W końcu mogę do was dołączyć. HURA!!!!!!!!!!!!!!!
Nie wiem od czego zacząć..hmmm.. może od samego początku.
Staraliśmy się o naszego maluszka można powiedzieć, że od prawie samego początku naszego małżeństwa. Po 5 mies. starań zaczęłam bardziej przyglądać się swojemu organizmowi. Jednak dalej było brak efektów. W końcu zdecydowałam się na pomoc lekarza..wizyty,leki.. nadal brak efektów.. W całym tym czasie niepowodzeń i wyczekiwań na dwie kreski napady depresji, chwile zwątpienia..w efekcie zajadanie stresu, osamotnienia i niezrozumienia objawiło się nadwyżką 13kg.. Dwa tyg. temu wizyta w klinice leczenia niepłodności, diagnoza lekarza "zbyt duża otyłość co jest powodem długich cykli, cykli bezowulacyjnych itd. i czas na zrzucenie 30-40kg wtedy wróci wszystko do normy". To była straszna wizyta.. ton jakim do mnie mówił lekarz..miałam wrażenie jakbym w jego miemaniu nie "zasługiwała" na dziecko..I jeszcze to jego stwierdzenie "możemy oczywiście stymulować Panią ale.." ble ble ble... Po wizycie puściły emocje i łzy popłynęły.. Wiedziałam już, że tam nie wrócę..i że czas odgonić myśli i marzenia o kruszynce mojej..
W tym samym czasie zbiegły się inne problemy zdrowotne..problemy z kręgosłupem i wizyty u lekarza..skierowanie na prześwietlenie kręgosłupa odcinka lędźwiowego..
Pytanie lekarza: Jest Pani w ciąży? Nie - odpowiadam. Tyle czasu się nie udawało więc czemu akurat teraz miałoby się udać? Po paru dniach przemyśleń decyduję się na prześwietlenie..
Brak oznak ciąży, brak oznak nadchodzącej miesiączki choć termin już tuż tuż.. Myśl "znowu cykl bezowulacyjny"..
Wykonuję rtg w poniedziałek.. dziś w sobotę robię test ciążowy.. POZYTYWNY!!!!!!!!!
SZOK, NIEDOWIERZANIE, OBAWA czy nie skrzywdziłam swojego okruszka..
Test ciążowy był jedynie moją kolejną fanaberią..wczoraj pierwszy raz w tym cyklu zmierzyłam temperaturę (w tym cyklu sobie odpuściłam kontrolę temp.) by sprawdzić czy miesiączka się zbliża.. jednak termometr pokazał 36.95 stopni C. No i test pokazał dwie kreski.
Bardzo się cieszę ale na 50% Tak bardzo się boję o mojego okruszka, o moje tak wyczekiwane dzieciątko
Oczywiście trzeba umówić wizytę u lekarza..ale nie wiem czy na tak wczesnym etapie lekarz powie mi czy jest ok czy nie..
Już się naczytałam, że promieniowanie rtg może uszkodzić płód i jest duże prawdopodobieństwo poronienia. ;( Nigdy bym sobie tego nie wybaczyła..
Jestem załamana!!!!!!!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 czerwca 2014, 09:22
Niestety wizyta u lekarza dopiero we wtorek Niestety nie mam możliwości iść bezpośrednio do ginekologa ponieważ mieszkam w Danii i tutaj są całkiem inne zasady. Ciążę prowadzi lekarz pierwszego kontaktu a gdy widzi jakiś problem dopiero wystawia skierowanie do szpitala do ginekologa.. Nie wiem czy wytrzymam.. Oby mój okruszek miał się dobrze..
W sumie to nie mam żadnych złych objawów..żadnych krwawień czy plamień..ale problem w tym, że tych dobrych też niewiele..
Od dwóch dni brak bólu brzucha (choć jak był to też nie był jakiś mocny..takie lekkie ciągnięcie)..piersi też nie zaczynają boleć..jedynie sutki wrażliwe..brak jakichkolwiek nudności itd.. ale za to temp. utrzymuje się na wysokim poziomie..testy wychodzą ciągle pozytywne.. Sama już nie wiem co mam myśleć
Nie chce się nakręcać.. bo gdy coś pójdzie nie tak nie wiem jak to zniosę..
Żyję na pół gwizdka..
Dziewczyny czy powinnam się martwić? Co wy o tym wszystkim sądzicie? Może któraś z was była w podobnej sytuacji? Poradźcie coś jak możecie..
Dziś wielki dzień..Wyczekiwany termin USG.. W końcu się dowiem czy wszystko dobrze z moją kruszynką po nieszczęsnym prześwietleniu kręgosłupa.. Strasznie się stresuję i martwię.. Serce w gardle..
Już teraz to wiem. Jesteśmy z mężem bardzo szczęśliwi..
Ach ten czas leci i leci.. A ja w ogóle nie czuje się jakbym była w ciąży.. Gdyby nie to ostatnie USG to bym jeszcze nie dowierzała, że to się wydarzyło.. Gdzieś objawy mnie omijają.. Jedynie baaaaardzo sporadyczne nudności..
No i już rozpoczęliśmy drugi trymestr.. jakże się cieszę
USG zaliczone 3 dni temu i ogromne wzruszenie.. moje jak i również męża.. Prawdę mówiąc nie spodziewałam się takiej jego reakcji ale bardzo mnie ucieszyła.. Jak to mój mąż zawsze powściągliwy w okazywaniu uczuć Dostaliśmy fotki naszego maleństwa i ciągle im się przygląda..hehe.. ja z resztą też Termin porodu przesunięty o 4dni Już większa pewność, że będzie rybką :)hehe..
Ból głowy strasznie dokuczający od kilku dni.. ech..
No i prawie półmetek..
Na ten szczególny moment chce z wami podzielić się moją tajemnicą.. W moim brzuszku rośnie nam wymarzona CÓRECZKA!!!!! Od paru dni daje znać o sobie.. Jakie cudowne to uczucie gdy wierci się.. Dzięki temu wiem,że ciągle jest ze mną bo brzuch w ogóle niezauważalny.. Ciąża niewidoczna gołym okiem..a to już połowa.. hehe..
No i po usg połówkowym.. Majuś jednak pozostaje Mają.. Nic się nie zmieniło od ostatniego usg..hehe.. Jesteśmy przeszczęśliwi.. Słonko moje ma się dobrze..wszystko w jak najlepszym porządeczku.. Biedactwo moje akurat spało sobie i tak się ułożyła, że pani doktor miała problem z dokładnym obejrzeniem serduszka..więc musiałam trochę "potańczyc" w gabinecie..hehe.. Jest taka słodziutka.. jakbym mogła to już bym ją utuliła.. Ale niech sobie jeszcze mieszka w brzuszku jak najdłużej..
Niestety następne usg dopiero w lutym.. W 37tc..ale tylko dlatego, że nie należę do szczupłych kobiet i chcą sprawdzić czy Majuś nie będzie za duża.. Tak to w Danii jest.. nie ogląda się dzidziusia tak często jak w Polsce..No ale przy następnych odwiedzinach rodzinki na pewno zaliczy się jakąś wizytę u ginekologa, więc na pewno jeszcze się zobaczymy..
Mój najukochańszy skarb na świecie.. :*
Jakie to cudowne dostać kuksańca z samego rana..hehe.. Moja kruszynka.. :* Dziś dostałam porządne kopniaki ale to aż 5 pod rząd.. hehe.. Pierwsze tak intensywne doznania.. Moja Majuś robi się coraz silniejsza.. Mamusia kocha Cię mocno!! :*
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 października 2014, 15:08
Od 3dni czuję regularne ruchy..znaczy codziennie.. Po rozmowie z położną dowiedziałam się, że to normalne gdyż u kobiet z sporą nadwyżką kilogramów ruchy płodu są dużo później wyczuwalne..no i łożysko tak jest umiejscowione, że również jest to powód później wyczuwalnych ruchów dzidzi.. No ale już jestem spokojniejsza.. Najbardziej śmieszy mnie moment gdy mąż wraca z pracy i siadamy na kanapie no i zaczynamy sobie rozmawiać i wtedy mała zaczyna się wiercić.. hehe.. Nasz mały szkrab..
Uffff.. ostatnio ciążowe sny są nie do zniesienia.. Straszne, męczące, pełne napięcia i strachu.. no jakaś jedna wielka katastrofa.. Jak nie erotyczne to zaś coś z gatunku "horror".. Ja oczywiście nie mam nic przeciwko tym erotycznym Tylko ostatnio jedynie te z tego drugiego, najmniej lubianego gatunku..
Z drugiej strony ciągle "drgająca" powieka.. bleeeee.. Już od tygodnia suplementacja magnezem i oczywiście przechodzi na dzień lub dwa a potem znowu.. strasznie to jest irytujące..
No ale żeby nie było, że tylko marudzę to coś co bardzo mnie cieszy... moja ciągle wiercąca się niunia.. coraz mocniejsze kopniaczki..chociaż nie zawsze.. ale aż boję się pomysleć co będzie potem? ;P hehe..
Ale smutny i nudny dzień.. Pogoda za oknem pochmurna..słońca już od dłuuuuższego czasu brak.. Jesień skandynawska.. blee..
Siedzieć tak samej ciągle w domu ciężko.. co z tego, że mój mąż wrócił z pracy jak zalicza kanapę z dźwiękiem chrapania w tle.. ;p Ech.. ci mężczyźni..
Chciałabym coś w domu zrobić ale takie lenistwo mnie ogarnia straszne, że jak tylko popatrzę na jakieś zaległości domowe to dreszcz niechęci mnie ogarnia..zmusić się do czegokolwiek ciężko..a tu czas ucieka i ucieka..nie ubłagalnie..niestety dzień za dniem, godzina za godziną..a ja ciągle w czarnej dupie.. Ja chcę trochę SŁOŃCA!!!!!!!!!!! Gdybym mogła to chociaż w solarium bym się trochę "doświetliła".. A tak.. walcz babo z jesienną nostalgią..
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 listopada 2014, 17:00
Do porodu: 43 dni
A czas leci sobie powolutku.. Za dwa dni czeka nas długa podróż z mężem..wypad na dwa tygodnie do rodzinki w odwiedzinki.. Mam nadzieję, że córusia grzecznie sobie będzie siedzieć w brzuszku aż do powrotu..
No i zobaczę w końcu moją kruszynkę w 3D.. Już nie mogę się doczekać.. Do zobaczenia córuś..
Do porodu: 38dni
Dziś czujemy się dobrze.. Malutka sobie bryka..coraz częściej ją czuję..cudowne uczucie..jeszcze się do tego nie przyzwyczaiłam.. Kocham ją bardzo..moje słoneczko kochane..♥♥♥♥
Wczorajsza wizyta u lekarza przebiegła dobrze..wszystko ok tylko mój promyczek malutki..waży dopiero 2kg Myślałam że jak rodzice okazali to i dzidzia też..trochę się tą jej wagą martwię. O USG 3D też mogę sobie tylko pomarzyć, bo jest bardzo nisko w kanale rodnym..lekarz mogł tylko dostrzec czoło i oczka..reszta nie osiągalna.. Oby siedziała sobie w brzuszku jak najdłużej i urosła chociaż do tych 3kg..mam nadzieję, że nie będzie zbyt mała..
No i oficjalnie zaczynamy dzis 9 miesiac.. Coraz blizej do spotkania z moja kruszynka.. ♥♥♥♥♥
Do porodu: 27 dni
No i powolutku zaczynamy odliczanie.. Duzo pracy w domu..mega duzo prania, prasowania no i ukladania.. Po powrocie z Polski trzeba wszystko uporzadkowac..szalenstwo zakupow..
Wczorajszy dzien zaliczony wizyta u poloznej.. Po wygnieceniu brzucha i wymacaniu dzidzi, wedlug poloznej jest nasza kruszynka wieksza niz wyszlo to na usg..nie wiem na ile mozna wierzyc jej dloniom ale mam nadzieje, ze nie bedzie tak malusia jak ginekolog stwierdzil w PL. Bo bede miala potem obawy jak wziac ja na rece..taka kruszynke ♥♥
Nie wiem dlaczego ale od jakiegos czasu mam straszne obawy czy sobie poradze jako mama..dziwne..raczej powinnam bac sie porodu,chyba juz sie pogodzilam ze jest to nie uniknione..jakos musi wydostac sie na ten swiat..
Gratulacje dwóch kreseczek! Do lekarza idź, żeby zbadać poziom betaHCG wtedy będzie wiadomo czy się ciąża rozwija.
Dziekuje :-) Musze wytrzymac do wizyty u lekarza. Ech... staram sie odganiac zle mysli.