Jestem po drugiej wizycie u prowadzacego, nasz maluszek ma 3 cm i z kijanki przeobrazil sie w calkiem ludzkie ksztalty. Slyszalam serduszko, ostatnio widzialam jak pika na ekranie, tym razem uslyszalam,glosne dudnienie. Nie sadzialam ze na tym etapie bedzeie mozna odroznic glowke, tlow i nozki. Mam juz kilo na plusie, nie dziwne skoro jem wszystko, ciagnie mnie do slodkiego a nie daj boze gdybym zrobila dluzsza przerwe miedzy posilkami-bol glowy gwarantowany. Nie wymiotuje, ogolnie czuje sie najnormalnie na swiecie.
Ze zlych rzeczy, to moj przestymulowany jajnik ma nadal ok. 7 cm i martwia mnie leukocyty w moczu... Dostalam na nie antybiotyk... Nie chce brac antybiotykow... Jutro mam zrobic jeszcze raz badanie, ale jak leuko wyjda znow wysoko musze wykupic recepte... na ta chwile zakwaszam sie czym moge, duzo pije,duzo sikam ale nie wiem czy uda mi sie zwalczyc to diadostwo w dobe...
Na razie chodze do pracy,nie widziwiam bo dobrze sie czuje a powiem szczerze ze lepiej na tych upalach bylo mi w pracy w klimatyzowanym pomieszczeniu, niz w domu. W pracy wie tylko najlepsza kumpela, reszta narazie nie wtajemniczona. Maz juz grzmi na mnie ze brzuch zaczyna sie zaokraglac i moze watro poinformowac. Ale wstrzymam sie do genetycznych. Tak dla pewnosci.
Wczoraj bylam na genetycznyhm, wszytsko ok. Chyba bedziemy mieli synka lekarz nie chcial mi powiedziec, mowil ze za wczesnie, ale jak go przycisnelam to powiedzial ze widzi chlopaka. Maz twierdzi jednak ze bedzie to dziewczynka. Zwlaszcza jak widzi mnie opychajaca sie zelkami jednak wygladam za dobrze, za normalnie (nie bede slodzila za wygladam ladnie) czuje sie tez najnormalniej na swiecie, co wskazuje jednak na synka. Maluszek ma tez tetno "chlopyczkowe", 140 co wizyte. Obylo sie takze bez antybiotyku, jakos udalo mi sie rozcienczyc, i mocz wyszedl juz lepiej. Z wagi wyjscowej mam 2 kg na plusie. Fajny widok na usg, maluch brykal, machal raczkami, nozkami-slodki widok. Najwazniejsze ze wszystko ok pod wzgledem genetycznym, a co sie juz urodzi to naprawde obojetne. Troche sie pospieszylam z tymi ogrodniczkami dla dziewczynki najwyzej komus je dam
Zgadnijcie jakie imię wymyslila moja bratowa dla swojego dziecka.
Przeciez wiedzialam ze tak będzie. Wiedzialam ze oni zgarną wszystko. Ze im się uda pierwszym. Ze "wezmą" nam imie.
Wymyślimy inne imię,choc nie mamy totalnie pomyslu. Ale niedosyt pozostanie. Przeciez to mój syn mial mieć tak na imię. Jestesmy w kropce bo nic nam sie nie podoba. Przecież nie mieliśmy żadnej alternatywy. Nie chce mi się gadać z bratową,czuje się okradziona.
Wiem ze to głupie. Tylko jak ja mam się odzwyczaić?
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 lutego 2016, 14:13
Czekamy na ciebie maluszku, ale lepiej posiedz jeszcze u mamy w brzuchu.
Jeszcze wczoraj mądrowalam mamie ze do mnie zadna polozna srodowiskowa nie musi przychodzic. Siedze w temacie, wiec moge sie domyslac jak takie wizyty wygladaja. Moze sie myle, ale mam wraznie ze taka babka przychodzac do domu przeglada kąty i obserwuje taką biedna matke, ze jaka ona to nieporadna, malo wie a paznkcie ma pomalowane. Z tymi paznokciami to autentyczna historia, mama kolezanki ją opowiadala, a biedaczka nie miala pojecia ze jest cos takiego jak hybryda i maniciure moze trzymac sie nawet i miesiac. Ale powod do gadania musial byc.
Obejrzalam zatem kilka filmikow na youtube i ogarnela mnie rozapcz i bezsilnosc.
NIC NIE WIEM, NIC NIE UMIEM. Przeraza mnie samo karmienie, i to ze mozne jednorazowo trwac kilka godzin... O matko, skad ja bede to wiedziec ze maly skonczyl jesc a nie przysypia i trzeba go obudzic? Co z odbijaniem? A jak go polozyc do spania? Na pleckach, a moze na boku? A czym przykryc? A podnoszenie takiego malucha? Na filmikach to pieknije idzie,dziecko mozna doslownie slizgac i przesuwac ale z tego co wiem to takie maluchy sie kokoszą, wiec jak go nie upiscic? Omg. Pytalam kolezanki, uspokaja mnie,ze wszytsko przyjdzie z czasem samo. Ale jakos mnie to nie pocieszylo. Na razie mam stracha, ale nikomu sie nie przyznam. Metoda prob i błędów nauczymy sie zwajemnie- taka mam nadzieje.
Pranie juz zrobione, poprasowane, czeka w komodzie na strojnie. Kosmetyki, pieluchy- chyba wszystko juz jest, brak tylko wanienki ale to zamowimy na sam koniec.
Nie moge sie doczekac. W prognozach dlugoterminowych widzialam wiosne wraz z wiosna kalendarzowa, juz nie moge sie doczekac spacero,siedzenia w ogrodzie... Mam tyle ubranek, tak uroczych ze az martwie sie zebym je choc raz zalozyla
Oczywiscie najwazniejsze jest zeby maly urodzil sie zdrowy. Ale po takim czasie czekania na niego strasznie nas ciesza takie drobnostki.
Wizyta za tydzien, niby ostatnia. Jestem bardzo ciekawa ile wazy moja malizna.
Brzucha nie mam jakos spektakularnie duzego. Ale na wadze mam 14 kg na plusie...
Malemu juz ciasno, uwielbiam te jego wypinki, choc nie raz sprawiaja mi bol... Albo jak leze na boku to widze jak rozpycha sie piastką (albo łokciem)
Czekamy na ciebie synku :*
mam juz dosc tej ciazy. Leze i wypatruje wotorkowej wizyty. Mam nadzieje ze dotrzymam. Trzeci raz do szpitala nie usmiecha mi sie isc. Leze, to jest ok, mam sie podnkiesc to czuje wszystkie miesnie krocza, takie o ktorych nawet nie wiedzialam ze istnieja i sa niezbedne do podniesienia sie. A brzuch wazy tone. Maly tez daje w kosc i skacze nie ulatwiajac mi zycia...
Ale wpis mial byc nie o tym. Odwiedzilam ostatnio moje trzy kuzynki. Dziewczyny sa w moim wieku, maja juz swoje rodziny i kazda ma swoj dom. Z domem maja tez i kredyty ale o tym sie nie mowi wchodzac do nowoczesnego i funkcjonalnego domu, zaplanowanego ze szczegolna dbaloscia o kazdy element. W duszy zazdroscilam. Nie tylko domu,ale tego spokoju. Ciszy. To ze jesli jedna miala balagan, to to byl jej balagan, to walaly sie jej rzeczy-nie musiala patrzec na cudze ubrania. Wrocilam do domu, napotykajac po drodze dwie suszarki prania mojej bratowej, przekraczajac jej wozek weszlam do lazienki gdzie lezaly jej, nazwijmy to na tą potrzebe srodki higieny, ktore rownie dobrze moglyby lezec w szafce i nie wolac "halo, jestesmy tutaj, patrzcie na nas!"
Wiem ze dom to dom, ze moj wozek tez bedzie musial gdzies stac, ale nie ma porownania jesli patrzysz na cudze i cie szlag jasny trafia. W ogole odkad jestem w domu na zwolnieniu i musze tolerowac wiele rzeczy duzo gorzej sie czuje.
Dlatego caly czas mysle o kredycie i o budowie domu.
Cos co jeszcze dwa lata temu wydawalo mi sie nie do pomyslenia, na co bym sie w zyciu nie odwazyla,no bo jak, nie poradzimy sobie, a co jesli...
Zazdrosc ktora poczulam wniosla w moje serce wole walki, polechtala moje ego, a moze jednak warto zaryzykowac i miec cos swojego... Niz czekac na to co skapnie od rodzicow, niz gniesc sie i przymykac oko na wiele spraw... Przeciez te kuzynki niczym sie nie rozna ode mnie, zadna z nich nie zarabia po nascie tysiecy a jednak udalo im sie i zyja jak ludzie...
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 kwietnia 2016, 18:35
Gratuluję!!!! Spokojnych kolejnych miesięcy życzę :)
Gratulacje :) co do antybiotyków to zazwyczaj są one mniej szkodliwe dla dziecka niż same infekcje ;)
Super gratulacje :) ja zaczynam nowa procedurę :)
Gratuluje;) Za wpis się nie gniewam, masz rację, nie mogę tak planować;) Tylko mi ciężko, boje sie co to bedzie, co bedzie jak cos wyjdzie nie tak. IN vitro nie jest dla mnie z pwoodu konfliktu moralnego i wiem, że nie mam za duzego pola manewru w razie problemów.. Ale staram się wmawiać i wierzyć, że bedzie ok i że życie mnie miło zaskoczy:)
Gratuluje;) Za wpis się nie gniewam, masz rację, nie mogę tak planować;) Tylko mi ciężko, boje sie co to bedzie, co bedzie jak cos wyjdzie nie tak. IN vitro nie jest dla mnie z pwoodu konfliktu moralnego i wiem, że nie mam za duzego pola manewru w razie problemów.. Ale staram się wmawiać i wierzyć, że bedzie ok i że życie mnie miło zaskoczy:)