Kochana Fasolko, zostań z nami! Krzysiu, pilnuj nas z góry!
Jutro o 17:15 minie równo rok od Twojego ostatniego oddechu, od ostatniego uderzenia Twojego serduszka. Nigdy nie pogodzę się z tym, że musiałeś nas opuścić. Dzięki Ci, Boże, że właśnie teraz dałeś nam Nowe Życie. Życie wydaje się mniej niesprawiedliwe...
Fasolka ma już 2cm, na tym etapie jest wszystko w porządku, widać było serduszko, bijące 127/min
Plan jest taki, że 19 lipca mamy pierwsze badania prenatalne. Babsztyl w rejestracji nie był zbyt miły, mam nadzieję, że lekarz będzie bardziej uprzejmy.
Nasza ginekolog proponuje, żeby około 18 tygodnia ciąży zrobić, echo serduszka tu, na miejscu, nie jeździć do Warszawy. Może to jest jakiś pomysł.
Boże, oby tak dalej!
W tym tygodniu mieliśmy wizytę u naszej ginekolog. Dzidzior mierzy 6,4cm, serduszko pukało 158/', kość nosowa obecna, NT 2,0, dwie rączki, dwie nóżki, CZTEROJAMOWE serduszko! Jezu Chryste, widziałam jak DWIE komory serca mojego dziecka napełniają się krwią. Najpiękniejszy widok w moim całym życiu.
Nasza doktor powiedziała, że na tym etapie nie ma się do czego przyczepić, wszystko jest w porządku.
Wiem, że oceniać serduszko będziemy jeszcze na kolejnych USG (a zwłaszcza na echo w 18. tygodniu ciąży) u lekarza, który oceniał też serduszko Krzysia. Umówiłam się już do niego na 22.08 i głęboko wierzę, że wszystko będzie dobrze.
Martwić się i tak będziemy już całe życie, to chyba tak działa.
Jestem szczęśliwa.
Meldujemy się w drugim trymestrze. Dwukrotnie wykonaliśmy badania prenatalne pierwszego trymestru - raz prywatnie, raz na NFZ. Ryzyko najczęstszych trisomii jest niskie, wszystko jest w porządku.
Czekamy nadal na echo serca płodu - zostało już tylko 10 dni. Wierzę w to, że Krzysiu nad nami czuwa! Będzie dobrze, musi być.
Oczywiście w międzyczasie stwierdzono u mnie cukrzycę ciężarnych. Profil glikemii w szpitalu wyszedł bardzo dobrze. Swoją drogą, w pierwszej ciąży do 18 tygodnia przytyłam 9kg, a teraz waga spadła o 3kg. Cóż, po prostu nie wpierdzielam tyle knedli z truskawkami, co poprzednio Najważniejsze, że dzidzia rośnie zdrowo!
Nasze dziecko nie jest absolutnie wstydliwe - ostatnio potwierdziło się to, co na ostatnich prenatalnych powiedział lekarz - nasza dzidzia jest Zbyszkiem!
Echo serduszka naszego Zbysia jest prawidłowe! Pominę może to, w jaki sposób potraktował nas lekarz. Życzę mu tego, żeby nigdy nie musiał się przekonać, jak to jest stracić pierwsze dziecko z powodu wady serca i czekać na echo serca w drugiej ciąży. Niewiele już na tym świecie mnie zaskoczy. Najważniejsze, że serduszko, które noszę pod swoim jest zdrowe
Po drugie - jak to szybko można zapomnieć, co jest naprawdę ważne w życiu. Moja matka wszystko załatwia krzykiem. Dosłownie wszystko. Nie ma dnia bez podniesionego głosu o byle głupotę. Jestem tym zmęczona. Przestanę jeździć do rodziców, zbyt dużo nerwów mnie to kosztuje.
Po trzecie - kupiłam skarpetki. Dla Zbyszka. Kosztowało mnie to mnóstwo emocji - dobrze, że był ze mną mąż. To jeden ze szczęśliwszych dni w moim życiu.
Boże, miej nas w swojej opiece.
Minęliśmy połowę! Jesteśmy po badaniach połówkowych, w których wszystko wygląda dobrze. Moja radość nie zna granic!
Zbysiu już daje o sobie znać, co mnie niesamowicie cieszy.
Powoli przymierzamy się do zamówienia wózka, muszę zacząć planować, kiedy powinniśmy odmalować pokój...
Czy to całe szczęście dzieje się naprawdę? Krzysiu, pilnujesz nas z góry, prawda?
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 września 2016, 20:09
Zbysiu kopie radośnie mamusię w pęcherz. I mimo tego, że to czasem średnio przyjemne, to powtarzam sobie, żeby kopał jak najmocniej - dzięki temu wiem, że wszystko z naszym synkiem w porządku. Jak tylko przez chwilę nie czuję mocniejszych kopniaków - zaraz się denerwuję. Staram się nie zwariować.
Wózek i fotelik mamy już w domu. Nie mogę się na nie napatrzeć, mogłabym z tym całym sprzętem spać. Udało nam się dorwać wymarzony wózek i fotelik w bardzo dobrej cenie, lepszej niż w internecie. Mamom z Poznania i okolic polecam hurtownię Maret w Komornikach - świetne podejście do klienta, spory wybór i bardzo konkurencyjne ceny.
Ciuszków nakupowałam tyle, że raczej tych w najmniejszym rozmiarze nie będę musiała zbyt wiele dokupić Och tak, kobiety i promocje... Jak widzę magiczne -50%, to oczy świecą mi prawdopodobnie jak latarnie. Cóż, na swoje dziecko kasiorę wydaje się po prostu bajecznie! Nie zaznałam tej przyjemności, kiedy byłam w ciąży z Krzysiem, więc teraz korzystam.
Kupiłam sobie nawet ogrodniczki ciążowe, o których zawsze marzyłam. Są super.
Czasem zastanawiam się, dlaczego ta pierwsza ciąża nie mogła być taka szczęśliwa... Ale za chwilę przywołuję się do porządku - nie skupiam się na tym koszmarze, bo wylądowałabym w psychiatryku. Lubię myśleć o Krzysiu jak o naszym prywatnym, ukochanym Aniołku, który czuwa nad swoimi rodzicami i braciszkiem. Widocznie tak miało być.
Jestem tak szczęśliwa, że to niepojęte. Każda minuta, każdy dzień przybliża nas do spotkania z tym Maleństwem, które noszę pod sercem. Oby wszystko układało się tak pomyślnie, jak do tej pory.
Ciąża donoszona! I pomyśleć, że jeszcze niedawno zastanawiałam się, czy te dwie kreski na teście to prawda, czy mi się nie przywidziało Pamiętam to jak dziś - był 13.05, piątek. I ta druga kreseczka była leeedwo co widoczna. Cóż, ta druga kreseczka ma już ponad 2700g, wypina się u mnie w brzuchu i daje mi mnóstwo szczęścia.
Zaczynam obawiać się porodu - to znaczy tego, że będę sama, daleko od szpitala. 3.01. mam kolejną wizytę u lekarza, zobaczymy jak tam moja blizna po cięciu. Na razie przeciwwskazań do podjęcia próby porodu drogami natury nie ma. I baaaardzo bym chciała, żeby się udało. Minie 20 miesięcy od porodu Krzysia, który urodził się równo w 37 tygodniu ciąży. Czuwaj nad nami, Maluchu!
Nie mogę uwierzyć w to, że czas tak szybko leci. Już niedługo!
Jesteśmy po wizycie u pani doktor. Nasz Zbysiu postanowił zrobić mamie psikusa i zweryfikować pragnienie o porodzie drogami natury - jeszcze dwa tygodnie temu był ułożony główką w dół... A dzisiaj, proszę, położenie miednicowe! Fiknął na samym finiszu! Dlatego w poniedziałek mamy się stawić na oddziale. Na czczo. Prawdopodobnie wtedy będziemy rozwiązywać cięciem cesarskim. Z jednej strony zasmuciło mnie to, bo bardzo chciałam spróbować, ale z drugiej... Czy to ważne, jak na świat przyjdzie Zbysiu? Najważniejsze, żeby był cały, zdrowy i bezpieczny po drugiej stronie brzucha.
Zbysiu, już niedługo się zobaczymy!
Taaak, ten nasz syn postanowił dostarczyć nam więcej rozrywki Zgłosiliśmy się 9.01. do szpitala, a tu w badaniu USG... Główka na dole! Przyjęto nas na obserwację, bo dzień wcześniej słabiej czułam ruchy Zbysia. Po trzech dniach nas wypuścili, nadal jesteśmy w dwupaku!
Jutro mija termin porodu, zatem musimy się już przyjąć do szpitala - ze względu na nasz wywiad położniczy chcą mieć nas na oku. Gdyby nic samo się nie zadziało, to tydzień po terminie będziemy indukować poród. Nie uśmiecha mi się leżenie tydzień w szpitalu, bo z dwojga złego wolę tam pracować, niż być pacjentem Ale cóż, to wszystko dla naszego dobra. Boję się tylko, że przez ten szpitalny stres akcja nie zacznie się sama, będziemy indukować, a i tak skończy się cięciem. Z drugiej strony, czy to takie istotne...?
Zbysiu, może jednak chciałbyś już się zobaczyć z rodzicami?
Wiele osób wróżyło mi, że zrobię sobie prezent na urodziny, ale wczoraj skończyłam 28 lat, a Zbysiu nadal siedzi w brzuchu
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 lutego 2017, 12:26
Niesamowicie wam współczuję straty maluszka. Nie potrafię sobie wyobrazić waszego cierpienia i tęsknoty... :(