Partner
merytoryczny

Akcja społeczna - endometrioza

Dumnie wspieramy Akcję!

Wiele niespodzianek w drodze:

POBIERZ W MARCU ZA DARMO
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Nasze największe marzenie 👶🏼
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4

3 marca, 21:22

"Niektóre dusze są tak cenne, że Bóg nie chce, by doświadczyły tego świata...".
Choć staram się być silna, to tęsknię, Maluszku.
bde31700a6fa.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 3 marca, 22:24

8 marca, 16:35

Ostatnio dostaję piękne sygnały od natury ❤️ Od tęczy na niebie, po klucze ptaków, chmury układające się w jednoznaczne kształty, motylka, który ostatnio na mnie przysiadł, po najróżniejsze, kolorowe sny. Z mężem jest bardzo dobrze, spędzamy ostatnio każdą wolną chwilę razem i najbardziej mnie rozczula, jak np. na środku marketu, kiedy czytam etykietę proszku do prania, przytula mnie do siebie i całuje w głowę 😀 Tak bardzo go kocham. Ostatnio byliśmy w ralphie i sam wybrał malutką koszulkę dla naszego dziecka. Tak średnio mi się podobała, ale nic nie powiedziałam oczywiście. Do tej pory tylko ja kupowałam takie rzeczy, mam już nawet malusieńką wyprawkę. Snujemy poważne plany o przeprowadzce, budowie domu. Mąż jest tym pochłonięty, to go nakręca, ja za to aktualnie ogarniam sprawy związane z badaniami. Mamy jakiś plan działania i mnóstwo marzeń, do spełnienia których dążymy. Do pracy na razie się nie wybieram i super mi z tym. 5 lat dla nich przepracowalam i może z raz byłam chora, robiłam za dwóch, a o podwyżkę musiałam się zawsze prosić. Także teraz odbijam sobie prawie 3 miesięcznym zwolnieniem. Hehe, jestem okropna 🤫

Dzwoniłam wczoraj w sprawie wyników badania Dzidziusia, ale niestety jeszcze ich nie ma. Minęły już 3 tygodnie, także na dniach powinny być dostępne. Jutro wybieramy się do naszej kliniki leczenia niepłodności, zobaczymy co oni zaproponują, choć nie nastawiamy się na nic spektakularnego. Ale póki mamy możliwość konsultacji w kilku miejscach, to chcemy to wykorzystać. A każde dodatkowe badanie może się przydać. Badania męża zrobimy w Polsce w Diagnostyce, bo tu to chyba sama musiałabym tłumaczyć lekarzom o co chodzi. Mam nadzieję, że szybko udostępnią wyniki w tej Diagnostyce. Ostatnio wszystkie rachunki za konsultacje u naszej pani doktor czy prywatne badania oddajemy do rozliczenia w kasie chorych i zwracają nam koszty.

Kompletnie nie wiem, w którym dniu cyklu jestem. Wydawało mi się, że czułam owulację, bo przez kilka dni bolały mnie jajniki jak np. siadałam. Duphaston biorę trochę "na oko", dziś wydedukowałam, że może być 29 dzień cyklu, więc okres powinien się niedługo pojawić. Wczoraj wzięłam więc ostatnią tabletkę. Ale póki co okresowo się nie czuję, piersi nie bolą, żadnego pmsu. Zobaczymy. W sumie nie wiem po co ten duphaston, skoro się nie staramy? Ale biorę grzecznie. Jak dla mnie okres mógłby się trochę spóźnić, bo jak uda nam się szybko otrzymać wyniki badań i wszystko byłoby ok, moglibyśmy zacząć starania od najbliższej owulacji. Przynajmniej ja tak myślę, zobaczymy co pani doktor na to. Mega ekscytujący będzie ten "powrót do gry", bo teraz dni dłużą się niemiłosiernie.

Trądzik mnie ostatnio męczy, fakt, w ostatnich tygodniach pozwoliłam sobie na niezdrowe jedzenie, piwko, ale potrzebowałam takiego resetu. Choć teraz wiem, że ten trądzik jest typowo hormonalny. Od dwóch lat z nim walczyłam, zdrowa dieta, kosmetyki, buzię wycierałam ręcznikiem jednorazowym, żeby nie roznosić bakterii, a na myśl o dotknięciu brudną ręką twarzy aż mnie ciarki przechodziły. I co? Codziennie wysyp, bolące krostki na szyi, brodzie, policzkach. Żadnych leków czy maści z retinolem oczywiście brać nie mogłam, jedynie skinoren. Dermatolog powiedziała "zajdzie pani w ciążę to wszystko przejdzie - 200 zł poproszę". I faktycznie, w ciąży przez ten miesiąc miałam cerę jak pupcia niemowlaczka, nieważne co zjadłam i że czasem nie umyłam rano twarzy podczas mojego miesięcznego pobytu w domu. Dheas, które zawsze miałam podwyższone, spadło mi w ciąży sporo poniżej normy. A teraz pewnie znowu szaleje. Macie jakieś sposoby na obniżenie androgenów? Dieta z niskim ig niewiele pomaga.. Glucophage też nie za bardzo.

Konsultacja u Pani doktor 20 marca. Mam nadzieję, że do tego czasu będziemy wiedzieć, na czym stoimy i podejmiemy jakieś konkretne kroki. Póki co działam i jestem dobrej myśli 🍀

10 marca, 12:10

Dzisiejszy dzień zaczęłam od ujrzenia wielkiego klucza ptaków 😊 Coś dobrego wisi w powietrzu.

Wczoraj miałam rozmowę telefoniczną z panią z kliniki leczenia niepłodności. Zapytałam, co może nam zaproponować po 3 stracie. Włączyłam głośnomówiący, mąż słuchał.. I dawno się tak nie śmialiśmy – po cichu oczywiście 😀
Pani powiedziała, że nic się nie da zrobić. Że to może być frustrujące, ale tak się czasem zdarza.
Nie ma to jak podnieść kogoś na duchu 😉
Zapytałam, czy może jakieś hormony zbadamy? Na to ona, że przecież miałam w czerwcu 2022 badane, więc po co znowu?
Żadnych leków mi nie potrzeba, progesteron był taki ładny zawsze (mam niedomogę lutealną i plamienia przed okresami) 😀
Powiedziała, że w ciąży miałam też piękny progesteron, powyżej 40, co jest rzadko spotykane (byłam na duphastonie i prog besins) 🤦🏽‍♀️
Immunologii się nie bada, bo to nic nie daje 😀
I tu wpadła na genialny pomysł, że możemy zrobić histeroskopię, bo mogę mieć jakieś polipy, zrosty.. Dzięki Bogu trafiłam do nowej doktor i histero zrobiłam już w listopadzie, miałam mnóstwo zrostów, a u nich w klinice jestem od czerwca ’22 i nikt mi jej wcześniej nie zlecił, mimo, że opowiadałam na samym początku o historii z zapomnianym tamponem, stanie zapalnym i cystach. Dziewczyny, cieszmy się, że mamy możliwość leczyć się w Polsce. Toż to dramat jakiś co tu się dzieje..
Jedyny nowy pomysł, jaki miała, to to, aby pobrać nam krew i zbadać chromosomy. Czyli chyba chodzi o badanie kariotypow. Tego jeszcze nie mieliśmy, pójdziemy na dniach, nic nas to nie kosztuje.
Na koniec zapytała, czy chcemy kolejną inseminację 😀

Ehh.. Dopiero teraz doceniam ile robię, ile czytam, doceniam to forum, Was dziewczyny, Wasze złote rady, wsparcie. Jak człowiek się sam nie zajmie swoimi problemami, to może tkwić w takiej klinice jak tamta.. A jest naprawdę przepełniona po brzegi. Współczuję tym ludziom na korytarzu, że dają sobie wmawiać takie bajki. Jestem wdzięczna, że drążyłam temat dalej, że trafiłam na OV, bo gdyby nie to skończyłabym z diagnozą niepłodność idiopatyczna i podchodziła do in vitro z macicą pełną zrostów.
 
Jestem niecierpliwa. I to bardzo. Chciałabym wszystko na już, badania i wyniki na już. Tutaj, gdzie mieszkam, obdzwoniłam kilku lekarzy, terminy są na lipiec... Zadzwoniłam do diagnostyki i mają w ofercie wszystkie badania, które nas interesują, a przyjechać możemy codziennie w godzinach otwarcia, bez terminu. Wyniki aTPO, aTG są niemalże od razu, na przeciwciała pp i ANA trzeba poczekać do 7 dni, kalprotektynę 5 dni, więc ogólnie nie jest długo. Tylko na wyniki cytologii czeka się do 16 dni roboczych ☹ Podzwonię w innych miejscach, może gdzieś będzie krótszy czas oczekiwania. Chyba że możecie polecić coś w Poznaniu?

Wczoraj byłam u dentysty (robię kontrolę jak obiecałam) i się okazało, że pod korzeniem zęba, który był leczony kanalowo, mam stan zapalny. Stomatolog zaproponował zabieg chirurgiczny z wycięciem i oczyszczeniem tego miejsca. Wiem, że prawdopodobnie będzie się to wiązało z przyjmowaniem antybiotyku jakiś czas po. Na pewno nie będę też mogła jeść normalnie przez jakiś czas. Chyba moje plany o staraniach w najbliższym cyklu muszę przesunąć w czasie, bo nie przeskoczę niektórych rzeczy 😔

Czekam też na okres, bo miałam zrobić to badanie na bakterie tlenowe i beztlenowe. Ale ani widu ani słychu. Dziś około 30 dc, brak objawów okresowych, chociaż mąż mówi, że mam ciężki humor. Oberwało mu się parę razy 🫣 No nic, muszę dać czas swojemu organizmowi na powrót do dawnego funkcjonowania, a w międzyczasie będę działać z badaniami.

Walczymy dalej ❤️
W weekend jedziemy do teściów pić winko domowej roboty. A co. Chciałabym też z nimi porozmawiać, żeby wiedzieli, z czym się mierzymy. Po poronieniu powiedzieli mi, że czuli, że się staramy i codziennie się za nas modlili. A nigdy w życiu nie usłyszeliśmy z ich ust choć jednego komentarza na ten temat. Nigdy nie sprawili mi przykrości. Trafiłam na fajną rodzinkę 😊

15 marca, 15:06

Mamy pierwsze wyniki badań męża 😊 AntyTG i antyTPO niskie, czyli jest ok. W najbliższych dniach pojawi się reszta. Jak na szpilkach czekam na wyniki badań Dzidziusia, to już ponad miesiąc. Razem z panią z rejestracji terroryzujemy laboratorium i co chwilę dzwonimy, pytając, kiedy będą dostępne. Ale ponoć, jak szczegółowo sprawdzają, to trwa to nawet do 6 tygodni. Myślę, że pani doktor dała z siebie wszystko i zleciła naprawdę kompleksowe badania.
 
Teleporadę przełożyliśmy na 29 marca, aby większość wyników już była i byśmy mogli rozmawiać o konkretach.
 
W poniedziałek, po 32 dniach, zawitał do mnie okres 😉 Oczywiście starań zero, ale teścik dla sportu zrobiłam, chyba oczekiwałam czegoś w stylu "Jezu, jak to jest możliwe??" - także jakbyście się kiedyś czuły zażenowane z powodu swojej naiwności to nie jesteście same 😀

Zrobiłam nowe zapasy – kupiłam 20 testów ciążowych i 50 owulacyjnych, wszystkie takie paskowe. Tych owulacyjnych to już moje trzecie opakowanie chyba, czyli do tej pory zrobiłam ich około 100 ☹️ Chciałam zapytać, czy macie do polecenia jakieś dobre, niedrogie testy ciążowe? Lub wiecie w jakich sklepach (internetowych, stacjonarnych) można trafić fajne promocje? Chciałabym dokupić kilka takich plastikowych typu facelle.
 
A tak zmieniając temat to tak okropnie się ostatnio czuję.. Podejrzewam, że mogłam dostać kwasicy mleczanowej od łączenia metforminy z alkoholem. Po poronieniu odstawiłam na 2 tygodnie wszystkie leki, zaraz po tym wyjechaliśmy na urlop, i wiecie jak to na wakacjach, trochę podrinkowaliśmy wieczorami. W międzyczasie wróciłam do niektórych leków, w tym glucophage, i kompletnie nie połączyłam faktów. Wszystko było ok aż do poniedziałku. Wzięłam tabletkę, po kilku godzinach napiłam się dwóch kieliszków wina (głupia ja) i ... tu już było naprawdę źle. Strasznie zaczął mnie boleć brzuch, wymiotowałam, miałam problem z zaśnięciem i do dzisiaj nie mam na nic siły. Dziś przespałam 12 godzin, nie mogę nic za bardzo zjeść, jest mi non stop niedobrze. Dopiero wywnioskowałam, skąd to się mogło wziąć.

Nastrój okresowy mi nie pomaga. Mam takie humorki, że czasem nie mogę wytrzymać sama ze sobą. Punktem kulminacyjnym było pewne zdjęcie. Nie wiem czy pamiętacie, w grudniu dostałam ataku płaczu, bo wydawało mi się, że moja koleżanka jest w ciąży. I przedwczoraj się okazało, że faktycznie jest, i to już w bardzo zaawansowanej. Moje serce pękło. Do tej pory miałam tylko dwie takie załamki, i za każdym razem chodziło o dalekie znajome, z którymi nie mam kontaktu, ale brały ślub w tym samym czasie, co my. Nie wiem, dlaczego to mnie tak uderza. Za bardzo się porównuję? Uważam, że też powinnam być w tym miejscu? Czuję, że jesteśmy gorsi, bo nie możemy? Co ciekawe, inne ciąże w otoczeniu mnie aż tak nie ruszają, tylko właśnie takie randomowe, które widzę gdzieś na facebooku. Koniec z mediami społecznościowymi na jakiś czas.

Cieszę się, okresie, że już jesteś, ale weź idź sobie szybko, bo nie pomagasz mojej głowie ☹️

24 marca, 18:02

Dużo się u nas działo w ostatnim czasie. Mamy większość wyników.
Wszystkie badania męża wyszły bez zarzutu. Kariotypy prawidłowe u obojga. Posiew krwi miesiączkowej na bakterie tlenowe wykazał obecność escherichii coli i enterococcus spp., ale w bardzo niewielkiej ilości, więc nawet nie wiem, czy będziemy to leczyć. Na bakterie beztlenowe i wyniki cytologii jeszcze czekam.

Ale najważniejsze - przyszły wyniki badań histopatologicznych i immunohistochemicznych z Krosna!!
Aż serce mocniej mi zabiło jak zobaczyłam maila, ale bałam się otworzyć. Zadzwoniłam do męża, później dokończyłam to, co aktualnie robiłam, i dopiero usiadłam na spokojnie, żeby przeczytać.

"Ekspresja dodatnia wykazała obecność komórek macicznych NK w ilości średnio 40 w jednym polu dużego powiększenia mikroskopowego" - norma to 3-30...

Przed ciążą, we krwi, miałam niskie NK.

Mój organizm walczył z Dzieckiem mimo leków immunosupresyjnych. Czy krwawienia były tego konsekwencją?

Poza tym:

"Na terenie doczesnej obserwuje się rozległe pola martwicy, ale bez ropnego nacieku zapalnego, bardzo liczne wylewy krwawe oraz naciek z limfocytów w podścielisku. (...)"

"Obecność złogów okołokosmkowego włóknika* świadczy o przedwczesnym starzeniu się kosmówki w stosunku do czasu trwania ciąży i o niewydolności formującego się popłodu, co w konsekwencji prowadzi do obumarcia dziecka w fazie zarodka."

Badanie było bardzo obszerne, ale wszystkie inne wartości wyszły dobrze.

Mam tak wiele pytań! Teraz pozostaje czekać na wizytę w przyszłą środę.
Genetyki nie zlecono, więc nie znamy płci, ani tego, czy Dzidziuś był zdrowy. Muszę dopytać, dlaczego nie zrobili. Czy dałoby nam ono jeszcze jakąś odpowiedź?

Z takich innych rzeczy, to mam się wyjątkowo dobrze. Naprawdę szybko się otrząsnęłam i idę dalej.
Gdzieś przypadkowo znalazłam forum, gdzie dziewczyny piszą o poronieniach, i nagle poczułam, że nie jestem sama. Któraś z nich napisała, że pragnie rozmawiać o swoim dziecku, zaznaczyć jego obecność i to, że było ważne i kochane. Mąż jest średnim kompanem do rozmów, bo, gdy tylko zauważa, że ona się smuci, urywa temat. A ona chce o tym gadać, i to jak najwięcej! Bo to było najpiękniejsze, co ją w życiu spotkało.
Jakbym czytała o sobie. Czuję się mamą i potrzebuję rozmawiać o naszym Dziecku.

Tak. Jestem spokojna i wiem, że wszystko będzie dobrze ❤️
Mocno Was przytulam i życzę pięknego weekendu! 😘

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 marca, 18:16

1 2 3 4