Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
O mnie: W zeszlym miesiacu skonczylam 30 lat. W zwiazku od 13 lat, 6 lat z obraczką. Już czas, zeby bylo nas troje!
Czas starania się o dziecko: Trudno określić tak konkretnie. Powiedzmy, że od listopada 2013. A tak na poważnie, z obserwacjami i "liczeniem" dni płodnych od lipca 2014.
Moja historia: Zawsze myslalam, ze mam czas na dziecko. Ze jeszcze nie teraz, ze przeciez zdazymy. Gdzies tam bywaly momenty, ze myslalam, ze moze juz pora, ale szybko mijaly. Kiedys snilo mi sie, ze urodzilam córeczke, Nadię. Sen byl tak realistyczny, ze nie moglam sie pozbierac przez kilka kolejnych dni. Chyba zaczal odzywac sie instynkt macierzynski. Kolejnym puntem zwrotnym byla ciąża mojej siostry ciotecznej, ktorą jeszcze niedawno, zdawało by się, woziłam w wózku. Kiedy zobaczłam dzieciątko, mojego chrześniaka nota bene, coś we mnie pękło. Zakochałam się w tej malej istotce. Od tamtej pory marze o fasolce. Nie myślałam jednak, ze będzie tak trudno... Ale nie poddaje sie i wierze, ze i mi będzie dane cieszyc sie macierzynstwem...
Moje emocje: Nadzieja, nadzieja i jeszcze raz nadzieja...! Coraz czesciej zlosc, rozczarowanie, frustracja. Ale przeciez musi byc dobrze!!!
Stalo sie... czas zasiegnac porady lekarza, zapisana na wizyte. Nie moge sie doczekac, a jednoczesnie tak bardzo sie boje. Tego co uslysze, albo czego nie uslysze. Ale chce juz wiedziec cokolwiek.
Przegladam wykresy na tablicy, czytam pamietniki z happy endem i tak mysle, czy ja kiedys doczekam dwoch kreseczek? Trace nadzieje. Czy ja jakas pechowa jestem? Czemu sie nie udaje do cholery? Mam ogromna nadzieje, ze wizyta u lekarza cos mi wyjasni.
Ten cykl i tak stracony. Jak sie starac, kiedy maz w domu co drugi weekend. W takiej sytuacji nie predko zostaniemy rodzicami. Jesli w ogole... Mam czarne mysli:( W dodatku OF wyznaczyl mi owulacje za wczesnie. 11 dc, to chyba nie mozliwe. W zeszlym cyklu 17 dc, co z reszta wydawalo mi sie za pozno, a teraz 11? Zglupialam juz. Moze zle mierze temperature, w ustach pierwszy cykl. Chyba kupie nowy termometr. Nie wiem juz co robic. Czuje sie bezsilna...
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 grudnia 2014, 21:24
Pełna obaw połknęłam dziś pierwszą tabletkę CLO. Mam mieszane uczucia po przeczytaniu ulotki i opinii na temat tego leku. Czy on jest mi w ogóle potrzebny? Przecież on stymuluje owulację, którą ja przecież mam. A przynajmniej tak mi się wydaje... W dodatku lekarka przepisała mi go ot tak, jak witaminę C, bez usg, bez monitoringu. Chociaż z drugiej strony, skoro tak zrobiła, to może znaczy, że jednak nie jest grozny i nawet jeśli nie pomoże, to przynajmniej nie zaszkodzi? Mam nadzieję... W ogóle wiążę z tym cyklem ogromne nadzieje. Teraz CLO, potem Duphaston, kupiłam też żel wspomagający no i postanowiłam zagęścić serduszka;D Oby wytrwać w tych postanowieniach, bo w pracy zaczyna się robić gorąco, czy zostanie mi energii na przytulanki?
Wchodzę dziś na Facebooka i pierwsze co widzę to fotka testu ciążowego znajomej ze szkoły. Z dwoma kreskami oczywiście. I z podpisem, że prezent na święta. I smutno tak jakos się zrobiło... Tak bym chciała zobaczyć te dwie kreski... Gapiłam się na to zdjęcie jak głupia. Dlaczego to wszystko takie trudne?
Śniły mi się dziś dwie kreski na teście. Tłuste, wyrazne, piękne... Niestety chyba to nie będzie proroczy sen, bo zaczynają się objawy PMS:( Kolejny raz się nie udało... Ile jeszcze można czekać?
Kolejny cykl niestety... Prezentu na święta nie będzie. Mam ochotę rzucić w cholerę całe te obserwacje, termometr, suplementy i leki. Po co? Straciłam nadzieję kompletnie. Chyba nie dane mi będzie zostać matką
Święta.... Tak by się chciało słyszeć dziecięcy gwar, pokazać maleństwu choinkę, mieć komu kupić prezent... Smutno tak jakoś i pusto. Czegoś brakuje, chociaż wszystko jest:(
"Tam było ci najlepiej, wiem.
Cicho... ciepło... ciemno...
I długo śnił się dobry sen, że zawsze będziesz ze mną.
Tam, moje serce stuku puk, szeptało ci zaklęcia.
A ja czekałam jak na cud, jak na małego księcia.
Wreszcie już mogę cię synku zobaczyć, przytulić i dotknąć, bo skończyło się długie czekanie i smutna wśród ludzi samotność.
Tyś taki bezbronny, maleńki, w kołysce splecionej z mych ramion, a jutro się do mnie uśmiechniesz i kiedyś tam powiesz mi: mamo;.
Nieraz ci przyjdzie palce gryźć, w bezsilnej złości, w szlochach. Więc żebyś synku umiał żyć, nauczę cię świat kochać.
Pokażę ci gwiazdy i wróble, trawy i żółte motyle...
I będziesz tak ładnie się dziwił i pytań, zadawał mi tyle.
Dziś taki bezradny, maleńki, w kołysce splecionej z mych ramion,
a jutro się do mnie uśmiechniesz i powiesz: nie smuć się mamo..."
Przepiękna piosenka, wzruszam się za każdym razem.
Czy ktoś kiedyś powie do mnie mamo???
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 grudnia 2014, 21:09
Czytam od rana pamiętniki. Jeszcze staraczek i już mam. Wzruszające są niektóre, dające nadzieję i wzbudzające zazdrość też. Takie słodkie zdjęcia, zaokrąglony brzuszek i roześmiane dziecięce buźki... Są też niestety takie, które dołują i to bardzo. Tyle zdrowych par stara się o dziecko latami. 5, 10, 17 lat... Boję się, że taki właśnie scenariusz napisało mi życie. Że ja też będę czekała wieki... Dziewczyny piszą, że wszystko jest po coś, to czekanie również. Że Pan Bóg ma swój plan i trzeba się z tym po prostu pogodzić. Tylko ile czasu mi zostało? Boję się, że z każdym kolejnym cyklem moje szanse maleją. Ejże, dziewczyno gdzie Ty miałaś rozum, trzeba było zacząć się starać jak miałaś 25 lat...
Dziś 50-te urodziny mojej mamy! Dziękuję Bogu że ją mam, to najlepsza mama na świecie! Miej ją w swojej opiece Boże i spraw, żeby i Ona doświadczyła wreszcie bycia babcią! Ależ miałaby cudowny prezent, ona też już się nie może doczekać wnuka. Kiedy była w moim wieku, ja już miałam 10 lat!
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 grudnia 2014, 17:42
Znowu od rana czytam pamiętniki. Strasznie mnie wciągnęło. Chyba niepotrzebnie, bo kolejna porażka będzie bolała jeszcze bardziej.
Strasznie boli mnie dziś brzuch. Ból owulacyjny, tylko jakby duuużo mocniejszy. Normalnie nie mogę siedzieć, ani nawet leżeć. Boję się, żeby to nie była hiperstymulacja po CLO. Nie wiem sama co o tym myśleć, czy zapisać się po kolejną receptę czy dać sobie spokój. Nic już nie wiem....
Znów pozostaje czekać... Jak na wyrok jakiś. Wiem, że pewnie i tak nic z tego, staram się nie wkręcać, mimo tego ciągnie mnie do Ovufriend i gapię się w ten wykres, jakby to miało coś pomóc. Napisałam maila do Sióstr Dominikanek z prośbą o modlitwę za nas do św. Dominika i św. Rity. Pozostaje się modlić i czekać na cud. Bo przecież nowy człowiek to taki mały cud. A cuda się zdarzają...
Dostałam pasek św. Dominika z modlitwą i pokrzepiającym listem od Sióstr Dominikanek. Będę się modlić, bo wiara na prawdę czyni cuda! Przeczytałam dziś wiele świadectw kobiet, którym modlitwa i wstawiennictwo św. Dominika dała upragnione dzieciątko. Wiem, że w tym cyklu kolejny raz nic z tego, mimo to na nowo urodziła się we mnie nadzieja i jakoś tak mi lżej... Św. Dominiku módl się za nami...
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 stycznia 2015, 23:19
Wczorajszy skok temperatury znów dał mi nadzieję. Aż do dzisiejszego poranka... Czekam na @ i niech już przyjdzie, niech mnie nie męczy! Na prawdę jestem zmęczona tym wszystkim, mam dosyć starań, rzygam kwasem foliowym i wszystkimi suplementami. Podjęłam decyzje, odpuszczam w tym cyklu, nie idę po receptę na CLO, nie chcę Duphastonu, nie chcę już o tym myśleć. Co ma być, to będzie. Jeśli Bóg zechce uczynić mnie matką, to zrobi to bez żadnych wspomagaczy. Nie mam już siły walczyć
Przyszła @. Nareszcie, bo już miałam dość samej siebie. Źle się czuję, cholernie boli brzuch, nie mam siły na nic. Zastanawiam się czy dam radę się wykąpać. Jest źle. Niepokoi mnie to trochę, bo ostatnio ciężko przechodzę @, dwie Pyralginy trochę pomogły, ale na tym się pewnie nie skończy. Mam nadzieję, że nic złego się tam nie dzieje. I że skończy się do piątku, bo przyjaciółka zapisała mnie do swojej lekarki, która pewnie zrobi mi usg. Oby, bo jeszcze nigdy nie miałam. Zobaczymy.
Wpadłam na genialny pomysł zbadania hormonów. Poszperałam, poszperałam i doszłam do wniosku, że może z moją tarczycą jest coś nie tak. Ciągłe uczucie zimna, kruche paznokcie, senność i zmęczenie. Może wyolbrzymiam, ale moja mama też miała chorą, a to się ponoć dziedziczy. Tak więc w czwartek hormony i w piątek z wynikami do nowej ginki. Tylko niech mi ktoś wytłumaczy dlaczego ja robię to dopiero teraz?!
Znalazłam nową lekarkę. Jestem ogromnie zadowolona z wizyty i jej podejścia. Chyba już z nią zostanę, bo widać, że jest zaangażowana w swoją pracę i nie traktuje mnie jak kolejnego odhaczonego pacjenta, tylko jak indywidualny przypadek. Zrobiła cytologię i usg. Mam malutką nadżerkę, ale nie należy się tym przejmować. Niestety tak jak podejrzewałam jest też infekcja, dostałam leki na 8 dni. Na usg wyszło, że mam maleńkie pęcherzyki na jajnikach. Na szczęście nie jest to PCOS, i podobno taka może być moja natura. Tym też mam się nie przejmować. Najgorsze jest jednak to, że kazała zrobić porządek z Bartholinem, bo w ciąży mogą być z tym problemy. Także mam skierowanie do szpitala. Problem w tym, że ponoć są ogromne kolejki i zapisy na lipiec. Kazała jęczeć i może uda się wyprosić coś wcześniej. Z resztą może znajomości Jerzego - szefa wszystkich szefów coś pomogą? Pomimo wizji operacji i długiego być może leczenia jestem bardzo pozytywnie nastawiona! Mam nadzieję, że z jej pomocą mi się uda!
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 stycznia 2015, 21:50
Bolą jajniki, zbliża się owulacja. Wczoraj ostatnia tabletka lekarstwa, infekcja mam nadzieję wyleczona, można zacząć serduszkować. Bez ciśnienia, po prostu dla przyjemności. 23 marca czeka mnie przecież usunięcie Bartholina, więc nawet lepiej byłoby zaczekać z ciążą. Z resztą skoro tyle czasu się nie udawało, to dlaczego teraz mogło by być inaczej?
17 dc. Nie wiem czy była owulacja, temperatura dziwna, góry i doliny, bardzo niejednoznaczna. Śluzu praktycznie brak, pewnie przez leki na infekcję. Jajniki nie bolały prawie wcale. Nie wiem o co chodzi. Dobrze, że za kilka dni badam progesteron, to się wyjaśni czy owulka była.
Skończył mi się abonament OF i nie wykupuję kolejnego, to nie na moje nerwy.
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.