońcem... Tak długo na to czekałam...
Przejdź do pamiętnika starania i przeczytaj moją historię starania się o dziecko

23 marca 2015, 12:51

Czy to się dzieje na prawdę? Czy to tylko moja wyobraźnia, albo głupi sen?

Wczoraj jak zobaczyłam temperaturę, to aż mi termometr z wrażenia wypadł (roztrzaskał się o kafelki). Stwierdziłam, że to może jednak to. W domu ostatni zapasowy test...
Po najdłuższych na świecie pięciu minutach zobaczyłam ją... Niewyraźna druga kreska... Pędem poleciałam do męża do sypialni. On też ją zobaczył.
Ale nie cieszyliśmy się... Za dużo było dotąd rozczarowań w naszym życiu.
Polecieliśmy na betę (w szpitalu 3 ulice dalej mają punkt pobrań 24h) i po drugi test. Drugi test też pozytywny wyszedł. A dzisiaj odebrałam bete - 35,5...

Dalej nie mogę w to uwierzyć... Ryczę jak głupia ze szczęścia... Ostatni raz tak ryczałam jak mi się mąż oświadczył.

Jutro powtórka bety. Oby tylko ten piękny sen się nie skończył...

25 marca 2015, 07:48

Ciąża zakończona 25 marca 2015
Przejdź do pamiętnika starania i czytaj kontynuację mojej historii

29 lutego 2016, 14:25

Po ostatnim falstarcie z ciążą biochemiczną, bałam się tutaj cokolwiek pisać. Ale teraz już chyba mogę.

Dziś była pierwsza wizyta, która pozostawiła taki słodko-gorzki smak (jak to jedna z was trafnie określiła). Był transfer dwóch zarodków, dziś widoczny tylko jeden pęcherzyk ciążowy. Lekarz dla pewności kazał zrobić betę - krwawienio/plamienia nie ustają (prawdopodobnie spowodowane utratą jednego zarodka).
Wynik bety prawidłowy - 3048, więc chyba mogę wreszcie odetchnąć z ulgą. Wszystko wskazuje na to, że nasz zarodek się prawidłowo rozwija. Za tydzień kolejna wizyta.
Póki co leżę w domu na L4 i wreszcie pozwalam sobie na odrobinę radości.
Po tak długim czasie, tylu przeszkodach, wreszcie nam się udało. Nasz mały cudzie zostań z nami już na zawsze.

Wiadomość wyedytowana przez autora 29 lutego 2016, 14:21

8 marca 2016, 09:40

Wczoraj była kolejna wizyta.
Usg zrobione. Pęcherzyk większy a w środku widoczny zarodek, ale... tętna brak. Lekarka dopytywała się o to kiedy był transfer zarodka - dokładnie 28 dni przed wizytą. Gdy to usłyszała zrobiła niezbyt ciekawą minę i kazała powtórzyć jeszcze raz betę. Powiedziała, też że jeśli wynik będzie niski mam odstawić leki...
Dziś odebrałam wynik. Przyrost niby w normie, beta - 16879.
Ale i tak mnie to nie bardzo uspokaja. Teoretycznie serduszko powinno już być widoczne, zarodek ma 30 dni. Sama już nie wiem co myśleć. Boje się, że zarodek po prostu przestał się rozwijać. A z drugiej strony mam nadzieję, że to po porostu kiepski sprzęt był dlatego serduszka nie było widać/słychać.
Jedyne co mi pozostaje to mieć nadzieję, że jednak wszystko będzie dobrze. Dlatego patrzę się w nasze pierwsze zdjęcie USG i błagam aby nasz maluszek rozwijał się prawidłowo. Jakoś do następnego poniedziałku musimy wytrzymać.

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 marca 2016, 10:16

15 marca 2016, 10:16

Ciąża zakończona 15 marca 2016

I ponownie doczekałam się falstartu....
Wczoraj rano byłam na USG w klinice, ten sam sprzęt na którym tydzień wcześniej było widać mały zarodek w pęcherzyku tym razem pokazał puste jajo... Zarodek się prawdopodobnie wchłonął.
Wieczorem wróciłam do dr Bystrzejewskiego, zrobił mi jeszcze raz USG na lepszym sprzęcie, ale jajo dalej puste, a Doppler nie wykazywał żadnych oznak życia.
Dostałam tabletki na poronienie, dopochwowo. To była jedna z najgorszych nocy - nigdy mnie jeszcze tak nie bolało i nigdy nie miałam tak ogromnych skrzepów... Dziś jadę na kontrolę zobaczyć jak się tam oczyszcza i czy będzie konieczne łyżeczkowanie czy nie...

Jak na ironię tę ciążę również straciłam przed świętami Wielkanocnymi. Święta których symbolem jest jajko, czyli życie, a u mnie to życie po raz kolejny umiera... Ironia losu, co nie?

Prawdę powiedziawszy to nawet nie jest mi smutno. Popadłam w taki dziwny letarg i nie czuję nic, całkowicie na tę sytuację zobojętniałam. Jedyne co wiem to to że mam już dość. Dość przerabiania czarnych scenariuszy. Dość odbierania mi nadziei. Po prostu dość...

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 marca 2016, 10:32

Przejdź do pamiętnika starania i czytaj kontynuację mojej historii