szyjka się zamknęła, jajnik boli, w krzyżu boli, cycki jakieś dziwne, temp skacze - co to ma być???
Ja naprawdę nie ogarniam tych moich cykli, raz owu w 20 dc potem wypada że w 6...
I pomyśleć ze to kiedyś było takie proste.
Założyłam ten pamiętnik ponieważ stwierdziłam że to ostatni cykl prób. Jak się nie uda to daję spokój (o ile to wgl możliwe....).
M. ma rację - zaniedbuję przez to dziecko które już mam i jego przy okazji też...
Dlatego pobujam sie jeszcze w tym cyklu - który jak wygląda szybko zleci i na tym koniec.
Patronka naszych zmagań, nadziei i rozczarowań...
Dostalam recepte na Clostibegyt - mam brac od nowego cyklu. Poki co cieszymy sie soba bez spiny...
Ja nie wiem po co go wgl robiłam...
Z M jest jałowo - zupełnie tak jak kiedyś. Mi już całkiem opadły skrzydła. Tak jak pisałam na początku - koniec starań - nie wiem nawet czy brać ten Clostibegyt...
Mówią że nadzieja umiera ostatnia...
Zaczęłam brać Clostibegyt, dziś trzecia dawka.
Wmawiam sobie, że nie robię sobie nadziei...
Poza tym jesteśmy zajęci aktualnie czymś innym, mianowicie wyprawiamy Naszą Pierworodną do zerówki. Jestem teraz na etapie podziwu nad upływającym czasem - przecież tak niedawno byłam w ciąży a tu już zerówka...
Swoją droga co to za lek na niepłodność który obniża libido??? M. się cieszy że wgl może spać ze mną w jednym pokoju.
Poza tym we wtorek miałam usunięty guzek z piersi bo pani onkolog stwierdziła że nie ma na co czekać bo jak zajdę w ciążę to będzie trudniej to zrobić - a poszło tym razem ekspresowo - w ubiegły czwartek zadzwoniłam do przychodni - wizyta na poniedziałek - zabieg na wtorek! Amazing!! Czy ja na pewno jestem w Polsce??? Nie mniej jednak jestem już po wszystkim, cycek się goi.
W poniedziałek mam się umówić na monitoring i sprawdzić czy faszerowanie się Clo na cokolwiek się zdało... jakoś nie mam dobrych przeczuć...
Nie mam żadnych objawów mogących wskazywać nadchodzącą owulację więc nie nastawiam się za bardzo...
Przedwczoraj śniło mi się że byłam na USG i lekarz widział piękny pęcherzyk a że mi zazwyczaj śni sie na odwrót to pewnie jutro znów będzie klapa.
Dziś dokończyłam kompletowanie wyprawki do zerówki dla córki - odnoszę wrażenie że to ja się bardziej przejmuję niż ona tym całym wydarzeniem
nie mogę sobie znaleźć miejsca od rana i tylko czekam na wizytę.
Jestem bezpłodna . Amen.
Od mojego ostatniego wpisu bardzo dużo się wydarzyło. Brałam clo i niby nic to nie dawało ale okazało sie ze jajniki były przestymulowane. w październiku szpital z podejrzeniem zespołu hiperstymulacji i rozmowa z moją doktor - to super kobieta. Wtedy juz wiedziałam że trzeba odpuścić żeby moje jajniki miały czas sobie odpocząć... Gdzieś tam w międzyczasie wyczytałam że niektóre leki stosowane powszechnie powodują problemy z pękaniem pęcherzyka i są to np. ibuprofen, pseudoefedryna czy diklofenak czyli zestaw moich ulubionych (w związku z chronicznymi problemami z zatokami). Więc odstawiłam wszystko przypłacając zatkanym nosem dodatkowo włączyłam wit D3 i kwas foliowy dla siebie i M. ...
Tak sobie więc żyję pomalutku i nawet już nie czekam tylko powoli godzę sie z tym że trzeba na wszystko w życiu po prostu poczekać...
Rozpoczęłam cykl 6 marca - zupełnie jak wtedy kiedy zaszłam w pierwszą ciążę - ostatnią miesiączkę miałam 6 marca . W rocznicę śmierci Papieża 2 kwietnia zrobiłam test i zobaczyłam dwie kreski
Może historia zatoczyła koło???
Wczoraj dopadłam M w korytarzu jak wrócił ze służby dobrze że strażak zawsze zwarty i gotowy Lubię te nasze spontany tym bardziej teraz jak Nieletnia jest w zerówce mamy te krótkie chwile dla siebie i możemy sie poczuć znowu jak "za czasu sprzed dziecka"
Od początku tego cyklu jestem podejrzanie spokojna i zadowolona. Może wreszcie dotarło do mnie że nic na siłę... Poza tym wiosna wiosna! Wczoraj jak mnie napadło to przekopałam cały kwietnik i posadziłam kwiaty ( a dzisiaj nie mogę sie ruszać) W zeszłym tygodniu Nieletnia z kuzynką swoją "Bliźniaczką" posiały rzodkiewkę, sałaty wszelkiej maści a M zrobił im inspekt. Uwielbiam wiosnę i lato... I tą kawkę na tarasie. Kiedyś siedziałam sobie na tarasie taka rozczarowana tym że się znowu nie udało rozejrzałam sie w około i pomyślałam sobie że jestem po prostu niewdzięczna i głupia... Siedzę na tarasie własnego wymarzonego domu, lato jak marzenie, w piaskownicy bawi się Nieletnia i czego ja jeszcze chcę?! Teraz mam jeszcze rower taki elegancki, kobiecy, M mi kupił. Dziś stwierdziłam że skoro już i tak mnie wszystko boli po wczorajszych harcach ogrodowych to po odstawieniu Nieletniej do szkoły poszłam pojeździć. Rowerek jak marzenie tylko forma juz nie ta
temperatura się ładnie ustabilizowała bo na początku myslałam że znowu będą takie zęby... Kwas foliowy, wit D3, oeparol i Mg chyba robią swoje.
Boli mnie ucho chyba po tym wczorajszym rowerze ale spoko ponaświetlałm się solluxem i jest trochę lepiej
temperatura poszybowała obiecująco w górę... Najpierw ucieszyłam się, że tak ładnie się wyregulowało ale teraz zaczęłam się bać że jutro zmierzę i bedzie znowu niska - że znowu mi zacznie skakać... Ten cykl wgl jest jakiś taki "obiecujący" ale to pewnie moje urojenia i wszystko szlag trafi wraz z nadejściem @... albo z jedną kreską na teście który zamierzam zrobić "pro forma" 2 kwietnia...
Wykres wygląda obiecująco... Chociaż staram się nie nakręcać. Byle do 2 kwietnia...
hmmm....
Chyba nic z tego nie będzie... Na początku byłam pełna nadziei ale teraz z każdym dniem myślę że się znowu nie udało. Poprostu kolejna nieudana próba...
Nie wytrzymałam i zrobiłam wczoraj test. Negatywny! Rozpieprzyło mnie to totalnie!Jakbym go nie zrobiła to ewidentnie byłabym pewna ciąży. Wykres niby trójfazowy, od paru dni meczą mnie mdłości - poranki sa koszmarne! Ledwie otworze oczy to bym najchetniej puściła pawia... Cały czas jestem zmęczona i rozdrażniona. Boli mnie podbrzusze wdęcie mam takie że się schylić nie mogę... Pojechaliśmy wczoraj z M na basen - zmarzłam jak pies i ku własnemu zaskoczeniu nie chciało mi się pływać - mi! przeciez ja bym mogła pływać nawet w kałuży taki ze mnie wodnik szuwarek a wczoraj pokręcilam się i wyszłam z wody. Poszłam z M na solarium - on sobie spiekł poślady mi w międzyczasie czekania na wolne łóżko zrobiło sie słabo i tyle było z mojego opalania... Eee tam w czwartek o ile wcześniej nie przybędzie @ pójde zrobić bete.
A teraz póki co idę z Nieletnią piec zające
O Jezusmaria!!! Nie wierzę!!!
wczoraj miałam taki ból brzucha że w nocy wylądowałam na SORze - stwierdzono piasek w nerkach ale zalecono też konsultację ginekologiczną. Dziś więc udałam się do mojej doktor już całkowicie zrezygnowana na temat ciąży, podczas USG pytam się czy aby tam się nic nie zalęło, ona grzebie, grzebie ale mówi że nic nie widzi... Chociaż endometrium jest ładne grube, potem pokazałm jej mój wykres no i stwierdziła że to wszystko razem wygląda obiecująco No i nie wytrzymałam! zrobiłam kolejny test i jest mój kochany bladzioszek. Tak więc historia zatoczyła koło - z Nieletnią też robiłam pierwszy test 31.03 wtedy nie byłam pewna wyniku potem drugi 2.04. Ale mam jajo dla M na Wielkanoc
Rośnij Fasolinku.
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 marca 2015, 12:11