Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Dołączyłam do LOTERII - tragiczny progesteron
Dodaj do ulubionych
1 2
WSTĘP
Dołączyłam do LOTERII - tragiczny progesteron
O mnie: Młoda, z dobrą pracą, niezależna i pewna siebie.
Czas starania się o dziecko: Od marca 2015
Moja historia: Staranie o dziecko potraktowałam jak zadanie. Dostałam umowę na czas nieokreślony, niezłe wynagrodzenie, zaczęliśmy budować dom, więc padła decyzja. Ponieważ w życiu zazwyczaj wszystko mi wychodziło i to zadanie wydawało mi się łatwe. Tymczasem okazało się, że starania to udział w loterii i niestety w tej grze nie mam szczęścia, a moje umiejętności na nic się zdają.
Moje emocje: Przeżyłam już chyba wszystkie objawy ciąży (tak bardzo zdeterminowana byłam podczas pierwszych kilku cykli). Przez rok starań targały już mną wszystkie emocje: podniecenie, szczęście, wściekłość, wstyd, poczucie porażki, zazdrość, obojętność, akceptacja, żal. Moje ciało robi ze mną co tylko zechce. A najgorsze jest to, że zawsze byłam bliżej natury niż nauki i wierzyłam, że natura mi sprzyja. Okazało się inaczej.

15 stycznia 2016, 14:07

Moje cykle nigdy nie były idealne, raczej umiarkowanie nieregularne: od 30 do 35 dni, czasem 40. Ale żaden ginekolog nie uznał tego, za coś dziwnego. Po rozpoczęciu starań zwariowały kompletnie: zaczęłam plamić przed okresem, długości cykli wahały się od 27 do nawet prawie 50 dni! Zdezorientowana odwiedziłam ginekologa po ok. 5 miesiącach starań. Skierowała mnie na badania hormonalne, na USG nie zauważyła nic niepokojącego.

Dała radę: wyluzować. Która z nas tego nie słyszała?

Początkowo wydawało mi się, że jestem spokojna, ale dopiero teraz, po upływie czasu i łez, widzę, że zaakceptowałam to, że nie mogę mieć dziecka. Przynajmniej nie teraz, nie tak łatwo, nie tak szybko. Dopiero teraz jestem spokojna, zdystansowana, obojętna, umiarkowanie optymistyczna, ciesząca się z tego, co mam, ale nie maskująca bólu, nie udająca, że jest cudownie i że mam to gdzieś.

Nie udaję, że nie denerwuje mnie i nie zastanawia, jak to jest, że kobiety o wiele głupsze ode mnie, gorsze pod jakimiś względami, wpadają, upijając się, jedząc śmieci i nie dbając o siebie. Zrozumiałam, że nie jestem od nich lepsza, ani gorsza, tylko inna.

Radę: "Wyluzuj", zastąpiłabym: "Zaakceptuj".

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 stycznia 2016, 08:13

15 stycznia 2016, 16:49

Pierwsze wyniki hormonów:

I faza cyklu:
TSH: 2,45 uU/ml (norma: 0,27 - 4,2)
FSH: 6,98 U/l (norma: 3,5 - 12,5)
LH: 6,8 U/l (norma: 2,4 -12,6)

Stosunek LH/FSH idealny: 1

Widząc te wyniki jestem zadowolona i dumna z siebie. Ze spokojem idę na kolejne badania. Od ginekologa dostaję Euthyrox 25 po jednej tabletce dziennie na zbicie TSH, bo ponoć na ciążę idealne jest ok. 1,5.

II faza cyklu (21 dzień):
Prolaktyna: 329 uU/ml (norma: 127-637)
Progesteron: 0,43 ng/ml (norma: 1,7 - 27)

Tego samego dnia dostaję plamień, które trwają trzy dni i potem okres. Myślałam, że to wynik stresu, bo miałam wypadek samochodowy. Postanawiam ponownie zbadać progesteron w kolejnym cyklu.

II faza cyklu (21 dzień):
Progesteron: 1,81 ng/l

Nie daję za wygraną. Przecież z moich obserwacji wynika, że owulację mam raczej koło 18/19 dnia! Więc mierzenie w 21, tak jak kazała ginekolog, jest bez sensu. Idę na badanie trzeci raz, 7 dni po skoku temperatury. Przy okazji badam testosteron i TSH.

II faza cyklu (26 dzień):
Progesteron: 1,51 ng/l
Testosteron: 0,53 ng/ml
TSH: 1,84 uU/ml

Poddaję się. Dostaję Duphaston 1 x 1 od 15 dnia przez 10 dni. Po czterech miesiącach brania ginekolog próbuje mi wmówić, że się pomyliłam i że miałam brać 2 x 1 (na kartce mam zapisane inaczej). Podłamuję się, ale biorę głęboki oddech i biorę, jak kazała. Umawia mnie na badanie HSG.

Na badanie czekam 2 miesiące.
1. bHCG: < 0,5 mlU/ml
2. Wymaz z pochwy: Lactobacillus spp (++), Staphylosossus spp (pojedyncze kolonie), grzybów nie wyhodowano.
Wchodzę do gabinetu, położna rozmawia przez telefon, nagle odkłada go i mówi, że dyrekcja, która wykonuje to badanie jest zajęta teraz i niestety musimy przełożyć je. Czuję się, jakby ktoś napluł mi w twarz. Kolejny termin badania dopiero za dwa miesiące tj. 06.03.16. A tak cieszyłam się, że okres przyszedł, jak zaplanowałam...

W tym samym cyklu zaczynam krwawić, zanim jeszcze mam wziąć duphaston, tj. 14 dnia. Nie są to upławy, ale po prostu miesiączka. Ginekolog każe wziąć lek normalnie.





17 stycznia 2016, 17:18

Moje ciało jest tak niepokorne jak sama ja :) Dziś rano, aż śmiałam się sama z siebie.

Pomimo wzięcia duphastonu w 15 dniu miesiączka trwa dalej tak, jak sobie zaplanowała (już czwarty dzień), a na moim wykresie pojawiła się informacja, że owulacja miała miejsce 14 dnia, czyli w dniu, w którym dostałam okres! I o co tu chodzi? Bądź tu człowieku mądry i spróbuj zrozumieć naturę. Nawet nie wiem, jak powinnam traktować to krwawienie. Skoro biorę duphaston, to tak, jakbym próbowała wmówić organizmowi, że to faza lutealna. Ten natomiast ewidentnie ma to gdzieś, chociaż z drugiej strony utrzymuje wyższą temperaturę.

Moje wrażenia po prawie pół rocznym leczeniu się duphastonem: CHAOS

Miała być regulacja cykli, a pojawiły się nieprzewidywalne plamienia przed okresem (co zdarzało się u mnie raz na kilka lat) i cykle o rozpiętości od 14 do 32 dni. Inne skutki uboczne: czasem zgagi i mdłości.

1 cykl: 25 dni
brak skoku, w 24 dniu plamienie, po odstawieniu dupka od razu okres.

2 cykl: 17 dni
skok w 8 dniu, plamienie od 17 dnia, nie wiedziałam, co robić, więc nie brałam dupka i od razu okres.

3 cykl: 32 dni
skok w 19 dniu, żadnych plamień.

4 cykl: 27 dni
skok wątpliwy w 13-stym dniu wyznaczony w fertility friend.

5 cykl: w 14-stym dniu zaczęłam krwawić, po wzięciu w 15 dupka, krwawienie trwa dalej jak zwykła miesiączka.

19 stycznia 2016, 08:07

Cykle przed rozpoczęciem starania się o dziecko:

Początek Długość

2013-04-12 32
2013-05-14 40
2013-06-23 38
2013-07-31 39
2013-09-08 33
2013-10-11 32
2013-11-12 30
2013-12-12 29
2014-01-10 31
2014-02-10 38
2014-03-20 34
2014-04-23 33
2014-05-26 29
2014-06-24 33
2014-07-27 34
2014-08-30 29
2014-09-28 40
2014-11-07 35
2014-12-12 41
2015-01-22 36

Cykle po rozpoczęciu starania:

2015-02-27 32
2015-03-31 36
2015-05-06 34
2015-06-09 28
2015-07-07 48
2015-08-24 29

Cykle podczas brania Duphastonu

2015-09-22 25
2015-10-17 17
2015-11-03 32
2015-12-05 27
2016-01-01 14
2016-01-14 42

Wiadomość wyedytowana przez autora 14 marca 2016, 11:12

19 stycznia 2016, 08:23

Tytuł mojego pamiętnika wziął się z rady, którą przeczytałam pewnego dnia na Ovu. Staranie o dziecko to loteria i nie można przewidzieć, kto w tej loterii będzie miał większe, a kto mniejsze szczęście. Oczywiście, żeby wygrać:
- trzeba grać (seks),
- trzeba prawidłowo skreślać cyferki (odpowiedni czas)
- trzeba znać zasady (poznanie swojego ciała)
- trzeba mieć palce i ołówek do skreślania lub kogoś, kto zrobi to za nas (sprawdzenie, czy wszystko jest ok z naszym organizmem, jeśli nie, zwrócenie się o pomoc do lekarza).

Problemem mojego organizmu ewidentnie jest progesteron. Staram się to naprawić, ale mam wątpliwości, co do zastosowanego leczenia. Wizytę lekarską mam dopiero za 2 tygodnie, ale postanowiłam skonsultować się również z innym ginekologiem i sprawdzić, co ma do powiedzenia na temat moich hormonów i reakcji na duphaston.

Oczywiście po HSG może okazać się, że mam niedrożne jajowody, ale wierzę, że tak nie jest :) Pocieszam się.

21 stycznia 2016, 20:17

Wyniki partnera:


Objetosc 3,5 ml >= 1,5
pH 8,5 >= 7,2
Wyglad - kolor prawidłowy
Lepkosc: zwiekszona ( wcelu zmniejszenia lepkosci ejakulatu zastosowano metode mechaniczna).

1.Preparat bezposredni
Komórki okragłe 1,6 mln/ml < 5
Leukocyty < 1 mln/ml < 1

2.Ruchliwosc plemników (%)
A) ruch postepowy 59 % > 32
B ) ruch całkowity 67 % > 40
C) brak ruchu 33 %

3. Liczba plemników
Liczba plemników w mln/ml 94,16 mln/ml > 15
Liczba plemników w mln/ejakulat 329,58 mln/ejakulat > 39

4. Zywotnosc plemników (test eozynowy)
Plemniki zywe 72 % > 58
Plemniki martwe ­ 38 % < 30

5. Morfologia plemników (wg kryteriów Krugera)
- o prawidłowej budowie 7 % > 4

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 stycznia 2016, 20:14

23 stycznia 2016, 09:25

Wizytę u innego ginekologa uznaję za porażkę. Już na wstępie babka powiedziała mi, że w ogóle nie zna się na hormonach, że zajmuje się raczej kobietami w ciąży, a do tego lekarka, do której chodziłam wcześniej, jest jej przyjaciółką o.o

Jedyne, w czym mi pomogła, to zrobiła USG, które potwierdziło, że poprzedni cykl trwał po prostu 13 dni, a ten zaczął się 14 dnia. Moje endometrium jest linijne, na jajnikach nie ma żadnych zmian, brak pęcherzyka dominującego. Niepotrzebnie brałam ten głupi duphaston. Najpierw krwawienie, potem plamienie i dzisiaj znów zamiast mniej plamić zaczynam mocniej, przechodząc do lekkiego krwawienia (10 dzień!). Jej kolejne rady:

1. Jest Pani młodziutka.
2. Niepotrzebnie się Pani denerwuje. Trzeba wyluzować.
3 Musi Pani odbyć przynajmniej 100 stosunków, by działać medycznie.
4. Najlepiej proszę udać się do endokrynologa.

Zapewniła, że krwawienie ustanie, mam wziąć dużo wit. C na zwężenie naczyń krwionośnych. "Nie ma już z czego krwawić, więc na pewno Pani przestanie". Krwawię dalej. Pewnie zablokowałam estrogeny, biorąc duphaston za radą pierwszej lekarki.

Odkładam te cholerne leki i skupiam się na obserwacji cykli bez nich. Wezmę dupka, tylko jeśli zauważę skok w cyklu. Kolejne jakiekolwiek działania po HSG. Miałam mieć 7-03, ale nie wiem nawet, kiedy będę miała kolejny cykl. Prawdopodobnie wszystko się przesunie, więc mam jakieś 3 lub 4 miesiące.

Wiadomość wyedytowana przez autora 23 stycznia 2016, 12:58

5 lutego 2016, 10:56

Wczoraj kolejna wizyta u poprzedniej ginekolog. Trochę mnie uspokoiła, powiedziała, że skonsultuje się z endokrynologiem w celu weryfikacji badań mojego progesteronu. Endometrium 6,5 mm, co znaczyłoby, że jestem w ok. 7 dniu cyklu. Może uda się jednak załapać na ten 7 marca na HSG? Za ok. 7 dni owulacja, sugerowała, bym wzięła dupka od 12.02, ale sama nie wiem. Będę patrzeć na temperaturę i zrobię testy owulacyjne. Zobaczymy, jak to się rozwinie.

Zobaczywszy wyniki partnera, prosiła, by przyjmował ACC na rozrzedzenie nasienia co drugi dzień od 8-ego do 20 dnia mojego cyklu, gdy intensywnie się staramy. Pozostałe parametry super.

Zwiększyła dawkę euthryroxu do 1 tabletki przez trzy dni i 2 tabletek przed cztery dni. Po HSG zbadam jeszcze poziom TSH, zanim się do niej wybiorę. Pytałam o monitoring. Powiedziała, że będzie obserwować moje jajeczka dopiero po pozytywnym HSG. Stweirdziłą, że jajniki pracują, ale czy do owulacji dochodzi, to sprawdzi po HSG. Przyzwyczaiłam się już do czekania, więc ten miesiąc mnie nie zbawi.

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 13:42

11 lutego 2016, 14:20

Dzisiaj śluz PRZEŚLICZNY. Takiego to chyba nigdy nie miałam. Testy owulacyjne, sama nie wiem, czy wychodzą pozytywnie. Niby kreska ciemnieje, ale i tak nie wydaje mi się, by była równa tej drugiej. Boli prawy jajnik. Zobaczymy, jak jutro będzie wyglądała temperatura. Jest 7 dni po wizycie, czyli byłby 14 dzień cyklu.

2d176no.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2016, 13:43

17 lutego 2016, 14:52

Obiecałam sobie, że nie będę tu wypisywać swoich żali, a skupię się na medycznych aspektach. Nic z tego. Czuję się tak beznadziejnie, że nie wytrzymam. Mam wrażenie, jakbym miała być chora. Nie boli mnie gardło, ale strasznie chce mi się spać i mam lekkie dreszcze, jakbym miała stan podgorączkowy. Pamiętam taką samą sytuację dokładnie rok temu, gdy staraliśmy się pierwszy cykl. Naczytałam się o pierwszych objawach ciąży, że są podobne do przeziębienia i uwierzyłam w nie! Najpierw łaziłam struta i zmęczona przez tydzień. Po dwóch negatywnych testach coś puściło i jak dostałam 39 st. C to leżałam w domu cały tydzień. Boję się, że czeka mnie znowu to samo, a przecież mam mieć HSG i posiew! :( Z drugiej strony mam nadzieję, że to choroba, a nie wynik moich urojeń :(

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 lutego 2016, 14:49

18 lutego 2016, 11:19

Porada
Jeśli przyjmujesz progesteron w drugiej fazie cyklu, nie przywiązuj większej uwagi do pierwszych objawów ciąży, gdyż leki tego typu, mogą powodować podobne skutki uboczne.

Fragment ulotki Duphastonu:

W nielicznych przypadkach w trakcie leczenia może pojawić się krwawienie międzymiesiączkowe, któremu można zapobiec zwiększając dawkę dydrogesteronu. Mogą także wystąpić: plamienia, zmiana objętości krwi traconej w czasie menstruacji, wtórny brak miesiączki, nudności i wymioty, zmiany parametrów czynności wątroby, żółtaczka (rzadko), bolesność i/lub wzmożone napięcie gruczołów sutkowych, świąd, alergiczne reakcje skórne, stany depresyjne, ból głowy (w tym także typu migrenowego), wzdęcia, zmiany libido.

22 lutego 2016, 08:10

Dzisiejszy test ciążowy negatywny. W końcu mogę odstawić duphaston! Nareszcie miną skutki uboczne i mam nadzieję, że powrócę do świata żywych! :) Oczywiście kłębią się we mnie myśli, że pewnie za wcześnie go zrobiłam, sra ta ta ta, itd., ale teraz najważniejsze jest, bym okres dostała najwcześniej w piątek (zgodnie z USG 29 dc) i załapała się na HSG, na które tak długo już czekam!

Lutowy cykl był 12-stym cyklem naszych starań. Ponoć w ciągu roku 80-90% starających się doczekuje swoich dwóch kresek. No cóż, najwyraźniej należę do 20-10% ludzi wyjątkowych, których cierpliwość jest tak silna, że mogą poczekać dłużej bez popełniania samobójstwa ;p 20-2% starających się czeka do 3 lat, a 1% dłużej lub nigdy się nie doczekuje. Ciekawe, czy okażemy się jeszcze bardziej wyjątkowi i trafimy do 1%... Chyba czas pomyśleć o kocie lub psie... ;)

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 lutego 2016, 10:37

24 lutego 2016, 19:04

Jestem wściekła, a właściwe z trudem tłumię łzy. Właśnie dostałam okres, a miałam przecież iść na HSG! Cholera! Jak długo będę musiała na nie czekać?!Znowu przełożą mi za dwa miesiące. A tak liczyłam! Tylko dwa dni! A tu dupa! Po prostu nie mam już sił.

Badanie przełożono mi na 01.04.16. Jestem załamana. To staranie się o dziecko niszczy moje życie, mój związek (ciągle się kłócimy) i mnie samą. Chciałam nawet zrobić badanie prywatnie, ale okazało się, że nie zdążę zrobić wyników posiewu. Niski progesteron świadczy o tym, że w ogóle nie mam owulacji, więc całe te starania od roku to tylko strata czasu. Już dawno nie czułam się tak beznadziejnie bezradna, osamotniona i nic nie warta. Wydaję fortunę na leki, testy, wizyty i badania, a wszystko na nic. Tracę czas, nerwy i radość życia.

Wiadomość wyedytowana przez autora 26 lutego 2016, 09:40

8 marca 2016, 18:04

Stwierdziłam, że skoro moja lekarka nie chce zrobić mi monitoringu, zrobię go gdzieś indziej. Szlag niech weźmie te pieniądze. Po co mi one, jak nie będę miała komu ich zostawić! Dzisiaj 14 dc i byłam na USG. W prawym jajniku pęcherzyk 16,5 mm. Lekarz polecił przyjść w czwartek, żeby potwierdzić, czy pękł. Jutro miałabym wziąć duphaston, ale po co, skoro jeszcze nie miałam owulacji. Więc czekam. Mam nadzieję, że w czwartek w końcu zniosę jajo i zobaczę je na własne oczy:) Nie wiem, jak to wpłynie na mój termin HSG. Jak jajo pęknie, to zadzwonię i może przełożę je na 04.04.16. A jak się nie uda, zrobię prywatnie.

Pęcherzyk rośnie 1-2 mm dziennie i pęka, gdy osiągnie 20-25 mm, ale ginekolog powiedział mi, że przy naturalnych cyklach potrafi pęknąć nawet przy 18 mm. Mój w czwartek będzie miał od 18,5 - 20,5 mm. Chcę zobaczyć jajo!

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 marca 2016, 08:02

10 marca 2016, 08:04

Jeśli ostatni śluz miałam prześliczny, to wczorajszy był nieziemski. Dotychczas miałam zazwyczaj białawy, a wczoraj to wzór dla wszystkich podręczników ginekologicznych: szklisty, rozciągliwy, przeźroczysty. Zazwyczaj mam problem z jego określeniem, ponieważ zaburza go częste współżycie i zawsze zastanawiam się, czy to nie przypadkiem resztki nasienia. Do wczoraj mieliśmy 3 dni przerwy, więc na 100% był to mój śluz (tym bardziej, że było go tak dużo). Ciekawa jestem, jak wy radzicie sobie z tym problemem, jak oceniacie śluz po współżyciu.

Dzisiaj znów idę na USG. Wczorajszy test owulacyjny negatywny, ale zobaczymy, ile moje jajo urosło. Boję się, że owulację będę miała w weekend i nie będę mogła jej potwierdzić u żadnego ginekologa :/ Zobaczymy.

Zastanawiam się, czy dotychczasowe przyjmowanie duphastonu od 15-tego dnia nie jest powodem braku ciąży. Opinie są różne: jedni mówią, że nie blokuje owulacji, inni że blokuje. Ciężko mi powiedzieć, bo nie miałam monitoringów podczas jego brania. Zawsze miałam cykle dłuższe i moment owulacji raczej wychodził na ok. 17 - 19 dzień. Dzisiaj jest 16-sty. Może duphaston zakłócał mój śluz? A w połączeniu z dużą lepkością nasienia mojego partnera dawało to problem nie do przejścia? Nie wiem. Jeśli zajdę w tym cyklu, to pewnie będzie prawdą.

10 marca 2016, 17:50

I po USG. Pęcherzyk 20,5 mm, niestety jeszcze nie pękł, ale urósł aż o 4 mm :) Jutro idę znowu. Endometrium 10,5 mm. Jeśli jutro nie pęknie, to zastanawiam się, czy iść wtedy w poniedziałek. Czy ginekolog może mi potwierdzić, że pęcherzyk pękł i uwolniło się jajeczko?

Na USG wyszło również, że mam mięśniaka. Co ciekawe żaden ginekolog wcześniej go nie zauważył i nic mi o nim nie mówił. Tylko ten zauważył go w 2013 roku, gdy miał 1,16 x 0,85 cm i teraz również o nim wspomniał. Obecnie ma 1,62 x 1,18 cm. Zastanawiam się, czy jego obecność również może wpływać na płodność. Nie mówił natomiast nic o jego leczeniu :/

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 marca 2016, 20:18

11 marca 2016, 07:41

Co do wczorajszego testu nie mam żadnych wątpliwości :) Pozytyw! Dzisiaj kolejne USG. Mam nadzieję, że w końcu pęcherzyk pękł i będę mogła wyeliminować kolejną prawdopodobną przyczynę braku ciąży. Wyeliminowałam już to, że:
- pęcherzyki mogły w ogóle nie rosnąć (rosną pięknie),
- nie miałabym śluzu płodnego (mogłabym ewentualnie zbadać, czy nie jest wrogi plemnikom)
- wina mogłaby leżeć po stronie partnera,
- miałabym niską rezerwę pęcherzyków (hormony pierwszej fazy super),
- mogłabym mieć PCOS (testosteron w normie, jajniki niepowiększone),
- edometrium i budowa macicy mogłyby być nieprawidłowe.

Pozostało jeszcze:
- sprawdzenie drożności jajowodów,
- badanie progesteronu w 7 dni po stwierdzonej na USG owulacji,
- kontrola TSH,
- jaki wpływ na płodność ma ów mięśniak.


168ygbd.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 11 marca 2016, 08:50

12 marca 2016, 10:28

Byłam wczoraj na USG. Pęcherzyk pękł! :) Samiusienki! :) Dzień 17-sty, endometrium 12,5 mm, dzisiaj skok temperatury, wzięłam duphaston. Czytałam, że by doszło do zapłodnienia pęcherzyk musi mieć co najmniej 18 mm. Mniejsze pęcherzyki uwalniają słabe komórki jajowe, które nawet jeśli zostaną zapłodnione, nie rozwijają się tylko obumierają. Mój musiał mieć ok. 22 mm. Jestem super szczęśliwa. Nawet jeśli nie zajdę teraz, na co się nie nastawiam, bo wiele innych warunków musi być spełnionych, wiem już, że owuluję. Skąd taki niski progesteron? Nie wiem. Może ciałko żółte niedomaga. Dowiem się za tydzień, jak zrobię badanie progesteronu i TSH.

P.S. Ja głupia myślałam, że na USG zobaczę moją komórkę jajową, a przecież ona jest tak maleńka, że tylko mikroskop może ją pokazać! No ale jak jajo pękło, to musiała tam być!

Wiadomość wyedytowana przez autora 12 marca 2016, 10:30

14 marca 2016, 11:14

Przed rozpoczęciem obserwacji w ovufriend, prowadziłam kalendarz na stronie fertilityfriend.com i do teraz robię wykresy na obu stronach. Muszę przyznać, że niestety ovufriend przegrywa z tym drugim, który jest dokładniejszy. Po USG wiedziałam, że owulacja była w 17 dc. Zaznaczałam w obu programach te same dane i dzisiaj (3 dni po owulacji) fertilityfriend wyznaczyło mi prawidłowo jej datę. Ovufriend jeszcze nie wykazało, że ona była była. Miałam podobne odczucia i w poprzednich cyklach, kiedy fertilityfriend wyznaczało mi owulację w terminach z odchyleniem nawet do 4 dni. Może fertility ma dostęp do większej ilości danych i lepiej je porównuje? W końcu z niego korzysta o wiele więcej kobiet.

* 16-03-2016 Dopiero dziś ovu prawidłowo wyznaczyło owulację. 6 dni po.

Wiadomość wyedytowana przez autora 16 marca 2016, 07:47

18 marca 2016, 13:41

Żeby było miło od wczoraj napierdziela mnie ząb. Nawet spać nie mogłam. Szprycuję się tabletkami przeciwbólowymi i umieram. Po 16 do dentysty, niech mnie ratuje! Pal licho z tym wpływem tabletek na ciążę. Jakbym miała się za każdym razem zastanawiać, czy jestem w ciąży i czy te tablety mogą mi utrudnić zajście, to bym zwariowała. Mam ten etap już za sobą. Będzie co ma być!

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 marca 2016, 13:37

1 2