Zaczynam od nowa pisanie pamiętnika, jakby co to tu notatki mam nadzieję się zachowają.
Waga od chyba 15 lat pokazała 59,8kg, tyle to ważyłam w ósmej klasie podstawówki
Jutro pełna mobilizacja, bo trzeba badania TSH, glukozy i może cholesterolu.
TSH 0,751 norma 0,270 - 4,2 (po Euthyrox 75)
Ft4 19,7 norma 12 - 22
Dla porównania
30.08.2013
TSH 2,467
14.07.2014
TSH 6,660 (masakra!!)
Ft4 16,44
22.09.2014
TSH 3,290 (po Euthyrox 50)
Ft4 17,01
Nie wiem co jest tego przyczyną... Za chwilę będzie tak, że zrobię sobie kuku niejedzeniem tak jak zrobiłam sobie objadaniem się.
Brak słów...
Jeszcze tylko wizyta u ginekologa i będę już spokojna, że tym razem nic się nie stanie i uda mi się utrzymać ciążę.
Wisienką na torcie jest w tym wszystkim jest to, że od maja tego roku ubyło mnie 22kg i mam nadzieję, że ubędzie do końca roku jeszcze z 5 bo tyle mogę jeszcze mniej więcej zrzucić balastu. Mąż trochę kręcił nosem na tą wiadomość bo stwierdził, że nie taką mnie brał, a tata za to wrzeszczy po nim, żeby mu 22kg dziecka oddał. Ehhhh....
Zamówiłam 30 testów owulacyjnych + 15 ciążowych, może pójdą w ruch w tym miesiącu.
Ale w sumie mam dylemat, bo chcę na święta do domu jechać i boję się, że jak się nam uda teraz to akurat w tym czasie będę w domu i jak się coś znów podzieje to przecież nie będę siać paniki rodzicom. Tu przynajmniej mam swoją lekarkę na miejscu, która wie co było ostatnim razem. Znowu jak poczekamy jeszcze jeden cykl to akurat niby płodne wychodzą w święta. No ale, że jadę sama do rodziców to trudno bez T. będzie mi trudno... No i znów przełożymy chyba wszystko na styczeń...
No jest dylemat czy na święta do rodziców, których rzadko widuję czy dzieckiem się zająć.
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 grudnia 2014, 14:08
Dziś mam podejść na monitoring to powie mi więcej i jakieś leki na stymulację owulacji dostanę.
Ten cykl jeszcze bez starania niestety...
- nie będę jadła słodkiego i fast foodów
- będę systematycznie mierzyć temperaturę
- będę sprawdzać śluz codziennie
- nie będę czytała o objawach ciąży i porównywać ich ze swoimi
Jeszcze nie jestem w ciąży a już zaczynam mieć jazdy, że się znów nie uda.
Z postanowień noworocznych trzymam się jedynie tego, że mierzę dziennie temperaturę. Niby nie jem słodkiego ani fastfoodów ale te moje odżywianie przy cukrzycy też nie jest rewelacyjne.
Śluz.. no cóż, nadal się nie mogę z nim wyznać.
O objawach ciąży nie czytam, za to o objawach owulacji tak i porównuję ze swoimi. Świra mam w głowie i tyle.
Biedny ten mój mąż, musi ze mną wytrzymywać 24 godziny na dobę i wysłuchiwać moich żalów. Może powinni mu jakiegoś Oscara przyznać ze to, że jeszcze mnie toleruje, znosi moje niezdecydowanie i trzyma mnie mocno, żebym już całkiem w chmurach nie spacerowała.
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 stycznia 2015, 15:28
Potworny ból po lewej stronie, który promieniuje aż do krzyża. Boję się, że znów coś niedobrego się dzieje. Znów zaczynam beczeć i denerwować się...
Nigdy przy owulacji mnie tak strasznie nie targały jajniki.
THS: 2,330 (norma 0,270 - 4,200)
Ft4: 18,47 (12 - 22)
BetaHCG: 102,1 (4 tydzień 9,5 - 750)
Coś beta pokazała, ale mam nauczkę z dwóch poprzednich razów, żeby się nie cieszyć zbyt szybko. Objawów w sumie zero, tylko dość wrażliwe sutki przy dotknięciu. Lekkie pobolewanie w podbrzuszu było parę dni temu. Uczucie, że coś pika w środku też minęło, nie ma skurczów małpowych. Jedyne co to śluzu rozciągliwego w cholerę.
Lekarz dziś, ale założę się o loda Magnum w czekoladzie, który chodzi za mną od wczoraj, że nic nie wykuka o każe za parę dni się wrócić na kontrolę. W sumie okres dopiero 3 dzień mi się spóźnia a ja już skacze, że beta za niska...
Zakopcie mnie gdzieś głęboko to może się uspokoję...
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 listopada 2015, 11:41
Są to zaburzenia układy immunologicznego, prawdopodobnie od tarczycy.
Leczy się tzw. wlewami immunologicznymi, tylko potrzebna jest na to ogromna suma pieniędzy...
Z taką betą to się mogę o:
Drzwiami pobawić!