
Dzisiaj pierwszy raz wykonałam betę i wynosi ona 80,82 mIU/ml. Cudownie jest zobaczyć taki wynik


Niestety TSH znowu mi podskoczyło do 2,75 µIU/ml mimo zwiększenia dawki Euthyroxu ale podobno w ciąży tak się dzieje. Mam jednak nadzieję, że jutro jak zadzwonię do endokrynologa to powie mi jak zwiększyć dawkę żeby TSH jak najszybciej spadło...
Mój mąż sprawił mi dzisiaj niespodziankę i kupił mi bardzo fajną książkę na temat ciąży, porodu i macierzyństwa. Książka jest polecana przez Polskie Towarzystwo Położnych. Nie zaczęłam jej jeszcze czytać ale przejrzałam i uznałam, że jest naprawdę warta przeczytania




Oczywiście poinformował mnie też o tym jakie zagrożenie niesie ze sobą PCOS i że tak naprawdę może być różnie ale nie mam mu tego za złe. Wiem, że musiał to powiedzieć. Cieszę się, że jest ze mną szczery. Tylko, że ja czuję w sercu, że Kruszynka, którą obdarował nas Pan Bóg zostanie z nami już na zawsze. Tak naprawdę mam gdzieś tam z tyłu głowy świadomość tego, że może coś się stać ale jestem wewnętrznie spokojna. Tak jakbym wiedziała, że nic złego się nie stanie. Czasami bardzo mnie to dziwi, bo ja jestem raczej z tych, które nie wierzą we własne szczęście. Myślę jednak, że taką siłę i wiarę w ten piękny cud daje mi modlitwa. Naprawdę sporo czasu spędzam na rozmowach z Bogiem i z moją mamą, która spogląda na mnie z góry. Wiem, że nie pozwolą na to żeby coś złego nam się stało

Lekarz radził żeby się jeszcze nie chwalić ciążą ale uznaliśmy z mężem, że skoro czujemy, że będzie dobrze to powiemy jego rodzicom (bo moja rodzina już wie). Tym bardziej, że wczoraj jego mama miała urodziny i postanowiliśmy jej zrobić Kruszynkowy prezent




Przyszłej babci do prezentu dorzuciliśmy też książkę pt. "Zapiski babci. Wspomnienia dla moich wnuków". Szczerze mówiąc uważam, że książka jest świetna i w przyszłości nasza Kruszynka na pewno będzie chciała ją przeczytać. Babcia ma możliwość opisania tam siebie poprzez odpowiadanie na rozmaite i naprawdę ciekawe pytania



Od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad tym czy nie powinniśmy się z mężem wyprowadzić, ponieważ mieszkamy z moim tatem i tak naprawdę nie ma za wiele miejsca ale gdy on tylko o tym usłyszał to powiedział, że absolutnie się nie zgadza (jakby tak naprawdę miał najwięcej do powiedzenia





Jednak póki co przyszły dziadek stwierdził, że skoro pojawi się wnuk lub wnuczka to musi wyremontować kuchnię i łazienkę ( bo jeszcze tylko to do remontu zostało) z czego ja się akurat bardzo cieszę tylko śmieszne jest to, że zanim byłam w ciąży to nigdy się tego remontu nie mogłam doprosić





Ależ ja się rozpisałam


Wiadomość wyedytowana przez autora 30 października 2015, 21:36
27.10.2015 godz. 8:00 beta - 3159
04.11.2015 godz. 13:30 beta - 24449
HCG podwaja się co 2 dni 19 godzin (67 godzin).
Średni dwudniowy przyrost to 5188 mlU/ml (64.2%) (w normie).
Czy jednak przyrost nie powinien być większy?
Zaczynam chyba panikować...
Kiedy już weszliśmy do gabinetu lekarz zapytał jak się czuję i zaprosił na USG. Od razu zobaczyłam mały pulsujący punkcik na monitorze





Dziękuję Wam kochane za to, że trzymałyście za nas kciuki i że wspierałyście mnie w cięższych chwilach! ❤❤❤ Jesteście wspaniałe

Pochwalę się jeszcze moją Kruszynką. Prawda, że piękna?




Na dzisiejszej wizycie mogliśmy znowu podejrzeć Maluszka ale ułożył się dosyć niefortunnie przez co nie możliwe było wykonanie ładnego zdjęcia, ale co tam zdjęcie. Najważniejsze, że nasz Skarb rozwija się zdrowo i prawidłowo


Mój mąż dzisiaj oszalał chyba z wrażenie, bo zakupił kilka rzeczy dla naszego Maluszka





Wiadomość wyedytowana przez autora 20 stycznia 2016, 20:54





Byłam dzisiaj na badaniu krwi po obciążeniu glukozą 75 g.
Wyniki:
Na czczo: 79 mg/dl
Po 1 godz.: 168 mg/dl norma do 160
Po 2 godz.: 141 mg/dl norma do 140
Może wyniki nie są tragiczne ale wskazują na cukrzycę

Nie chcę tej cukrzycy...

Ależ ja się już nie mogę doczekać kiedy w końcu przytulę swoje Maleństwo...




Zdjęcie średniej jakości, bo zrobiłam je na szybko w sklepie. Co prawda mogliśmy kupić ten konkretny wózek ale jest on wystawowy, a wiadomo jak to była z produktami kupionymi z wystawy... Wolę więc chyba poczekać te kilka tygodni na nowy wózek.
Braliśmy pod uwagę też inne kolory i na początku obstawialiśmy kolor 05M (szaro-biały), bo na zdjęciach jest naprawdę ładny ale miałam możliwość obejrzenia go na żywo i niestety do gustu mi nie przypadł, bo nie lubię takich "naciapanych" materiałów. Może mniej widać na nich plamy ale są dla mnie jakieś takie przytłaczające. Podobał mi się też Murano z dodatkiem żółtego lub czerwonego no ale stwierdziliśmy, że do żółtego będą robaczki lecieć, a czerwony no hmmm... chyba jednak to nie to


Jeżeli przetrwa podczas użytkowania go przez Antosia to gdyby udało nam się w przyszłości spełnić nasze kolejne marzenie i mieć córeczkę to granatowy wózek dla niej też będzie pasował



Już nie mogę się doczekać spacerów z Antosiem! A pogoda taka piękna!



Pomyślałam sobie, że fajną pamiątką byłoby fotografowanie rosnącego teraz w najszybszym tempie brzuszka. Postaram się takie zdjęcia robić co tydzień żeby móc sobie porównywać jak się zmieniał, bo powiem Wam szczerze, że jak się tak nie ma do czego porównać to mniej się zauważa zmiany. Co prawda nie da się już nie zauważyć mojego brzuszka ale taki kolaż zrobiony że zdjęć może być fajną pamiątką

Ostatnio spotkałam kobietę, z którą bardzo dawno się nie widziałam i nie było nawet możliwości żeby wiedziała czy będę mieć synka czy córkę, a ona od razu powiedziała, że na pewno będę miała chłopca. Gdy zapytałam na jakiej podstawie tak twierdzi to powiedziała, że widzi po kształcie brzucha. Sytuacja śmieszna ale kobieta trafiła

Powiedzcie mi kochane czy Wam Wasze maluszki też się tak jakby napinają w brzuszku? Ostatnio jakbym nie usiadła, że jakbym się nie położyła to mam wrażenie, że Antosiowi nie wygodnie i i jakoś tak napiera na mój brzuch. Wtedy brzuch jest dość twardy ale myślę, że to raczej nie są żadne skurcze. Maluszek lubi za to jak siedzę na piłce gimnastycznej, a jak jeszcze do tego kołyszę na niej biodrami to już w ogóle ma odlot

A oto mój brzuszek po pełnych 30 tygodniach


Niestety leżymy w szpitalu...

Wczoraj około godziny 22 zaczął mnie boleć brzuch. Miałam wrażenie, że to żołądek więc zjadłam coś żeby przeszło ale nie przeszło i było coraz gorzej. Brzuch zaczął się spinać i pojawiły się skurcze dość mocne, a do tego plecy zaczęły tak okropnie boleć, że się nie dało ani leżeć, ani siedzieć, ani chodzić. W pewnym momencie zaczęłam aż płakać, bo nie wiedziałam co się dzieje. Tym bardziej, że wczoraj Antoś naprawdę bardzo mało się ruszał, a zawsze jest bardzo ruchliwy. Mąż postanowił więc, że jedziemy do szpitala. Tam zrobili ktg, pani doktor mnie zbadała i wszystko było dobrze więc myślałam, że będą kazali mi jechać do domu. Jednak powiedzieli, że ze względu na słabe ruchy płodu i napięcie brzucha muszę zostać.
Przemiła Pani położna zaprowadziła mnie do mojej sali i podłączyła na godzinę ktg. Wszystko było ok ale mimo to brzuch dalej bolał, a plecy nie pozwalały normalnie funkcjonować. Paracetamolu nie chciałam, bo sama brałam i nic nie dało...
Do rana jakoś wytrwałam. O 9 była wizyta przed którą musiałam skorzystać z toalety i nagle prawie cały ból minął... Na szczęście na wizycie trafiłam na mojego lekarza, który prowadzi moją ciążę i powiedziałam mu co i jak. Powiedział, że zaparcia mogą być tego przyczyną i że to nie za dobrze, bo jak już się macica kurczy przez zaparcia to są to silne zaparcia i mogą doprowadzić do wcześniejszego porodu... Muszę więc jeszcze bardziej patrzeć na to co jem i piję i próbować unikać zaparć ale nie jest to łatwe. Swego czasu działał na mnie syrop lactulosum i tabletki lnu ale przestało działać...
Teraz czuję się naprawdę dobrze ale do domu mnie puścić nie chcą, bo muszą nas poobserwować. Mam ogromną nadzieję, że jutro uda nam się wrócić do domu, bo wszędzie dobrze ale w domu najlepiej...
A mój Antoś od 13 kwietnia przybrał na wadze z 1500 do 1900... Sporo chyba

Hurra! Jesteśmy już w domku

Jestem bardzo zadowolona z opieki jaką miałam zapewnioną w szpitalu ale powiem Wam szczerze, że przeraziła mnie wczorajsza sytuacja, gdy rodzących kobiet było tak dużo, że brakowało miejsc i czasami kobiety musiały czekać na swoją "kolejke"... Mam nadzieję, że mnie to nie spotka gdy nadejdzie mój czas

Triste i Etuś dziękuję za wsparcie


Jesteśmy już po wizycie. Jestem okropnie podłamana tym, że Antoś się nie obrócił no i raczej pewne jest to, że się już nie obróci, bo rośnie w zastraszającym tempie. Równo tydzień temu ważył 1900g, a dzisiaj już 2369g... Aktualnie jest wielkości dziecka nie 32 tygodniowego tylko 35 tygodniowego.Także przy porodzie będzie miał jak nic z 4kg... Oczywiście cieszę się, że u niego wszystko dobrze i lepiej żeby był większy niż mniejszy ale przeraża mnie myśl o cesarce. Nie dość, że moje marzenia o porodzie rodzinnym prysną jak bańka mydlana to jeszcze do tego wszystkiego znieczulenie w kręgosłup, oksytocyna i tygodniowy pobyt w szpitalu... A ja nienawidzę szpitali, okropnie ich nienawidzę


A tak na pocieszenie wrzucam zdjęcie zrobione wczoraj

Umieram z bólu...

Już nie wiem co robić. Dzisiaj jeszcze zaczął krwawić...
Może macie jakieś inne pomysły na to jak sobie poradzić z tym problemem?
W środę mam wizytę u ginekologa, więc dzisiaj odebrałam wyniki zleconych badań. O ile morfologia w normie, to mocz niestety nie do końca...
Nabłonki płaskie: dość liczne
Leukocyty: 10-20 przy normie 0-5...
Bakterie: liczne
Czytałam, że to może wskazywać na zapalenie dróg moczowych lub chorobę nerek... Najdziwniejsze jest to, że nie mam żadnych objawów. Czy któraś z Was też miała takie problemy? Czy miało to jakiś wpływ na Wasze Maluszki?
Dzisiaj mieliśmy wizytę u ginekologa. Nasz mały uparciuch Antoś nie obrócił się, więc dostałam skierowanie do szpitala na cesarkę. Mam się zgłosić 23 czerwca, a dzień później poznam mojego Okruszka




Generalnie mam tak, że w ciągu dnia zawsze się cieszę, a wieczorami zaczynam się martwić

Tak oto aktualnie wyglądamy


Kochane moje potrzebuję porady! Od dwóch dni dzieje się coś dziwnego z moim brzuchem. Wystarczy, że zrobię kilkanaście kroków i brzuch robi się cały twardy i to nie na chwilę ale jeśli będę np. chodzić pół godziny to pół godziny będzie twardy. Wystarczy, że usiądę i po chwili przechodzi... Nie są to skurcze, no bo skurcz przecież trwa chwilę i puszcza, a tutaj brzuch będzie tak długo twardy, aż nie usiądę. Zaczyna mi to przeszkadzać w normalnym funkcjonowaniu. Czy Wy też tak miałyście?

Z góry dziękuję za pomoc! ❤️


Gratulacje !!:)
powodzenia
Podobno tsh w ciazy moze byc do 2,5. ech szkoda że akurat kilka dni wczesniej sprzedałam swoją:/
Triste też miałaś taką książkę? :-) Przeczytałaś? :-)
Miałam "W oczekiwaniu na dziecko" dośc szybko ją przecytalam :P niektore rozdzaly ominelam bo juz wiedzialam co i jak ;) warto przeczytac ale i tez wszystkie tematy sa w necie ;)
Niby tak ale ja jestem wielbicielką papierowych książek :-)
Ja też i dlatego chciałam mieć ale trochę zawiodłam się bo inf powtarzały mi się tzn w pierwsym miesiącu ciąży pochłaniałam każda inf ale później dość sporo już wiedziałam i nie czytałam już z takim zapałem, doczytałam o porodzie i połogu i sprzedałam ;) Szczególnie na początku czytałam o bólach i dolegliwościach ciążowych ale teraz ufam już swojej intuicji ;) heh teraz najchętniej zaczęłabym czytać jak karmić dziecko:P i pewnie za jakiś czas kupię książkę właśnie na ten temat ;) jak i o pielegnacji ;)
Ta książka jest właśnie od ciąży do 6 roku życia :-) O karmieniu też jest :-P Pewnie jak przeczytam to też będę chciała sprzedać ale nie wiem czy się kupiec znajdzie :-D
Na pewno znajdzie się kupiec :) oczywiście obniżyłam cenę za moją książkę ;) w ciągu 2 dni sprzedałam więc Twoja też na pewno szybko zniknie ;) kurcze ja najbardziej obawiam się karmienia piersią... tzn głównie bólu :P
Piekny prezent! Spokojnego i przyjemnego czytania. Ja tez mam tę co Triste, juz zaczelam 4 miesiac i jeszcze o nim nie czytalam. Mam tez z tej serii kolejne 2 tomy, po mojej siostrze ;) ta Twoja, Wyczeujaca, zapowiada sie super,az do 6 roku! No i rekomendowwna przez polskie połozne,na nasze warunki, to też wazne.
Moc gratulacji :) super wiadomość :)