Beta przyrasta bardzo ładnie, ale progesteron jest bardzo niski. Oczywiście naczytałam się wiele, że świadczy to o poronieniu. Zaczęłam brać Duphaston, ale nie wiem czy nie za późno i czy to wystarczy.
Najgorsze jest to, że nie umiem wierzyć, że wszystko się uda. Patrzę w oczy mojego Męża i zastanawiam się czy znowu nas zawiodę.
Nie mam żadnych objawów, oprócz bóli podbrzusza. Nie było jeszcze żadnych plamień więc zamykam oczy i staram się myśleć pozytywnie.
Nikomu nie mówimy o ciąży - przynajmniej do 12 tygodnia. Szkoda, nie tak to całe życie sobie wyobrażałam.
Cierpliwie czekam na wizytę do ginekologa, którą umówioną mam na 11 grudnia.
Tymczasem kłócę się z Mężem na dzień dobry. I mimo, że staram się uspokajać to nie potrafię się opanować. O co chodzi?
Czekam cały czas na informacje z Lux Medu kiedy mogę umówić się na pierwsze usg.
Mam co prawda co jakiś czas wrażenie, że to co zjadłam lekko mi się podnosi, ale skąd mogę mieć pewność, że nie miałam tak całe życie, a teraz zrobiłam się po prostu przewrażliwiona i szukam czegoś na siłę Psychoza ciążowa dopada każdą z nas.
W pierwszej ciąży, też nic nie czułam. Martwiłam się tym, i jak się okazało słusznie. Teraz wierzę, że będzie inaczej.
Dokładnie za tydzień wizyta u lekarza, żeby zobaczyć kropka. Nie mogę się doczekać
Lekkim mdłością, odbijaniem się, brakiem apetytu, rozdrażnieniem, wielkim brzuchem, gazami.
Niesamowite, prawda? Żeby takie rzeczy sprawiały, że czuję się szczęśliwa.
Czuję się w ciąży
Może chociaż poprawi to niektórym ciężarnym humor jeśli dołują się, że dostarczają fasolce Cole - inne kobiety też to robią
Zasypiam jakaś taka rozchwiana,niby nie głodna, ale coś bym zjadła, nie zmęczona ale głośno i często ziewająca.
Czego bym nie zjadła - obija mi się później tym kilka godzin. Ciężko mi na żołądku, z wypróżnianiem raz tak raz tak... nic nie czaję i właśnie to mnie męczy. Czuję się trochę jak na studiach, dzień po dobrze zakrapianej imprezie - wrażliwa na zapachy, coś mi się podnosi, jedzenie średnio toleruje....
Za dwa dni wizyta u lekarza, nie mogę się doczekać
Jestem przerażona. To będzie pierwsze usg tej ciąży.
Liczę kciuki, że może uda się podejrzeć serduszko - ale staram się nie nastawiać za bardzo.
Zrobiłam się trochę nerwowa, mdłości mam nadal, wstręt do jedzenia też. Najchętniej położyłabym się w łóżku i starała jakoś przeżyć do 17:40 - ale jestem w pracy. Trzymam się za brzuch i staram się nie rzygnąć.
Oczywiście objawami się chwalę, a nie żalę.
Wstałam rano i zaczęłam szykować się do pracy - i nagle buuum i przytulam klozet do godziny 11:00.
Wczoraj widziałam przepiękne serduszko mojego dzeciorka. Tak bardzo trzymam kciuki za to, żeby tym razem wszystko się udało..
Brzuch mi lekko wysadziło. Obiektywnie patrząc, gdybym to ja miała oceniać to podejrzewałabym u siebie ciążę. Trochę mnie to martwi bo zamierzam powiedzieć w pracy dopiero po USG NT, które mam umówione na koniec stycznia. Ale zobaczymy... ostatnio mam mniejsze problemy z wypróżnianiem więc może zamiast urosnąć do tego czasu trochę spadnę
Dokonałam pierwszego zakupu ciążowego, i są to spodnie z kieszenią kangurzą Nie jest mi jeszcze potrzebna na brzuch, ale wszystkie dotychczasowe spodnie zaczęły mnie lekko cisnąć w pasie więc od razu zrodziło się okropne podejrzenie, że jak siedzę 8 godzin w pracy w za ciasnych w pasie spodniach to mogę zrobić coś bardzo złego mojej kluseczce.
Ostatnie usg miałam dość dawno więc się trochę martwię, czy wszystko jest ok.
Nauczyłam się już co mi smakuje a co nie. Uciekam od smażonego mięsa i w sumie mięsa w ogóle. Staram się czasami gdzieś przemycić jakieś kawałki wędliny, ale skoro mam do niej awersje to najwidoczniej dziecko nie potrzebuje go za dużo. Jem dużo jajeczek na twardo, warzyw, owoców, twarożku itp. Kawę odstawiłam. Tak samo cola przestała być w końcu potrzebna. Nawet zaczęłam mieć do niej awersję. Na MC nie mogę patrzeć (co mnie miło zaskoczyło bo normlanie uwielbiam to jedzenie).
Marzy mi się Mała Córeczka Tatusia i Mamusi
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 stycznia 2016, 09:25
Czyli rozpoczynamy 11 tydzień.
Spotkaliśmy się wczoraj z dziećmi brata mojego Męża. Wspólna zabawa sprawiła, że po wyjściu chciało mi się płakać. Mimo, że jestem w ciąży, nie mam pewności, że na 100 % zostanę Mamą. Bardzo mnie to boli. Chciałabym żeby już był luty.
Ostatni dzień minął na złych przeczuciach. Tak dawno nie miałam usg, że się po prostu cykam Jutrzejsza wizyta u gin - jest przede wszystkim z wynikami badań krwi. Możliwe, że nie będzie aparatu do usg w gabinecie i nic nie zobaczymy... zwłaszcza, że na ostatniej wizycie gin powiedział, że kolejne badanie usg to już to prenatalne.
Dzisiaj w nocy obudziłam się o 3:30 i nie mogłam zasnąć pełna złych przeczuć. To okropne.
Dzisiaj wizyta. Trzęsę portkami. Mąż jest spokojny. Wczoraj obejrzałam po raz piąty "Krainę Lodu" - Mąż widział ją pierwszy raz.
O 18:20 umówiłam się do moja gina.
O 20:40 umówiłam się na USG w innej placówce, gdyby się okazało, że u gina nie będzie sprzętu albo będzie marudził.
Tak czy siak, zobaczę dzisiaj moje dzidzie Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i kamień, który noszę na sercu od ponad tygodnia - w końcu spadnie
Apetyt dopisuje - zrobiłam dzisiaj do pracy naleśniki (tak, tak - wstałam wcześniej i usmażyłam), twarożek, pomidorki z feta i kanapki. Jeszcze z dwa tygodnie temu na myśl o takiej ilości jedzenia zrobiłabym się biała na twarzy
Oj jak mało brakowało, żeby zostać w domciu w łóżeczku i wziąć urlop na żądanie.
Niestety Mąż wzbudził we mnie wyrzuty sumienia, więc zwlekłam się z łóżka i powłóczyłam do pracy
Czujemy się dobrze. Byliśmy u lekarza 8 stycznia - zrobił mi wybłagane usg, ale na starym sprzęcie. Nie zrobił pomiaru dzidzi, ani nie sprawdził jakie dokładnie jest tętno. Ale maleństwo ponoć zrobiło pajacyka, jak Tatuś patrzył. Jak ja patrzyłam to leżało nieruchomo. To musi być dziewczyna I charakter po Mamusi. Serduszko widzieliśmy - uderzało miarowo.
Pierwszy raz badanie miałam przez brzuch więc jak mnie lekarz zaprosił do gabinetu to chciałam się już do pasa rozbierać, ale mnie zatrzymał i mówi:
Lekarz - "Gdzieeee...w 10 tygodniu to już przez brzuch"
Ja - "Ojej.. nie wiedziałam. Nigdy jeszcze nie byłam w 10 tygodniu"
Lekarz - "Ja też nie"
Może i dobrze, że gin nie zrobił pomiarów. Pewnie latałabym teraz po kalendarzach na BBF i szukała czy Wy też miałyście podobne i szukała powodów do sukcesu, albo do zmartwień. A tak to czekamy spokojnie do 26 stycznia.
Oby był to jeden ze szczęśliwszych dni w naszym życiu
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 stycznia 2016, 08:59
Dawno nie pisałam, a trochę zdążyło się wydarzyć.
Jestem już po prenatalnych - wszystko w porządku. Pani lekarz twierdzi, że noszę w sobie małego chłopczyka - a mi się wydaje, że jednak babeczkę. Potwierdzimy która wersja jest prawdziwa na połówkowych Na ten moment jeszcze się nie nastawiam, ale zaczęliśmy już z Mężem karuzelę imion dla chłopca - prawdopodobnie będzie Antek albo Julek.
Teraz oczywiście stresuje się usg połówkowym, zastanawiam się na który tydzień ciąży powinnam je umówić... hmmm.. bliżej 18, czy 22.
Zrobiliśmy sobie z Mężem kilka dni urlopu - i objawy ciążowe typu mdłości, wymioty - jak ręką odjął. Wystarczy spać ile się chce, jeść kiedy się chce i nie stresować się pracą a organizm sam wpada w odpowiedni tryb. Wróciłam do pracy, i razem z tym wróciły mdłości i trudne usypianie. Zastanawiam się czy w takim razie nie pomyśleć o szybszym zwolnieniu lekarskim. Zobaczymy po jutrzejszej rozmowie z Szefową
Jedyne co mnie trochę martwi to lekkie bóle w podbrzuszu i tak jakby w okolicach szyjki macicy. Ale ponoć w drugim trymestrze dziecko szybko rośnie więc takie bóle mogą być normalne. Staram się myśleć pozytywnie
Zaczynamy 6 miesiąc ciąży. To już półmetek.
Jak zaczął się drugi trymestr wszelkie obawy ciążowe odeszły w niebyt. Aż do dzisiaj.
Przy porannej toalecie na papierze zobaczyłam krew. Był to jednorazowy incydent, ale zdecydowałam się pojechać na dyżur. Zrobiono mi usg, nastepnie lekarz przebadał mnie na samolocie i stwierdził infekcję (grzybka) - pierwszy raz w życiu będe brała coś dowciapnie.
Powodu krwawienia nie znaleziono. Cieszy mnie ta wiadomość, być może było to jakieś pęknięto naczynko..dzidzia standardowo w pozycji główkowej, łożysko na tylnej ściance - poza tyzykiem przodowania.
Przydarzyła mi się jednak dość ciekawa rzecz w szpitalu - pod pracownią usg, czekały trzy Panie - bez brzucha, w szlafrokach, smutne. Przypomniałam sobie jak ja tak siedziałam - pod tym samym gabinetem - we wrześniu zeszłego roku. Tak samo smutna i niepewna wszystkiego. To był moment kiedy straciłam swoją pierwszą ciążę.
Pod tym samym gabinetem siedziała Pani w zaawansowanej ciąży - Panie z pracowni chciały najpierw przyjąć Panie z oddziału (wyobrażam sobie, że chciały je odciążyć psychicznie - poza tym badanie usg żeby zobczyć czy macica się oczyściła trwa o wiele krócej niż obejrzenie gotowego do wyjścia z brzucha dziecka). Pani z brzuchem zrobiła awanturę, że te trzy babeczki mają wejść przed nią. Oburzyła się, i poszła gdzies robić awanturę. Wróciła po kilku minutach i została przyjęta od razu. Smutne Panie tylko spojrzały na siebie, jedna powiedziała do drugiej, że nic już jej w sumie nie dobije..i zadała pytanie do innych czy wiedzą kiedy znowu można zacząć się starać o kolejną ciążę. Może nie powinnam, ale się przysiadłam. Powiedziała, że 7 miesięcy temu siedziałam tak jak one pod tym gabinetem, a teraz zaczynam 6 miesiąc ciąży. Przy okazji inne Panie (w ciążach na rożnym poziomie) z kolejki właczyły się do rozmowy i okazało się, że prawie każda straciła ciążę.Jedna straciła dwa tygodnie wczesniej i przyszła na kontrole. Żadna z czekających pod gabinetem nie zrobiła już awantury, że te trzy Panie mają zostać przyjęte przed nami. I przysięgam.. że była to jakaś magiczna chwila. Wszystkie w ciąży, czy nie - czułyśmy taką nić porozumienia.
Pamiętam jak ja czekałam na usg po poronieniu i patrzyłam na ciężarne w zaawansowanej ciąży czekające na usg ze mną. Nienawidziłam ich. A dzisiaj widziałam, że nasza rozmowa zrobiła tym trzem dziewczynom dobrze. Nie czuły się takie samotne kiedy zobaczyły ile nas tam jest.. Pytały co je czeka. Gdyby wtedy ktoś to zrobił dla mnie przyjęłabym to z wdzięcznością.
Kobietki - szanujmy się nawzajem. Uprzejmość w relacjach z innymi osobami - szczególnie obcymi - daje jakieś takie poczucie dobra w życiu, którego nie można zastąpić czymś innym.
Najwidoczniej mój słodziak w koncu zdecydował się zmienić pozycję i nie leży już główkowo.
Nigdy nie sądziałam, że ciężarny brzuch może trząść się jak galeretka
gratuluję i trzymam kciuki. Ja progesteron też miała bardzo niski i ciąża się utrzymała. Fakt że dawki luteiny i duphastonu były przeolbrzymie, ale warto było
trzymam kciuki :) trzeba wierzyc ze bedzie dobrze:)
Doskonale Cię rozumiem. Powinna być radość a zastąpił ja ciągły niepokój. Na siłę szukam sobie zajęć, żeby nie myśleć, nie czytać... Odliczam dni do wizyty u lekarza. Tak bardzo chciałabym usłyszeć, że wszystko jest w porządku. Pozostaje chyba tylko wierzyć i mieć nadzieję. Na pewne rzeczy niestety nie mamy wpływu :( Trzymam kciuki, zobaczysz, że będzie dobrze :) :)