Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Wronie gniazdo...
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Wronie gniazdo...
O mnie: Jeszcze 32latką, styrana przez 20 cykli na ovuFriend i z zaskoczeniem stwierdzam, że ten fiolet wcale nie jest taki ładny....
Moja ciąża: Wymodlona, wypłakana, ofochowana, z'i don't give a fuck'owana, przepłacona i oby zdrowa i spokojna...
Chciałabym być mamą: Jak Lois Wilkerson z Malcolm in the middle - taką która zna swoje dzieci na wylot, nie daje sobie wciskać kitu i nigdy nie traci inwencji w wymyślaniu kar ;) a tak serio to nigdy o tym nie myślałam.
Moje emocje: Kiedyś w chwilach totalnego załamania, czyli dość często mówiłam, że ciąża jest dla mnie równie realna co lot w kosmos na jednorożcu. Okazuje się, że siedze na oklep na tym pierniczonym unicornie i trzymam się kurczowo w obawie, że spadnę.
Przejdź do pamiętnika starania i przeczytaj moją historię starania się o dziecko

5 stycznia 2016, 10:09

Czuję się jak różowa sierota nieogarniająca tego fioletu.
Wczoraj zrobiłam trzecią betę, przyrost 115%. Między pierwszą a drugą betą "Średni dwudniowy przyrost to 31 mlU/ml (416.7%) - w normie". Z tego co się orientuję to przyrost jest prawidłowy aczkolwiek różnica między przyrostem na poziomie 400% a 100% chyba jest stanowczo za duża? Nie wiem czy powinnam jeszcze mierzyć boziom HCG, czy nie lepiej wyjść z założenia, że wszystko jest "w normie" i spokojnie czekać do wizyty 15'tego. Przecież jeśli beta zacznie spadać to żaden lekarz nic mi na to nie pomoże. Łykam dupka, wciskam lutke... what more can i do?

26 stycznia 2016, 09:31

6t02

img1453370109155.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 26 stycznia 2016, 09:32

26 stycznia 2016, 09:35

Na skraju 9 tygodnia

Już kilka miesięcy temu straciłam serce do prowadzenia pamiętnika. Przestałam też podczytywać pamiętniki innych dziewczyn, wizyt pod wykresem nie wyłączywszy.
Nie sądziłam, że dostąpię zaszczytu pisania na fiolecie więc tym bardziej trudno było się za to zabrać. Chciałabym napisać, że od pierwszej bety a później sikańcka jestem jednym wielkim, bijącym po oczach szczęściem. Niestety. Radość przyćmiona obawami i lękami. Najpierw lęk czy nasze maleństwo dobrze się zagnieździło, później beta spowolniła przyrost więc w panice pobiegłam do gin i zobaczyłam ładne jajo płodowe i nic więcej. Bo nic więcej nie mogło tam wtedy być, niby uspokojona, czekałam na wizytę tydzień później.
Nie mogę powiedzieć żebym była spokojna, z upragnieniem wypatrywałam objawów ciążowych. Mdłości owszem ale popołudniu i takie które nie odbierały znacząco apetytu, zgaga-owszem, choć nigdy wcześniej zgagi nie miewałam- no ale to tylko zgaga. Senność - no tak, spałam po 14-16h na dobę, nie byłam wstanie obejrzeć wiadomości żeby nie odlecieć. Bolesne i rosnące piersi - no tak, ale przecież wciskam lutke, a po niej piersi właśnie takie są.
Gdy przestawały mnie boleć piersi,a mdłości nie było to co chwilę trącałam nieszczęsne cycki ręką żeby sprawdzić czy bolesność wróciła - wracała. Chwilowy spokój również.
Przed usg panikowałam, widział to lekarz, dlatego od razu przeszedł do badania. Jest maluch, jest serduszko! I wielkie ufffff - do czasu rzecz jasna. Tragedie po 6 tygodniu są mi niestety dobrze znane choć nie z autopsji ale to wystarczyło żeby wryć się w podświadomość która przecież uwielbia mnie torturować.
Był plan by w tajemnicy przed B co tydzień latać na usg. Oczywiście nie do mojego gina bo ten od razu po ostatnim badaniu dał mi termin na za 4 tygodnie - absurd jakiś! Ale byle gdzie, byle byłby sprzęt do usg.
Nie wiem kiedy oprzytomniałam, rozum wrócił bez spektakularnego TA DAM! Ot po prostu, znormalniałam, przestałam panikować bez powodu. Podświadomość wysłałam na wczasy terapeutyczne. Grzecznie czekam na kolejne badanie USG 15 lutego. Co ma być to będzie. Cholernie trudne do zaakceptowania dla zadaniowca którym jestem. Przecież skoro wkładam w coś 100% mojego zaangażowania, wiedzy, umiejętności, czasu itd no to zawsze jest sukces! right?! Świadomość, że nic albo nie wiele zależy już ode mnie, że to co mogłam to zrobiłam jest trudna do przełknięcia ale zbawienna dla mojej chromolonej psychiki.

No ale może więcej o radości...Rodzina prawie cała poinformowana, B nie wytrzymał, ani moja szefowa... Ponieważ musiałam ją wtajemniczyć dość prędko ze względu na pewnie manipulacje w mojej działalności to w kilka dni później wiedziała o tym już prawie cała firma w tym mój brat ! Nie było wyjścia, trzeba było powiedzieć rodzicom bo przecież obraziliby się na śmierć, że inni wiedzieli wcześniej. B. zaraz następnego dnia od drugiego USG porozsyłał swojej rodzinie zdjęcie naszego Lucusia. Wszyscy się cieszą, wszyscy trzymają kciuki. Dodam tylko, że wolałam poczekać z newsem do końca I trymestru.
Muszę się jeszcze pochwalić, że moje maleństwo dało wczoraj pierwszy urodzinowy prezent mamusi...Poranny bełt ! mdłości strasznie się nasiliły - huuuraa !! :)
B prawie codziennie jeździ ze mną do pracy w roli szofera. Nie byłam z tej jego inicjatywy zadowolona bo ja jeżdżę lepiej, a na pewno szybciej :) ale doceniam możliwość zdrzemnięcia się godzinę od rana i w drodze powrotnej. Póki co od stycznia pracuję na dwóch umowach, a wszystkie koszule rozchodzą mi się na cyckach. Jest dobrze ! :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 marca 2016, 12:10

27 stycznia 2016, 15:24

Dziewczyny jeśli któraś z Was nie ma pomysłu komu przekazać jeden procent na KRS to podsuwam konto małej, schorowanej Olci, która czeka na przeszczep nerki. Niestety mała ciągle choruje, ląduje na OIOMie, a tam traci na wadze, co dyskwalifikuje jej przeszczep.
Fundacja Pomocy Osobom Niepełnosprawnym "SŁONECZKO" (KRS) 0000186434 dopisek: ALEKSANDRA KACZMAREK 759/K

15 lutego 2016, 15:47

11TC (10t4d)

Jedenasty tydzień wbrew temu co głosi BBF wcale nie zaczął się od przemijających/ bądź zmniejszających się mdłości. Dopiero teraz dowaliło mi z grubej rury :/ Mdłości z resztą to pikuś, gorzej jak znajdują ujście i ledwo wyrabiam do zlewu lub sedesu. Dzisiaj wparowałam do pracy, rzuciłam kurtkę w biurze i pognałam do toalety, niestety dalej niż do zlewu nie dałam rady...
"Koleżanka" z pracy twierdzi, że jestem antyreklamą macierzyństwa i powinnam poczytać jak się teraz noszą sexy-mamy.
Fakt: włosy w lekkim nieładzie po wyciskaniu soków trawiennych nad zlewem, makijaż ograniczyłam do minimum, tj podkład i tusz do rzęs, koszule na cyckach mi się rozłażą, a w spodniach muszę rozpinać guzik (a przynajmniej gdy siedzę)...No ale skąd brać siły na BYCIE SEXY gdy całe moje jestestwo chce się tylko wyrzygać ?!
Nie chce mi się jeść, odrzuca mnie od herbaty, kawy (bezkofeinowej, inki- jeden czort) i mięsa. Nawet moja ukochana przed ciążą pokrzywka jest BLEEEEE! Piję za to "hektolitry" wody, nie wiem czy to normalne. Nie mam jeszcze skierowania na badanie cukru, ale jak podjadę do mamusi to poproszę żeby dziabnęła mnie w palec i zmierzyła cukier.
Humor generalnie mi dopisuje, miałam może ze dwa, trzy, epizody z 'crying for no reason', do tego jak w Lidlu tydzień bułki z dżemem truskawkowym i parę dni fazy na banany z płatkami kukurydzianymi. W czasie jazdy autem mam chorobę lokomocyjną, jeśli mi się uda i zasnę (jako pasażer oczywiście) to jest szansa, że dojadę na miejsce z zawartością żołądka.
Jestem lekko drażliwa w pracy, nie mam cierpliwości do pracowników, za to mam totalny zlew na sytuacje które na ogół doprowadzały mnie do szewskiej pasji / polityka, kredyt w jabanym franku itp/
W zeszłym tygodniu byliśmy podejrzeć małego pisklaka, rośnie prawidłowo i wszystko wygląda dobrze. Następna wizyta w II trymestrze tj 9 marca i wtedy zrobimy też pierwsze badania prenatalne. Nie mogę się już doczekać bo czas mi się strasznie wlecze. Od marca chcę iść na chorobowe więc też będzie trochę inaczej, bo teraz wracając po 17 z pracy jestem po prosty wykończona.
Mebelki do pokoiku wybrane, czekamy tylko na przypływ gotówki i ruszamy w wir baby-zakupów.

edit.
Nie wytrzymałam do 9 marca, USG na końcu lutego :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 marca 2016, 12:12

1 marca 2016, 13:06

Ostatki I trymestru
29.02.2016 badanie USG
Tak więc najprawdopodobniej w moim gniazdku jest mała wronka :)
USG trwało dość długo bo mała wierciła się niesamowicie, z boku na bok, na plecy, do góry nogami, z wypiętym zadkiem na lekarza i wierzgającymi nóżkami :) Nie mogłam przestać szczerzyć się do monitora obserwując wygibasy małej. B z resztą też, a jak już usłyszał, że to raczej dziewucha - facet przepadł! :)
Badania prenatalne wykluczyły ryzyko trisomii i innych wad rozwojowych, oczywiście w ustawowych 97%. Lekarz natomiast wprost powiedział, że on by na tym poprzestał i nie kieruje na dodatkowe badania. Przezierność prawidłowa, nosek jest i żuchwa prawidłowa, serduszko bije prawidłowo, dodatkowym badaniem były "przepływy" i przy tym badaniu doktorek trochę się nagimnastykował bo mała powinna chociaż chwilę się nie ruszać - niestety to ewidentnie był czas zabawy :) W końcu udało się zrobić pomiar - prawidłowy, krew "się nie cofa" itp.
Następny podgląd pisklaka 30.03 i upewnimy się czy siusiak jakiś nie wyrósł :D
B niby ostrożny co do wieści, że to dziewucha, że jeszcze pewności nie ma, a nakryłam go jak mówi do psa, że będzie miał siostrzyczkę hehehehehhe

Czuję się już dużo lepiej, raz po raz męczy mnie zgaga, mdłości raczej odpuściły a przynajmniej te z salwami do kibelka :D
Śmiać mi się chce bo wszystkie BABY w rodzinie patrząc na mnie twierdziły, że to będzie chłopak, no i to kwaśne jedzenie i hektolitry wody z limonką - no chłopak na bank! :p

Siedzę sobie właśnie w pracy - na L4 i jest dobrze ! :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 1 marca 2016, 13:46

17 marca 2016, 12:13

16tydz. II trymestr

Drugi trymestr wziął mnie trochę z zaskoczenia. O ile pierwszy ciągnął się niemiłosiernie i trzymał mnie w permanentnym stresie, tak z drugim odeszła największa fala nerwów. Czas płynie już spokojniej, brzuch sobie rośnie, bez obaw czekam na następne badanie, nie siedzę na belly codziennie - wygląda na to, że ciąża mi spowszedniała. Komfort psychiczny jest o niebo większy, no i mdłości odpuściły! Co prawda męczy mnie nadal "choroba lokomocyjna", ale mam już na to sposób - po prostu nie mogę włączać ogrzewania! To przynajmniej pozwala mi na godzinną jazdę bez rigoletto :) Do pracy póki co chodzę, od kwietnia wprowadzam babkę na moje zastępstwo więc przynajmniej do maja popracuję, a później wystarczy że będę pod telefonem.
Mam ambitny plan wyjechać gdzieś na parę dni w maju lub w czerwcu bo w wakacje nie będę raczej nigdzie śmigać w 8-mc'u.
Z ciążowych dolegliwości to zwariowane sny nadal mnie nie opuszczają, dzisiaj np śniły mi się rekiny w jajkach wielkanocnych! Praktycznie od początku ciąży wstaję minimum 2 razy na nocne siku, za to od rana po pierwszym normalnym siurnięciu sikam niewiele i chociaż dużo piję to jakoś nie idzie się normalnie wysikać. Rusza mnie dopiero popołudniu. Profilaktycznie łykam 1 urosept i 1 żurawit żeby nie zrobiła się z tego jakaś infekcja.
Cycki mam już ogromniaste, miesiąc temu przekroczyły próg przyzwoitego rozmiaru. Na ostatnim babskim wieczorze koleżanki miały ze mnie używanie. Ponieważ wylądowałyśmy w lokalu z sushi to jakoś tak się WYDAŁO, że na 4 koleżanki 3 są w ciąży !! 15, 10 i 5 tydzień :)
Swoją drogą od tamtego wyjścia mam przemożną chcicę na sushi. Jutro mam w planach po pracy wyciągnąć kumpelę z rodzinnych śmieci na małe co nie co :) Chociaż kilogramów przybywa to nie będę się tym teraz przejmować, rosnę zgodnie z normą więc muszę się z tym po prostu pogodzić :D A już po świętach kolejny podgląd małej wronki :)

22 marca 2016, 12:47

16TC (15tyg+5dni)

Wczoraj od rana bolał mnie brzuch, powróciły też ukłucia tudzież wbijane gwoździe w podwozie. Chociaż to ponoć normalne i dość częste to ciśnienie mi podniosło. Jeszcze w pracy szorowałam ręce w gorącej wodzie żeby sprawdzić czy nie ma jakiegoś przebarwienia w śluzie. Oczywiście nie było, a ja dodatkowo wściekłam się na siebie bo zorientowałam się, że zapomniałam o porannej luteinie. Ból brzucha zelżał, wracając z pracy wjechałam do apteki po magnez - znowu zła na siebie bo skończył mi się jakieś 2 tyg temu i jakoś do apteki nie było po drodze.
Popołudniu rozwiązała się zagadka bólu brzucha - biegunka po zbyt pikantnym leczo mojego kumpla. Ciągle byłam obolała, a wieczorne <3 było dalekie od satysfakcjonującego - dla mnie oczywiście.
A dzisiaj od rana wcisnęłam tyłek w moje stare dżinsy. Uda ok, dupa z lekka przyciasna za to nawet o próbie zapięcia się w nie nie było mowy. Na szczęście zakupiłam kilka kolorowych pasów na brzuch, więc spokojnie można zakryć niedopięte (albo po prostu rozpięte na maksa) spodnie. Niestety nie przewidziałam jednego, że te sakramenckie biodrówki mają tak wszyty zamek, że pomimo totalnego rozpięcia cisną mnie akurat pod brzuchem. No więc znowu ZŁA NA SIEBIE, co za idiotka- ciążówki (sztuk jedna) w domu są a na siłę wciska dupę w stare spodnie.
W ogóle jestem ofiarą dopasowanej garderoby i o ile nie zacznę przyłazić do pracy w powyciąganym dresie to pozostają mi tylko bezsensowne zakupy ciążowych ubrań. A przynajmniej muszę się w jakąś kieckę na święta zaopatrzyć i koszulę w której nie wyglądam jak spasły drwal, albo dziwka której się przytyło (cycki mi wyłażą z każdej szczeliny w koszuli ! ). Tak więc w planach urlop na jutro w celach zakupowych...no i spożywka oczywiście, a w piątek wolne, żeby styrać się w kuchni - plus fryzjer.

23 marca 2016, 13:11

Dzisiaj od rana oddałam moczyk i krew do badania i coś wydaje mi się, że zbiera mi się na infekcję bo mocz z 'ograniczoną widocznością', po porannym <3 też czuję się not cool :/
Za to pan oczekujący razem ze mną na badanie skomplementowal mnie, że taka ładna i zgrabna...i gdyby nie fakt, że to jakiś mocno leciwy pan który przyszedł z równie leciwą żona a za nimi przyczlapaly a owszem leciwe dwa koty, no to pewnie bym się ucieszyła :) wyniki po 15
Miałam zrobić zakupy na święta a B już mi się miga, że może zamówię z dowozem w Tesco... Grrr jak mnie ten dziad drażni czasami.
Ale kiecki, rajstop i stanika dzisiaj nie odpuszcze!...muszę coś na grzbiet, a raczej ZAD kupić

A i wieczorem B przytulając się w łóżku stwierdził, że on i tak czuje, że to będzie chłopak...Chociaz wiem, ze teorie z cerą i zachciankami można wsadzić między bajki to po moim ciele też można by chłopca prognozować. Syfki z pleców poznikaly, twarz czysciutka i słodkie mnie nie jara. W następną środę rozwiejemy wątpliwości o ile Maluch na to pozwoli :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 23 marca 2016, 13:22

23 marca 2016, 20:32

dzisiejsze wyniki
Screenshot_20160323_151712_2.jpg
Żelazo mam powyżej normy chociaż specjalnie wybieram suplenty bez żelaza żeby nie mieć zatwardzenia.
TSH w górę, niewiele ale zawsze, co drugi dzień zaczne brać 1,5 tabl i zobaczmy

Wiadomość wyedytowana przez autora 23 marca 2016, 20:32

24 marca 2016, 11:15

17 tydzień

Dzisiaj pierwszy raz obca osoba pogłaskała mnie po brzuszku. Miłe i krępujące zarazem :)
Wczorajsze ciążowe zakupy to niewypał, okazało się, że moim H&M nie ma działu dla ciężarówek. Ale przynajmniej zajrzałam na dział dziecięcy i popatrzyłam sobie na te śliczności w rozmiarze 58cm :)
Siedzę w pracy, a ponieważ wszystko z grubsza zrobione to nuuuudzimy się :)
Zakupy online w tesco zrobione, jutro do odbioru i oczywiście właśnie się zorientowałam, że zapomniałam o ogórkach konserwowych, natce, żelatynie...
No nic, dokupię dzisiaj w biedronie i nastawię jeszcze dziś bulion z dużą ilość kurczaka - warzywa do sałatki a reszta do galarciku. Zostaje mi jeszcze upiec sernik i mazurka
a to me zeszłoroczne dzieło
IMG_20150404_205831.jpg

I tak się zastanawiam po co mi to wszystko skoro w każdy świąteczny dzień będziemy u rodziny. Widać lubię się torturować :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 marca 2016, 11:47

31 marca 2016, 09:42

Jesteś w 18 tygodniu ciąży
(17 tyg. i 0 dni)
Miesiąc: 5
Trymestr: 2
Wiek płodu: 15 tydzień


Wczoraj było USG i mamy już 100% pewność, że kluje się nam dziewuszka :) Rośnie prawidłowo, serduszko bije sprawnie, a przy Dopplerze było "słychać" jak przełyka płyn owodniowy :) Paluszki przeliczone i dupka obejrzana. Z tego wszystkiego nie pamiętam poszczególnych wymiarów ale główka, brzuszek i kość udowa zmierzone. W kwietniu zaliczymy połówkowe.
Oprócz tego B. się obudził z imieniem dla małej, kręci nosem na moją Łucję, ale nie cisnę, w końcu mamy jeszcze czas, a znając jego to i tak nic sensownego nie wymyśli i zostanie Lusia :)
Kokosowy przywlókł ze spaceru pierwszego kleszcza, a ja właśnie poplamiłam się kakao. Piękny dzień ! :)

2 kwietnia 2016, 12:38

http://www.boredpanda.com/newborn-baby-photoshoot-fails/?utm_source=newsletter&utm_medium=link&utm_campaign=Newsletter

12 kwietnia 2016, 16:04

...bo po burzy wychodzi słońce, a po zatwardzeniu jest biegunka...

No więc dopadły mnie te cudowne przypadłości błogosławionego stanu. Męczę się przez dwa, trzy dni (domyślam się, że rekordzistką nie jestem) a później ledwo do WC wyrabiam. Na szczęście obywa się bez bólu brzucha, tym bardziej nie odczuwam żadnych skurczy jelit - gin stwierdził, że dobrze, że w ogóle się załatwiam...
To, że ciąża padła mi na mózg już dawno temu powszechnie stwierdzono (B. i koleżeństwo z pracy) na dodatek o mały włos miałabym mandat na potwierdzenie. Od jakiegoś czasu jeżdżę już bez pasów. Chociaż miałam kupić adapter do pasów na allegro, to gdzieś doczytałam, że nie ma zbyt dobrych opinii to rozwiązanie więc ostatecznie obudziłam się z wielkim brzuchem bez adaptera. No i pewnego dnia zatrzymał mnie przemiły pan policjant na kontrolę "o ale za brak pasów to będzie mandacik...", a ja myślę i myślę i dumam i kminię DLACZEGO DO CHOLERY JA NIE MAM PASÓW? PRZECIEŻ ZAWSZE ZAPINAM ! Więc po nader długiej pauzie, jak u misia o bardzo małym rozumku, odparłam, że przecież w ciąży jestem! hello ?! Policjant kiknął na wystający werbelek, uśmiechnął się i puścił mnie.
Co do samego brzucha, to rośnie w zastraszającym tempie. A przynajmniej mnie się tak wydaje gdy z uporem maniaka próbuję wcisnąć się w przedciążowe ciuchy. No ale eto nevozmozhno! Kupiłam dwie kiecki na zalando...o losie! porażka! Na modelce w rozmiarze 34 ze sztucznym brzuszkiem wszystkie ciuszki wyglądają tak ładnie, ja natomiast wyglądam w tym jakbym miała pokutę za coś bardzo, bardzo złego jak ludobójstwo na przykład. Uratował mnie lumpeks w którym zakupiłam 3 kiecki i 3 bluzki i poranny stres "w co się ubrać" ciut mniejszy. Dla Małej wypatrzyłam 3 pajacyki i body w najmniejszym rozmiarze, w razie W będą na 56, resztę pewnie zakupię od 58 w górę.
A Małą czuję już codziennie, czasem mocniej, czasem słabiej, ale wiem, że jest tam ta moja mała krewetka która już teraz wywala mi życie do góry nogami.

5 maja 2016, 15:25

Jesteś w 23 tygodniu ciąży
(22 tyg. i 0 dni)
Miesiąc: 6
Trymestr: 2
Wiek płodu: 20 tydzień


Większość ambitnych planów wzięła w łeb. Szkoła rodzenia nie wybrana, a mój domowy Sknerus kwestionuje potrzebę zaliczenia takiego kursu. Ostatecznie są też takie finansowane przez NFZ no ale w tygodniu (a ja ciągle pracuję) no i nie przy szpitalu w którym pewnie będę rodzić bo mój lekarz tam pracuje...Zapewne to wina mojego słabego argumentowania, że dobrze wybrać wcześniej położną, że położna ze szpitala w którym się rodzi dodatkowo uczestniczy w porodzie, a nie albo położna, albo mąż - bo przecież to one man show i tylko jeden kibic jest dozwolony przy porodzie. Mówiłam o kursie chustonoszenia - no ale jasne, na pewno jakiś instruktaż jest na youtube... Ręce mi opadają i odechciewa mi się z nim gadać na jakikolwiek temat związany z ciążą.
Może to te podstępne hormony ale zwyczajnie dopada mnie melancholia.
Na dokładkę kiepsko śpię, w sumie tylko na jednym boku udaje mi się zasnąć, na wznak oczywiście odpada - chociaż czasami budzę się leżąc na plecach i odczuwam bliżej nieokreślony dyskomfort. Zamówiłam na allegro poduchę do spania dla ciężarówek, może to coś da.
Niestety stwierdzam, że drugi trymestr jest przereklamowany. Energii może i więcej bo nie zasypiam na biurku śliniąc się na bilans roczny, ale co z tego skoro ledwo zipię po umyciu dwóch okien a następny dzień kwękam bo plecy bolą. No i do cholery gdzie jest to LIBIDO drugiego trymestru? Ani spektakularnej wilgoci, ani tym bardziej nieziemskich orgazmów nie doświadczam ! Na ogół nie mam ochoty na seks, a jeśli już to moja satysfakcja ma słabsze notowania niż najgorsza chabeta na wyścigach. Nie czuję się atrakcyjna, to pewnie przez to wszystko mi siada.
Za to kopniaki Małej są coraz mocniejsze, ostatnio kopnęła mi w książkę którą opierałam o brzuch tak, że było widać jak się "magicznie poruszyła", poza tym rozbudza się gdy napuszczam wodę leżąc w wannie. Muszę kupić za trochę słuchawki z ruchomymi nausznikami, będę ją faszerować Mozartem, Bachem i "fizyką kwantową od podstaw" - wyhoduję małego geniusza na złość tatusiowi który chce mieć zawodniczkę WNBA (woman NBA)... HA ! nie z moimi genami koleś !

21 czerwca 2016, 07:04

Porada
Olej z wiesiołka najlepiej zacząć przyjmować po ukończonym 37 tygodniu ciąży, 2 tabletki 3 razy dziennie - czyli 3000mg dziennie. Można też przyjmować te tabletki dopochwowo - tu dawkowanie podawane jest różne, jedni podają jedną tabletkę, inni tak samo jak doustnie czyli 3x2 tabletki.
Napar z liści maliny od 32tc 3 razu dziennie

18 września 2016, 11:42

Ciąża zakończona 15 września 2016

Łucja urodziła się o 13.52 z wagą 3140g i 53cm długa i jest spełnieniem wszystkich naszych oczekiwań i marzeń <3

Lucy właśnie śpi przy cycu, więc mam chwilkę na update :) poród był trudny więc pisać ani wspominać o nim nie chcę, a sekunda w której usłyszałam ją, zobaczyłam i poczułam nie do opisania. Trafiło nas oboje :) Mamy śliczne zwierzątko jak mówi o niej B no i co potwierdzają nasze Mamy - jest podobna do mnie :)
Póki co staram się rozkręcać laktację bo Mała ma niezły spust, w nocy mamy jedną pobudkę ale taką na dwie godziny minimum czasem dłużej, niby męczące ale wiem, że mogło być dużo gorzej i Lucy bardzo ładnie śpi tak na prawdę. Ale to tygodniowy gzub więc jeszcze wiele się zmieni i tylko modlę się oby na plus :)
A na marginesie nie wiedziałam,ze mój smartphone trzyma baterię ponad 3dni :) tak mało czasu na 'resztę świata' poza nią :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 23 września 2016, 11:18

24 października 2017, 01:20

Ciąża tak szybko jak się pojawiła tak szybko zgasła. Pamiętam o Was moje kochane okruszki!

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 lutego 2018, 20:37

10 lutego 2018, 20:36

Po interwencji wkońcu odblokowano mi pamiętnik, a zatem bardzo nieśmiało witam się na belly.
Pomiar bety dopiero przede mną nie mówiąc już o USG serduszkowym...ehhh...
Maleństwo wtul się bardzo mocno w mamusię i rośnij zdrowe i silne.

17 lutego 2018, 20:56

Ciąża zakończona 17 lutego 2018
Przejdź do pamiętnika starania i czytaj kontynuację mojej historii