Mój wykres jest tak zębaty, że aż nie mogę na niego patrzeć... była ta owulacja czy nie była? Nie mam pewności co do obserwacji śluzu, testów owulacyjnych, a już najmniejszym zaufaniem darzę mój termometr. Potrafi pokazać trzy różne temperatury! Czy Wam tez to się zdarzało? Pierwsza wyższa, a następne o wiele niższe?
czytałam gdzieś (chyba na stronie iner.pl), że nie powinno się stosować termometrów elektronicznych.. A ja taki właśnie mam. Pokazują różne temperatury i trzeba zawsze pamiętać żeby wkładać do buzi z tej samej strony itp. (więc oczywiście codziennie rano koncentruje się, żeby dobrze przyłożyć ten termometr).
Nie mogę też przestać myśleć o tym, że owulacja może być dzisiaj - teraz - i nie umiem czekać co drugi dzień z serduszkowaniem, bo boję się, że przegapię najbardziej płodny moment! Robiłabym to codziennie! (i kolejna obawa, że wtedy plemniki będą za słabe..) Nie zakładam w ogóle takiej opcji, że w tym cyklu się nie uda. Robię wszystko co mogę, żeby pomóc szczęściu.
Kolejna rzecz to strach, że owulacja w ogóle nie nastąpi. Albo, że się rozchoruje i temperatura w ogóle już nie będzie miarodajna.
Szaleństwo....
Do tego moje temp jest bardzo niska... czy tak powinno być przy mierzeniu jej w ustach? Może to leki na tarczycę to powodują?
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 listopada 2015, 11:08
Dam radę, nie zrobię kolejnego testu ciążowego przynajmniej do 24 listopada. To tylko ponad tydzień...do tej pory będę tylko sprawdzać temp
Oczywiście wmawiam już sobie oznaki ciąży - wczoraj kupiłam śledzie w śmietanie - których raczej nie lubię. Zjadłam całe opakowanie ze smakiem. Dzień wcześniej próbowałam namówić Męża, żeby podjechał do Multikina po nachosy z sosem serowym dla mnie. Ale się nie udało.. ciekawe czy jeśli uda nam się zajść to czy wtedy będzie jeździł.
Czuję lekkie mdłości, ale nie wiem tylko czy sobie tego nie wmawiam. W pierwszej ciąży, która trwała tylko 9 tyg. w ogóle nie miałam żadnych objawów, oprócz mega dużego brzucha na samym początku. Jeszcze nie wiedziałam, że jestem w ciąży (żaden test nie był w stanie tego jeszcze wykryć), a wyglądałam jakbym była w 6-7 miesiącu. Przez chwilę było to przyczyną depresji bo nie wiedziałam co jest tego powodem. Teraz mam podobnie... ale bardzo się obżeram więc sama nie wiem czy nie wywołuje takiego symptomu
Dzisiaj jestem przekonana o tym, że nie jestem jednak w ciąży. Chociaż zjadłam wczoraj drugie opakowanie śledzi. Nawet mój Maż się mnie spytał kiedy będę robić sikacza. A z reguły każe mi czekać i czekać i czekać do @. Pewnie z oszczędności
Ojoj jaka się zrobiłam nerwowa. Nie mogę patrzeć na mojego Męża i nie krzyknąć na niego. Mam wrażenie, że on w ogóle nie rozumie ile sił i myśli kosztuje mnie przyjmowanie leków na tarczycę (czy przypadkiem nie robią mi krzywdy? czy nie dostanę od nich raka?), wstawanie o 6 i sprawdzanie temperatury, czekanie na owulację, na testowanie i ogólnie czekanie. Analiza własnego ciała i różnych objawów. Robienie sobie nadziei, odpuszczanie i znowu robienie sobie nadziei. Czy tylko ja mam wrażenie, że kobiety są z tym same? Nawet jak rozmawiam z Mężem to widzę, że on nie odbiera tak tego emocjonalnie jak ja... ;(
Dowiedziałam się wczoraj od Mamy, że odeszła od nas po 14 latach nasza kochana sunia. Płakałam bardzo. Jak mój Mąż wrócił z pracy to zrobiłam mu awanturę stulecia o jakąś nieznaczaąca wielę rzecz. Słuchał jak mu wyrzucałam przez łzy zasmarkana, krzywdy z całego naszego związku.Skwitował to stwierdzeniem, że mam sie uspokoić, jestem w ciąży i wariuję... Wkurzyłam się jeszcze bardziej, ale też pomyslałam, że takie zachowanie nie jest faktycznie dla mnie typowe. Więc zdecydowałam się następnego dnia rano zrobić test......i jest bladziutka bladziutka (tzw.cień cienia) kreseczka!
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 listopada 2015, 13:08
Ja mierzę elektronicznym i jest ok :) Masz taki owulacyjny? Jeśli tak to nie ma znaczenia czy jest tradycyjny czy elektroniczny :) Hehe i też tak miałam, że jak już wiedziałam że jest pęcherzyk do pęknięcia to chciałam robić to najlepiej codziennie :p mój ślubny był w szoku, że tak mi się chce :D życzę powodzenia ;)
Mam elektroniczny Kardioline - owulacyjny. Ale dalej mu nie ufam :) W następnym cyklu będę mierzyła tradycyjnym i tym Kardioline i zobaczę co rozsądniej wygląda :)