poranny Nordtest czułość 10 mIU/ml
późniejszy Pink test czułość 25 mIU/ml
Czy miałam jakieś objawy? Chyba niespecjalnie... jak się głębiej zastanowię to:
1. przez ostatnie kilka dni zmęczenie, nad ranem i wieczorem, w ciągu dnia funkcjonowałam świetnie
2. przez ostatnie trzy dni nad ranem baaardzo silna potrzeba skorzystania z toalety jakbym wypiła litr wody przed samym snem
3. brak popędu do słodyczy, a to u mnie nieodzowny zwiastun miesiączki
Jeszcze chyba do końca to do nas nie dociera ale jesteśmny przeszczęśliwi!
Boże czuwaj nad nami i naszym robaczkiem!
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 kwietnia 2017, 23:07
Chyba dopiero od wczoraj do nas powoli dociera, że ktoś we mnie zamieszkał patrzymy na mój brzuch, który póki co nic nie zwiastuje i uśmiechamy się od ucha do ucha Cudowne uczucie, nie do opisania, nie do podrobienia, nie do porównania z niczym innym
Dziś poszłam na HCG, wyniki mają być około południa, chyba oszaleję do tego czasu! Jak tylko zobaczę wynik dzwonię umówić się na wizytę. Mam nadzieję, że rozsądek mnie nie opuści i umówię się na przyszły tydzień, bo najchętniej poleciałabym już teraz
A to mój pierwszy synuś, Fado, ma prawie 3,5 miesiąca i mówimy mu: 'Fado! Będziesz starszym bratem!' Na pewno cudownym
Ja do niedawna: 'Nie na wszystko człowiek ma wpływ (niestety), trzeba myśleć pozytywnie i nie denerwować się niepotrzebnie bo to nic nie zmieni, a na pewno nie pomoże.'. Dziś po przebudzeniu wstałam i po chwili zaczęło się jakieś kłucie w prawym dole biodrowym... ja z rana: 'Co się dzieje!?' i milion myśli, milion przejrzanych z prędkością światła stron internetowych, łzy w oczach i wielka czarna chmura pełna złowrogich myśli nad moją głową. O rety... nie myślałam, że ta 'faza' dopadnie mnie tak wcześnie.
Ból trwał chyba z 10min, ale dla mnie to była wieczność! Poszedł sobie, a ja czuję się, podobnie jak wczoraj, świetnie. Mąż mówi, że może przesadziłam wczoraj z aktywnością - bo pranie, sprzątanie, gotowanie, pieczenie, spacery i wygłupy z psem w rozmiarze XXL No dobrze, dziś leżę i pachnę nadrobię trochę zaległości książkowe.
Jutro miałam iść powtórzyć HCG. Total bo niestety panie w laboratorium miały problem ze słuchem i choć powtórzyłam dwa razy, że chcę betaHCG to i tak zleciły mi totalHCG. Ech... Oby ładnie przyrosło! Proszę, proszę, proszę! A tak dla siebie progesteron, bo czemu nie?
No dobrze. Mój futrzak śpi i będzie trwał w tym stanie do 11:30 Czyli czas dla mnie!
Od rana mdłości, zawroty głowy, osłabienie, niechęć do jedzenia, picia, ogólnie do życia. Po 14ej postanowiłam w siebie wmusić rosół, licząc się z ryzykiem pierwszego biegu do toalety... ale o dziwo! Rosół postawił mnie na nogi i dał 3 godziny dobrego samopoczucia Tylko 3 pewnie z obawy, że zapomnę jak nieprzyjemnie było wcześniej
Nie zapomniałam i zasypiałam ze świadomością, że kolejny poranek będzie taki sam lub gorszy. Ale przy łóżku schomikowałam paczkę ciastek maślanych i wodę.
Pobudka. No i cóż? Znów czuję mdłości. Poczęstowałam robaczka ciastekiem maślanym i łykiem wody. I tak sobie jeszcze trochę poleżakowaliśmy. Moi mężczyźni w tym czasie wstali, poszli na spacer i zaczęli konsumpcję. A ja w końcu postanowiłam się podnieść. I... nie było najgorzej bardziej słabo niż mdło. Trochę się pokręciłam by po wyjściu męża znów wylądować w łóżku i poczuć... wyraźnie ustępujące osłabienie i nudności Mój pies postanowił to uczcić wejściem do łóżka, gdy akurat nie patrzyłam
Teraz siedzę i piszę, zjadłam z apetytem śniadanko, i mam energię! O dzięki Ci energio, że wróciłaś!
Kilka spraw wisi nade mną i wzywa do ogarnięcia więc tym bardziej cieszy mnie moje lepsze samopoczucie.
A poza tym... dziś idziemy na naszą pierwszą wizytę do lekarza! Niestety dopiero późnym wieczorem, bo na 19:45... tak bardzo chciałabym zobaczyć naszego robaczka! O bijącym serduszku nie wspomnę, choć wiem, że to może być jeszcze trochę za wcześnie... ale może jednak los będzie łaskawy?
No dobrze, kończąc: łączę się w bólu ze wszystkimi przyszłymi mamami, którym w tym błogosławionym stanie nie jest lekko. Wiem, że moje bolączki to mały pryszcz w porównaniu z tym co przechodzą niektóre z nas, tym bardziej trzymam za nas wszystkie kciuki!
Maj nie należał do najłatwiejszych, ale pewnie w świetle tego co potrafi zafundować pierwszy trymestr innym, nie był też wielowątkowym horrorem. Obecnie jesteśmy z fasolką na etapie 'raz lepiej, raz gorzej' i 'nie będę jadła i nie, nie będę też piła'. Ot, taka przypadłość. Zero apetytu, a na widok wody do picia, którą zawsze uwielbiałam i spijałam litrami, niemal uciekam jak zwierzę ze wścieklizną. Ale walczymy. Z wagą, która uparcie leci w dół i zabrała nam już 2kg. Aż dziw bierze, że powoli zaczyna widać brzuszek
Co jeszcze? Nic nadzwyczajnego, czyli to co jeśli nie każda, to większość z nas zna na pamięć: wszystko mi 'nie pachnie', wieczorem usypiam niemal na stojąco, a ostatnie zabiegi pielęgnacyjne w toalecie odbywały się... na przyciągniętym z sypialni taboreciku, bo nie sposób było ustać chwilę dłużej. I lody! I mój kochany mąż, który jeździ do naszej ukochanej lodziarni za pięć dwudziesta po ratujące sytuację lody uwielbiam go i je!
Mam nadzieję, że jednak znajdę się w gronie łaskawie potraktowanych przez los i w tym miesiącu, w związku z wejściem w drugi trymestr stanę się wulkanem energii. Obiecuję jej nie nadużywać, ale spożytkować z rozsądkiem i pożytkiem dla otoczenia Zwłaszcza dla mojego włochatego synusia, który jak na swoje niecałe 5 miesięcy jest baaardzo mądry. Wiem, że żadna mamunia nie powie nic innego na temat swojego skarba i chwała za to! Ale mój czworonożny syn żyje ze mną w takiej zgodności duszy i ciała! Ja umieram, on tylko na mnie zerka i grzecznie zajmuje się sobą, ja mam dzień bogatszy w wigor, on jest wesoły i wszędzie go pełno. Maluszek dzielnie znosi moje gorsze dni, a to przecież jeszcze dziecko! Wynagrodzę mu to z nawiązką jak tylko będę mogła
Do końca pierwszego trymestru pozostało nam nieco mniej niż 2 tygodnie. Niedługo badania prenatalne... mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Modlę się o to z całego serca. Tyle jeszcze przed nami... Nie złowróżę. Wierzę, że wszystko będzie dobrze, ale chyba za dużą mam świadomość istniejącego miliona niechcianych niespodzianek i niesprawiedliwości losu. Chyba trudno wyzbyć się podświadomego niepokoju/strachu o tą małą kruszynkę pod moim sercem. Chyba ustąpi wraz z pojawieniem się tryliona kolejnych obaw po przywitaniu tej pięknej istotki na świecie
Taki mam dziś nastrój. Piękny. Piękne jesteśmy MY i piękne są wszystkie SZCZĘŚCIA, które nosimy w sobie. I niech to piękno pięknie trwa
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 czerwca 2017, 14:28
Czas pędzi nieubłaganie, tydzień za tygodniem jak struś pędziwiatr ani się obejrzę i będzie grudzień! I będę trzymać nasze CUDO CUDEŃKO w ramionach!
13 czerwca byliśmy na badaniach prenatalnych i podglądaliśmy naszą... na 90% dziewczynkę naszą małą śliczną królewnę Kochanie - Ty wiesz, że dla mamy i taty jesteś najpiękniejszym cudem jaki tylko mogliśmy sobie wymarzyć czekamy tu na Ciebie, bardzo cierpliwie, więc mieszkaj sobie spokojnie u mamy ile tylko potrzebujesz i rośnij Perełko :-*
a to Ty 13 czerwca (12w6d):
A my maszerujemy śmiało dalej Wczoraj zaczęliśmy 18 tydzień! Kiedy to zleciało - nie wiem. Ale wiem, że to już drugi tydzień kiedy wrócił apetyt, opuściły nas nudności i wstąpiły nowe siły. Od czasu do czasu towarzyszy nam zgaga - tak mi się wydaje, bo do tej pory nie była moją znajomą Ale radzimy sobie i naprawdę nie narzekam.
Od tego tygodnia postanowiłam uwspółcześnić się trochę w kwestii bajek. Znam wiele baśni z moich 'małych czasów', ale obecnie oferta jest dużo bogatsza i spędziłam sporo czasu w księgarni podziwiając te wszystkie piękne wydania i nie mogąc wyjść z podziwu, ilu jest obecnie na rynku autorów tworzących dla dzieci. A że książki uwielbiam... nie obeszło się bez zakupów. Tym sposobem ja - mama, kupiłam mojej Królewnie bajki - a dokładnie '365 bajek na dzień dobry' i raczę z moim M. naszą Perełkę codzienną porcją bajek sprawia mi to nieskrywaną radość móc Ci poczytać Kochanie :-*
Dodatkowo jakiś czas temu sprawiliśmy sobie z M. prezent i nabyliśmy drogą internetową detektor tętna płodu AngelSounds Wiem, że opinie dziewczyn/lekarzy/położnych są różne, ale my nabyliśmy to głównie celem podsłuchania naszej Kruszynki ku radości uszu Uwielbiam ten moment kiedy jesteśmy wszyscy razem: ja, mój kochany M., nasz syn na czterech łapach i nasze Szczęście. M. podłącza urządzenie do głośnika i wszyscy w trójkę słuchamy kojącego bicia serduszka. A nasz futrzak siedzi i przekrzywia główkę na ten dźwięk! Przezabawny widok Nie mamy wątpliwości, że będziecie najlepszymi przyjaciółmi
a to nasz kochany wariat:
9 lipca obchodziliśmy naszą pierwszą rocznicę ślubu! Mój M. wie kim jest w moim życiu - WSZYSTKIM! Kiedyś nie wierzyłam w historyjki o dwóch połówkach jabłka itp., ale ON jest naprawdę moim brakującym puzzlem Jest wyjątkowym facetem, o którym marzyłam w swoich snach. Moim najlepszym przyjacielem, moim bezpiecznym portem i zawsze obecnym wsparciem, moją radością i tęsknotą gdy nie ma GO obok. To dla niego chcę być coraz lepszym człowiekiem i to przy nim chcę się zestarzeć. Z NIM nie ma rzeczy niemożliwych. Kocham GO nad życie! :-*
Ot taka refleksja wylana na klawiaturę. Papier i klawiatura przyjmą wszystko
Kolejne podglądanie Królewny 24 lipca. Przebieram nóżkami! Taka jestem ciekawa jaka jesteś już duża Perełko i tak nie mogę się doczekać naszego kolejnego spotkania! Tatuś zresztą też a właśnie! Musisz wiedzieć, że tata jest z nami od samego początku. Nie opuścił żadnej wizyty u lekarza, widział Cię od momentu kiedy byłaś małą kropeczką na ekranie z pulsującym serduszkiem I nawet przez myśl mu nie przeszło rezygnować z kolejnych spotkań z Tobą
Chciałam się zapisać na gimnastykę dla kobiet w ciąży, ale obecnie nie ma grupy chętnych. Jak będzie więcej osób zainteresowanych to się do mnie odezwą. A że wiadomo jak to może się skończyć (tel. w listopadzie)... wzięłam sprawy we własne ręce i nogi I ćwiczymy sobie z Anną Lewandowską w domu. Na spokojnie, bez presji, ale miło się trochę poruszać, choćby w tym wolnym, dopuszczalnym dla tego stanu rytmie. Także - będziemy Królewno fit!
Za niecałe dwa tygodnie przyjeżdżają do mnie rodzice z moją starszą chrześnicą, a później siostra z młodszą chrześnicą tym sposobem przez prawie miesiąc będę miała towarzystwo! Cieszę się ogromnie! Choć nie umniejszam znaczenia towarzystwa mojego 4-nożnego syna Który ZAWSZE potrafi rozczulić i rozweselić. Kocham!
Powoli rozglądam się za wózkiem... ale o tym innym razem. Bo co do ubranek to jeszcze się nie odważyłam. Ciekawa jestem kiedy zaczyna się ten zakupowy szał Nie powiem, że nie mam ochoty, ale nie chcę zapeszać i dałam sobie póki co na wstrzymanie... póki co
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 lipca 2017, 14:49
Dziś też, po raz trzeci, niedługo po przebudzeniu zaobserwowaliśmy takie cuda: nagle czuję napinanie się brzucha, tuż pod pępkiem, i pojawia się wyraźne wybrzuszenie, jakby wypychająca się od środka piłeczka.
Za pierwszym razem (14.07) było to symetryczne, ale dwa kolejne razy - tj. wczoraj i dziś wyraźna asymetria, na prawo od linii pośrodkowej ciała. Najpierw myślałam, że macica zaczęła się ćwiczyć (nic nie boli, nic dodatkowego się nie dzieje, mija 30s i mamy stan wyjściowy), ale dziś zaczęłam się zastanawiać, że może to nasza ruchliwa Perełka robi sobie gimnastykę? Hmmm... Za 6 dni mamy wizytę u naszego lekarza więc nie omieszkam zapytać.
Mój mały włochaty potwór waży już 35kg! I jest naprawdę silny! A ma dopiero 6msc kocham wariata do utraty tchu! Teraz 'opala się' na balkoniku, na którym swoją drogą dobrze, że się jeszcze mieści
gratulacje i powodzenia :)
Gratulacje!!! Życzę spokojnych i nudnych 9 miesięcy! :)
Gratuluję! :)
Witaj, jesteś mężatką od lipca 2017? Jak to możliwe? ;-) Gratuluję dwóch kresek!!
Powodzenia! Jesteśmy na podobnym etapie :)
Gratuluję! Doczekałaś się i Ty :)