Bardzo bolesne miesiączki znów wróciły (po odstawieniu tabsów), właśnie tego doświadczam muszę co godzinę biegać do ubikacji, a w nocy nigdy nie wiem czy dotrwam "czysta" do rana, dlatego zdarza mi się wstawać w tych trudnych dniach, zazwyczaj 2-3dc. Bóle krzyża i brzucha w trakcie miesiączki, biegunki - czasami również w inne dni cyklu - witajcie ponownie! mam nadzieję, że teraz chociaż nie będzie omdleń i wizyt na SORach. Któraś z Was też tego doświadcza?
Jestem dość nietypowym przypadkiem - PCOS i endometrioza - czy kiedykolwiek uda mi się urodzić dziecko? Albo dzieci? Zawsze chciałam dużą rodzinkę - dwójkę lub trójkę dzieciaczków, bo sama jestem jedynaczką... Mój narzeczony ma dwójkę rodzeństwa i też nie wyobraża sobie domu bez dzieci. Nie chcę Go zawieść! I siebie też. I potencjalnych dziadków. Moja mama marzy o wnuku i bardzo nas wspiera, ale z drugiej strony pytanie czy ma się już z czego cieszyć i zbierać na wózek, w dniu, w którym dostałam @ było niezwykle przykre. Mogłam jej nie mówić, że się staramy, no ale już za późno
Myślałam, że chociaż pierwsza miesiączka po odstawieniu antykoncepcji hormonalnej (nie licząc krwawienia z odstawienia tabletek) będzie normalna. Ech...
W każdym razie trzeba walczyć, dopiero 1 cs za mną, oby ten był bardziej zielony niż czerwony
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 lipca 2014, 18:23
Mój organizm wariuje dopiero 10dc, a ja mam masę kremowego śluzu jak przed miesiączką, nic mnie nie boli, nie swędzi, nie piecze, więc to może nie infekcja chociaż we wtorek wizyta u gin, więc się wyjaśni ovu na pewno jeszcze nie było, za wcześnie
Robiłam niecały tydzień temu badania: morfologię, TSH, lipidogram, CRP. glukozę i testosteron wolny, na tw jeszcze czekam. Glukoza mnie martwi, bo 95mg/dl, norma do 99 na czczo, no niby norma, ale wiadomo, co może być przy PCO... Reszta pięknie nawet TSH 1,17mlU/l, wcześniej bywało ponad 2,5, czyli trochę za dużo jak na staraczkę.
Ciekawe co powie mi ginekolog w przyszłym tygodniu - była owulacja? nie było? będzie? nie będzie? albo znów sznur pęcherzyków - oby nie
Ostatnio trzymam dietę co prawda ważę te swoje 56kg, więc przy wzroście 164cm jest w sam raz nie odchudzam się, ale nie jem słodyczy i potraw o wysokim ładunku glikemicznym (tak, tak - ładunku, nie indeksie). Różne produkty mają różną zawartość węglowodanów, czyli mogę sobie pozwolić np. plasterek arbuza (IG=72!), bo tak naprawdę w porcji nie ma dużo cukru (głównie woda), natomiast duża porcja makaronu razowego al dente (IG=40, czyli średnio) nie wchodzi w grę, bo ładunek glikemiczny, czyli ilość faktycznie spożywanych węglowodanów i przez to wyrzut insuliny jest duży, co przy insulinooporności w PCO nie jest fajne. Polecam poczytać na ten temat!
Jak będę miała chwilę czasu to może coś więcej napiszę o ładunku glikemicznym, indeksie, może wrzucę jakiś przepis, ale na razie nie obiecuję. Tymczasem idę na spacer, mam nadzieję, że nie roztopię się w tym upale
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 lipca 2014, 09:53
Wczoraj obejrzeliśmy we dwoje "Maybe Baby", film reżyserowany przez Hugh Laurie (tak, tego aktora od "Dr House'a") z 2000r. Historia o parze bezskutecznie starającej się o dziecko. Warto spojrzeć na ten obraz z dystansu, bo film ma przesłanie. Polecam też staraczkom i ich mężczyznom, lubiącym angielski humor
W każdym razie ja piję od wczoraj, ze świeżej mięty (ok. 10 listków) smakuje jak guma orbit spearmint, zielona, moja ulubiona na efekty będę musiała poczekać
Tutaj wiarygodne źródło:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/19585478
poszedł ze mną M., a właściwie spotkaliśmy się na miejscu, bo jechał prosto z pracy, no i nie mógł trafić, więc pilotowałam go dobre pięć minut, zanim zobaczyłam go w drzwiach przychodni biedny, stresował się o wiele bardziej niż ja, pierwszy raz był u ginekologa. Dla rozładowania atmosfery zażartowałam z niego, że nie musi się tak przejmować, to nie on będzie badany...
W końcu, po pół godzinnym oczekiwaniu, zostałam poproszona do gabinetu. Weszłam sama, zapytałam czy po badaniu mój partner będzie mógł zadać kilka pytań. Ginekolog z uśmiechem na ustach zapytał czy mamy plany prokreacyjne, powiedziałam mu, że właśnie o to chciał popytać M. zażartował, że "Chyba wie jak się to robi? Nie ma dużej filozofii " na szczęście chodzę do pana Doktora już ponad 3 lata, więc wyłapałam żart. Oczywiście M. mógł wejść
Podczas USG dowiedziałam się (i zobaczyłam), że moje jajniki nie są w takim złym stanie było 5 pęcherzyków na jednym i 6 na drugim, więc nawet nie spełniały kryterium PCOS (pewnie dlatego, że niedawno odstawiłam tabsy). I jeszcze COŚ... Gin zapytał, czy bolał mnie prawy jajnik ostatnio? "Ano, bolał." - już w głowie miałam teorię, że na obrazie USG wyłoniła się torbiel wielkości śliwki. Usłyszałam w odpowiedzi: "Widzę tutaj ślad po pęcherzyku i płyn w zatoce, więc wygląda na to, że była owulacja" - Ha!! A my "serduszkowaliśmy" jak szaleni przez ostatnie kilka dni
Duphaston mam brać, jak w poprzednim cyklu, żeby "utrzymać dobrą passę". M. jak usłyszał o owulacji,to mało nie spadł z krzesła po wyjściu z gabinetu cały czas mnie tulił do siebie i uśmiechał się jak nigdy, wiem, że gdybym była w ciąży, nosiłby mnie na rękach i tak będzie
Jestem z jednej strony bardzo szczęśliwa, że jest lepiej niż myślałam z moim organizmem i podekscytowana, że może się udać, a z drugiej wyjątkowo spokojna - wierzę, że jeśli nie ten cykl, to następny, albo następny, albo następny... ale będziemy mieli swój mały cud
Przesyłam owulacyjne fluidki dla Was
http://www.astro.uni.torun.pl/~kb/Efemerydy/Cykle.htm
z ciekawości obliczyłam - i co? Wychodzi, że płodny dzień był w poniedziałek co by się zgadzało z tym, co powiedział wczoraj ginekolog i z baardzo dużą ochotą na przytulanie tego dnia
nie traktuję tego jakoś poważnie, ale ciekawe czy się sprawdzi ;P gdyby tak, to podobno będzie dziewczynka - przyszły teść byłby w niebo wzięty, ma 3 synów i od dawna mówi nam, że czeka na wnuczkę
Nie wiem jak będzie w tym miesiącu, ale nie chcę się nastawiać, a mój organizm podświadomie znowu obudza we mnie nadzieję, że TYM RAZEM się udało. Bardzo bym chciała a byłam taka spokojna przed wizytą u lekarza i jego potwierdzeniem owu tylko po co się oszukiwać, tak wczesne objawy nie występują, P. ogarnij się!
W każdym razie opiszę, dla swojego spokoju i zapomnę o tym, mam nadzieję
1. Weszłam wczoraj do SuperPharm'u (tej drogerii)i pierwsze co mnie uderzyło to zapach sklepowych półek wypełnionych chemią - u nas na początku są szampony, odżywiki itp. Był dla mnie nie do zniesienia, a zawsze lubiłam takie chemiczne zapachy i nawet nie zwracałam na to uwagi. W domu podobnie, podczas prasowania nigdy nie czułam specjalnie zapachu płynu do płukania, a wczoraj z daleka uderzył mnie te zapach, co więcej, wcale mi się nie podobał
2. Piersi od owulacji są pełne, mięciutkie i bolące przy dotyku. Sutki bardzo wrażliwe. Ten rzekomy "objaw" potwierdził również M., mówiąc, że zawsze się mu podobam, ale przez ostatnich kilka dni jakoś szczególnie ma na mnie ochotę i dodał, że chyba przez "te" piersi co prawda biorę Duphaston, ale dopiero od wczoraj, a piersi były takie od ok. 14dc.
3. Wczoraj sikałam dosłownie co 15 minut, ale też bardzo chciało mi się pić, wypiłam ponad butelkę 1,5L wody i ze 3 herbaty, zazwyczaj mam problem, żeby wypić pół butelki wody w ciągu dnia. Dzisiaj też mnie "suszy", ale mam wrażenie, że nie aż tak bardzo, toteż sikam mniej
4. W podbrzuszu jakby coś delikatnie uciskało, ciągnął prawy jajnik, ale tak niewyraźnie, czasami, "ćmienie"(?) tak to nazywają staraczki z OF? to chyba to ale miesiąc temu też było, punkt 2 wystąpił znacznie później, punktów 1 i 3 nie było miesiąc temu, ale bywały w przeszłości.
No to tyle... Zapisać w pamiętniku i zapomnieć, albo przypomnieć sobie w przyszłości, ku przestrodze, taki mam plan! NIE NASTAWIAĆ SIĘ, WIERZYĆ TYLKO TESTOM, A NAJLEPIEJ betaHCG i USG!
Mam tylko jeden problem do rozwiązania - kiedy jesteśmy u rodziców to zawsze częstują nas jakimś alkoholem - choćby winkiem, albo domową nalewką. A po wizycie u lekarza zdecydowaliśmy, że nie tknę alkoholu do wyniku testu, żebyśmy sobie tego później nie mięli za złe - ot, dla pewności
No i teraz pozostaje pytanie: co mam im powiedzieć? Mama wie, że się staramy, tata jeszcze nie, ale gdybyśmy im powiedzieli, że mogę być w ciąży, to jestem pewna, że miałabym codziennie telefon od swojej mamy z pytaniem jak się czuję i czy już zrobiłam test... A wolę tego uniknąć póki co, dlatego ustaliliśmy, że o ewentualnej ciąży powiemy dopiero po 2-3 miesiącach uznaliśmy, że przez weekend "sprzedamy" jakąś historyjkę, np. że odrzuca mnie od alkoholu po naszej parapetówce, która była tydzień temu, albo że biorę leki (ale tu już moja kochana mama może drążyć temat co mi jest, od kiedy i dlaczego nic nie mówiłam)
No coś musimy wymyślić a Wy co byście zrobiły? Może podsuniecie mi jakieś słuszne rozwiązanie?
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 sierpnia 2014, 16:07
Było cudownie, spacery wśród zieleni, pyszne domowe jedzonko, sielanka obyło się bez wina, bo moja mama jest na diecie (zalecenie - zero alkoholu), więc nie chciała - solidaryzowałam się z nią i nawet nie było pytań w stylu "nie pijesz? jesteś w ciąży?" a panowie popijali sobie w sobotę piwko ostatnio przywiezione przez nas z Czech.
Byliśmy też u mojej kuzynki, która ma śliczną, 4 miesięczną córeczkę - Julkę mała jest na takim etapie, że śmieje się co chwilę, naśladuje samogłoski, ale oczywiście jeszcze nie mówi, chociaż widać, że bardzo by chciała jakiś czas temu zapytałam M. (a raczej stwierdziłam), że pewnie wolałby chłopca, ale powiedział, że niekoniecznie, że najważniejsze, żeby było zdrowe, a płeć to sprawa drugorzędowa cieszę się, że ma takie podejście, bo większość mężczyzn marzy o synu, chociaż później, kiedy rodzą się im córki, są ich małymi księżniczkami, najwspanialszymi na świecie
Przestał mnie pobolewać brzuch i nie wiem, czy to dobrze, czy źle... W ogóle jakaś taka bardziej niecierpliwa się zrobiłam, chyba nie wytrzymam do tego 20.08. Wczoraj nakrzyczałam na M., kiedy prowadził samochód (nigdy mi się to nie zdarza, M. jest bardzo dobrym kierowcą, a ja rzadko krzyczę). Piersi nadal rosną, ale sutki już tak nie bolą. Mam lekki katar, więc zapachów też już tak nie wyczuwam.
Zobaczymy, co ma być to będzie!
Mam okropne wahania nastrojów ;/ sama nie wiem co się ze mną dzieje, czy to PMS czy może fasoleczka? wiem, że objawy są podobne
dzisiaj znów się zdenerwowałam (choć tak naprawdę zdaję sobie sprawę, że to błahostka), zadzwoniłam do M. z pretensjami, że rano zjadł całe ciasto od mojej mamy, które zapakowała dla nas przed wyjazdem, a pusty pojemnik zostawił w zlewie... ja nie zdążyłam zjeść nawet pół kawałeczka, a miałam ochotę na coś słodkiego do herbaty xD M. stwierdził, że nie wiedział, że to dla mnie takie ważne i że zapakował sobie resztę do pracy, więc przywiezie mi po pracy. Ale ja drążyłam temat, powiedziałam mu, że wieczorem to ja już nie chcę, bo chciałam teraz i że mógł mnie chociaż zapytać! I że może sobie w takim razie to zjeść, smacznego! Też się trochę zdenerwował naprawdę NIGDY się nie kłócimy, a tutaj sprowokowałam już 2 sytuację w ciągu kilku dni... Nie podoba mi się to, muszę trzymać nerwy na wodzy, bo nie chcę sprawiać, ani sobie, ani mojemu narzeczonemu, przykrości
mam dziwne bóle brzucha, jakby lekkie skurcze w okolicy pępka i piersi wciąż rosną, co ocenia skrupulatnie i z przyjemnością M. mam nadzieję, że tym razem się udało i rośnie też mała fasoleczka, bo będzie mi bardzo smutno, jeśli okaże się, że to tylko PMS i przyjdzie bolesna @, tym bardziej jeśli się pojawi w środku naszego wyjazdu wakacyjnego
Pewnie to mój ostatni wpis przed Czarnogórą, więc proszę, trzymajcie kciuki mocno! Ja trzymam za Was!
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 sierpnia 2014, 13:28
Diagnoza PCO w wieku 18 lat, później stwierdzenie gruczolaka przysadki mózgowej, terapia hormonami do 25 r. ż., w międzyczasie intymne infekcje bakteryjne, po odstawieniu tabletek duże torbiele na 6 cm przez kilka cykli. Byłam już jedną nogą na sali operacyjnej do usunięcia jajnika, ale się nie zgodziłam. Według lekarzy nigdy miało mi nie być dane usłyszeć: mamo. Dziś mój syn kończy 3 miesiące ;) Głowa do góry :)
będzie dobrze :) życzę powodzenia i wytrwałości w staraniach :)
Ja byłam raz na SORze.. męczyłam się całą noc, słaniałam na nogach, z bólu prawie nic nie widziałam, byłam tak omamiona ..głupia pojechałam dopiero o 5 rano ! przeszło do lekkiego bólu około godz.8.30 ..masakra! a teraz 3 dni miesiączki na tramalu przefunkcjonowałam ;/