Co do objawów to chyba mogę śmiało powiedzieć ze moim pierwszym objawem ciąży był brak okresu. Jasne czuje dokuczliwość piersi, ale nie bardziej niż często przed @, bolą mnie sutki - są dość mocno wrażliwe, ale tak tez już miewałam mimo braku ciąży. Czuje tez lekkie ciągnięcia w podbrzuszu, ale również nie jest to żadna nowość bo w cyklach bez ciąży tez zdarzało mi sie takie ciągnięcia odczuwać.
Ciąża, którą chyba mogę nazwać ciążą z lekkiego zaskoczenia bo na prawdę w tym cyklu się nie staraliśmy z jednej strony bardzo mnie raduje, z drugiej strony na te wszystkie miesiące starań, które mamy za sobą nie mogła przyjść w gorszym momencie właśnie rozpoczęłam szkolenie na stewardessę i na prawdę marzyłam o lataniu w przestworzach, sklamalabym pisząc ze nie czuje lekkiego żalu związanego z końcem tych marzeń, co oczywiście nie oznacza ze nie cieszę się z ciąży
Cóż jeszcze... No tak - mąż jeszcze nic nie wie i przez min kilka dni jeszcze się nie dowie. Ja jestem na szkoleniu w Gdańsku on siedzi sam w domu w Poznaniu, nie chcę mu mówić przez telefon wiec poczekam do weekendu i zaplanuje jakoś fajnie wieczór gdzie dostanie ode mnie prezent Los dał mi idealna okazje do zaplanowania wszystkiego i zrobienia mu super niespodzianki wiec na pewno z tego skorzystam!
Do lekarza tez już się umówiłam na pierwsze usg, ale bez pośpiechu wychodzę z założenia ze co ma być to będzie, czuje się dobrze, nie mam żadnych plamien ani nie krwawię wiec pierwsza wizyta dopiero za 2 tyg - 22.03 o 19:30, będzie to 6t6d wiec jeśli wszystko będzie ok to będzie już biło serducho
Tymczasem to tyle, zamierzam dokończyć szkolenie na stewardessę, bo w sumie nic innego nie mam do roboty i może jak już będę miała uprawnienia to będzie mi dane powrócić do realizacji tego marzenia za 2 lata po macierzyńskim
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 lipca 2021, 08:06
Z lekkim opóźnieniem szybka relacja z pierwszej wizyty u lekarza na której byłam 2 dni temu był to 5t5d ciąży. Serduszka jeszcze nie było widać za to był piękny 10,7mm pęcherzyk zagnieździły w macicy pani doktor kazała wrócić za 2 tyg, ogólnie była bardzo miła ale sprzęt miała z epoki kamienia łupanego ze raczej na następna wizytę poszukam kogoś innego.
Co do samej ciąży to jak na razie żyć nie umierać, żadnych nieprzyjemnych objawów. Na razie czuje tylko większa senność, nawet powiedziałabym całkiem sporoą dalej bolą piersi i sutki, czuje ciagle ciągniecie w podbrzuszu i jelitka mi trochę gorzej pracują co jest trochę męczące bo nie dość ze mam zaparcia to jeszcze bączki ciagle puszczam i nie panuje nad tym poza tym nic a nic mi nie dolega apetyt powiedziałabym ze mam nawet mniejszy jak większy i strasznie dużo wody pije.
Myśle żeby umówić się na kolejną wizytę na usg jakoś pod koniec przyszłego tyg, może jakoś w piątek bo to będzie 7t0d wiec serducho musi już być prawda?
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 lipca 2021, 07:51
Dzisiaj po zajęciach w drodze do domu postanowiłam wstąpić do przychodni, którą mam tu koło mieszkania w Sopocie z nadzieja ze zapisze się do ginekologa na NFZ na koniec tygodnia. Ogólnie okazało się ze pani doktor czwartek i piątek wzięła sobie wolny, ale jest dzisiaj i mogłam zapytać czy mnie przyjmie. W pierwszej chwili pomyślałam ze bez sensu bo za wcześnie, przecież w 5t5d nie było za dużo widać oprócz czarnej plamki, ale pozneij pomyslalam ze jak za darmo to co mi szkodzi
Pani doktor niechętnie, ale przyjęła mnie jak jedna z pacjentek nie przyszła na umówiona wizytę.
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 lipca 2021, 07:52
Ciąża obumarła w 6t4d rozpoznana w 7t6d. Łyżeczkowanie w 10t0d.
Robimy badania genetyczne.
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 kwietnia 2017, 19:31
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 sierpnia 2021, 08:15
Takze na chwile obecna melduje tylko piękny przyrost bety
17dpo - 319
19dpo - 734
A teraz zbieram się do łóżka bo rano stety-niestety muszę wstać o 4 do pracy
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 lipca 2021, 19:30
Po owulacji miałam dobre przeczucia co do tego cyklu, nie chciałam sobie robić nadziei bo nie byłby to pierwszy raz kiedy w przeszłości też byłam "pewna" ze się udało a jednak nic z tego nie było.
W 6 dpo wieczorem zauważyłam na bieliźnie na prawdę sporą ilość białego kremowego śluzu lekko zaprawionego na różowo. W mojej głowie oczywiście pierwsza myśl - implementacja Póżniej aż do terminu @ miałam "wzloty i upadki" jednego dnia byłam pewna ze się udało, następnego pewna ze nic z tego. Dzielnie wytrwałam do terminu @. Moja faza letalna zawsze trwa 14 dni , w 15 przychodzi @. Także zgodnie z planem dopiero 15dpo kupiłam w sklepie koło domu test ciążowy i 16dpo z samego rana, o 4 rano, przed pójściem do pracy nasikałam na test.
Jak w poprzedniej ciąży kiedy też testowałam po terminie @ , pozytywny wynik na teście pojawił się szybciej niż kreska kontrolna, widać było jak test powoli się wypełnia i od razu pojawia się "+" Moje odczucia były podobne do tych 4 lata temu - nie byłam jakaś zaskoczona czy wzruszona - oczywiście się ucieszyłam , od razu napisałam do moich przyjaciółek z którymi znamy się tu z forum jeszcze sprzed 5 lat (mamy rozmowę grupowa na messangrze od 5 lat) i czekałam aż wstaną i odczytają moja wiadomość W miedzy czasie szykowałam się do pracy i starałam się opanować swoje emocje żeby nikomu więcej nie powiedzieć Mąż był wtedy w Polsce także nawet z nim nie mogłam podzielić się nowiną.
Tego samego dnia zadzwoniliśmy się z mężem na Teamsach , powiedziałam mu o ciąży, najpierw był w lekkim szoku ale po chwili dotarło do niego co i jak i się cholernie ucieszył. Miał niełatwe zadanie , bo będąc w Polsce zatrzymał się u swoich rodziców i dostał absolutny zakaz mówienia im o ciąży . Moi rodzice tez nie wiedza, nikt nie wie. Chce im powiedzieć dopiero jak polecimy razem do polski na początku września i będzie to koniec pierwszego trymestru. Po 2 poronieniach z byłym nie zamierzam zbyt wcześnie obwieszczać światu o ciąży dopóki sama nie bede miała pewności ze wszystko jest ok.
Obecnie jestem w 5t4d, pierwszya wizytę miałam mieć jutro (gin wybrała termin) ale na szczęście przełożyliśmy wizytę na przyszły tydzień jak będę w 6t2d. Mam nadzieje ze będzie już wtedy serduszko, boje się znowu tej niepewności. Chce pójść do gin na tyle późno żeby nie było już wątpliwości czy serduszko jest czy nie ma. 6+2 to nadal trochę wcześnie ale jest to jedyny dzień gdzie oboje z mężem mamy wolne a O. zalezey żeby iść na wizytę ze mną.
Jeżeli serduszko będzie (oby!) to umówię się na kolejna wizytę tydzień później i jeśli nadal wszytsko będzie ok to dopiero wtedy powiem w pracy o ciąży (no chyba ze w miedzy czasie zacznę się kiepsko czuć i będę musiała powiedzieć wcześniej ze względu na charakter mojej pracy)
Na chwile obecna mąż chodzi cały w skowronkach, planuje już nasze życie z dzieckiem, robi wyliczenia ile miesięcznie musimy odkładać żeby zapewnić dziecku dobry strat w życie - mieszkanie i jakaś $ - martwi się o mnie, pyta ciagle jak się czuje, chce mi usługiwać , ale problem jest taki ze ja na razie tego ani nie chce ani nie potrzebuje czuje się dobrze, funkcjonuje normalnie, mdłości jak na razie tez nie mam , do pracy chodzę normalnie także wole żeby O. oszczędzał energię i chęci na późniejszy etap ciąży jak na prawdę będę go potrzebowała
Oczywiście cieszę się z jego entuzjazmu, ale za razem martwię się ze jak sprawy nie potoczą się dobrze, to na kolejna ciążę już nie będzie się tak cieszył.
No nic pożyjemy , zobaczymy
Czas leci mi bardzo powoli, z jednej strony czuje się jakbym w tej ciąży była już bardzo długo, a z drugiej mam wrażenie że czas stoi w miejscu.
Hm no to od czego by tu zacząć... No tak dzisiaj mam wizytę u gin, z jednej strony wiadomo , lekki stres że znowu dostanę złe wieści , a z drugiej mam jakieś takie silne przeczucie ze wszystko jest ok. Objawy ciążowe ciągle mam, wręcz powiedziałabym , że się z dnia na dzień nasilają.
Od jakiego tygodnia mam problemy ze spaniem. Mam problem z usypianiem i z jakością snu, leżę godzinami w łóżku , przewalam się z boku na bok, jak usnę śni mi się dużo snów ale mam wrażenie że w ogóle nie wchodzę w fazę nREM przez co w ogóle nie wypoczywam. Budzę się codziennie o świcie , zmęczona i często z bólem głowy.
Dzisiaj na domiar szczęścia po przebudzeniu się przez 6 rano doszła mi ochota na wymioty. Na szczęście na odruchach wymiotnych się skończyło ale i tak nie jest to fajne uczucie.
Oczywiście przy okazji od jakieś 2-3 dni nie mam za bardzo na cokolwiek apetytu, jedne co bym jadła to fast foody ... Próbowałam się zmuszać do normalnego, zdrowego jedzenia ale no nie daje rady także wczoraj na obiad wjechał burger z Hardees a dzisiaj na śniadanie subway. Na szczęście mam też ochotę na zupkę, także jak mąż się obudzi to weźmie się za robienie rosołu lub pomidorowej bo ja nie mam siły
Z takich bardziej znośnych objawów ciąży to nadal bardzo bolą mnie piersi i mam wrażliwe sutki, przez brak snu jestem cholernie zmęczona cały czas i to właściwie tyle.
Co jeszcze... Aha, poszłam wczoraj na basen zrobić sobie trening , i mimo ze dałam radę przepłynąć ponad 1km w dobrym czasie to chyba jednak na razie poczekam aż zacznę normalnie jeść bo trochę energii mi brak na cokolwiek w życiu.
No nic to tyle na razie. Napisze póżniej krótki wpis jak będę po wizycie. Ma nadzieje będzie będzie już serduszko.
Miałam napisać tydzień domu szybki wpis po wizycie a wyszło jak wzykle 🙈😉 serduszko tydzień temu było i biło pięknie 157/min. (O ile dobrze pamiętam)
Dzisiaj, równo tydzień później, myślę żeby na szybko wskoczyć do gin na szybki podgląd ciąży żeby zobaczyć czy serduszko dalej mocno bije.
Ogolnie myślę że wszystko jest ok bo objawy ciążowe męczą mnie na prawdę mocno od 2 tyg - ok wiem, słowo mocno jest subiektywne bo kobiety które wymiotują non stop mają na pewno gorzej ale nie w tym sens - mi jest po prostu źle w swoim ciele, probkemy z jedzeniem z apetytem, z odruchami wymiotnymi itd no dają mi się we znaki. Dzisiaj obudziłam się z uczuciem niepokoju / ciezkosci na klatce piersiowej i nawet nie potrafię tego opisać ale jest mi po prostu źle we własnym ciele.
Wczoraj mieliśmy z mężem pierwsza rocznicę ślubu, dzień przebiegał spoko od rana, oboje byliśmy w pracy, mąż zrobił rezerwacje na wieczór w restauracji, kolacja miła fajna, jedzenie dobrze. I wsyztsko szło dobrze aż do momentu kiedy mąż nie wspomniał o tym jak nasze życie będzie wyglądało tu w abu dhabi za 20 lat. No i ja na to powiedziałam że nie widzę naszej przyszłości tak długo tutaj. Yh i od tego momentu wieczór się popsuł. Problem jest taki że mnie Emiraty do życia nie zachwycają. Nie oznacza to że chce się już tu i teraz pakować i wyprowadzać ale nie widzę tego kraju jako miejsca w którym chciałabym spędzić resztę życia. Moje problemy są bardzo przyziemne i na prawdę chciałabym żeby mi się tu bardziej podobało bo prawda jest taka że mieszka się tu bardzo dobrze. Moim głównym problemem jest klimat - tęsknię za zielenią. Tu wszędzie piach piach piach a ja kocham podmiejskie tereny zieleni, lasy, łąki, spacerki itd. Ale wiem też że to jest bardzo subiektywne - zawsze się tęskni za tym czego się nie ma. Kto wie może to moje poczucie "nieszczęścia" to też chwilowy ciążowy problem 🤷♀️ w każdym razie mój mąż jest zachwycony życiem w Emiratach i podoba mu tu się wszystko. I prawda jest taka że podczas rozmowy w 90% się zgadzamy co do tego co tu jest fajne ale ja nie potrafię mu wytłumaczyć jak bardzo na mój nastrój wpływa tutejszy klimat i jest to coś czego On nie jest do końca w stanie zrozumieć.
No nic oczywiście od jednej niezgody przeslismy do drugiej i to temat w ktorym problem znowu leży po mojej stronie - mam problem z cieszeniem się z tej ciąży. Nie wiem do końca z czego to wynika. W 2 porpzednich ciążach z byłym mężem na prawdę byłam cała w skowronkach, do momentu poronienia oczywiście. Teraz jak z O. Zdecydowaliśmy się na dziecko to na prawdę, na prawdę tego chciałam. Nie ukrywam że wielkim zaskoczeniem było to że udało nam się zajść w ciążę praktycznie od razu (z byłym przeciez 1,5 roku walczyliśmy). Ale to powinno mnie tylko dodatków ucieszyć. Tymczasem na prawdę mam problem z ok zmywaniem radości i wiem że psuje całe to doświadczenie mojemu mężowi dla którego jest to pierwsza ciąża i on był na prawdę w niebo wzięty że się udało i ze jestem w ciąży. Od razu zaczął wszystko planowac, chciał zamawiać książki parentingowe itd ale ja studziłam jego zapał przez moje poprzednie doświadczenia - może nie powinnam była 🤷♀️
Dodatkowo do moich poprzednich przykrych doświadczeń dochodzi fakt delikatnie mówiąc, wcześniej wspomnianego kiepskiego samopoczucia. Jak się cieszyć z ciąży kiedy czuję się jak chodząca kupa cały czas.... Yh nie wiem muszę coś w swoim nastawieniu zmienić bo powinien to być wyjątkowy czas, a nawet jak nie dla siebie to muszę to zrobić dla męża który zasługuje na tą radość która mu skutecznie zabieram.
Dzisiaj zamierzam się na szybko umówić do gin na podgląd czy serducho dalej bije. Może jak zobaczę że w 7+3 nadal jest ok to trochę mi się zmieni podejście (chociaż sama nie do końca w to wierzę) -- ostatnio na tym etapie mniej więcej dowiedziałam się o poronieniu - no ale nic, chce też już w pracy powiedzieć o ciąży bo czuje się kiepsko i męczy mnie już to ukrywanie się. Oby coś z tego wszystkiego pomogło na moje leprze samopoczucie 🤞
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 sierpnia 2021, 07:03
Byłam na wizycie 3 dni temu i serducho nadal pięknie biło 💗
Ogólnie nowa pani doktor dużo bardziej przypadla mi do gustu, sprzęt też miała duzo lepszy więc u niej będę dalej prowadziła ciąze.
Poprzednia kompletnie olała temat moich 2 poronień, zrobiła szybkie usg niewiele mówiąc. Pokazała serduszko, dała skierowanie na badania i kazała wrócić za miesiąc 🤷♀️ za to ta sprzed 3 dni była bardzo miła, kontaktowa, dużo wypytała o poronienia itd, jak pokazała serduszko to z uśmiechem pogratulwoala i kazała wrócić za 2 tyg zamiast za 4 właśnie ze względu na wcześniejsze poronienia 👍
Jedyne co to na usg teraz z wymiaru wyszła ciąża 6+5 ale ja jestem pewna że to kwestia ułożenia głowicy i innego sprzętu, także nie stresuje się tym bo serduszko pięknie biło nast wizyta jakoś pod koniec sierpnia i jak tylko okaże się że wszystko jest ok to umawiamy się od razu na NIPT (NIFTY) żeby miec wyniki jeszcze przed wizytą w Polsce na początku wcześnia wtedy chcemy powiedzieć rodzinie o ciąży
3 dni temu byliśmy na usg. Małego człowieka pięknie było widać, serduszko dalej pięknie biło i co najważniejsze wiek ciąży wrócił do "normy" czyli ciąża jest o jeden dzień młodsza w porównaniu do terminu OM. Za 4 dni idziemy na nifty , trochę się stresuje ale tez nie mogę się doczekać
Z innych newsowy i spraw, wielkimi krokami zbliżamy się do naszego urlopu i lotu do Polski. Lecimy 2.09 (bilety już kupione) a na 4.09 zaprosiliśmy moją i męża rodzine (rodziców i rodzeństwo) na wspólny obiad / kolacje. Ze względu na to że ja pochodzę z Warszawy , a część rodziny O. mieszka w Poznaniu, część za poznaniem a część w ogóle poza Polską będzie do dopiero pierwsze spotkanie zapoznawczo/weselne. Wesela nie mieliśmy a na ślubie nie było niestety nikogo z rodziny ze względu na pandemie (Ślub braliśmy rok temu w UK) .
Wielki plan jest taki żeby na spotkaniu powiedzieć wszystkim na raz o ciąży - jak na razie jeszcze nikt nie wie a dzięki temu ze za kilka dni robimy nifty będziemy tez mogli rodzinie od razu powiedzieć czy będzie chłopiec czy dziewczynka. W idealnym planie chcielibyśmy tez sami nie sprawdzać płci wcześniej i dowiedzieć się w tym samym czasie co reszta rodziny ale nie wiem czy przy nifty będzie taka opcja, żeby informacja o płci była podana w osobym dokumencie - zobaczymy
Ok no nic , zaraz dodam zdjęcie małego człowieka który we mnie rośnie, następna wizyta (nie licząc nifty) 14.09 i będą to badania prenatalne, a później 29.09 kolejna wizyta u mojej gin.
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 sierpnia 2021, 08:20
Idę chyba na rekord jeśli chodzi o ilość wizyt u gin w pierwszym trymestrze ale co tam 🤪 byłam dzisiaj na szybkiej wizycie żeby dostać skierowanie na nifty - test jest nadal płatny, ale w Emiratach musi na niego skierować lekarz. Przy okazji pani doktor oczywiście zaproponowała szybkie usg więc głupia bym chyba była gdyb odmówiła na usg wszystko nadal bardzo dobrze wyglądało, ciąża dokldnie 10+0 zarówno z Om jak i z usg, badanie po raz pierwszy miałam robione przez brzuch (oczywiście zdążyłam zdjąć majtki spod sukienki zanim pani doktor powiedziała że nie jest to konieczne ) i widziałam nie tylko małego człowieczka z profilu ale również - co bylo dla mnie niesamowitym przeżyciem - widziałam po raz pierwszy jak maluch się rusza i kopie nóżkami! No istna magia że tam w środku we mnie coś się tak mocno rusza a ja tego w ogóle nie czuje 😍
Serce malucha biło 149, i długości ma już 3 cm.
Na pobranie krwi na nifty idę jutro rano, a następna wizyta, bez zmian - 14.09 prenatalne 💓
I jak zwykle kilka newsów do nadrobienia, ale ze robię sobie teraz przerwę śniadaniową w pracy (pracuje na laptopie w swoim własnym lozku 😁🤪) to skorzystam i naskrobię kilka słów.
Byliśmy i wróciliśmy już z Polski. Cała rodzina poinformowana o ciąży, wszyscy szczęsliwi niektóre reakcje bardzo pozytywnie nas zaskoczyły, jak to przystało na ironię najbardziej szczliwe i podekscytowane były osoby od których mieliśmy najmniejsze oczekiwania 👍 także miło.
Podczas pobytu w Polsce dostaliśmy też wynik badania NIPT więc mogliśmy na bieżąco podzielić się z rodziną informacją że będzie genetycznie zdrowa DZIEWCZYNKA MAYA 💗
Mi płeć była na prawdę obojętna, ale mąż jest w niebo wzięty bo bardzo chcial dziewczynke 😊
Po powrocie do Emiratów mieliśmy od razu badania prenatalne, to było w 12+3 tc. Wg usg wiek małej był znowu młodszy o 3 dni ale ja już się przesyłam tym przejmować bo co wizyta są takie małe różnice, raz na plus raz na minus.
Na badaniu byliśmy razem z O., Maya niesamowicie skakała w brzuszku, wyglądało jakby leżała na trampolinie Z badania jak na razie wszystko wyszło dobrze i oby tak dalej 🤞 mój mąż jak zobaczył po raz pierwszy jak mała się rusza to az się wzruszył.
Kolejna wizyta kontrolna 29.09. Myślę że kolejna po niej będzie dopiero pod koniec października gdzie dostaniemy skierowanie na połówkowe, no ale zobaczymy. Trochę przeraża mnie wizja 4 tyg bez sprawdzenia co u Mai no ale pożyjemy zobaczymy.
Dobra wracam do pracy, miłego dnia 💛
2 dni temu byliśmy na usg. Z Małą jak na razie nadal wszystko ok 💛 ma już 8,61cm także rośnie jak na drożdżach 😉
Następna wizyta dopiero za 4 tyg, nie wiem jak ja tak długo wytrzymam, ale na szczęście w październiku, zwłaszcza w 2 połowie szykuje mi się dużo pracy a teraz mamy gości na tydzień wiec może akurat w miarę szybko zleci.
Muszę jednak powiedzieć że mimo mojej sympatii do mojej ginekolozki to bardzo się zawiodłam ostatnio na wizycie. Zapytałam o cytologię w ciąży i usg piersi to powiedziała że takich badań się w ciąży nie wykonuje... 😒 i może gdybym była mniej świadoma to bym się tym nie zmartwiła, ale to jest stara szkoła i jak najbardziej powinno się te badania w ciąży robić. Całe szczęście, że cytologię robiłam niecały rok temu więc raczej nic się nie stanie jak teraz nie zrobię no ale po prostu zawiodłam sie jej nieaktualnym podejściem do tematu... ☹️
No nic następna wizyta za miesiac czyli akurat w okolicach moich 31 ur, a chwilę po tym będzie akurat czas na połówkowe! Tych badań się najabrdziej nie mogę doczekać bo dla mnie połówkowe to taki największy wyznacznik tego czy na pewno wszysyko jest ok.
Ps. Byłam wczoraj na Bondzie i mimo że fanką Bondów nie jestem to ten mi się podobał - zatem polecam 😜
A ale do kina znowu prędko nie wrócę bo było mi wczoraj cholernie nie wygodnie i na prawdę się wymęczyłam na tym fotelu także jednak wolę filmy na kanapie w domu przed tv 🤷♀️
Od kilku dni czuję się jak 💩
Jestem non stop bardzo ale to bardzo zmęczona, codziennie rano budzę się i zasypiam z bólem głowy i męczy mnie biegunka. Najprawdopodobniej dopadło mnie odwodnienie, staram się pic dużo wody ale to też nie takie łatwe. Przed ciąża piłam bardzo dużo wody dziennie ale w ciąży mnie jakoś odrzuciło 🤷♀️🤦♀️
Byłam już u lekarza, wszystkie badania - mocz, kal, krew w normie na szczęście. Z krwi wyszło lekkie odwodnienie więc wlewam w sobie od 3 dni obrzydliwe elektrolity 🤢🤮 (serio chyba najgorsza rzecz jak w życiu piłam). Internista żeby spać spokojnie skierował mnie Neurologa i tak sobie teraz siedzę i czekam w poczekalni.
jejku nie wiem normalnie co jest z moja niechęcią i lenistwem co do prowadzenia tego pamiętnika w tej ciąży , ale jakoś za każdym razem ciężko mi się zmotywować żeby coś naskrobać
Dzisiaj krótko bo jutro wizyta po 3 tyg przerwy - moja najdłuższa przerwa jak do tej pory miedzy wizytami
Od kilku dni czuje ruchy małej, nie są to jeszcze mocne ruchy ale na pewno zakup detekotra pomógł mi w rozpisaniu ich i od pierwszego razu już poszło z górki . Czasami są to faktycznie lekkie ruchy prawie jakby jelitowe ale na dole brzucha więc wiem że to Maya, ale często ( zazwyczaj wieczorem jak się położę , lub czasami rano) są ta już całkie solidne kopnięcia jak na tak małą istotkę Jak przykładam rękę to też czasami coś poczuje a wczoraj udało mi się mikro kopniaka nawet nagrać na telefonie dla męża trzeba się oczywiście mega dobrze przypatrzeć ale nawet mąż w końcu dostrzegł więc nie są to moje zwidy
Kolejny wpis po wizycie jutro
Już po wizycie , Maya ma nadal dwie rączki, dwie nóżki, dwie półkule mózgowe , nosek - oczka - wszystko na swoim miejscu waży 185g.
Następna wizyta za miesiąc 20.11 - to będzie usg połówkowe i później następna po 2 tyg ale jeszcze się nie umówiliśmy bo nie mamy jeszcze grafików z pracy na grudzień
Tymczasem ucieka, są u nas goście i zabieramy ich na wieczór na piknik na pustynie
Nic nowego do dodania poza tym że mój mąż poczuł wczoraj po raz pierwszy kopniaki Mai pięknie się po raz pierwszy ze swoim tatą przywitała
Gratuluję :) śledziłam twoją historię i mocno ci kibicowałam :) sama staram się o malucha i często mam chwile zwątpienia :) Spokojnej, bezproblemowej ciąży :)
Super gratulacje i spokojnej ciąży
witam, szczerze gratuluje z calego serca, sledzilam twoj pamietnik caly czas i tu taka niespodzianka!:) spokojnej i zdrowej ciazy zycze, ja jesem w 18 tyg:) buziaki
Kuchcinko, gratuluję z całego serca :) . Widocznie tak musiało być. Fajnie,że masz czas na przygotowanie niespodzianki dla męża ;) . Ja też planowałam ,ale nie wyszło :) . Jak zobaczyłam dwie kreski, od razu wyszłam z płaczem do Przemka :p