To nie ma być blog o moim dziecku, chociaż trudno będzie się powstrzymać.
Tak jak wspominałam. Od czasu zaręczyn kochaliśmy się (na tamten czas) z narzeczonym spontanicznie i bez promila ciśnienia. I tak na tym luzie od razu nie zaciążyłam. Absolutnie o tym nie myślałam.
Wiem czym kończy się seks bez zabezpieczenia, nie mniej byłam przekonana o trudnościach i dlatego to nie zaprzątało mi myśli. Parę lat temu miałam usuwabw torbiele i tak jakoś zafiksowałam w głowie, że nigdy nie uda mi się zajść tudzież będą z tym wielkie problemy. I to i fakt, iż kochaliśmy się z przyjemności bez parcia na dziecko sprawiło totalny luzik.
Jeszcze doszły nam niemałe stresy i floresy i tak pod koniec listopada coś ten brzuch tak na okres non stop, a okresu brak i te cycki też jak przed i nic, ani widu ani słuchu.
Mąż w delegacji jak tylko wrócił przymusił do kupna testu, w markecie. To poleciałam do wc już mocno rozbawiona i gdy nawet wyszła blada kreska to zaprzeczałam bo blada to nie kreska...
Ale kolejne 4 testy nie pozostawiły złudzeń.
Totalne zaskoczenie!
I to wobec teraźniejszych starań daje mi nadzieje.
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 lutego 2014, 10:16
Podoba mi się tutaj
Wczoraj zainwestowałam w termometr bo podbierałam ten Antosia. Nowy pokazuje wynik z dokładnością 0.01
Nie analizuje za bardzo tego co oznacza moja temperatura, czy jest słuszna, będzie co ma być. To pomaga zachować dystans.
Szyjka to też czarna magia.
Tak samo jak to co zrobić na obiad
Lekarka, która prowadziła mi ciążę kilkukrotnie skutecznie mi pomogła - to ona jako pierwsza od razu wysłała mnie na laparoskopie jajników, to ona jako pierwsza zamiast kolejnego "gynazolu" na grzyba kazała zrobić wymaz z pochwy i wyleczyła mnie z paciorkowca, który dla innych był grzybem, a ja byłam jedną wielką nawracającą infekcją. Problem jak ręką odjął. I w końcu też prowadziła moją ciążę. Nawet jestem zadowolona. Aczkolwiek teraz idę do innej lekarki. Poczytałam opinie i jestem dobrej myśli. Do mojej trzeba długo czekać - nfz, a w końcu co mi szkodzi zweryfikować to i owo u kogoś innego. Poza tym niech ten abonament co tak chętnie wykupuje mój pracodawca na coś się przyda.
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 lutego 2014, 14:59
Pamiętam jak dowiedziałam się na USG jaka będzie płeć, byłam z mężem, nie ukrywałam rozczarowania, a teraz, gdybym była ponownie w ciąży bardzo chciałabym chłopca.
Niestety dzień mimo świętowania przyniósł także bardzo złe wiadomości, koleżanka ze szkoły podstawowej - w moim wieku, zachorowała na raka i to złośliwego, na tyle nietypowego, że pomocy trzeba szukać zagranicą.
Tydzień przed narodzinami syna, pochowałam teściową, którą rak po prostu zeżarł w cztery miesiące. Po dziś dzień potrafię zapłakać, znałam ją krótko, ale była to złota kobieta.
To jest trauma.
Zdrowie jest najważniejsze.
A oto mój Ancymon:
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 lutego 2014, 18:52
Przygotowana jestem na wszystko
Tak myślę
Radziła odczekać do sierpnia (rodziłam przez cesarskie cięcie) bo rana mogłaby pęknąć i macica także, to jedno.
Drugie, jestem zdrowa i wszystko w jak najlepszym porządku, a ciąża to tylko kwestia czasu.
Testy owulacyjne mogą pokazywać LH, ale to nie znaczy, że dochodzi do owulacji.
I odradzała witaminę B6 (?). Pytała po co mi ona i cholera nie umiałam odpowiedzieć
A co do owulacji w tym miesiącu - dopiero będzie i nawet nie jest blisko (o ile nastąpi), powiedziała, iż w roku występuje kilka cykli bezowulacyjnych, najczęściej na wiosnę i jesień.
Tyle.
Dopadłam wczoraj mężulka, seks sprawia mi ostatnio o wiele więcej przyjemności niż przed porodem. Dziś na noc go nie ma, dlatego zrobiłam "zapasy".
Z całych sił i przyznam skutecznie, staram się na nic nie nastawiać. Luz kompletny luz.
Czasem zastanawiam się jak podzielić miłość na dwoje dzieci. To co czuję do syna to po prostu coś czego nie do końca jestem w stanie opisać czy objąć. To coś co przepełnia wszystkie moje światy i stany ducha, ciała. To tlen.
Snu z powiek mi to nie spędza, ale niezła to dla mnie zagadka. Otóż jak badam się na stojąco to cały czas mam wrażenie, że jest wysoko i jest zamknięta, fakt miękka, dużo śluzu - o i kolejny zonk - kremowy czy lepki
Jak siedzę to jest niżej co jakby jest logiczne, ale wtedy czuję ten otworek, a jak stoję to nie.
Oszaleć można
Wprawia mnie to w niemałą konsternacje.
Los jest przewrotny
I generalnie jest OK, zdaję się - ten cykl jest bezowulacyjny, co prawda właśnie od 2-3 dni czuję kłucie jajników - ale to może być wszystko bo śluz nie wskazuje na nic. Z jednej strony chcę zgłębiać wiedzę na temat obserwacji, a z drugiej moje doświadczenie pokazuje - nie jest to do niczego mi potrzebne.
Taki dysonans. Cieszy mnie natomiast brak bólu jak na @ już dwa tygodnie przed, jak to było cykl temu.
Mam mnóstwo szczęścia, śpi w swoim kąciku zabaw, ma na imię Antoś i jest moim życiem.
Często się nad tym zastanawiam.
Jestem nadal z nim związana, tym razem niewidzialną pępowiną, ona się znacznie wydłużyła i tak to będzie się "ciągnąć" póki nie pęknie
Jestem skołowana tym wykresem naprawdę solidnie.
Okres czułam zawsze na tym etapie, teraz nie czuję nic.
Co się dzieje?
A jeśli już się bawić to rzetelnie, czyli przede wszystkim zastąpić elektroniczny termometr - rtęciowym, takim najzwyklejszym. Zamówię przez internet.
Dziś mężulo pojedzie po wyniki mojej krwi jaką robiłam w grudniu, kontrolne po porodzie.
Zweryfikuję co miałam robione i wtedy zbadam się dokładnie. A wyniki utknęły w teczce u ginekologa.
Piękny słoneczny dzień, skupię się na synku, bo i tak będzie co ma być.
Po ostatniej wizycie, kiedy to nagle ni z dupy, ni z pietruchy otworzyła drzwi i opitoliła wszystkie czekające w poczekalni za to, że ona wcześniej godzinę siedziała bezczynnie w gabinecie, a teraz myśmy się zeszły, a ona zaraz musi wyjść. Tak nas tym zaskoczyła, że żadna gęby nie otworzyła, przynajmniej by coś powiedzieć bo tak każda złapała mega karpia.
A co się okazało, położna każdej z nas kazała przyjść między 12-13. A ona na nas się wyżyła za ciężarne co to wtedy miały przyjść jak ona czekała, a nie przyszły, dodam, że żadna z nas, tych czekających nie była w ciąży.
I teraz te wyniki...chyba czas zmienić lekarza.
Poza tym termometr syna chyba mierzy niedokładnie...nie wiem co mam zatem o swoim wykresie myśleć.
Synek śpi, zaraz z psem i do łóżka.
Antek wypił na raz 210 ml, zasnął jak suseł, oby do rana
Za 2-3 dni okres, nie czuję jakoś tego. Owszem pojawił się ból jak na @, ale jest jakiś inny, mniej intensywny, ale tłumaczę to sobie, że nie ma się co złuszczać skoro cykl był bezowulacyjny zatem i ból mniejszy.
Ból miesiączkowy jest.
Ten cykl uważam za stracony, aczkolwiek coś tam mi dał - nabyłam trochę wiedzy, ale ta wiedza czasami jest moim przekleństwem, mam na myśli skok temperatury, który powinien pojawić się po owu i niby dziś jest, ale to pewnie na zasadzie - ślepej kurze ziarno.
No, zobaczymy.
Synulek od rana lekko marudził, dopiero po 10 poleciałam do pobliskiej cukierni, gdzie nie było już pączków, jak się obudzi, zapakujemy się do wózka i zrobimy rekonesans po innych - no nie można bez pączka, objadać się nie będę, ale jeden musi być