Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Mam swoją historię.
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
Mam swoją historię.
O mnie: Mam 29 lat, endometriozę i "porcelanowe" jajniki.
Czas starania się o dziecko: Starania o pierwsze dziecko od 11.2014, udało się dopiero 3.2017 w cyklu z clo i pregnylem. Starania o drugie dziecko od 10.2019.
Moja historia: 2012 - laparoskopia - diagnoza: endometrioza zaawansowana, wycięcie 2 torbieli czekoladowych, usunięcie ognisk endometriozy. Po laparoskopii duphaston 19-25dc przez kilka ładnych lat. od 2015 - 1. problem z pękaniem pęcherzyków, notoryczne torbiele 2. niedoczynność tarczycy 01.2016 - za wysoka prolaktyna + insulinooporność - łykam bromergon i glucophage 07.2016- laparoskopia z powodu niepłodności pierwotnej - nie stwierdzono endometriozy, mimo że jajniki w zroście z macicą, rzekomy powód niepłodności: jajniki wyglądaja jakby były z porcelany ;) to tłumaczy chyba niepękające pęcherzyki. 03.2017 - upragnione dwie kreski po cyklu z clo i pregnylem, bezproblemowa ciąża 10.2019 - staramy się o rodzeństwo dla córki 11.2019 - torbiel, luteina dopochwowo 12.2019 - torbiel się wchłonęła, zlecone badania na prolaktynę 01.2020 - prolaktyna podstawowa w normie, po obciążeniu wzrost 20x - zalecono bromergon
Moje emocje: Jestem pełna wiary w lepsze jutro ;)

25 listopada 2016, 20:31

Ten cykl ma być przełomowy. Po tylu pozytywnych komentarzach co się naczytałam na temat Ziółek Ojca Sroki wspomagających pracę jajników postanowiłam też spróbować. Oboje z Mężem pijemy mieszankę od pierwszego dnia mojego cyklu i choć w smaku jest całkiem spoko, czuję się po niej świetnie, dobrze mi się śpi i jestem mniej nerwowa to mam w sobie niepokój, że sobie nimi zaszkodzę. Wszystko przez przygodę z ziołami Ojca Klimuszko, wizja cysty z niepękniętego pęcherzyka cały czas mi towarzyszy. Tym razem jednak nie zamierzam wpadać do mojego Pana Gina na rutynową kontrolę żeby się nie denerwować, będziemy pili tak jak zostało nakazane - 3 cykle bez przerwy, choć mam cichą nadzieję, że tak długo nie będzie to konieczne :D
Póki co mam 8 dzień cyklu, co jakiś czas czuje któryś jajnik, ale ogólnie dają mi spokojnie żyć. Z lepszych rzeczy to zajebiście cieszę się, że dziś piątek :)))

30 listopada 2016, 20:45

Trzynasty dzień dwudziestego siódmego cyklu staraniowego. Mammooo ile to trwa :(
Obserwuję dziwne rzeczy, od kilku dobrych dni robię codziennie rano i wieczorem testy owulacyjne. Od dwóch dni widać jaśniuteńką drugą kreskę, ale ona nic a nic nie ciemnieje. A wczoraj będąc w pracy złapał mnie taki ból jajników, że pomyślałam że już po owulacji, tylko jakim cudem, gdy LH wg testu nie jest wystarczające? Temperatura od dwóch dni pnie się w górę, no nic.. pożyjemy zobaczymy. Z takich odczuwalnych innych niż dotychczas występujących objawów działania ziółek O. Sroki na plus jest oczywiście śluz płodny, który mi towarzyszy od 4 dni, a którego prawie nigdy nie miałam, czuję w końcu, że jajniki pracują no i że wykres się zrobił jakiś taki ładniejszy, a najlepsze jeszcze w tym wszystkim jest to, że przestałam mieć wieczny PMS. Ten cholerny PMS towarzyszył mi przez 30 dni w miesiącu, nie było u mnie podziału na fazy, a teraz zamiast się złościć to się śmieję :) może to jakieś placebo i sobie wmawiam, ale nawet jeśli, to dobrze mi z tym :) Mam nadzieję, że w końcu się uda bo ileż można przeżywać co miesiąc to samo :/

24 stycznia 2017, 12:07

Pijemy zioła Ojca Sroki nr 3 nieprzerwanie od listopada. Jakie widzę efekty? Nieznaczne.
Zrobimy teraz przerwę po tym cyklu tak jak zalecają po 3 cyklach, ale po kolejnym cyklu wrócę do nich, bo świetnie się po nich czuję, dobrze mi się śpi i polubiłam te ziółka :)
Dużo czytałam na ich temat, czytałam właściwości każdego ziółka z osobna i doszłam do wniosku, że one mają za zadanie oczyścić nasz organizm, bo większość działa odkażająco, przeciwbakteryjnie, łagodząco stany zapalne. Testy owulacyjne w dalszym ciągu wychodzą negatywne.
W międzyczasie co raz bardziej zaczęła mnie wkurzać afta na języku, która regularnie kiedyś raz w miesiącu, później co dwa tygodnie (mniej więcej w okolicach owulacji i okresu) wyskakiwała. Bolała i wkurzała i tak na zmianę. Przeczytałam, że takie coś może wyskakiwać od niedoboru witamin lub obecności grzybów w organizmie. Jako że już wcześniej słyszałam o dobrodziejstwach aparatu MORA postanowiłam pójść do kliniki i zrobić sobie test na niedobory witamin i obecność grzybów. Test niedoboru witamin wykazał niedobór chromu, selenu, magnezu, witaminy b6 i folianów, natomiast test na obecność grzybów wykazał w moim organizmie obecność Candida Albicans powyżej dopuszczalnej normy. Trochę mnie zdziwił niedobór magnezu, b6 i folianów bo cały czas suplementuję w postaci najbardziej przyswajalnej, ale jeśli chodzi o magnez to wynik potwierdziłam też badaniem krwi i się zgadza.. Pani, która wykonywała mi testy powiedziała, że candida albicans rozwija się głównie w układzie pokarmowym i gdy jest go za dużo wtedy organizm ma problem z przyswajaniem witamin z pokarmu, bo żywią się nim grzyby. Po tej diagnozie i przekopaniu internetu postanowiłam rozpocząć terapię aparatem MORA dwa razy w tygodniu, suplementować niedobory i zmienić trochę dietę czyli przestałam słodzić herbatę i jem bardzo mało węglowodanów. Póki co odpukać od 2 tygodni afta nie wyskoczyła.
W internecie doszukałam się również informacji, że komórki Candidy albicans oszukują przysadkę mózgową i następuje nadmierna produkcja prolaktyny, to by tłumaczyło czemu mimo brania Bromergonu dalej mam cykle bezowulacyjne. W sumie to pęcherzyki rosną elegancko, temperatura też tam jakoś skacze, ale moim zdaniem pęcherzyk nie pęka.
Dziś mam wizytę u endokrynologa dlatego rano poszłam zbadać TSH, FT3, FT4, prolaktynę, insulinę i glukozę - ciekawe co wyjdzie.
Z takich innych newsów to zachęcona cudownymi komentarzami na temat chlorelli zaczęłam sobie ją w tym miesiącu łykać, no i czekam na efekty.

Edycja
Wyniki badań:
TSH 1,76 (0,27-4,2)
FT3 2,94 (2,04-4,4)
TT4 1,43 (0,93-1,71)
Glukoza 4,87 (3,9-5,5)
Insulina 6,0 (2,6-24,9)
Prolaktyna 14,40 (4,79-23,3)
Pani endokrynolog powiedziała, że mam książkowe wyniki nie tylko te dzisiejsze ale też hormony, które robiłam w ciągu roku. Obaliła również teorię o tym, że niby Candida powoduje nadprodukcje prolaktyny, mówi że spotkała się z Candidą niejednokrotnie i żeby zwrócić się z tym do ginekologa, bo często bywa że Candida choć nie daje objawów zmienia strukturę śluzu czym powoduje że plemniki w nim giną...

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 stycznia 2017, 18:59

28 stycznia 2017, 14:27

Chyba odpuszczam, nie mam już siły, nic nie pomaga..
Zrobiłam dziś badanie progesteronu w 20 dniu cyklu 4,42ng/ml czyli owulacji raczej nie było.
Tak czułam bo boli mnie podbrzusze, pewnie pęcherzyk rośnie do gigantycznych rozmiarów i znowu będzie się wchłaniać. LUF jak malowany.. Po tym cyklu pójdę do gina i ostatnią deską ratunku przed in vitro będzie Clo+Pregnyl bo tego jeszcze nie próbowałam, a serio mam już dość tych rozczarowań... Jak nie endometrioza to niepękające pęcherzyki, skąd się biorą te wszystkie problemy jak wyniki badań mam ponoć książkowe?

1 lutego 2017, 17:31

Mam 24 dzień cyklu.
Dokładnie 4 dni temu zrobiłam badanie progesteronu i bardzo się zdołowałam.
Wynik jaki otrzymałam to 4,42ng/ml przy normie 1,83 - 23,9 ng/ml.
Ale ponoć wynik progesteronu osiąga maksimum po 7 dniach od owulacji, a ja ją chyba miałam chwilę przed badaniem o ile w ogóle. Od tego dnia bardzo bolą mnie piersi a mnie nigdy przed okresem piersi nie bolą. Mam masę białego śluzu i pobolewa mnie podbrzusze. Kiedyś sobie powiedziałam, że ciążę poznam po bolących piersiach, bo przecież nigdy mnie nie bolą i nie bolały ale teraz o tylu niepowodzeniach wcale w to nie wierzę. Mam dość tego czekaniaaaa

12 lutego 2017, 22:06

Okres przyszedł 9 dni temu, scenariusz powtórzył się z poprzednich cykli czyli raczej owulacji nie było. Zarejestruję się do lekarza na czwartek, akurat powinien to być środek cyklu, może wygnębię pregnyl jeśli się okaże że mój pęcherzyk jest dojrzały. Nigdy tego nie próbowałam, ale mój ginekolog kiedyś o tym wspomniał, że możnaby spróbować. Ostatnio wszystkiego próbuję więc czemu by nie? Nie próbuję jedynie odpuścić, bo kurde jak odpuścić, czym się zająć żeby o tym nie myśleć? W domu to jeszcze się czymś zajmę, co mnie pochłonie bez reszty że o tym nie myślę, a w pracy potrafię wymyślić całą strategię przeciwko niepłodności między księgowaniem jednej faktury a kilu kolejnych... Normalnie wszystko jestem w stanie wziąć pod uwagę i wszytko wdrożyć - to chore!

20 lutego 2017, 10:25

Byłam w sobotę u gina. Pęcherzyk w 15dc 17mm, endometrium 7mm. Dostałam stos leków na infekcję i clo na kolejny cykl. Mam przyjść na usg w 17 dniu kolejnego cyklu i zaczynamy monitoring, w razie czego poda mi pregnyl. Mówię do niego, że już jestem tak zrezygnowana że czuję że to moja ostatnia deska ratunku przed in vitro. Polecił tak nie myśleć, no ale co mam myśleć. Już mnie to wkurza, mam ochotę kupić trzeciego kota :-(

21 marca 2017, 20:09

Miesiąc później.
16 dzień cyklu i ćwierć sukcesu!
Test owulacyjny pierwszy raz od hohoho wyszedł pozytywny :) to CLO? Chlorella? Spirulina? Czy może dong quai pomógł? Albo połączenie wszystkiego... nie wiem ale bardzo się cieszę! Jutro mam monitoring u gina i mam nadzieję, że wszystko będzie super, że pęcherzyki nie będą przerośnięte, że endometrium będzie rewelacyjne, to na prawdę dałoby mi kopa.
Już się nie mogę doczekać, chciałabym wiedzieć tylko że wszystko jest w porządku.

22 marca 2017, 16:33

Już po wizycie u gina. Mam dwa pęcherzyki, jeden 17mm, drugi oczywiście przerośnięty bo ma 27mm. Endometrium 10mm. Gin zdecydował się zapisać mi 5000j pregnylu i polecił, żebym zrobiła zastrzyk dziś. Koło 13:00 byłam już po zastrzyku, mam nadzieję że pękną obydwa! W sobotę idę na kontrolę. Niech to będzie ten szczęśliwy cykl <prosi>

30 marca 2017, 20:38

Od ostatniego wpisu byłam jeszcze dwa razy na usg w sobotę i wtorek. Za pierwszym razem dowiedziałam się, że tego mniejszego pęcherzyka już nie ma, a ten przerośnięty urósł sobie jeszcze i ma 3,5cm. Nie powalił mnie na kolana, bo kiedyś wyhodowałam taki na 5,5cm :) Gin był trochę przerażony, mówi że musowo muszę przyjść za trzy dni sprawdzić co się z tym stanie. No i byłam i na szczęście zaczął się zmniejszać więc prawdopodobnie się wchłonie do kolejnego cyklu.. Tylko w kolejnym cyklu przerywamy stymulacje na zlecenie gina i znowu wracam na start... W sumie ze wzrostem pęcherzyków nie mam jakiegoś problemu, z reguły jeden zawsze dojrzewa więc może bez stymulacji poda mi pregnyl? Robi się tak?

W tej chwili czuję się tak jakbym od dwóch lat grała w taką bardzo, bardzo nudną grę, zawiesiła się na którymś etapie, nie mając pojęcia ile jeszcze przede mną. A jedyne co mnie skłania by w tę grę grać jest nagroda, o której marzę...

PS: dziękuję ślicznie za kciuki i wsparcie :)


Dopisek: Pregnyl zadziałał, jestem w ciąży! :) Tu kontynuacja mojego pamiętnika już po fioletowej stronie :) https://bellybestfriend.pl/pamietnik/z-endometrioza-za-pan-brat-cud-sie-stal,2691.html

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 kwietnia 2017, 17:26

4 kwietnia 2017, 13:40

Ciąża rozpoczęta 6 marca 2017
Przejdź do pamiętnika ciążowego i czytaj kontynuację mojej historii

13 stycznia 2020, 08:23

No i powracam, nie wiem jak długo tu zabawię ale stwierdziłam że przyda mi się prowadzenie notatek. Miałam nadzieję, że po pierwszej ciąży coś się we mnie naprawi i już nie będę miała problemu żeby zajść w drugą, ale jednak problem pozostał.
To mój 5 cykl starań i narazie 5 zmarnowany.
Od 26 grudnia biorę bromergon ze względu na hiperprolaktynemię czynnościową. W 12 dniu cyklu byłam u ginekologa, nie było żadnego pęcherzyka dominuącego, największy miał niecałe 7mm. Biorąc pod uwagę moje cykle 26 dniowe nie ma szans na owulację. Kolejny cykl niestety też będzie bez stymulacji, ginekolog póki co chce sprawdzić jak reaguję na bromergon i uniknąc ewentualnego przestymulowania. Dziś 16 dc a temperatura 36,12 - co za porażka..

19 stycznia 2020, 11:39

Dziś 22 dzień cyklu. Dziwne rzeczy się dzieją, niby w 12dc nie było pęcherzyka dominującego a od 16 dc zaczęły wychodzić mi testy owulacyjne, z czego 17dc był pozytywny, potem kreska zaczela blednąć ale nie tak jak zwykle do cienia, bo dalej jest dość mocno widoczna, a to już 6 dzień .. nie wiem o co chodzi że to LH się tak długo utrzymuje :/ Mam tylko nadzieje ze to nie jakieś poważne rozchwianie hormonów bo generalnie nie czuje bólu w podbrzuszu jakbym miała mieć torbiel i cykl wyglada calkiem poprawnie bo nawet zaobserwowałam zmianę konsystencji śluzu z płodnego na niepłodny. Porobiło się.

25 stycznia 2020, 19:54

28dc, wczoraj i przedwczoraj miałam dziwne bóle brzucha takie jakby na okres ale trochę inne, do tego doszły bóle krzyża, nie kojarzę żebym miała coś takiego kiedyś. Dziś za to nie boli mnie nic, wykres temperaturowy mierny, test ciążowy negatywny, czekam więc ma okres by ruszyć z nową nadzieją.

11 lutego 2020, 09:04

Dziś 16dc, jestem po owulacji potwierdzonej wczoraj usg. Trochę nie mogę w to uwierzyć, bo nawet przed pierwszą ciążą pęcherzyki zawsze przerastały zamiast pękać, ale chyba moje suplementowe kombo przyniosło pożądany efekt. Pierwsz raz miałam tak bardzo pozytywny test owulacyjny, gdzie druga kreska była ze dwa razy ciemniejsza. W 13dc zrobiłam badanie estradiolu i LH. Estradiol wyniósł 424 pg/ml przy normie w fazie owulacyjnej do 398, natomiast LH 82,90 mIU/ml przy normie do 95,6. Trochę się bałam, że wczoraj na usg zobaczę torbiel po takim estradiolu ale ginekolog powiedział że jest pięknie, ciałko żółte obecne, brak innego pęcherzyka w formie cysty, a endometrium 15mm :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 11 lutego 2020, 09:05