Wczoraj byłam w szpitalu na konsultacji w sprawie sekcji zwłok naszego maleństwa. Powodem śmierci naszego synka było łożysko. Nie działało prawidłowo i nie pełniło swoich funkcji. Coś poszło nie tak w okolicach 12 tygodnia ciąży, kiedy się wykształcało. Maleństwo nie miało żadnych wad genetycznych i rozwojowych, nie było infekcji w moim organizmie jak i w organizmie dziecka. Podobno jest małe prawdopodobieństwo takiego przypadku w kolejnej ciąży ale jednak jest.
Wspomnę tutaj, że miałam problemy z ciśnieniem od około 15 tygodnia ciąży a to również mogło mieć wpływ na łożysko.
Zalecenia lekarza są takie:
kontynuować leczenie ciśnienia, zrzucić jak najwięcej kg przed kolejną ciąża i od samego momentu jak będzie spóźniał mi się okres brać 1 dziennie Aspirynę. Wzięli również krew ode mnie by zbadać przeciwciała i czy krew nie jest zbyt gęsta i lepka. Jeżeli tak to będę brać jakieś leki.
Przed wizytą płakałam i czułam znów ten wewnętrzny ból a po wizycie czułam dziwny spokój. Może to też dlatego, że wiemy już możemy mieć zdrowe dzieci, bo obawiałam się też że mogło być coś nie tak z dzieckiem i dlatego umarło. Teraz mam pewność gdzie leży przyczyna tej sytuacji.
Więc sprawa ma się tak, że mam teraz @ i po będę obserwować owulację i zaczynamy kolejny m-c starań. W poprzednim cyklu miałam owulke w 23 dniu cyklu, potwierdziło to usg ale niestety się nie udało i przyszła @.
Wspomnę jeszcze że mieszkamy w Anglii i tutaj troszeczkę inaczej wygląda sytuacja ze służbą zdrowia niż w Polsce.
Dzisiaj @ z tego cyklu odeszła w niepamięć. Zaczynam od dzisiaj mierzyć tempke i może uda się w tym cyklu z naszym maleństwem. Po naszej stracie pragnienie dziecka stało się tak silne, że nie ma dnia bym o tym nie myślała. Mam dwie silne obawy: pierwsza że nie będę mogła zajść w ciążę, a druga znacznie silniejsza, to że znów będzie coś nie tak i że stracimy znów nasze szczęście.
Tylko mężuś jakiś taki nie zadowolony i markotny bo miało być szybciej a On chce w niedzielę odpocząć. Niech mu będzie, ja zaraz jadę na mały rajd moim nowym nabytkiem.
A z pozytywnych rzeczy?? Mój ukochany robił dzisiaj obiadek. Wymyślił takie tam bakłażany, młode ziemniaczki i wołowinkę. Postarał się zwłaszcza, że to zawsze ja robię obiadki bo mężuś wraca o 5.30 do domu. Mówię Wam pychotka.
A jutro znów do pracy niestety, nienawidzę rannego wstawania, zwłaszcza gdy to jest aż tak rano.
Sorki za ten monolog ale to mnie bardzo poruszyło dzisiaj i chciałam się z Wami tym podzielić.
Kochamy Cię Syneczku i kiedyś się spotkamy na pewno i będziemy już na zawsze razem.
Mama i Tata
Odebrałam dzisiaj receptę na kwas foliowy w dawce 5 mg. Specjalista mi zalecił zwiększoną dawkę kwasu foliowego. Mam nadzieję, że niedługo przyjdzie ovulka i będziemy działać. Mam 50 testów więc zacznę od jutra testowanie. Mam nadzieję, że teraz się uda. Myślimy nad kupnem szczeniaczka, miałabym towarzystwo zanim mój M.wróci z pracy. Wolałabym towarzystwo małego bąbelka ale jak na razie się nie zapowiada.
A tak poza tym, to spędziliśmy fajny dzień z moim M. i na koniec wybraliśmy się do restauracji na przepyszne owoce morza.
Parę dni temu rozmawiałam z moją mamą i zaczeła opowiadać o ciążach w rodzinie, znajomych i kto co będzie miał. Bardzo mnie to bolało. Mama opowiadała po prostu o tym, co się dzieje, bo przecież dzielą nas tysiące km, i nawet nie zdawała sobie sprawy jak nieświadomie mnie rani. Mam nadzieje, że to w końcu minie gdy będziemy mieć własną dzidzię.
A tak poza tym to w końcu odespałam cały tydzień porannego wstawania, obudziłam się o 11.
Zaraz jedziemy na zakupy i mam plan na nowy strój kąpielowy, że w końcu znajdę taki który będzie mi odpowiadał. Zaczynam znów chodzić na basen.
. Ale niestety wiąże się to z codziennym braniem leku(Labetalol) 4 razy dziennie co 6 godzin, w sumie 10 sztuk. Muszę się codziennie pilnować by nie zapomnieć, najgorzej jest pamiętać gdy jestem w pracy
. Ale czego nie robi się dla dobra przyszłego maleństwa. Po porodzie odstawie ten lek. A i biorę również zwiększoną dawkę kwasu foliowego 5mg gdzie standard to 0,400mg również ze względu na ostatni problem z łożyskiem. Mam nadzieję, że teraz jak już będę w ciąży to nie będzie problemów.Opowiem Wam dziewczyny jeszcze mój dzisiejszy sen:
Urodziłam dziecko, byłam w szpitalu. To była dziewczynka, śliczna ale miała jeden defekt - jedno uszko było bardzo duże i wystawało poza główkę. Ale ja się jakoś dziwne ale wcale tym nie przejęłam, bo mówiłam że operacja załatwi wszystko i uszko będzie normalne. W szpitalu była moja siostra i mama przyjechała do nas, a my nie mieliśmy niczego kupionego dla małej i dla mnie nawet do szpitala, bo mała urodziła się niby jakoś tak z zaskoczenia. A i moja mama poszła kupować rzeczy dla nas, gdzie ona nie zna języka i miasta.
Mówiłam mężowi o tym śnie, a On twierdzi po pierwsze że za dużo myślę o dziecku(ale jak mam nie myśleć!!!), po drugie że niepokoi go ten symbol ucha a co do płci to może będzie odwrotnie i bedzie chłopiec albo że się spełni i będzie dziewczynka. Natomiast ja sama nie wiem co mam o tym myśleć. Może i zbyt dużo myślę o dziecku, a może bedę niedługo w ciąży

Co Wy dziewczyny o tym sądzicie???????
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 czerwca 2015, 16:04
, i wytrzymam do następnej soboty z kolejnym, chociaż i tak wiem że nic z tego.Dzisiaj za to doznałam czegoś dziwnego, a mianowicie dziwnych wizyt w toalecie. Raz miałam problem by się opróżnić a później wręcz przeciwnie i tak na zmianę. Okropne uczucie. Nie wiem co się dzieje a zaliczyłam już kilka wizyt gdzie zwykle to jedna w ciągu dnia. A na dodatek od rana głowę rozsadzał mi od rana potworny ból.
Może jutro będzie lepiej.
Z innej beczki: próbuję się zebrać i wystawić moją suknię ślubną na ebay ale jakoś ciągle mi brak weny. Rozleniwiłam się strasznie w ostatnim czasie, muszę to zmienić.
Dzisiaj jest jeden z tych dni w których wszystko traci sens, znów dopadło mnie rozgoryczenie i żal. Ale do rzeczy... Cały dzień w pracy czułam się dziwnie: trochę było mi niedobrze i wracało co chwilę a na dodatek czułam takie ciągnięcie w brzuchu. Zaświeciła się iskierka nadziei a może jednak... Czekałam tylko kiedy wrócę do domu i zrobię test. Pomyślałam, że to będzie najlepszy prezent dla męża na urodziny, które ma dzisiaj. Że jak będzie pozytywny to polecę po malutkie buciki, zapakuję i będzie miał najlepszy prezent. Ale kuźwa nie może być nigdy dobrze. Tylko się popłakałam jak mąż wrócił z pracy i nadal mi się ryczeć chce. Gdyby się udało już powinna być ta pieprzona druga kreseczka, jest już 9 dni po owulacji.
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 czerwca 2015, 19:53
@ nadchodzi wielkimi krokami, są już plamienia, w pracy o mało nie zemdlałam, zrobiło mi się gorąco, byłam cała mokra i ten ból w brzuchu... wiedziałam że coś się święci. Boże kiedy się w końcu uda??? Czy będę kiedyś szczęśliwa z naszym maleństwem??
w tym m-cu @ jest bardzo obfita, z bardzo dużą ilością skrzepów, latam do łazienki co 30 min, jeszcze nigdy tak nie było, no może po porodzie ale tam to oczywiste, a teraz nie mam pojęcia co się dzieje.
A tak poza tym to poprzesadzałam sobie pomidorki, podlałam ogórki i posprzątałam na ogródku. Mój kochany mężuś robi mi po pracy stół z ławkami na ogródek (taki prezencik od Niego na zbliżające się moje urodzinki
)Kocham Go bardzo, mój bohater
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 lipca 2015, 21:56

Chciałam sama sobie taki kupić jak nazbieram kasy na niego bo trochę kosztuje a tu taka miła niespodzianka. Cieszyłam się jak dziecko.
Odnośnie starań to musimy się jeszcze bardziej sprężać bo mam już w końcu przekroczoną tą magiczną granicę 30 gdzie trzeba działać działać i jeszcze raz działać, bo w końcu nie chcę jednej kruszynki tylko 2 lub 3.
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 lipca 2015, 21:04

a na dodatek jutro już piątek i weeekeeend
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 lipca 2015, 20:10
Coś się chyba pochrzaniło z moim ciałem. Od dwóch tygodni praktycznie codziennie wychodzi mi pozytywny test owulacyjny. Od tygodnia mam mocne bóle w lewym jajniku, czasem bardzo mocne, jakby ktoś mi wbijał jakiś kołek. Robiłam dwa razy testy ciążowe, bo może akurat (8dpo) i nic. Sama nie wiem co mam o tym myśleć. Postaram się poczekać do @ i już po pójdę do rodzinnego by mnie skierowała do ginekologa lub na jakieś badania lub USG. Mam doła strasznego. Mam myśli, że nigdy nie uda mi się zajść w ciążę i doczekać upragnionego maleństwa. Dlaczego nie doczekaliśmy spotkania z naszym synkiem???? Teraz miałby ponad miesiąc i tuliłabym Go w ramionach. Kurwa dlaczego??? Nic nie jest tak jak miało być.
Sorki ale muszę się komuś wyżalić...
wczoraj miała przyjść @ ale nie dotarła... test ciążowy oczywiście negatywny, objawów ciążowych zero, czekam już tylko na @. Jestem zrozpaczona, dlaczego nic ostatnio nie jest tak jakbym tego chciała??? Wczoraj mieliśmy pierwszą rocznicę ślubu, ale jakoś nie umiem się nawet z tego cieszyć. Wypiliśmy wczoraj 2 wina i dzisiaj kac, dla mnie coś nowego bo ogólnie mało piję a już jak wypiję więcej to też nie miewam. Ale dzisiaj było mi wszystko jedno bo oboje wzięliśmy sobie wolne w pracy.
A i moja bratowa jest w szpitalu od rana i rodzi... Chcę dla nich jak najlepiej ale nie umiem się z tego cieszyć. Chce mi się tylko płakać...
