Owulacja była w 33 dniu cyklu, co oznacza że ten cykl będzie długi. Ale pierwszy cykl bez stymulacji, w pełni naturalny i owulacja była - to dobry znak 😇 a co najlepsze pierwszy raz miałam tak mocno kreskę owulacyjną! Była ciemniejsza od testowej, śluzu owulacyjnego było dużo i bardzo dobrej jakości. Wnioskując naturalna owulacja była zdecydowanie lepszej jakości niż na stymulacji. Więc z pewnością próbujemy naturalnie. Martwią mnie długie cykle jeśli się nie uda to ten cykl będzie trwał ok. 50 dni

Aktualnie zaczynamy 4 tydzień diety, za tydzień pomiary po miesiącu 😁 jestem dobrej myśli. Trzymam się diety i nie jest to dla mnie trudnością. Posiłki są naprawdę smaczne, jestem najedzona, treningi przyjemne.
Proszę Trzymajcie kciuki. Jeśli nie na ciążę to chociaż by udało się zrzucić dodatkowe 20 kg 😇
Naturalny cykl trwał 45 dni, jeszcze tydzień dłużej niż na Clo. Ale była owulacja i to najważniejsze. W tym roku się nie uda. Nawet negatywny test nie wzbudził we mnie emocji rozczarowania jak zawsze.
W końcu owulacja przyszła prawidłowo tzn. 18 dc. Tego się nie spodziewałam ale początek listopada nie był dla nas łaskawy. Okazało się, że musimy szukać mieszkania na kredyt. Moja głowa była gdzie indziej, z tego stresu czy sobie poradzimy z dodatkową ratą 2 tyś. powodował u mnie taki stres, że miałam codziennie biegunki. Ale znaleźliśmy mieszkanie, podpisaliśmy umowę przedwstępna. W lutym będzie już na swoim. Starania odeszły na dalszy plan a tu niespodzianka w postaci regularnej owulacji.
Udało mi się już zrzucić 4 kg - dla mnie to wielki sukces i w tym prawidłowy cykl.
Aktualnie nie myślę o ciąży, chciałabym na spokojnie się przeprowadzić chociaż staramy się mimo wszystko.
Chyba zrozumiałam, że tak ma być. Wszystko się ułoży w swoim czasie..
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 grudnia 2024, 14:40
Nie pisałam cały grudzień - nie chciałam. Grudzień był dla mnie psychicznie bardzo trudny.
Załatwianie kredytu, oglądanie świąteczno-rodzinnych zdjęć z dziećmi, mikołajki, nowe ciąże pod choinkę, życzenia żebym została mamą i pakowanie prezentów dla innych dzieci dobiły mnie. Wszystkie ozdoby świąteczne ściągnęłam przed sylwestrem. Bardzo chciałam żeby święta się już skończyły, a w sylwestra popłakałam się, że w końcu ten rok się skończył i jest nadzieja na nowy rok.
Aktualnie mój organizm 3 razy podchodzi do owulacji. Dzisiaj rano test owulacyjny zdecydowanie widoczny, jajnik od rana ciągnie. Mam nadzieję, że w końcu będzie owulacja. W tym miesiącu również pójdę na badania i dostanie skierowanie na rezonans kontrolny po 10 miesiącach leczenia. Aż trudno uwierzyć, że rok temu zaczynałam diagnozę.
Nie oczekuje ciąży - tracę nadzieję z każdym cyklem. Trochę już rozmawiam o in vitro z mężem.
Ale chce tylko żeby ten rok był łatwiejszy, mniej łez, więcej radości z tego co jest.
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 stycznia, 12:35
Dzisiaj dla nas bardzo szczęśliwy dzień!
Odebraliśmy klucze do naszego mieszkania - tak bardzo marzyłam o tym. Od jutra walczymy z przeprowadzką i pierwsza noc na swoim 🥰
Po ciężkim grudniu, styczeń nie był łatwy. Nie było owulacji, cykl trwał znowu 46 dni. Poddałam się i przestałam mierzyć temperaturę, sprawdzać śluz itd. Po prostu potrzebuje przerwy od starań chociaż jeden cykl. Mąż nie uwierzył jak bardzo z dnia na dzień zmieniłam nastawienie. W związku z tym namówił mnie, abym spróbowała iść do ostatniego ginekologa z polecenia przyjaciół.
Byłam dzisiaj i to była bardzo dobra decyzja. Cieszę się że jest on moim zaplanikiem, gdy ja wygasam.
Siedziałam 45 min w gabinecie (mąż liczył) dowiedziałam się, że moje jajniki to 100% policystyczny obraz, nie ma pęcherzyka dominującego a endometrium ma 7 mm. Powiedział, że trzeba wykonać laparoskopia, histeroskopie i drożność jajowodów żeby zobaczyć czy tam się coś nie dzieje. Mam termin na koniec marca. Później 3 cykle starań jeśli się nie uda to stymulacje z monitoringiem a jeśli to zawiedzie to wtedy in vitro, chociaz do tego uważa, że długa droga. Naprawdę poczułam się pierwszy raz zaopiekowana tak jak powinnam. Jak na ten moment odpuszczam starania i cieszymy się z nowego mieszkania.
A na domiar tego w pracy dostałam podwyżkę i dodatkową premię 😇 zawodowo również zaczęłam się rozwijać - załapałam dodatkową pracę żeby dorobić do budżetu 😁
Ten rok zaczyna się bardzo dobrze, z nową kartą i wielką nadzieją na CUD 🥰
Jestem już po operacji. Narkoza nie była taka straszna, a ból w skali 1-10 to max. 3. Nie potrzebowałam niczego przeciwbólowego. Po 3h już robiłam pierwsze kroki. Dzisiaj już jestem w domu ale ciągle słaba.
Jakby to powiedzieć... Inni kolekcjonują znaczki, magnesy z podróży, a ja? Kolejne przyczyny mojej niepłodności.
Podczas laparoskopii znaleziono ognisko endometrialne i zrosty - koło krzyża, które zostało usunięte. Chociaż nie miałam żadnych objawów endometriozy to jednak była.
Podczas drożności jajowodów okazało się, że obywa są niedrożne ale po kilku próbach udało się je przepchać.
Tak więc po ponad 1,5 roku starań:
- hiperprolaktynemia przez mikrogruczolaka przysadki
- PCO
- endometrioza
- niedrożność jajowodów
- niedobrów ferrytyny i witaminy D
Mam nadzieję, że to już wszystko i w końcu się uda ✊️
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 kwietnia, 14:24
Byłam dzisiaj u ginekologa na wizycie po operacji. Wyniki na infekcje (chlamydia, ureaplasma, mycoplasma) wyszły mi negatywne także jest plus.
Po wykonaniu USG lekarz powiedział, że endometrium jest piękne i grube ale za grube jak na 8 dzień cyklu. Powiedział, że mam zrobić betę, bo raczej jestem w ciąży. Widać ciałko żółte z prawego jajnika ❤️
Przyszłam do domu i zrobiłam test. Razem z mężem nagraliśmy to 🥹 i tak JESTEM W CIĄŻY, zobaczyłam dwie kreski 😭🥹❤️🔥
Udało się w cyklu gdzie była laparoskopia? Nie wierzymy w to. Jutro lecę na betę.
Jeśli beta wyjdzie pozytywna to muszę szybko iść po luteine. Plamienia były dosyć mocne przez 5 dni przez co myślałam że to miesiączka ale bardziej to była brązowa wydzielina. Temperatura też spadła. W 10 dpo test był negatywny. Także dzień miesiączki to prawdopodobnie dzień implantacji. Jak na ten moment nie mam żadnych objawów. Dzisiaj faktycznie temperatura skoczyła do góry (36,74) ale czasami się tak zdarzało.
"łap ciepło a łzy niech lecą
bo nikt mnie nie wzrusza tak jak Ty"
1 + 1 = 3 💙🩷
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 maja, 09:40
12 maja dowiedziałam się o Tobie, a dzisiaj 26 maja w Dzień Matki, w 7 tygodniu straciłam Cię 💔👼
Najprawdopodobniej przyczyną było to, że nie wszystko po operacji zagoiło się, a dodatkowe przeziębienie, być może jakiś wirus spowodowało tak mocne osłabienie organizmu, że się poddał.
Dzisiaj beta spadła do 10,850. Lekarz potwierdził, że pęcherzyk wchłonął się. Odstawiam luteinę i duphaston. Do max. 14 dni dojdzie do poronienia.
Lekarz powiedział, że organizm wiedział co robi. Mam wyciągnąć pozytywy z tego, że się udało, operacja pomogła. Możemy się starać od razu w kolejnym cyklu, gdyż nie ma potrzeby łyżeczkowania. Ta miesiączka będzie mocna, długa i bolesna.
Strata boli ale wierzę, że w tym roku znów ujrzę dwie kreski i niech tylko Bóg pozwoli za rok trzymać w rękach dziecko, które tak pragniemy.
"Dźwigam ciężar mej straty non stop.
A dziś dołączę do wron."
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 maja, 17:41