Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Kiedy nadejdzie moja kolej?
Dodaj do ulubionych
1 2
WSTĘP
Kiedy nadejdzie moja kolej?
O mnie: Mam na imię Ola i czekam z utęsknieniem na ten piękny dzień w życiu, kiedy dowiem się, że zostanę mamą.
Czas starania się o dziecko: O dziecko staramy się od września 2013 roku.
Moja historia: Moja historia jest...zwyczajna? Pewnie taka jak większość opisywanych tutaj. Miałam taki plan: skończyć studia, znaleźć pracę, kupić mieszkanie i do 30 urodzić dziecko (teraz mam 29 lat). Ale zawsze było jakieś ...ale. Albo brak umowy na stałe, zmiana pracy, kredyt, remont mieszkania, zawsze coś. W końcu postanowiliśmy, że spróbujemy. Przestaliśmy się zabezpieczać i liczyliśmy, że uda nam się " wpaść". Przecież to nic trudnego. Nie do końca. Po roku takich luźnych bezskutecznych starań zgłosiłam się do ginekologa. Kilka obserwacji cyklu i nie udanych prób. Uczciwie pani doktor powiedziała, że nam nie pomoże (wszystkie badania w normie) i zaproponowała byśmy poszli do specjalisty od niepłodności. Poszliśmy i działamy dalej 'ze wspomaganiem' od maja 2015.
Moje emocje: Nie panikuje, nie popadam w paranoje. Czasami mam gorsze dni - dlaczego nie możemy mieć dziecka? Co miesiąc po teście wielkie rozczarowanie, że znowu się nie udało. A potem chęci by w następnym cyklu starać się jeszcze bardziej:)

26 czerwca 2015, 13:12

Nigdy nie pisałam pamiętnika, szybko mnie to zawsze nudziło, ale Wasze historie śledzę już od jakiegoś czasu. Dlaczego więc się zdecydowałam? Nie wiem, chyba po prostu czuję potrzebę podzielenia się swoją historią z kimś kto przechodzi przez to samo co ja. Swoich emocji i myśli nie duszę w sobie. Mam to szczęście, że mam z kim porozmawiać. Jednak czasami brakuje mi tego by się ..oczyścić emocjonalnie, posmęcić, poużalać się nad sobą i tym niesprawiedliwym losem.
To jest mój drugi cykl stymulowany, mam mieć też zrobioną drożność jajowodów we wtorek. Tym razem obiecałam sobie, ale tak naprawdę- nie jak co miesiąc, że trochę wyluzuję podczas starań. Nie będę za dużo myśleć i sobie wyobrażać ..wiadomo co. Mam się też nie stresować, ale z tym gorzej. Czasami tak sobie myślę, że część naszych problemów związana jest z moją pracą - mega stresującą. Mój organizm musi po prostu wrzucić na luz i wtedy coś zaskoczy. Wszystko to wiem i niby to takie proste, ale w życiu ciężko zastosować..

29 czerwca 2015, 20:56

Jutro wielki dzień, czeka mnie badanie HSG. Dowiem się też czy bardzo nabroiłam bo zapomniałam wziąć jedna dawkę Clo. Oby były jakieś pęcherzyki. Poprzednim razem ładnie zareagowałam, ale też nie zapomniałam o żadnej dawce :P

30 czerwca 2015, 12:14

Już po badaniu So-HSG. Samo badanie nie było takie złe, dla mnie ból porównywalny do tego jak zaczyna mi się okres. Przed zabiegiem dostałam dwa zastrzyki i one chyba były gorsze :p Niestety jeden jajowód jest prawdopodobnie niedrożny, muszę mieć zrobioną laparoskopię :/ za to drugi ok i co ciekawe mam mieć owulację z jajnika przy drożnym jajowodzie. Przynajmniej tyle się udało w tym cyklu.
Teraz mam mieszane uczucia. Z jednej strony się cieszę, że w końcu wiadomo co może być przyczyną naszych niepowodzeń a z drugiej strony czuję się trochę zawiedziona, bo jednak coś jest ze mną nie tak. Jestem 'felerna'.
Na początku naszej znajomości baliśmy się, żeby nie wpaść. A teraz. Dużo byśmy dali,żeby się udało. Myślałam, że to będzie prosta sprawa, rachu ciachu i gotowe! Niestety to tak nie wygląda. Kiedyś jeden ginekolog powiedział mi, że większość kobiet zachodzi w ciążę już od patrzenia na męża. I tak ma być. Są też takie kobiety jak JA. Ale mnie facet podniósł na duchu, co?
Póki co mam mętlik w głowie. Muszę to wszystko jakoś poukładać w głowie.

4 lipca 2015, 07:00

Miłosne zadanie wykonane, od dzisiaj wspomaganie luteina i czekanie :)Czy Wy też tak macie, że w tym czasie seks przypomina bardziej 'kopulację'. Kurcze, staram się by atmosfera trochę się rozluźniła ale po prawie 2 latach bywa ciężko. Głównie w te dni, bo poza tym nie ma stresu i jest bardzo miło:)
Dzisiaj nie mogłam spać, chociaż sobota to wstałam i robię dżem truskawkowy. Pierwszy raz w życiu! Czemu nikt nie powiedział, że sok wykipi jak się będzie go gotować? Całą kuchenkę mam zafajdaną :P
Zapowiada się fajny dzień. Jedziemy do Ustronia. Mam nadzieję, że uda nam się odpocząć i zrelaksować. I nie myśleć za dużo. Bo miałam odpuścić ale mi nie wychodzi.

7 lipca 2015, 20:52

Dzisiaj to chyba 4 próba, żeby coś napisać. Najpierw ktoś mi przeszkadzał jak zaczynałam, potem brakowało mi słów. Byłam na kontroli u ginekologa i okazało się, że w tym cyklu nasze starania poszły na marne. Zrobiła mi się torbiel krwista na jajniku od strony drożnego jajowodu. Jestem zła. Czemu nie możemy mieć dzieci w normalny sposób?

8 lipca 2015, 22:43

Jak ja zazdroszczę dziewczynom, które zaczynają pisać pamiętnik, opisują miesiące starań i od razu prowadząc pamiętnik zachodzą..

11 lipca 2015, 16:06

Niby ten cykl spisany jest na straty przez torbiel, która mi się zrobiła a piersi mnie bolą tak jakby zaraz miały odpaść, jest mi niedobrze, cały czas chce mi się spać i "cierpię" na niepohamowany głód. Wizyta kontrolna u ginekologa dopiero w czwartek :/

14 lipca 2015, 19:14

Nie mam weny. W czwartek mam mieć wizytę u lekarza, żeby sprawdzić czy ta cholera na jajniku się wchłonęła. Jeśli tak, to mam szansę na jeszcze jeden cykl wspomagany, jeśli nie...wole nawet o tym nie myśleć. Czuję, że z każdym nieudanym miesiącem oddalam się od celu.

17 lipca 2015, 18:17

Mam wrażenie, że jestem bliska załamania. Chociaż pisałam, że nie panikuję i nie popadam w paranoje.. ostatnio nie jest dobrze. Po prostu wszystko się chrzani. Wczoraj na wizycie okazało się, że torbiel dalej jest więc następny cykl będę na hormonach. Czyli następny miesiąc nam przeleci bez najmniejszych szans. Potem może 1 miesiąc starań, a we wrześniu znowu hormony bo muszę się przygotować do laparo. Październik odpada ze względu na ten zabieg. A potem dopiero listopad? Czyli za 3-4 miesiące?! I to tylko może i teoretycznie. To nie wszystko. Podjęliśmy decyzję o emigracji do Australii. Ale jeszcze nie gadaliśmy co w takim razie z dzieckiem. Dalej się staramy, odpuszczamy? jak to będzie? Mam znowu zrezygnować i czekać aż będę mieć 40 lat? Płakać mi się chce.

18 lipca 2015, 07:15

Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje a ja dzisiaj spodziewam się dostać @. Kręci mnie w brzuchu już od wczoraj, Czuje, że będzie miała spektakularne wejście. Chyba dlatego też wczoraj miałam takie chwilowe załamanie, bo dzisiaj jest już dużo lepiej :)
Faktycznie dziecko można wychować wszędzie i taką też podjęliśmy decyzję, jeśli chodzi o nasze starania i wyjazd za granicę. Do końca roku staramy się bardzo, potem w zależności od stopnia zaawansowania procesu wyjazdowego też ale bez większej napinki. Jak wyjedziemy bez dziecka, to zaczniemy o nim znowu myśleć na miejscu:) To jest rozsądne i taki plan mnie satysfakcjonuje. Oczywiście lepiej było by gdybym urodziła w Polsce, ale jesteśmy silni i wierzę, że razem damy radę.
Poza moim chwilowym załamaniem spowodowanym problemami z zajściem, przeżywam też ogromny stres związany z pracą i moim nowym chwilowym obowiązkiem. Jestem przez 3 tyg zastępcą kierownika. Właściwie to zastępcą zastępcy, bo nie ma ani kierowniczki ani jej oficjalnej zastępczyni no i ..padło na mnie :) Ogromna odpowiedzialność, ponieważ pracuje w laboratorium mikrobiologicznym i moim największym wyzwaniem są codzienne konsultacje z lekarzami. A od decyzji, które podejmujemy zależy życie ludzkie. Więc właściwie, trzymam w rękach nie tylko życie mojego niepoczętego dziecka ale również i innych osób. Problem mojej bezsenności pogłębił się bo tylko myślę, analizuję i kombinuje co by jeszcze można było zrobić dla chorych. Moja praca poza tymi dniami kiedy nie jestem zastępcą zastępcy :) też jest ogromnie odpowiedzialna i stresującą. Myślę, że to też się przyczynia do tego, że nie mamy dzidziusia. Na logikę, taki zestresowany organizm chyba nie chce sobie pozwolić na kolejne obciążenie. I to jest niestety natura. Koleżanka z pracy zaszła w ciąże kiedy była na l4 i ja w to wierzę, że potrzebny jest porządny odpoczynek, relaks i reset. póki co uważam, że jestem zablokowana. Może taki wyjazd coś zmieni? A. wierzy, że tak. Że zmienimy środowisko, klimat i się uda. Jeśli mój facet w to wierzy niech tak będzie. Niech będzie co ma być.

14 października 2015, 08:05

Dobra, trochę mnie tu nie było.Trochę odpoczęłam, parę spraw się wyjaśniło. W poniedziałek miałam laparo i histeroskopie (w hsg wyszedł prawdopodobnie niedrożny jeden jajowód). Wszystko ok, wszystko drożne, więc czemu nie zachodzę w ciążę. Niepłodność idiopatyczna. Dobre. Kolejnym krokiem ma być inseminacja. Ale my się tak szybko nie poddamy. Skoro jestem na świeżo przetkana to myślę, że warto jeszcze spróbować 'normalnie'. trzy miesiące i tak nas nie zbawią, skoro już ponad 2 lata się staramy. Dodatkowo wspomagam się ziołami na płodność :) Wiara czyni cuda, wiec na luzie wierze i zabieramy się do roboty.

15 października 2015, 16:44

A może wyczaruję sobie dziecko? Ciągle ludzie mi mówią, że jestem czarownicą bo mam przeczucia, czasami sny które się sprawdzają. A październik to chyba dobry czas na takie czary. Co prawda nie mam wielkiego gara ani czarnego kota ale coś się zmajstruje.
Potrzebne składniki:
1. drożne jajowody - u mnie są i to świeżo przetkane
2. owulacja - zbliża się wielkimi krokami, dzisiaj zaopatrzyłam się w testy
3. chęci - są!
4. wspomagacze - u mnie ziołowy wspomagacz ojca klimuszki, który wymaga wiary :), olej z nasion wiesiołka
5. dobry czas - no kurcze lepszy być nie mógł, w tym cyklu i do końca roku jestem idealnie zgrana z fazami księżyca
6. wiara - jest ale bez straszliwego napalania się (taaaa...za każdym razem tak mówię)
7. relax - dopiero co wróciłam z wakacji i jeszcze do końca przyszłego tygodnia mam l4, lepiej być nie mogło.
Coś jeszcze?
Czary mary, hokus pokus niech się dzieje!

16 października 2015, 10:06

Na schudnięcie polecam laparoskopie. Od poniedziałku -3 kg :)

17 października 2015, 08:06

Obudziłam się z przekonaniem, że w tym cyklu się uda. Po prostu to czuję.

18 października 2015, 17:21

Wczoraj A. pojechał w góry w ramach wyjazdu integracyjnego z pracy.Pogoda zapowiadała się kiepska, więc kilka osób zrezygnowało. Kolega miał jechać z żoną i stwierdził, że jak będzie lało to się wymówi że niby auto mu się w drodze popsuło - wiecie, żeby na mięczaka nie wyszedł:)Ja to skomentowałam, że zawsze może zwalić winę na żonę i powiedzieć, że żona jest w ciąży i się źle czuje dlatego odpuszczają :) Wieczorem A. dzwoni, że przyjechali pomimo brzydkiej pogody bo deszcz padał i wiecie co się okazało? Ona naprawdę jest w ciąży.
Do północy się męczyłam żeby zasnąć. Wrrrrrrrrrr....

20 października 2015, 10:30

Jestem zła. Zbliża się owulacja, więc powinniśmy zacząć działać a tu...nic. A. jest taki zmęczony, że nie ma na to sił, tak twierdzi.Tylko czemu nie ma sił akurat w te dni? Wczoraj, przedwczoraj...na dzisiaj przygotowałam coś fajnego, mam nadzieję że mu się spodoba i go rozbudzi a nie uśpi :)

22 października 2015, 08:29

Podziałaliśmy, ale co to za spadek temperatury? Termometr się zepsuł? Pik chyba powinnam ominąć bo to efekt imprezy ale ta dzisiejsza dolina?!
Nie wiem czy to zasługa wiesiołka ale śluz miałam taki, że się aż ze mnie lało:) na szczęście idę dzisiaj na kontrolę do lekarza, mam nadzieję że to nie będzie bezowulacyjny cykl...

22 października 2015, 22:00

No to jestem po wizycie u gina. Kontrola po laparo ok, wyciągnął szwy które się nie rozpuściły. Blizny na wysokości jajników są niewielkie i generalnie ok ale muszę zadbać o pępek by się nie rozjechał. No i najlepsze. Prawie się z nim pokłóciłam bo wg mnie owulacja była prawdopodobnie wczoraj. Przecież w poniedziałek miałam dodatni test owulacyjny, wczoraj śluzik jak jajo i straszne szarpanie lewego jajnika! Niespodzianka, na prawym jajniku pęcherzyk 19 mm, na lewym nic. Czyli okazuje się, że nie potrafię zinterpretować sygnałów wysyłanych przez mój organizm? Testy owu do dupy?Z drugiej strony to by tłumaczyło dlaczego temperatura mi nie skoczyła. A może to zielsko tak wszystko opóźnia, bo generalnie max do 19 dnia miałam owulację. Albo po prostu zabieg wydłużył ten cykl..No nic, dobrze że była kontrola i wiem na czym stoję. Dostaliśmy zadanie domowe: jutro, w sobotę i niedzielę mamy "odbyć stosunek":)No to odbędziemy:) Martwi mnie tylko to, że zazwyczaj na prawym jajniku pęcherzyki nie pękają i robią się torbielki...
Wstępna propozycja była taka, że następny cykl ma być z inseminacją. Już o tym rozmawialiśmy z A., więc z naszej strony temat otwarty. Do końca roku jedziemy naturalnie, a od stycznia się wspomagamy.
Z ciekawości zrobiłam test ouwlacyjny i wyszedł wątpliwy, chociaż we wtorek był ewidentnie ujemny. Ciekawe czy mogło dojść do takiej sytuacji, że faktycznie była owulacja z lewego jajnika - tak jak czułam a prawy jeszcze dojrzewa?
Niby to takie proste a cholera tak prosto skomplikowane.
Kolorowych snów
H.

23 października 2015, 10:52

Cholera a może nam nie wychodzi bo po prostu nie trafiamy w te dni, tym bardziej ze testy owulacyjne na mnie nie działają o czym się wczoraj przekonałam. Podobna sytuacja miała miejsce ponad rok temu, lece do lekarza twierdząc ze jestem po owulacji.. a tu dupa. Teraz też dupa.
Na przeszło już 2 lata starań ze 6-8 cykli miałam monitorowanych, więc może nie jestem aż tak totalnie beznadziejna i nieświadoma.
Pogubiłam się.

25 października 2015, 21:39

No to jutro do pracy, L4 się skończyło. Ale podsumowując te 2 tyg uważam, że dobrze je spędziłam. Nic, ale to kompletnie nic nie robiłam poza odpoczynkiem i relaksowaniem się! :)
1 2