Dzień dobry pamiętniczku, będziesz moim przyjacielem, powiernikiem i nie wiem kim jeszcze. Na pewno się nasłuchasz
Dziś czwartek, zimno i śnieżnie za oknem, ostatni dzień L4, jutro czas do pracy, na szczęście tylko piątek i weekend. Nie mogę się doczekać świąt, mam nadzieję odpocząć, ale pewnie jak co roku, bardziej się zmęczę, tym bardziej że w tym roku zjazd u nas
To mój 14 dc, po ovu, teraz jak co miesiąc najgorsze dwa tygodnie przede mną ;/ Będę schizować jak zawsze, a później...
Nie no będzie dobrze. Jak nie teraz to następnym razem. Grunt to myśleć pozytywnie Przyciągać te dobre myśli
Dziś jest piątek, zimno i nieprzyjemnie, ale troszkę śnieżku leży więc... jakoś to będzie. Jest to też dzień powrotu do pracy po zwolnieniu A chętnie bym sobie jeszcze poleniuchowała ale już bez choróbska. No nic trzeba spiąć pośladki, wypiąć cycki i zasuwać. Osiem godzin szybko zleci, a później weekend
Wczoraj była nasza 4 rocznica ślubu. Bez pompy miało być, taki normalny dzień. Ale Pan Mąż nie wytrzymał i kupił wino. Kolacja, wino, świece.... i wylądowaliśmy w łóżku Mój mąż to wariat i za to go kocham
Dzisiaj nastrój jako taki, ani zły, ani dobry. Na wykresie nie wyznaczyło mi jeszcze owulki, pewnie jutro wyznaczy jak wpiszę kolejną temperaturę.
Tak bym chciała, żeby to nasze staranie się już zakończyło pozytywnym skutkiem. I na święta nosić już Skarb w brzuszku .... Hmmm Ależ to by były święta!
Rozmarzyłam się Pamiętniczku, to by było tyle. Do jutra
Dziś jest sobota (wolna) szaro za oknem, śniegu już prawie nie ma, jestem niewyspana bo sierściuch urządzał gonitwy od 6.30 wrrrrr
No i zaczynam, będę smęcić i nudzić. Wszystko do dupy Dziś 3dpo i tempka jakaś niska, no w dupę, nigdy nie mogę mieć normalnego cyklu, tylko jakieś zęby... Od wczoraj czuję mikro skurcze w dole brzucha, macica? Czasem mam wrażenie, że to może mój wyrodny organizm broni sie przed przyjęciem kropka
W ramach odstresowania zaraz zacznę porządki w domu. Trochę się tego nazbierało, bo przecież nie mam czasu, ciągle zachodzę w ciążę! Taka jestem zarobiona Perfekcyjna Pani Domu w mordę...
Oby jutro było lepiej
Dzisiaj niedziela, szaro, buro a do tego mgła.
Poranna temp zmieniła mi wykres i przesunęła ovu. Głupi program, wiem, że tam jej nie było ;/ W ogóle mam tego już dość. Wszystko jest podporządkowane tym staraniom. Mierzenie temperatur, branie suplementów i leków, opisywanie objawów... Męczy mnie to już okrutnie, nie myślę już o niczym innym tylko o zachodzeniu w ciąże ;( Postanowiłam temp mierzyć co kilka dni, tak czy siak ten wykres o kant dupy.
Wczoraj spędziliśmy miły wieczór z moim przyjacielem z lat szkolnych Kupił mieszkanie i zaprosił nas na kolację, na oględziny mieszkanka Bardzo miło spędziliśmy czas, kolacja była wyśmienita i w ogóle super. A wieczorkiem domowe kino pod kocykiem. Horror - mój ulubiony gatunek. Film okazał się średni, zmęczyłam go z trudem, ale Pan mąż poległ w połowie i cichutko pochrapywał
Plany na dziś:
* nie myśleć o zachodzeniu w ciążę ( w moim przypadku niewykonalne )
* obiad u siostry
* później relaks i psioczenie, że jutro poniedziałek i trzeba iść do pracy
Długo mnie nie było, awaria komputera, a z telefonu kaleczyć się nie chciałam ;/
Dziś wtorek, słonecznie i mroźnie.
Koniec cyklu na dniach, prognozuję okres we czwartek, tempka spadła więc nie mam złudzeń.
Pamiętniczku nie wiem co robić, chciałabym odpocząć od tych starań, cięzko mi fizycznie i psychicznie, ciągle leki, suplementy, badania, monitoringi, temperatura i śluz. Obłęd!
A z drugiej strony jak wszystko rzucę to będę myślała, że marnuję cykl. No po prostu nie wiem co mam robić. Podpowiesz?
Mąż mnie nakłania żeby odpuścić na trochę, szkoda mu mnie, kocha mnie i wspiera jak tylko może, ale chyba jest bezsilny w tej mojej rozpaczy z powodu braku dzidziusia.
Zbliżają się święta, kolejne bez potomka. Ile jeszcze takich przed nami? Może wszystkie.... Tak trudno mi się z tym pogodzić. Siedzę piszę to i wyję... Jakie to wszystko niesprawiedliwe, oglądam program o matkach pozostawiających noworodki w szpitalach! Pytam się czemu u takich ludzi rodzą się dzieci. Oni ich nie chcą, a one mimo wszystko się tam rodzą. A my tak pragniemy dziecka i co? I NIC! Boże nie rozumiem tego. Brakuje mi sił!
Niestety w tym roku nie zostałam mamą. W ciążę tez nie zaszłam. Dużo się wydarzyło, ale czy posunął to nasze marzenie do przodu - tego nie wiem. Nie będę już smecic, nic to nie zmieni. Wiem jedno ze z końcem roku nie kończą się moje nadzieje na macierzyństwo. Podobno wszystko ma swój czas w życiu, musze po prostu byc bardziej cierpliwa. To będzie moje noworoczne postanowienie - ćwiczyć cierpliwość!
Pamiętniku do zobaczenia w nowym roku! Oby był pomyslniejszy!
Ostatni cykl z clo za mną. Czekam tylko na @ a to juz formalnosc. Dzisiejszy test jednoznacznie negatywny. Troche mi zal, jestem zawiedziona. Sześć cykli stymulowanych, w kazdym cyklu po 3 pecherzyki. Wszystmie pekaly, owulacj potwierdzana usg. I co? I nico!
Boże taką mialam nadzieję ze sie uda naturalnie, bez wiekszej ingerencji Niestety, nie z moim pieskim szczesciem
Smutek, żal, złość, zawód co jeszcze mną targa? Same paskudne odczucia. Ale co mam zrobic? Poddac sie? Nigdy!
Juz sie umowilam do Kliniki leczenia niepłodności. Sprobujemy inseminacji a jak nie wyjdzie to bedziemy podchodzic do IVF.
Jestem tak zdeterminowana ze spróbuję wszystkiego co tylko mozliwe by doczekac sie dziecka. Poświęce doslownie wszystko, wszystko oddam! Niech tylko sie uda! Prosze, blagam...
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 stycznia 2015, 12:47
Witaj pamiętniku. Przepraszam że dawno cie nie odwiedzałam. W sumie działo się trochę ale weny do pisania brakowało.
Tak w skrocie: Do kliniki pojechaliśmy ale do inseminacja nie podeszłam. Okazało się ze nie ma to sensu bo mam obniżoną rezerwę jajnikowa. Miałam zrobić AMH i od wyniku zależało czy zakwalifikujemy się do rządowego programu IVF. Wynik był bardzo słaby, na granicy. Ale udało się. Dostaliśmy się do programu. No i mieliśmy czekać na telefon. Powiedzieli że kolejki są długie i że pewnie druga połowa roku. No to czekamy
Az tu nagle, wczoraj dostaje telefon z kliniki ze mam przyjechać po recepty I zaczynamy SZOK!!! Nogi się pode mną ugiely. Radość i strach. To teraz czuję na przemian. Fiksuje strasznie
Obiecuję ze będę częściej zaglądać i zdawać relację. Wizyta umowiona na 18 kwietnia
Pa pamiętniku :]
Slonecznie ale temperatura nie powala Pocieszam się tym, że w wknd ma być ciepło. W porywach do 15 stopni Mam zamiar wyciągnąć rower z piwnicy i sprawdzić czy umiem jeszcze jeździć Mąż mój wyjeżdża służbowo na cały weekend wiec będę sama i musze sobie zorganizować czas.
To chyba dobry moment żeby ogarnąć wszystkie zaległe prace w domu. A później babski wieczór z winem i ploteczkami
Pa pamietniczku :*
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 kwietnia 2015, 09:19
Pamietniku wpadam by zdać relację. Na wizycie prof zrobił usg i powiedział ze łatwo nie będzie, ale będziemy walczyć. Z uwagi na moje niskie AMH obawia się ze mogę słabo zareagować na stymulację. Ale ja jestem dobrej myśli bo na clo rosły mi po 3 pęcherzyki. Tak więc rozpisalismy leki i zaczynamy... już pod koniec tego cyklu W ogóle runąło moje wyobrażenie o przebiegu stymulacji bo myślałam że zacznę od antyków i w kolejnym cyklu stymulacja,a tu proszę na majówkę wszyscy będą jeść pyszności z grilla i bawić się a ja będę uczyć się jak zrobić sobie zastrzyk!
Tak więc wróciliśmy z workiem leków, lżejsi o kilka stówek z głowami pełnymi nadzieji i obaw. Teraz muszę dbać o siebie i wbijać sobie do głowy ze musi się udać!
Oprocz tego kontynuuje diete i ćwiczenia. Po 11 dniach jest mnie o 2kg mniej a objetosciowo o 8cm
Dzis imieniny Moniki. Musze zlozyc zyczenia siostrze i kilku kolezankom
Zastrzyki mogę już robić zawodowo i nawet z zamkniętymi oczami. Dziś byliśmy w klinice.
Pierwsze podglądanie - no i mamy 5 pęcherzyków. Profesor pochwalił ze przy moim amh to ładnie się stymuluje. Leki przedłużone na kolejne dwa dni a w sobotę drugie podglądanie. Oby do soboty.
Pamietniku... chyba oszaleje z nerwów!
Pamietniku w czwartek mialam punkcję. Pobrano 10 komórek. Super wynik biorac pod uwage moje AMH. Po wszystkim odpoczywalam chwilę i moglismy jechac do domu. Kazano czekac na telefon. No to czekam. Wczoraj caly dzien gapilam sie w telefon, co chwilę sprawdzajac czy aby na pewno dziala i czy bateria jest naladowana. Bardzo sie denerwuje, czy komórki się zaplodnily i czy dzielą się prawidłowo. Niech juz zadzwonią bo chyba zwariuję ;(
Bardzo ciepło i slonecznie.
Pamietniku przepraszam że dopiero teraz piszę. Teraz nadrobię.
Telefonu z informacjami o zarodkach doczekałam sie dopiero w 4 dobę po punkcji. Przez ten czas odchodzilam od zmysłów. Spodziewałam się najgorszych wiesci W poniedziałek zadzwonił profesor i zaprosił na transfer we wtorek na 11.
Na miejscu okazalo sie, że zaplodniono 6 komórek, 6 sie zaplodnilo, 3 rozwinely sie do stadium blastocysty. Podano blastusie 4AA do brzuszka a dwie zamrożono. Pozostale 3 mieli jeszcze obserwować przez dobe i jak się rozwiną to dołączą do zamrozonych zarodeczkow.
Tak więc tyle z historii, a obecnie... 5 dpt. Nerwy, nerwy i nerwy. Pierwszy raz w życiu nie mam żadnych objawów. Nic nie czuję, nie mam przeczuć. Tak bardzo się boję. Juz w czwartek bede testować. Obawiam się najbardziej rozczarowania ;( Teraz niby nic nie wiem, ale rozmawiam z kropkiem. Glaszczę brzuch itd i nie chcę żeby to sie skonczylo!
Trudny i piekny zarazem to czas dla mnie. Zobaczymy jaką decyzje podejmie dla nas Ten Na Górze.
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 czerwca 2015, 09:30
Witaj Pamiętniku!
No i stało się, nie ma już ciąży W zeszła niedzielę trafiłam do szpitala, podano mi leki na wywołanie poronienia. W poniedziałek miałam zabieg. Cały pobyt wspominam bardzo źle. Nikomu tego nie życzę, na prawdę nikomu! Mimo że opiekę miałam bardzo dobrą, pielęgniarki bardzo pomagały to chciałabym zapomnieć o wszystkim jak najszybciej.
Mam czas na dojście do siebie, pogodzenia się ze stratą, przeżyciu swoistej żałoby. Myślę że to będzie już we mnie na zawsze,gdzieś w środku ten smutek i żal. Niestety było mi dane poczuć smak takiej porażki, a zrozumieć można to tylko jak się przeżyło taką stratę. Ja nie rozumiałam tego bólu, jak się słyszało o czyjejś stracie to było smutno i tyle.
I żadne słowa pocieszenia nie przynoszą ulgi Mam nadzieję że czas nauczy mnie z tym żyć, bo zapomnieć się nie da.
Odpoczywam psychicznie, nie chce teraz myśleć o ciąży, staraniach itp. Chce odpocząć. A może jak wszystko będzie dobrze to we wrześniu podejdziemy do criotransferu.
6 września, chłodno, pochmurno.
Dwa dni temu (4.09) podeszlismy do crio transferu. Przywiezlismy w brzuszku blastusię 2BB. Teraz tak się boję. Znowu to uczucie bezradności, strachu. Tak bym chciała, żeby wszystko się ułożyło. Pragnę zajść w ciążę i urodzić zdrowe dziecko. Tylko czy będzie mi to dane? Przekonam się za tydzień. A przez ten czas pewnie oszaleje z nerwów.
Oprócz stresów których nie widać, nie mam żadnych dolegliwości. Żyje normalnie. Mam do siebie inne podejście niż przy pierwszym ET.
No cóż co ma być to będzie. Nie mam na to wpływu. Mogę tylko tego chcieć całym sercem
Pogoda zmienna, chłodno.
Wielkimi krokami zbliża się jesień... I mój plan bycia w ciąży do końca roku coraz marnie wygląda
Jak można się domyślić ostatnie podejście nie było szczęśliwe. Test jednoznacznie pokazał że w ciąży nie jestem. Przeżyłam to cholernie. Wszystkie żale wróciły. Bo przecież mogło być tak cudownie, gdyby wszystko było ok z pierwszym podejściem, gdyby ciąża była prawidłowa to już bym była coraz bliżej połowy. I tak mnie wzięło na smutki i gorycz. I żal i rozpacz, że kolejnym razem też na pewno się nie uda. Juz z góry zakładam niepowodzenie bo przecież u mnie nie może być dobrze! Boże dodaj mi wiary!
Tak, straciłam wiarę w to że się uda. Mam jeszcze szczatkowe ilości nadzieji, ale wiadomo, czyja matka jest nadzieja
Z takim nastawieniem pojechałam wczoraj na wizytę. I jak się okazuje nawet mój organizm się zbuntowal. Miał być transfer w tym cyklu, ale endometrium jest tak cienkie ze nie podadzą mi ostatniego zarodka I tak zarodek jest slabiutki.
Ehhh... wszystko do dupy
Ale chyba przyda mi się ten miesiąc odpoczynku. Ogarnę się i zawalczyę jeszcze raz o swoją ostatnią kruszynkę.
Slonecznie ale już bardzo chodno.
Wczoraj z mężem zabraliśmy naszą ostatnia kruszynkę do brzuszka. Nadzieja ogromna. Przymusowy odpoczynek poprawił kondycję psychiczną i wiara również wróciła
Taki czas niestety niesprzyjajacy dla ivf może zmobilizuje ostatnią snieżynkę do pracy. Walcz kochanie! My na ciebie tu czekamy.
Wszystko w rękach najwyższego, wiec
Boże, Ty się tym zajmij...
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 października 2015, 08:46
Witam:) i życzę krótkiego oczekiwania:)
Oby pamiętniczek się nasłuchał samych dobrych wieści :)