X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania O staraniach, które trwają za długo
Dodaj do ulubionych
1 2 3

26 kwietnia, 14:31

Jestem już po USG wykluczającym endometriozę. Pani doktor, która wykonywała badanie pracuje również w klinice leczenia niepłodności, więc chciałam przy okazji zasięgnąć jej opinii. Po przejrzeniu raportów z punkcji było mocno zdziwiona wynikiem. Zapytała mnie czy nie myślałam o mezoterapii jajników osoczem bogatopłytkowym. Oczywiście, że myślałam, ale moja Pani doktor tego nie zasugerowała, a na maila w tym temacie nie odpisała. Ta Pani doktor wytłumaczyła mi działanie tego zabiegu i powiedziała, że może warto spróbować. Nie kłóci się to z przyjmowaniem hormonu wzrostu, więc nie musiałabym odwlekać tego w czasie. Ucieszyłam się z tego pomysłu, bo chodziło mi to po głowie, ale brakowało mi opinii lekarza, który popchnie mnie w tym kierunku. Nikt oczywiście nie daje gwarancji sukcesu, ale rozmowa z lekarką zapaliła malutką iskierkę nadziei i czuję, że muszę spróbować. Cena zabiegu wraz ze znieczuleniem to 3000 zł. Dużo, ale stwierdziłam, że wolę wydać te pieniądze na zabieg, który może mieć realny wpływ na mój organizm, niż na badanie genetyczne, które nic nie zmieni. Czeska klinika zasugerowała zbadanie genu LHCGR. Nie znalazłam miejsca, gdzie mogę zbadać tylko ten jeden gen. Jest jedno miejsce, ale daleko, więc doliczając koszty dojazdu, to się po prostu nie opłaca. Znacznie bliżej jest laboratorium, gdzie oferują badanie ok. 150 genów związanych z płodnością. Cena tego badania to 2700 zł. Byłam skłonna za nie zapłacić, ale w tej sytuacji wolę te pieniądze przeznaczyć na PRP. Pewnie te geny też zbadam, bo jeśli zdecydujemy się na Czechy to nie chcę, żeby to wyglądało tak, że nie wykonuję zaleceń lekarza, ale w tym momencie muszę wybrać, bo to są duże kwoty. Nie wiem czy dobrze robię, ale tak podpowiada mi intuicja.

Pani doktor zapytała mnie też czy robiłam badanie na Zespół łamliwego chromosomu X. Powiedziała, że warto to zbadać, bo w przypadku tej mutacji konieczne jest badanie zarodków, gdy uda się nam je w końcu uzyskać. Ta mutacja genetyczna szczególnie niebezpieczna jest dla chłopców, ponieważ wiąże się z upośledzeniem umysłowym. Wiedziałam o tym badaniu, bo na naszym wątku były dziewczyny, które je wykonywały, ale nie przyszło mi do głowy, żeby zbadać to u siebie. Po wizycie od razu poszłam oddać krew na badanie. Gdyby okazało się, że posiadam tę mutację to na pewno łatwiej byłoby mi podjąć decyzję o KD. Wyniki mają być do trzech tygodni. W międzyczasie muszę zrobić jeszcze AOA i ANA. Ciągle odwlekam to w czasie, a przecież konsultacja z immunologiem już coraz bliżej.

Tego samego dnia, w którym byłam na wizycie u innej Pani doktor, odezwała się do mnie moja lekarka. Dziwny zbieg okoliczności. Na wizycie powiedziałam kto jest moim lekarzem prowadzącym, więc zakładam że się zdzwoniły w moim temacie. Trochę mi z tym dziwnie, że dwie lekarki zastanawiają się nad moim przypadkiem. Moja lekarka prowadząca zasugerowała, że może IVM przyniosłoby lepsze efekt, ale w ich klinice tego nie robią. Czeka na odpowiedź embriologa, która klinika się w tym specjalizuje, bo nie chodzi tu o klinikę, która wykonuje IVM, ale o taką, która robi to z sukcesem. Odebrałam tę wiadomość, jakby Pani doktor chciała mi powiedzieć, że nie warto próbować już u nich. Z jednej strony jestem wdzięczna, bo skoro za wszystko musimy już płacić sami, to może nas to uchronić przed dużymi wydatkami, a z drugiej - mam mętlik w głowie i nie wiem co robić, w którą stronę uderzyć po pomoc. Pani doktor wspomniała też, że najlepszym rozwiązaniem byłoby Capa IVM. Poczytałam o tym, jest to innowacyjna procedura, ale wykonywana tylko w kilku miejscach na świecie. Myślę, że szybciej zdecyduję się na KD niż polecę do USA czy Australii na procedurę, która może zakończyć się tak, jak poprzednie.

To najtrudniejszy czas naszych starań. Ciągle dowiaduję się o kolejnych ciążach wśród znajomych. Zdrowe ciąże u osób z nadwagą, różnymi chorobami i nałogami. Już dawno się przekonałam, że to nie ma żadnego znaczenia, ale dalej się nie pogodziłam z tą niesprawiedliwością.

1 maja, 12:23

Jak zwykle, nie może być standardowo. Nic z tego nie rozumiem. ANA 1 i ANA 2 dodatnie, ale wszystkie ANA 3 ujemne. Dobrze, że wizyta z immunologiem już za tydzień.
Screenshot-20250430-181156-Word.jpg
Screenshot-20250430-181149-Word.jpg

5 maja, 11:15

Gdy wspominałam Pani doktor, że planuję zrobić badanie AOA powiedziała, że miała w swojej karierze tylko jedną pacjentkę, której wynik wyszedł dodatni. Jestem druga 💁🏼‍♀️

Screenshot-20250505-103302-Word.jpg
Screenshot-20250505-103401-Word.jpg

9 maja, 22:18

Dzisiaj odbyła się moja wyczekiwana konsultacja z immunologiem, dr MJ. Pani doktor zrobiła na mnie baaardzo dobre wrażenie - sympatyczna, profesjonalna, a przy tym bardzo ludzka.

Na początku omówiła wyniki moich kirów - według niej, z tych ważnych, brakuje mi najważniejszego - 2DS3. Tu oczywiście wjedzie Accofil, ale w innym dawkowaniu niż dotychczas. Na razie jednak nie skupiamy się na tym, bo kiry odpowiadają za implantację, której bez prawidłowych komórek i tak nie będzie. Cieszę się jednak, że zauważyła ten problem, bo może nas to uchronić przed nieudanymi transferami, jeśli do nich dojdzie. Strata tak wywalczonych zarodków z powodu złego dawkowania leków bolałaby podwójnie.

Druga kwestia - mutacja MTHFR, która może powodować wzrost homocysteiny, co z kolei zwiększa ryzyko poronień. U mnie na szczęście homocysteina idealna, więc to mamy z głowy.

Moje wyniki ANA są dwa razy wyższe niż dopuszczalna norma. Typ świecenia ziarnisty nie zawsze ma znaczenie kliniczne, z kolei ten cytoplazmatyczny wskazuje na toczący się proces autoimmunologiczny i wymaga leczenia. Zapytałam czy to częste, że ANA1 i ANA2 są dodatnie, a ANA3 ujemne. Podobno całkiem często się to zdarza, a to, że ANA3 są u mnie ujemne to akurat dobra wiadomość. Przeciwciała w ANA3 wskazują na konkretne schorzenia, które u mnie są wykluczone. Przeciwciała przeciw antygenom jajnika (AOA) również wymagają leczenia. Pani doktor potwierdziła, że te wyniki mogły wpłynąć na wyniki punkcji. Wystawiła mi receptę na Hydroxychloroquine. Mam najpierw brać po jednej tabletce, a jeśli nie będzie skutków ubocznych to zwiększyć dawkę do dwóch tabletek na dobę.

Temat mezoterapii jajników odstawiłam na bok, bo nie wiedziałam jakie będzie podejście Pani doktor po zobaczeniu wyników. Ku mojemu zaskoczeniu Pani doktor sama zasugerowała ten zabieg. Doktor MP jest ostrożna w tym temacie, bo nie ma badań na skuteczność PRP przy dobrym AMH. Z kolei doktor MJ powiedziała, że jest pozytywnie nastawiona do wszystkich innowacyjnych metod, które mogą poprawić jakość komórek. Nie mam aktualnych wymazów MUCHa, więc nie wiem czy zdążę z badaniami, by wykonać PRP w najbliższym cyklu, ale wiem już na pewno, że chcę spróbować.

Leków starczy mi na cztery miesiące. Po trzech miesiącach leczenia mam się umówić na kolejną konsultację. Po dwóch/trzech miesiącach mam zbadać cytokiny i subpopulacje limfocytów, bo tych badań jeszcze mi brakuje.

Jestem zadowolona z tej konsultacji. Mam plan, więc jest mi łatwiej. Pani doktor nie odebrała mi nadziei na genetyczne dziecko, a tego bardzo się bałam. Powiedziała nawet, że zdarzają się jej pacjentki, u których zastosowanie Hydroxychloroquine wystarcza i zachodzą w ciążę naturalnie. Takie cuda się zdarzają, ale nie mnie. Myślami jestem przy kolejnej procedurze. Oby ten zmasowany atak (hormon wzrostu, PRP, leki immunologiczne) dał pozytywny efekt. Zniosę wszystko, ale niech ta moja walka ma sens. Niech zakończy się wygraną 🙏🏻
Screenshot-20250509-215635-Instagram.jpg
1 2 3