Zacznę od tego, że myślałam, że jak już się zdecydujemy na dziecko to będzie takie hop siup i jest... Jak dostałam okres w grudniu to się bardzo rozpłakałam... Dobrze, że mam takiego wspaniałego mężczyznę obok siebie, ja na jego miejscu sama ze sobą bym nie wytrzymała. Teraz dałam sobie trochę więcej luzu.
Od początku tygodnia postaram się zacząć załatwiać lekarza jakiegoś, choć nie do końca wiem jak to tu w Szkocji przebiega...
Wczoraj czekałam no ukochanego jak na igłach... Nagły wzrost mojego libido i świadomość, że prawdopodobnie teraz jest TEN czas sprawił, że minuty leciały jak krew z nosa.
Wrócił z pracy nawet nie zmęczony, no to dawaj do wanny i do wyrka
Rano (czytaj 13.00) wstałam wypoczęta i z jakąś taką dodatkową motywacją. Wysprzątałam caaałe mieszkanie (no zostawiłam tylko moją szafę ale ciii) ugotowałam obiad, upiekłam ciasto, zaprosiłam koleżankę na kawę, wyprawiłam Lubego do pracy i poszłam z koleżanką na zakupy.
Dawno nie miałam tyle energii do działania... i do myślenia. Doszłam do wniosku, że ok poszukam sobie tutaj lekarza i zobaczę jak to się wszystko odbywa ale jeśli dostanę okres w lutym to rezerwuję lot do PL i tam sprawdzę u mojego lekarza co się dzieje.
Chyba muszę częściej sprzątać w mieszkaniu, jak mam czysto to myśli też jakieś takie bardziej klarowne
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 lutego 2015, 22:54
I nie załatwiłam, jednak chyba będę musiała bo... wczoraj zrobiłam sobie test.
Wczoraj był mój 9dpo więc nie wiem sama po co ja ten test robiłam. Wstałam rano i pomyślałam sobie, że muszę zrobić! Dziś jest piątek 13. no przecież jako wiedźma muszę!
Zrobiłam i mam zagwozdkę.
W poniedziałek jeszcze raz zrobię.
http://b3.pinger.pl/f27ce4cbb6411cf7c4edb0dcd3c12b73/2015-02-1400.32.05.jpg
Chyba każda z nas myślała, że hop, siup i już. W końcu tyle szumu jest wokół zabezpieczania się, wpadek i takich tam... Normalnie jakby owulacja czyhała non stop. Ale - damy radę ;) Witaj na ovu ;)