X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Fasolko chodź tu do nas :)
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Fasolko chodź tu do nas :)
O mnie: Co tu napisać... może tak: Niedługo będę 32 latką, póki co najszczęśliwszą pod słońcem narzeczoną, niedługo mężatką. Póki co nasze starania o "fasolkę" są dość nieregularne bo niestety nie mieszkamy razem (praca... ale nadchodzą zmiany!). Pewnie dlatego podchodzimy do wszystkiego z dużym spokojem i optymizmem :) Nie mniej bardzo chcielibyśmy, aby nasza miłość zaowocowała :)
Czas starania się o dziecko: pół roku nieregularnych starań (od listopada 2015)
Moja historia: Moja, a właściwie nasza historia dopiero się napisze. Póki co wykonane badania są książkowe, a wizyta u ginekologa nie wzbudziła niepokoju :) Nic tylko rodzić :)
Moje emocje: Myślę pozytywnie i spokojnie o małej fasolce, która przecież w końcu się pojawi :)

17 lutego 2016, 20:10

Wczoraj spacerowałam godzinę brzegiem morza, było bardzo przyjemnie - słońce, cisza, szum morza...
Podchodzę do tematu ciąży dość spokojnie, ale wokół mnie tyle się dzieje, że wzbudza to pewien niepokój. Moja bliska koleżanka straciła ciąże 1,5 miesiąca temu... była w 11 Hbd... innej wykryto torbiel na jajniku i póki co ma leczenie zachowawcze... oby wystarczyło! Tyle z nas ma większe bądź mniejsze problemy z powiększeniem rodziny...
Przez to wszystko chwilami pragnę zbyt mocno. Wiem, że to niezdrowe, że nie powinnam. Ech...
Dobrze, że mam M. On zawsze potrafi uspokoić te moje myśli, zanim na dobre się rozkręcą.
Wracając do popołudniowego spaceru - tak sobie pomyślałam, że nadchodzi wiosna, a z nią wszystko się zazieleni! może i u mnie...?... może i u Was...?... Życzę tego wszystkim nam z całego serca! <3
eti2ao.jpg[img][/img]

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 lutego 2016, 21:21

21 lutego 2016, 21:02

2wce6bm.jpg
13 dzień cyklu... linia niby ciemniejsza niż w ciągu ostatnich 4 dni, ale test jednak nadal ujemny. Choć oczami wyobraźni widzę wyraźnie ciemniejszą linię to jednak... bądźmy poważni i bez naginania rzeczywistości : )
Przypływ endorfin nie wiadomo skąd pozwala mi odnaleźć komizm w niemal każdej sytuacji : )
A może to świadomość, że przez kolejne 10 tygodni każdy weekend spędzę z M.? No jasne, że to to! : D
No work!!!

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 lutego 2016, 21:05

9 marca 2016, 21:09

Ostatni cykl był dość dziwny... niestety dziwny nie oznaczało 'ten upragniony'. Kwiecień? A może maj? Ktoś mi powiedział, że najkorzystniejszym miesiącem dla zajścia w ciążę jest miesiąc, w którym obchodzimy urodziny. Hmmm... gdybym ja tylko wierzyła w te i inne opowiastki... Zamiast tego spokojnie i konsewkentnie działamy z moim M. Co z nowinek: wprowadzam suplementację witaminy D i dorzucam wiesiołka. Muszę przyznać - trochę z ciekawości : )

21 marca 2016, 17:35

Wyniki testu z metoklopramidem - 159,56 ng/ml przy wyjściowej prolaktynie 18,89 ng/ml - hiperprolaktynemia czynnościowa. Mój M. mówi, że patrząc na mój tryb życia wcale nie jest zdziwiony: jedna praca, druga praca, trzecia praca, nocki poza domem, niedosypianie, stres... może faktycznie dużo tego, ale mój organizm tak się do tego zaadoptował - przynajmniej tak mi się wydawało - że nie odczuwałam specjalnie zmęczenia. Chyba czas na poważne przemyślenia, a może raczej zamiast myślenia działanie i letkie zwolnienie obrotów. Od dziś łykam bromergon po konsultacji telefonicznej z moją dr.
Ale żeby dorzucić coś wesołego - byliśmy w hodowli Golden Retriverów :D i zamówiliśmy sobie pieska! Póki co to niezobowiązujące, ale szczeniaczki są spodziewane w okolicach lipcach, co oznacza, że 8tyg. szczęście będzie do odbioru we wrześniu! Może to duża przesada, ale cieszę się prawie jak na dziecko ;) i tak sobie myślę, że trochę mnie to odfiksowało od tej gonitwy do zieloności za wszelką cenę.

10.jpg

31 marca 2016, 22:32

I obiecałam sobie, że nie będę podsycać niepotrzebnie tych emocji, które i tak, pomimo starań i zapewnień, nie są najniższych lotów. Tymczasem... siedzę i analizuję ciąg zdarzeń mojej drugiej fazy cyklu. A to zaparcia, a to senność, a to ostatnie zasłabnięcie/nudności... do tego doszedł dziś lekki spadek temperatury, pojawiło się prawie niewidoczne brunatne plamienie, a ja nie odczuwam żadnych dolegliwości. I zgadnijcie - taaak ja już w myślach kupuję śpioszki... Pytam więc, nie wiem kogo i wcale nie spodziewam się odpowiedzi - jakim prawem mózg kobiety działa w ten sposób, pomimo usilnego zakładania cugli na wyobraźnię? A jak znam życie jutro temperatura spadnie jeszcze bardziej, a w południe będę już miała pełnoobjawową @... a może nie? Ot! Cała ja!

11 kwietnia 2016, 22:00

6iywjq.jpg

Monitoring - pękający pęcherzyk 24mm :D endometrium 13mm :D
Test owulacyjny - tak dla kontroli - dodatni jak jasna cholera :P

Wiadomość wyedytowana przez autora 11 kwietnia 2016, 22:04

21 kwietnia 2016, 22:38

Jak ten czas wolno leci jak człowiek odlicza i kalkuluje... jeszcze 6 dni, jeszcze 5... a każdy kolejny dłuższy od poprzedniego... to tyle z marudzenia ;)
Dziś nawiedził mnie jakiś nagły przypływ energii, ale może nic w tym dziwnego skoro w ciągu ostatnich 24 godzin spałam jakieś... zaraz... czyżby!? 11 godzin!!! Właśnie do mnie dotarło, że to połowa dnia w pieleszach... pięknie!
Jestem dziś trochę spokojniejsza, nie myślę za dużo co to będzie za te kilka dni. Ostatni tydzień byłam strasznie zafiksowana na ciążę, teraz przyszło trochę opanowania i skupiam uwagę na innych rzeczach.
Zbliżające się wesele, przeprowadzka i odbiór ukochanego szczeniaka - to jeszcze odpowiednio nieco ponad 2, 3 i 4 miesiące. Dużo zmian się szykuje, ale dobrych :)

25 kwietnia 2016, 16:13

Nie wiem dlaczego, ale pękło dzisiaj coś we mnie... Wczoraj plamienie, dzisiaj plamienie, temperatura spadła... Rano pomyślałam, że widocznie ktoś miał pierwszeństwo przed nami, ktoś kto dłużej czekał na to małe szczęście. Ale wracając do domu po pracy zrobiło mi się tak strasznie smutno, że samowolnie popłynęły mi łzy. Szybkie zakupy, porozmawiałam z M. i wróciłam do domu. Chciałam nawet wybrać się do sklepu ogrodniczego - tak wiosennie dziś, że od rana myślałam o kupnie kwiatów - ale ledwo zdążyłam odstawić zakupy i zobaczyłam w telefonie wiadomość od przyjaciółki... że jest w ciąży... nieplanowanej... zadzwoniłam do niej, bo ucieszyłam się jej szczęściem, a po rozmowie coś we mnie pękło i popłakałam się jak dziecko... i czułam się z tym tak źle, że płacze... bo nie płakałam z powodu jej ciąży, tylko z powodu własnej niemocy....

Wiadomość wyedytowana przez autora 26 kwietnia 2016, 18:54

9 maja 2016, 20:02

Zielono mi! Dziś ubrałam w kwiaty przedsionek mojego azylu. Chodziłam po tym 'rajskim ogrodzie' i taka myśl mnie naszła, że gdybym wygrała w lotto to pół sklepu bym wykupiła ;) Może więc dobrze, że nie padło na mnie. Tym sposobem więcej ludzi nacieszy się barwami i zapachem tych wszystkich kwiatów. Ale w weekend kontynuacja... i zapełnimy z moim M. kolejne doniczki <3

ay6d5v.jpg

1 sierpnia 2016, 18:32

Wreszcie uwolniłam się od antykoncepcji, co za ulga! Boję się tylko czy ona nie namieszała jeszcze bardziej w moich cyklach... ale teraz przerabiamy pierwszy cykl "po", zobaczymy co czas przyniesie. Dziś kurier przyniósł mojego Dong'a ;) czytałam różne opinie na jego temat, ale że nie spotkałam się z żadną opinią ażeby szkodził to włączyłam go do mojego codziennego menu ;)
A tak poza tymi wszystkimi tabletkowymi nowinkami... to po ślubie fajnie jest :D cholera fajnie!!! :D

18 sierpnia 2016, 17:28

Moje wszystkie najlepsze psiapsiółki zachodzą systematycznie w ciąże... rzecz jasna bez większych starań, ot nagle staje się. I znów się stało - trzecia ciąża w ciągu ostatnich 6 miesięcy... A dla mnie zostaje śmietanka z tej kawy pod postacią większej ilości pracy - no bo ktoś je musi zastąpić. I jak tu się starać nie sypiając w domu? Cieszę się, że tak łatwo im to przychodzi i modlę się, żeby ich maleństwa były zdrowe, ale czemu ja nie mam tej lekkości i nie mogę do nich dołączyć?...

22 września 2016, 20:17

Wreszcie mieszkam z mężem!!! Właściwie w ten weekend minie pierwszy tydzień kiedy mieszkamy sobie tylko JA i ON!!! Jak cudownie!!! Cieszę się bo wreszcie nasze życie nie będzie się skupiać wokół weekendów, na które trzeba było czekać wstrętne, okropnie dłuuugie pięć dni. Wijemy gniazdko i snujemy plany... Oczywiście wśród nich ten największy, najbardziej upragniony, wyczekiwany... i myślimy sobie, że może teraz będzie nam łatwiej po to marzenie sięgnąć :) będąc przy sobie, a nie polując na owulację ;) Póki co moja radość ze wspólnego mieszkania odsunęła trochę na bok myśli, że po raz kolejny się nie udało. Moje myśli zajmuje teraz wybieranie, urządzanie, szukanie, ustawianie, ale... fasolka zawsze mi towarzyszy w tym wszystkim :) i czekam na nią cierpliwie. Z nadzieją, miłością i szczęściem u boku <3

27 października 2016, 21:39

Chciałam tylko odnotować, że to mój trzeci cykl z Duphastonem - wedle pierwotnych planów ostatni przed inseminacją... Plany jednak uległy zmianom w związku z moją przeprowadzką i nie tyle może chęcią, ale koniecznością zmiany lekarza. Ale może to i dobrze? Postanowiliśmy zasięgnąć kompleksowej opinii i wybieramy się na początku grudnia do Gamety w Gdyni. Będzie to dokładnie rok nieskutecznych starań o fasolkę. Co czuję? Ulgę. Chcę żeby ktoś "wziął mnie za rękę" i poprowadził ku upragnionemu. Jestem spokojna, niecierpliwość została zawieszona gdzieś w czasoprzestrzeni i myślę pozytywnie :) Bo każda z nas się doczeka :) pragnę tego i wierzę w to bardzo mocno <3

15 kwietnia 2017, 10:47

Ciąża rozpoczęta 15 marca 2017
Przejdź do pamiętnika ciążowego i czytaj kontynuację mojej historii