X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki NASZ MAŁY CUD... Bąbelku czekamy na ciebie
Dodaj do ulubionych
1 2

20 grudnia 2012, 16:25

Chwile mnie nie było na ovufriend i tak się nie udzielałam.

Musiałam dojść do siebie po ostatnim cyklu chwile dobra to trwało zanim się pozbierałam.
Ten cykl był wyjątkowo krótki bo tylko 21 dniowy, co nigdy takich nie miałam a zaczęło się plamieniem i krwawieniem w 20dc. Na początku myślała że to plamienie implantacyjne czytałam o tym trochę na necie ale potem rozkręciło się na dobre. Całą niedziele prze ryczałam z paczką chusteczek. Jednak teraz zmieniałam diametralnie podejście do sprawy.

Nie robię już żadnych testów owu, nie ma wykresu nie mierze tempki może wtedy się uda.
Dajemy sobie czas z mężem do sierpnia następnego roku jak do tego czasu się dziecko nie pojawi to wtedy pomyślimy o adopcji. Może pod tym kątem los będzie dla nas bardziej łaskawy.

4 stycznia 2013, 09:38

Długo mnie nie było tutaj. Tak jak wspomniałam po ostatnim nieudanym cyklu chwile zeszło zanim
się pozbierałam a od tego cyklu a jest to nasz 3 cykl starań wrzuciłam na luz.
Przestałam mierzyć temperaturę, to ona powodowała że za każdym razem się załamywałam kiedy
spadała w dół, raz mnie temperatura też zmyliła. Jednak w tym cyklu się nie nastawiam.
Za jakiś tydz z hakiem powinnam dostać @. Wiadomo, ze nie jest łatwo bo myśli jest tysiąc, ale staram sobie wmawiać że to nie ciąża. Jak się nie uda to może w następnym cyklu.

6 stycznia 2013, 11:45

Dzisiejsza niedziela taka leniwa idę zaraz do kuchni zrobić kotlety na obiad. Mąż chory muszę się jeszcze nim dodatkowo opiekować. Gdzieś w następnym tyg powinnam dostać @. Momentami czuje takie kłucie w podbrzuszu i pobolewanie jak na @ a od czasu do czasu odnoszę wrażenie ciężkich piersi ale się nie nastawiam. Wole sobie nie wkręcać korby i wmawiać że i tym razem nic nam nie wyszło. Od następnego cyklu zainwestuje w zioła O. Sroki może one mi pomogą.
Człowiek żyje ta nadzieją i czeka na coś co się pewnie nie wydarzy. Czasami mam wrażenie że szczęście się ode mnie odwróciło. Wydaje mi się , że Boga nie ma i mnie opuścił.
Nawet już nie prowadzę pomiarów temp lepiej czekać na @ i być niczego nie świadomym.
Zresztą nie wiem czy dałabym rade i przetrzymała to widząc, że nie trafiło się w ten dzień albo jak tempka spada i zapowiada rychło @. Lepiej niech będzie tak jak jest.

9 stycznia 2013, 10:28

A ja czekam wciąż na @ powinna franca na tym weekendzie przyjść. Może to być równie dobrze pt, sb albo nd obstawiam że może w któryś z tych dni. Wczoraj jak tak leżeliśmy na łóżku i mąż zaczął się do mnie przytulać i do mojego brzucha poczułam ukłucie coś mnie zakuło w środku
hmm dziwne a zarazem fajne uczucie. Poczułam się jak kobieta która nosi pod swoim sercem życie a ono czując przy sobie obecność tatusia zaczyna dawać znaki że istnieje i naprawdę jest.Pierwszy raz przeżyłam coś takiego. Dobrze, że przynajmniej spółdzielnią, którą zakładam z takimi paniami ma duże szanse na powodzenie. dzisiaj idę składać papiery i może za niedługo ruszą szkolenia. Potem otworzymy naszą spółdzielnią planujemy założyć świetlice pod osoby starsze :) Pomysł fajny i wszystkie wierzymy że się przyjmie.

Wraz z nadejściem tego roku miałam dwa takie duże postanowienia. Jedno już się pomału spełnia. Pomału małymi krokami zawiązuje się spółdzielnia a drugie mamy z mężęm nadzieje, że też się niebawem spełni. Oboje z mężem nie możemy doczekac się momentu kiedy mała kruszynka wkroczy w nasze życie. Wtedy będe mogła powiedziec MAM JUŻ W ŻYCIU WSZYSTKO :)

10 stycznia 2013, 15:43

Uff dopiero nie dawno wróciłam z mężem. Byliśmy dzisiaj rejestrować nasz samochód.
Na razie mamy tablice tymczasowe, papiery tymczasowe ale jeździć już num możemy :)

Ale dzisiaj miałam sen. Śniło mi się że robiła test ciążowy. To nie był zwykły test ciążowy, śmieszny był bo wyglądem przypominał tabliczkę czekolady wyglądem, ale widziałam na nim II piękne kreseczki dolna była jaśniejsza od górnej ale była tam. Maż się pyta czy jestem w ciąży a ja mówię cicho że tak i się przytulam do niego. Potem on bierze ten test patrzy na niego i mówi do mnie ale ty nie jesteś w żadnej ciąży po czym się obudziłam.

16 stycznia 2013, 11:42

Czekam, czekam i nie wiem czy kiedykolwiek się doczekam na moje upragnione dziecko :(

To wszystko jest zbyt trudne i zbyt bolesne aby można to było do końca opisać słowami.
Ta przerażająca pustka i tęsknota za czymś czego nie ma. Za płaczem, za śmiechem dziecka.
Hmmm... śmieszne i zarazem zabawne że jak się miało te naście lat to się tylko bało aby nie zajść w ciąże i modliło się o to po kątach o to aby test ciążowy nie wyszedł pozytywny.
Teraz jak się tego dziecka pragnie całym sercem to go nie ma.
Życie jest naprawdę śmieszne i przewrotne. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie.
Dzisiaj idę na rozmowę do pani psycholog. Trochę się obawiam, bo nie jest łatwo obcej babce mówić o tym co mnie dręczy i boli, ale nie widzę innego wyjścia. Wiem, że sama sobie z tym wszystkim nie poradzę. Postanowiliśmy się z S. w tym miesiącu zdystansować do tych starań.
Ja muszę dojść do siebie psychicznie a męża muszę wysłać na badania aby się przebadał.
dzwoniłam do swojej pani gin ostatnio to z badań zaleciła mi jedynie toxoplazmoze do wykonania.Pójdę na badania jak tylko ta @ mi się skończy.

A w lutym może mały wypad gdzies na weekend sobie zrobimy z mężem. Przyda nam się zmiana klimatu, obojgu nam to dobrze zrobi.

27 stycznia 2013, 11:33

I znowu się witam po długiej nieobecności.

Ostatnio wydarzyło się dużo i nic. Chciałam założyć z takimi paniami spółdzielnie, bo wiadomo trzeba coś w tym swoim życiu robić. wszystko szło fajnie byliśmy jedyna grupą która chciała jakąś spółdzielnie pod osoby starsze utworzyć a tutaj w ostatnim dniu ni z gruszki ni z pietruszki znalazła się konkurencja. Jakaś grupa która miała projekt a jak byliśmy na rozmowie to szanowna pani prezes i pan kierownik dali nam do zrozumienia że mamy marne szanse. A tak sie nastawiałam na tą spółdzielnie, Przepłakałam chyba pół czwartku. Może to śmiesznie zabrzmi ale wiązałam z tą spółdzielnią nadzieje i przyszłość a tutaj d**a :(

z dzieckiem czekamy w dalszym ciągu, pomału oduczam się aby się nie nastawiać.
Staram się mimo wszystko wrzucić na luz. Będzie dobrze, ja wiem że tak będzie.
Musze wierzyć w to że kiedyś tą mamą zostanę.

28 stycznia 2013, 12:15

dzisiaj doszłam do wniosku że chyba sobie odpuszczam starania o dziecko. Wiem ze to brutalnie zabrzmi, ale może w tym jest właśnie klucz do rozwiązania zagadki. Może trzeba tego dziecka nie chcieć żeby ono było. W kazdym bądż razie przestaje obsesyjnie o tym myśleć bo wiem że i tak i tak nic to nie daje. Może jak sie całkowicie oleje to wtedy wydarzy się cud.

Wczoraj mama pytała się mnie dlaczego nie chodzimy z mężem do kościoła?
A co ją to kurde obchodzi? Każdy ma swoje życie i robi to co uważa za stosowne.
Moja mama wierzy w Boga to niech sobie do kościoła chodzi ja jej powiedziałam co o tym wszystkim myślę. Skoro moja mama uważa że Bóg istnieje, wyznaje go i chodzi do kościoła to ok jej sprawa, ja już przestałam wierzyć w cokolwiek.

najgorsze jest to że jak się czegoś oczekuje całym sercem, modli prosi o to a tego nie ma człowiek zaczyna mieć wątpliwości czy ktoś taki jak Bóg w ogóle istnieje i czy w ogóle wysłuchuje naszych próśb. Bo ja ostatnio zaczynam mieć wątpliwości. Może ja jestem jak ten Tomasz potrzebuje coś zobaczyć, poczuć namacalnie aby uwierzyć?

dzisiaj mnie naszły takie refleksje od samego rana. Momentami mam myśli że chyba się nie nadaję na matkę, może nie byłabym dobrą matką. Przyrównuje się ciągle do moich koleżanek, którym udało się za pierwszym razem i wciąż na usta ciśnie się to samo pytanie DLACZEGO?
jednak coś mi się wydaje że odp na to pytanie na poznam.

Może kiedyś los się odmieni i przyjdzie jakaś dobra karta. Gdyby można się było zrealizować na przynajmniej jednym polu albo zawodowym albo macierzyńskim, a tutaj ani jedno ani drugie :\ resztkami sił ale wierze w to, że kiedyś dane mi będzie zostać mamą. jak nie drogą naturalną to się zaadoptuje.

29 stycznia 2013, 20:15

A mój mąż miał dzisiaj niesamowity sen. Śniło mu się ze mieliśmy synka i dziecko w nocy płakało a on chciał wstać i iść do dziecka. Kiedy się przebudził żadnego dziecka nie było, a kiedy indziej śniło mu się ze rodziłam na porodówce. Oby te sny się niebawem się okazały prorocze :)

14 lutego 2013, 11:31

Witam sie ponownie po długiej nieobecności

Wraz z dniem dzisiejszym podjełam postanowienie. Koniec z mierzeniem temperatury, prowadzeniem wykresów, tym razem to juz na poważnie. Miałam tak zrobić wczesniej ale nie wytrzymałam. W sumie na forum na pogaduszkach podsuneły mi pomysł dziewczyny aby oddać męzowi wszystkie termometry do pomiaru temperatury.
Tak też zrobie oddam mężowi wszystkie termometry co do jednego:) od teraz nie ma mierzenia temperatury.
Przyszły w końcu zioła o. sroki dzisiaj przyniósł listonosz jupi!!!! zacznę w końcu je pić.
Do tego modlitwa i myśle że powinno się udać. Dzisiaj jest 29 dzien jak odmawiam nowenne pompejską.
KOleżanka mi ja poleciła, bo dzięki niem wymodliła sobie pracę, a ja stwierdziłam że pomodle się nią w intencji naszego przyszłego dzidziusia. Minus jest taki że nie można opuścić nawet dnia na modlitwie.
Jak się opuści chociaż dzień nowenna jest wtedy nie ważna. Hmmm przynajmniej uczy systematyczności.
Wierze w to, że te zioła i nowenna zdziałaja cuda, wierze że tak będzie. Chociaż czasami nachodzą mnie rówżne dołki i wtedy mam takie myśli, że nic mi już nie pomoże. Ostatnio mialam takiego doła 2 dni temu.

Dobrze, że od jutra staż. Skończy sie siedzenie w domu i ciągłe rozmyślanie. W końcu coś się zaczyna zmieniac na lepsze. teraz czekam tylko z niecierpliwością dnia, kiedy na teście ujrze II kreski.
Może to jest jakiś sposób. Nie mierzyć tempertury, żeby nie wiedzieć za duzo aż tutaj nagle niespodzianka. Może akurat na dzień kobiet się uda prezent, a jak nie to poprosze na moje urodziny.
KOncem kwietnia to już musi sie udać. Innego prezentu na 26 urodziny sobie nie wyobrażam

7 marca 2013, 20:29

Witam się

cieszę sie że istnieje coś takiego jak pamiętnik bo można przelać swoje myśli, to co sie czuje a ciężkie jest to wszystko do opisania, to co czuje wiedzą też najlepiej kobiety, które staraja się o dziecko o to upragnione szczęście. Zagadka którą nigdy sie nie pojmie jak to jest i od czego to tak naprawdę zależy że jednym parom udaje się od razu a inne muszą tyle czekać. czuje że moje zycie jest takie puste i czuje się taka wypalona wewnętrznie :(
Niby mam ten staz, ale to nie jest to, brakuje mi mojego małego szczęścia.
Kolejny cykl się nie udał. Wczorajn zaczełam plamić a dzisiaj @ na dobre się rozkręciła.
Wczoraj myślałam że się na tym stażu popłacze. Dobrze że siedze blisko okna odwróciłam głowę szybko otarłam łzy i starałam się jakoś zebrać w garść ale było cięzko.
Pustka i ból nie do opisania. Nikt nie wie co tak naprawdę czułam. Nawet zioła o. sroki jak na razie nie pomogły :/ tracę już wiare i nadzieje na to że kiedykolwiek zajdę w ciążę.
Mąż wybiera się we wt z wynikami do lekarza, zobaczymy co lekarz powie. W najgorszym wypadku trzeba będzie podjąc leczenie a to też na pewno potrwa.

Niesłychane ile kobieta musi znieść i przecierpieć aby doczekac się tych dwóch kresek na teście. Myślałam że będzie prezent na 26 urodziny ale mogę zapomnieć. Niestety los nie jest dla mnie aż tak łaskawy. Wszystko się nałożyło i skomplikowało.
Wegetuje z dnia na dzień, moje życie jest puste i takie bez sensu.
Gdybym wiedziała co mnie będzie czekac inaczej wtedy pokierowałabym swoim życiem.
Inaczej pewnie rzeczy, ułożyła io rozplanowała.
Niestety już jest za późno. Kiedy doczekam, cudu i czy w ogóle doczekam, to się dopiero okaże. Tracę już wiarę i nadzieje na wszystko :(

22 maja 2013, 18:52

Dłuugo mnie tutaj nie było z racji tego że teraz nie wchodzę tak często na ovufriend.
Jutro idę na bete. Mam pewne wątpliwości co do tego czy nie jestem w ciąży, troche się boję że zobacze wynik negatywny ale muszę zaryzykować. Mam pewne obawy zauważyłam ostatnio u siebie brzuch który dziwnym trafem powiększa się od dołu, rosnące bolące piersi. Wynik dam męzowi stwierdziłam że nie chce patrzeć na tą katkę lepiej żeby wiadomość o tym czy jestem w ciąży czy nie przekazał mi mąż. Tak bym chciała aby maj okazał się w końcu dla mnie łaskawy.

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 maja 2013, 18:53

10 września 2013, 14:53

Czas chyba odświeżyć swój pamiętnik po długiej nieobecności. U mnie wiele się zmieniło od ostatniego wpisu. W czerwcu tego roku wyjechaliśmy z mężem do Niemiec do Hannoveru juz siedzimy tutaj ponad 3 miesiące. Duużo dał mi ten wyjazd, nie tylko pod kątem finansowym bo zaczynam w końcu stawać z mężem finansowo na nogi, nie martwie się o jutro o to co będzie. Jest lepiej i na pewno tez troche wypoczywam tutaj w Niemczech psychicznie. Mamy swoje mieszkanie po 1,5 miesiąca poszukiwan udało nam sie wynająć tutaj swoje własne gniazdko. Do pełni szczęścia brakuje nam tutaj małego szkraba. Nie nastawiam się juz w ty roku na dziecko. Rok 2013 jest chyba dla mnie fatalny. Teraz w połowie października bedzie nasza 1 rocznica slubu może jakiś wypad do paryża albo do włoch :)Tutaj jest inne życie, nie myślę juz tyle o dziecku są dni kiedy żal człowieka za serce ściśnie i zadaje sobie pytanie dlaczego nam się nie udaje, ale to baaardzo sporadycznie. Mam już namiary na naprawdę dobrego ginekologa i po urlopie w Polsce zaczniemy konkretnie działać. Pójdziemy obydwoje do lekarza i mąż i ja przebadamy sie obydwoje. Może w końcu zabłyśnie dla nas promyk nadziei

6 października 2013, 09:58

Wczoraj podjęłam decyzje o zmiane swojego tytułu w wątku pamiętnikowym. Stwierdziłam,że szkoda żyć niepotrzebnymi nadziejami i złudzeniami. Co prawda wybieram się może na dniach do ginekologa ale szczerze powiedziawszy nie wiaze z ta wizytą jakiś większych nadziei. Ja się chyba już naprawdę wypaliłam psychicznie. Wczoraj po raz pierwszy od jakiś dwóch miesięcy popłakałam się na myśl o dziecku. Mąż oczywiście mnie pocieszał, ale nie chce się łudzić. Chyba mi nie jest pisane bycie mamą. Jestem zła na cały świat jakby obrócił się przeciwko mnie nie wierze już w nic ani w nikogo nawet w TEGO na górze. Nie ma nadziei, nie ma już nic

7 października 2013, 09:26

Czytałam swoje wczesniejsze wpisy jeszcze z okresu kiedy mieszkałam i żyłam w Polsce ze swoim mężem. Chyba wyjazd za granicę naprawdę zmienia człowieka i jego myślenie i podejście do niektórych spraw. Kiedy czytałam swoje wpisy jeszcze sprzed 3 albo 4 miesiecy to zastanawiałam się jak człowiek mógł być taki naiwny. Czekało się na coś co nie nadeszło, pokładało się nadzieje w tym co do tej pory nie nastąpiło. W czw mam umówioną wizyte u gina. Wybieram się ze znajomą i musze przyznać że denerwuje się jak cholera. Denerwuje i jednocześnie boje. Co mi powie co usłysze mam nadzieje, że będą to same dobre wieśći

12 października 2013, 23:30

Właśnie poszli od nas nasi znajomi, Zabawne jaki ten świat jest mały. Jeszcze rok temu bawili na naszym weselu, potem kontakt nam się urwał aż do momentu kiedy sprowadzili się do Hannoveru i teraz mieszkają w tej samej klatce co my i naprzeciwko nas. <przynajmniej jak oni są to człowiek nie myśli tyle o tych staraniach i dziecku. Wchodze na ovu czasami i patrze ile nowych osób zaciążyło, ilu kobitkom się udaje i nasuwa się zawsze wtedy pytanie kiedy nadejdzie moja kolej....

Kiedy los się do mnie uśmiechnie. We wt wizyta u gina. Dzień po naszej rocznicy ślubu. Boje się trochę tej wizyty i tego co mi powie lekarz. Mam nadzieje, że wieści nie będą złe. Pokasowałam z fejsa wszystkich znajomych co mają dzieci. Nie mogłam patrzeć jak każda z osobna chwaliła się swoim swoim dzieckiem na fejsie. Serce się kraja i łzy stają w oczach

16 listopada 2013, 10:57

Ciąża rozpoczęta 25 września 2013
Przejdź do pamiętnika ciążowego i czytaj kontynuację mojej historii
1 2