X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Mały robaczek :)
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Mały robaczek :)
O mnie: Jestem szczęśliwą mężatką od lipca 2016 roku :) mam najcudowniejszego męża pod słońcem :) O robaczka staraliśnmy się mniej więcej od półtora roku. Miesiąc temu nasza rodzina powiększyła się o "małego" trzymiesięcznego Goldena Retrievera i cała nasza uwaga skierowała się ku puchatej kulce :) i nagle po raz pierwszy zobaczyliśmy na teście dwie kreseczki - na zajączka ;) wtedy kiedy zupełnie odpuściliśmy :)
Moja ciąża: Zobaczymy jaka będzie :)
Chciałabym być mamą: Idealną :P ale wiem, że to niemożliwe ;)
Moje emocje: ogromna radość, niedowierzanie i przyspieszone bicie serca :) szczypta niepewnoście i obaw, aby robaczek rósł zdrowy i szczęśliwie doczekał grudnia 2017 :)
Przejdź do pamiętnika starania i przeczytaj moją historię starania się o dziecko

15 kwietnia 2017, 11:10

Dziś o siódmej rano, jak zwykle, zaglądający do łóżka puchaty nos Fado :) że może jednak już byśmy wstali? bo trzeba na dwór siusiu i przecież już najwyższy czas na śniadanie! 32 dzień cyklu, przy cyklach średnio 25 dniowych. Okay, mamy w domu dwa testy więc je zróbmy... I niespodzianka!!! Na zajączka :D
poranny Nordtest czułość 10 mIU/ml
21j0ifo.jpg
późniejszy Pink test czułość 25 mIU/ml
15ialcm.jpg
Czy miałam jakieś objawy? Chyba niespecjalnie... jak się głębiej zastanowię to:
1. przez ostatnie kilka dni zmęczenie, nad ranem i wieczorem, w ciągu dnia funkcjonowałam świetnie :)
2. przez ostatnie trzy dni nad ranem baaardzo silna potrzeba skorzystania z toalety :) jakbym wypiła litr wody przed samym snem ;)
3. brak popędu do słodyczy, a to u mnie nieodzowny zwiastun miesiączki :)
Jeszcze chyba do końca to do nas nie dociera :D ale jesteśmny przeszczęśliwi!
Boże czuwaj nad nami i naszym robaczkiem!

Wiadomość wyedytowana przez autora 16 kwietnia 2017, 23:07

18 kwietnia 2017, 09:14

To naprawdę się dzieje!
Chyba dopiero od wczoraj do nas powoli dociera, że ktoś we mnie zamieszkał :) patrzymy na mój brzuch, który póki co nic nie zwiastuje i uśmiechamy się od ucha do ucha :) Cudowne uczucie, nie do opisania, nie do podrobienia, nie do porównania z niczym innym :)
Dziś poszłam na HCG, wyniki mają być około południa, chyba oszaleję do tego czasu! Jak tylko zobaczę wynik dzwonię umówić się na wizytę. Mam nadzieję, że rozsądek mnie nie opuści i umówię się na przyszły tydzień, bo najchętniej poleciałabym już teraz ;)
A to mój pierwszy synuś, Fado, ma prawie 3,5 miesiąca i mówimy mu: 'Fado! Będziesz starszym bratem!' Na pewno cudownym :)
wttvmx.jpg

20 kwietnia 2017, 09:31

I zaczyna się świrowanie :P

Ja do niedawna: 'Nie na wszystko człowiek ma wpływ (niestety), trzeba myśleć pozytywnie i nie denerwować się niepotrzebnie bo to nic nie zmieni, a na pewno nie pomoże.'. Dziś po przebudzeniu wstałam i po chwili zaczęło się jakieś kłucie w prawym dole biodrowym... ja z rana: 'Co się dzieje!?' i milion myśli, milion przejrzanych z prędkością światła stron internetowych, łzy w oczach i wielka czarna chmura pełna złowrogich myśli nad moją głową. O rety... nie myślałam, że ta 'faza' dopadnie mnie tak wcześnie.

Ból trwał chyba z 10min, ale dla mnie to była wieczność! Poszedł sobie, a ja czuję się, podobnie jak wczoraj, świetnie. Mąż mówi, że może przesadziłam wczoraj z aktywnością - bo pranie, sprzątanie, gotowanie, pieczenie, spacery i wygłupy z psem w rozmiarze XXL ;) No dobrze, dziś leżę i pachnę :P nadrobię trochę zaległości książkowe.

Jutro miałam iść powtórzyć HCG. Total bo niestety panie w laboratorium miały problem ze słuchem i choć powtórzyłam dwa razy, że chcę betaHCG to i tak zleciły mi totalHCG. Ech... Oby ładnie przyrosło! Proszę, proszę, proszę! A tak dla siebie progesteron, bo czemu nie?

No dobrze. Mój futrzak śpi i będzie trwał w tym stanie do 11:30 :) Czyli czas dla mnie!

27 kwietnia 2017, 09:50

Wczoraj poczułam, że jestem w ciąży. I nie żebym specjalnie narzekała, ale nie było przyjemnie...

Od rana mdłości, zawroty głowy, osłabienie, niechęć do jedzenia, picia, ogólnie do życia. Po 14ej postanowiłam w siebie wmusić rosół, licząc się z ryzykiem pierwszego biegu do toalety... ale o dziwo! Rosół postawił mnie na nogi i dał 3 godziny dobrego samopoczucia :) Tylko 3 pewnie z obawy, że zapomnę jak nieprzyjemnie było wcześniej :D

Nie zapomniałam i zasypiałam ze świadomością, że kolejny poranek będzie taki sam lub gorszy. Ale przy łóżku schomikowałam paczkę ciastek maślanych i wodę.

Pobudka. No i cóż? Znów czuję mdłości. Poczęstowałam robaczka ciastekiem maślanym i łykiem wody. I tak sobie jeszcze trochę poleżakowaliśmy. Moi mężczyźni w tym czasie wstali, poszli na spacer i zaczęli konsumpcję. A ja w końcu postanowiłam się podnieść. I... nie było najgorzej :) bardziej słabo niż mdło. Trochę się pokręciłam by po wyjściu męża znów wylądować w łóżku i poczuć... wyraźnie ustępujące osłabienie i nudności :) Mój pies postanowił to uczcić wejściem do łóżka, gdy akurat nie patrzyłam ;)

Teraz siedzę i piszę, zjadłam z apetytem śniadanko, i mam energię! O dzięki Ci energio, że wróciłaś!
Kilka spraw wisi nade mną i wzywa do ogarnięcia więc tym bardziej cieszy mnie moje lepsze samopoczucie.

A poza tym... dziś idziemy na naszą pierwszą wizytę do lekarza! Niestety dopiero późnym wieczorem, bo na 19:45... tak bardzo chciałabym zobaczyć naszego robaczka! O bijącym serduszku nie wspomnę, choć wiem, że to może być jeszcze trochę za wcześnie... ale może jednak los będzie łaskawy? :)

No dobrze, kończąc: łączę się w bólu ze wszystkimi przyszłymi mamami, którym w tym błogosławionym stanie nie jest lekko. Wiem, że moje bolączki to mały pryszcz w porównaniu z tym co przechodzą niektóre z nas, tym bardziej trzymam za nas wszystkie kciuki!

2 czerwca 2017, 14:35

Ależ ten czas leci!

Maj nie należał do najłatwiejszych, ale pewnie w świetle tego co potrafi zafundować pierwszy trymestr innym, nie był też wielowątkowym horrorem. Obecnie jesteśmy z fasolką na etapie 'raz lepiej, raz gorzej' i 'nie będę jadła i nie, nie będę też piła'. Ot, taka przypadłość. Zero apetytu, a na widok wody do picia, którą zawsze uwielbiałam i spijałam litrami, niemal uciekam jak zwierzę ze wścieklizną. Ale walczymy. Z wagą, która uparcie leci w dół i zabrała nam już 2kg. Aż dziw bierze, że powoli zaczyna widać brzuszek :)
Co jeszcze? Nic nadzwyczajnego, czyli to co jeśli nie każda, to większość z nas zna na pamięć: wszystko mi 'nie pachnie', wieczorem usypiam niemal na stojąco, a ostatnie zabiegi pielęgnacyjne w toalecie odbywały się... na przyciągniętym z sypialni taboreciku, bo nie sposób było ustać chwilę dłużej. I lody! I mój kochany mąż, który jeździ do naszej ukochanej lodziarni za pięć dwudziesta po ratujące sytuację lody :D uwielbiam go i je!

Mam nadzieję, że jednak znajdę się w gronie łaskawie potraktowanych przez los i w tym miesiącu, w związku z wejściem w drugi trymestr stanę się wulkanem energii. Obiecuję jej nie nadużywać, ale spożytkować z rozsądkiem i pożytkiem dla otoczenia :) Zwłaszcza dla mojego włochatego synusia, który jak na swoje niecałe 5 miesięcy jest baaardzo mądry. Wiem, że żadna mamunia nie powie nic innego na temat swojego skarba i chwała za to! Ale mój czworonożny syn żyje ze mną w takiej zgodności duszy i ciała! Ja umieram, on tylko na mnie zerka i grzecznie zajmuje się sobą, ja mam dzień bogatszy w wigor, on jest wesoły i wszędzie go pełno. Maluszek dzielnie znosi moje gorsze dni, a to przecież jeszcze dziecko! Wynagrodzę mu to z nawiązką jak tylko będę mogła :)

Do końca pierwszego trymestru pozostało nam nieco mniej niż 2 tygodnie. Niedługo badania prenatalne... mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Modlę się o to z całego serca. Tyle jeszcze przed nami... Nie złowróżę. Wierzę, że wszystko będzie dobrze, ale chyba za dużą mam świadomość istniejącego miliona niechcianych niespodzianek i niesprawiedliwości losu. Chyba trudno wyzbyć się podświadomego niepokoju/strachu o tą małą kruszynkę pod moim sercem. Chyba ustąpi wraz z pojawieniem się tryliona kolejnych obaw :) po przywitaniu tej pięknej istotki na świecie :)

Taki mam dziś nastrój. Piękny. Piękne jesteśmy MY i piękne są wszystkie SZCZĘŚCIA, które nosimy w sobie. I niech to piękno pięknie trwa :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 2 czerwca 2017, 14:28

13 lipca 2017, 14:59

Oj jak dawno mnie tu nie było :-)

Czas pędzi nieubłaganie, tydzień za tygodniem jak struś pędziwiatr ;-) ani się obejrzę i będzie grudzień! I będę trzymać nasze CUDO CUDEŃKO w ramionach!

13 czerwca byliśmy na badaniach prenatalnych i podglądaliśmy naszą... na 90% dziewczynkę :-D naszą małą śliczną królewnę :-D Kochanie - Ty wiesz, że dla mamy i taty jesteś najpiękniejszym cudem jaki tylko mogliśmy sobie wymarzyć :-) czekamy tu na Ciebie, bardzo cierpliwie, więc mieszkaj sobie spokojnie u mamy ile tylko potrzebujesz i rośnij Perełko :-*

a to Ty 13 czerwca (12w6d):

znonyp.jpg

A my maszerujemy śmiało dalej :-) Wczoraj zaczęliśmy 18 tydzień! Kiedy to zleciało - nie wiem. Ale wiem, że to już drugi tydzień kiedy wrócił apetyt, opuściły nas nudności i wstąpiły nowe siły. Od czasu do czasu towarzyszy nam zgaga - tak mi się wydaje, bo do tej pory nie była moją znajomą ;-) Ale radzimy sobie i naprawdę nie narzekam.

Od tego tygodnia postanowiłam uwspółcześnić się trochę w kwestii bajek. Znam wiele baśni z moich 'małych czasów', ale obecnie oferta jest dużo bogatsza i spędziłam sporo czasu w księgarni podziwiając te wszystkie piękne wydania i nie mogąc wyjść z podziwu, ilu jest obecnie na rynku autorów tworzących dla dzieci. A że książki uwielbiam... nie obeszło się bez zakupów. Tym sposobem ja - mama, kupiłam mojej Królewnie bajki - a dokładnie '365 bajek na dzień dobry' :-) i raczę z moim M. naszą Perełkę codzienną porcją bajek :-) sprawia mi to nieskrywaną radość móc Ci poczytać Kochanie :-*

Dodatkowo jakiś czas temu sprawiliśmy sobie z M. prezent i nabyliśmy drogą internetową detektor tętna płodu AngelSounds :-D Wiem, że opinie dziewczyn/lekarzy/położnych są różne, ale my nabyliśmy to głównie celem podsłuchania naszej Kruszynki ku radości uszu :-) Uwielbiam ten moment kiedy jesteśmy wszyscy razem: ja, mój kochany M., nasz syn na czterech łapach i nasze Szczęście. M. podłącza urządzenie do głośnika i wszyscy w trójkę słuchamy kojącego bicia serduszka. A nasz futrzak siedzi i przekrzywia główkę na ten dźwięk! Przezabawny widok :-) Nie mamy wątpliwości, że będziecie najlepszymi przyjaciółmi :-)

a to nasz kochany wariat:

nvtcp4.jpg

9 lipca obchodziliśmy naszą pierwszą rocznicę ślubu! Mój M. wie kim jest w moim życiu - WSZYSTKIM! Kiedyś nie wierzyłam w historyjki o dwóch połówkach jabłka itp., ale ON jest naprawdę moim brakującym puzzlem :-) Jest wyjątkowym facetem, o którym marzyłam w swoich snach. Moim najlepszym przyjacielem, moim bezpiecznym portem i zawsze obecnym wsparciem, moją radością i tęsknotą gdy nie ma GO obok. To dla niego chcę być coraz lepszym człowiekiem i to przy nim chcę się zestarzeć. Z NIM nie ma rzeczy niemożliwych. Kocham GO nad życie! :-*

Ot taka refleksja wylana na klawiaturę. Papier i klawiatura przyjmą wszystko ;-)

Kolejne podglądanie Królewny 24 lipca. Przebieram nóżkami! Taka jestem ciekawa jaka jesteś już duża Perełko :-) i tak nie mogę się doczekać naszego kolejnego spotkania! Tatuś zresztą też :-) a właśnie! Musisz wiedzieć, że tata jest z nami od samego początku. Nie opuścił żadnej wizyty u lekarza, widział Cię od momentu kiedy byłaś małą kropeczką na ekranie z pulsującym serduszkiem :-) I nawet przez myśl mu nie przeszło rezygnować z kolejnych spotkań z Tobą :-)

Chciałam się zapisać na gimnastykę dla kobiet w ciąży, ale obecnie nie ma grupy chętnych. Jak będzie więcej osób zainteresowanych to się do mnie odezwą. A że wiadomo jak to może się skończyć (tel. w listopadzie)... wzięłam sprawy we własne ręce i nogi ;-) I ćwiczymy sobie z Anną Lewandowską w domu. Na spokojnie, bez presji, ale miło się trochę poruszać, choćby w tym wolnym, dopuszczalnym dla tego stanu rytmie. Także - będziemy Królewno fit! ;-)

Za niecałe dwa tygodnie przyjeżdżają do mnie rodzice z moją starszą chrześnicą, a później siostra z młodszą chrześnicą :-) tym sposobem przez prawie miesiąc będę miała towarzystwo! Cieszę się ogromnie! Choć nie umniejszam znaczenia towarzystwa mojego 4-nożnego syna :-) Który ZAWSZE potrafi rozczulić i rozweselić. Kocham!

Powoli rozglądam się za wózkiem... ale o tym innym razem. Bo co do ubranek to jeszcze się nie odważyłam. Ciekawa jestem kiedy zaczyna się ten zakupowy szał ;-) Nie powiem, że nie mam ochoty, ale nie chcę zapeszać i dałam sobie póki co na wstrzymanie... póki co :-)

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 lipca 2017, 14:49

18 lipca 2017, 12:33

Jutro zaczynamy 19 tydzień i tak sobie pomyślałam, że już od dobrego tygodnia czuję naszą księżniczkę, z każdym dniem coraz wyraźniej - najcudowniejsze uczucie jakie kobieta może sobie wyobrazić! M. też próbuje się z Tobą przywitać Kochanie, ale chyba dopiero dziś rano poczuł Twoje delikatne pukanie w brzuchol :-)

Dziś też, po raz trzeci, niedługo po przebudzeniu zaobserwowaliśmy takie cuda: nagle czuję napinanie się brzucha, tuż pod pępkiem, i pojawia się wyraźne wybrzuszenie, jakby wypychająca się od środka piłeczka.
Za pierwszym razem (14.07) było to symetryczne, ale dwa kolejne razy - tj. wczoraj i dziś wyraźna asymetria, na prawo od linii pośrodkowej ciała. Najpierw myślałam, że macica zaczęła się ćwiczyć (nic nie boli, nic dodatkowego się nie dzieje, mija 30s i mamy stan wyjściowy), ale dziś zaczęłam się zastanawiać, że może to nasza ruchliwa Perełka robi sobie gimnastykę? Hmmm... Za 6 dni mamy wizytę u naszego lekarza więc nie omieszkam zapytać.

Mój mały włochaty potwór waży już 35kg! I jest naprawdę silny! A ma dopiero 6msc :-) kocham wariata do utraty tchu! :-) Teraz 'opala się' na balkoniku, na którym swoją drogą dobrze, że się jeszcze mieści :-P