Wiadomość wyedytowana przez autora 8 kwietnia 2021, 10:51
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 kwietnia 2021, 11:23
Ból miesiączkowy, okres chyba się rozkręci dziś. Leżę jeszcze w łóżku, ale za oknem piękne ☀️ więc zaraz śniadanko i spacerek po pobliskim lesie 😊 Wczoraj z Małżem było spięcie na tematy badaniowe, bo on nie chce ściemniać w Klinice co do długości starań- gdyż może z nami ok, a jak nasciemniamy to będą nas leczyć, niekoniecznie potrzebnie... A ja chcę trochę nagiąć podczas pierwszej wizyty długość i częstotliwość starań by nas poważniej potraktowano- kto z nas ma rację? On twierdzi że skoro płacimy za wizytę to i bez ściemniania nas porządnie przebadają pod kątem tego czy wszystko z nami ok...
A we mnie coś wrzeszczy: Ech w jakim ciemnym lesie jesteś człowieku??? Ja stary kapeć lat 36, praktycznie od kiedy się znamy sex bez zabezpieczenia, 6 miesięcy starań (jego zdaniem to nie można nazwać staraniem bo sex był za rzadko)... To jak z nami ok? Plamienia przed okresem, częściowa przegroda macicy dojrzana przez moją gin kiedyś na USG to jak z nami ok? Ty jeszcze starszy kapeć lat 38, kopcisz papierochy od 18 lat to wiek biologiczny pewnie 60 latka, miales świnkę w dzieciństwie to jak z nami ok? Przedostatni cykl- moim zdaniem owulacyjny, z pomiarem temperatury, obserwacją, pozytywnymi testami owu, z codziennym sexem w okresie koncepcyjnym- i lipa, to jak ma być ok? Zastanawiam się jak można żyć w takiej błogiej nieświadomości w jakiej dupie jesteśmy... Wkurza mnie tym. Ja jego z kolei wkurzam zafiksowaniem się na temacie, diagnozowaniem nas za pomocą neta i wyczytanych informacji, mówi że obawia się że będę niedługo więcej wiedzieć od lekarzy i nie będę chciała stosować się do zaleceń... Ech. Jak żyć?
W sumie to jego podejście bardziej mi się podoba od mojego- jego świnka w dzieciństwie może oznaczać problemy z płodnością ale nie musi, moja częściowa przegroda macicy może oznaczać problemy z płodnością ale nie musi- moja rodzicielka dwoje zdrowych dzieci siłami natury urodziła z przegrodą...
Myśleć pozytywnie, myśleć pozytywnie... Tylko jak to zrobić?
Chcę Wam powiedzieć że jak Was czytam to przychodzi mi do głowy myśl, jakie jesteście wszystkie dzielne 😊 Naprawdę dzielne, wytrwale, wspaniałe... A teraz życie chyba wymaga, bym też się taka stala.
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 kwietnia 2021, 11:20
Ale po kolei.
Byliśmy w Klinice 04.05.2021 r., był to 25 dc. Mąż zrobił badanie nasienia na miejscu, ja zrobiłam wcześniej 3 dc i przyszłam z wynikami, na miejscu zrobiono mi tylko AMH. Męża wyniki dobre- Dr powiedziała nawet że bardzo chciałaby zabronić mu palić, ale wyniki są dobre więc nie ma za bardzo argumentów do tego. Moje wyniki z 3 dc niestety gorsze... FSH 10,93 mlU/ml, LH 3,28 mlU/ml Estradiol 64 pg/ml Testosteron, prolaktyna w normie. Wyniki TSH i Ft4 z marca: 2,33 ulU/ml i 1.18 ng/dl. Wynik progesteronu z 21 dc 24,17 ng/ml więc jak Dr go zobaczyła powiedziała od razu, że "jest owulacja". Wynik AMH zrobiony u nich 0,77 ng/ml.
Niestety wynik AMH, stosunek fsh do lh i obejrzane jajniki świadczą w jej ocenie o obniżonej rezerwie jajnikowej. Zrobiła mi usg w którym zapisała, że obraz sugeruje przegrodę macicy, endometrium jednorodnej echostruktury, grubości 13,7 mm (dobra grubość na 25 dc?). Jajniki struktury prawidłowej, zatoka Douglasa bez wolnego płynu.
Moje Drogie możecie skomentować moje wyniki? Jakieś inne niepokoje powinnam mieć oprócz marnego AMH oraz nieprawidłowego stosunku LH do FSH?
Trochę mnie to zmroziło, że podczas pierwszej wizyty w Klinice proponują nam in vitro- czy to oznaka że ze mną naprawdę jest tak źle że tylko in vitro wchodzi w grę? Myślałam, że in vitro jest ostatecznością dla starających się a tu bach na pierwszej wizycie zalecenie nr 1. Mąż po tej wizycie miał wrażenie, że trochę "naganiają na in vitro"- bo to im wychodzi i wiąże się z kasą, znam kilka osób które mają podobne odczucia, aczkolwiek myślę sobie że gdybym nie miała wskazań to by tego nie proponowano...
Zaleceniem nr 2 było wykonanie histero laparoskopii żeby obejrzeć i ewentualnie usunąć przegrodę w macicy. Powiedziałam, że moja mama 2 zdrowych dzieci urodziła z przegrodą, aczkolwiek zdaniem Dr nie mam czasu by pozwolić sobie na ewentualne poronienie więc trzeba to zrobić- przynajmniej obejrzeć wnętrze macicy.
Rozwiązaniem nr 3, jakbym się nie zdecydowała na in vitro jeszcze, była stymulacja połączona z monitoringiem. Aczkolwiek po zrobionej histero laparo. Dr dała nr telefonu do siebie i powiedziała żebym dzwoniła jak się na coś zdecyduję.
No więc myślałam myślałam i wymyśliłam, że in vitro jeszcze nie, póki nie spróbujemy innych metod. Zadzwoniłam do niej że zdecydowałam się na histero laparo i poradziła mi bym poszła na usg do innego lekarza z Kliniki (szefa Kliniki de facto), który by ten zabieg wykonywał- aby jeszcze on obejrzał mnie na usg. Dr wypytywał o wczesną menopauzę u kobiet z linii matki w rodzinie, przejrzał wyniki i też wskazywał, że nie mam za wiele czasu na odkładanie decyzji o dziecku. Jeśli chodzi o przegrodę jego zdaniem mogła to nie być przegroda, ale powiedział że histero trzeba zrobić aby obejrzeć wnętrze macicy i ewentualnie ją usunąć. No i najlepiej to zrobić przed owulacją, a może to zrobić w Klinice choćby jutro czy pojutrze.
Słysząc to i wiedząc, że jestem aktualnie przed owulacją, zgodziłam się. Odetchnęłam, że zalecił zrobić tylko histeroskopię, laparoskopia i wprowadzanie narzędzia przez powłoki brzuszne mnie mówiąc delikatnie z lekka przerażała... Umówiliśmy się chyba na kolejny dzień lub 2 dni do przodu, że się zgłoszę z kapciuszkami i piżamką do Kliniki, a tego samego dnia po zabiegu wypuszczą mnie do domu.
Na salce przygotowawczej spotkałam dziewczynę lat 30, której tego dnia robiono punkcję do in vitro (tu się złapałam za głowę- rozumiem ja starsza 36 latka, ale dziewczyna lat 30?), jej mężowi zaś też jakiś zabieg wykonano zaraz po mnie bo u nich przyczyną była niepłodność męska... Powiem Wam że po rozmowie z nią zmieniło mi się trochę myślenie, że in vitro jest tylko dla zaawansowanych wiekowo kobiet, choć sama do końca nie wiem co o tym myśleć... Tak bardzo bym chciała nie musieć tego robić
Sam zabieg nie był bolesny ani w żaden sposób odczuwalny. Uśpiono mnie na głucho po czym wybudzono, a po zabiegu klika zdań zamieniłam z Dr jaki wykonał zabieg oraz wręczył mi opis histero i sono hsg. Stwierdzono jamę macicy zwykłej wielkości z uwypuklonym dnem, dno nacięto na głębokość 1 cm, oba ujścia jajowodowe widoczne, słabo reaktywne, błona śluzowa macicy odpowiednia do fazy cyklu.
Czyli nie była to przegroda.
Odnośnie sono hsg- w trakcie wypełniania macicy preparatem uzyskano drożność jajowodów pod dużym ciśnieniem. W rozmowie też lekarz powiedział, że musiał użyć dużego ciśnienia. Czy to oznacza że jajowody były przytkane a teraz są odetkane? Niestety po zabiegu byłam jeszcze trochę otumaniona i nie zapytałam o wszystko co mnie interesuje.
Po zabiegu przez kilka dni pobolewało mnie podbrzusze tak jak na okres, aczkolwiek znośnie że nawet nie brałam leków przeciwbólowych. Przez 2 dni wstawałam z łóżka praktycznie tylko do toalety, ale to bardziej Moja Rodzicielka tak zaleciła a nie lekarz Przez klika dni utrzymywało się też lekkie krwawienie, a w 2 połowie cyklu takie żółte upławy jakie miewałam przy infekcjach (podejrzewam że to reakcja macicy na wprowadzone ciało obce- histeroskop).
Na kontrolę po zabiegu poszłam trochę wcześnie- bo 2 dc. W ogóle ten cykl z zabiegiem był krótki- trwał tylko 23 dni, ale wiążę to ze stresem wywołanym zabiegiem. Cieszę się, że udało się wykonać sono hsg przy okazji histeroskopii- przyjaciółka mówiła że sono jest trochę bolesny, a ja to przeszłam korzystając ze znieczulenia ogólnego No i laparo mnie ominęła, uff
Pani Dr powiedziała że trochę za wcześnie przyszłam, bo powinnam być raczej w 3-5 dc, ale i tak zrobiła mi usg. Powiedziała że stymulacja będzie gonadotropinami, i że 3 cykle po histero i sono hsg są najlepsze do zachodzenia w ciążę. Usłyszawszy jednak, że wyjeżdżam do męża na dni płodne stwierdziła, że w tym cyklu odpuścimy stymulację- bo musimy być oboje obecni by się nauczyć jak podawać mi zastrzyki, poza tym musi na monitoringu widzieć jak rośnie pęcherzyk itd. Mąż będzie w lipcu i sierpniu w Pl, więc mam plan żeby w te wakacyjne cykle się stymulować. A co dalej/ In vitro? Czy nadal stymulacja do czasu jego zjazdu pod koniec roku? Nie wiem i mam nadzieję, że nie będę musiała decydować...
Dziewczyny które macie za sobą cykle stymulowane- napiszcie proszę jak to wygląda? Czy ze stymulacją wiąże się obowiązkowo monitoring czy też będę mogła podawać sobie leki sama mimo że Dr mnie nie obejrzy np. dzień przed owu, bo będę już u męża za granicą? Czy przez jego nieobecność szlag trafi dalszą stymulację po lipcu i sierpniu?
Czerwcowy cykl trwa, jestem w 21 dc. Byłam u męża w okresie okołoowulacyjnym, smażing, plażing i urlopowy chill mam nadzieję zaowocuje dwoma kreseczkami na teście Miałam śluz płodny, robiłam testy owulacyjne, wyszedł pozytywny w 10 dc (trochę wcześnie, nie?) i działaliśmy kiedy trzeba... Dzień po pozytywnym teście owu miałam śluz płodny z plamka krwi więc nadziejam się że to była oznaka uwolnienia komórki jajowej... Aplikacja Ovufriend ocenia nasz czas serduszkowania jako "dobry", daje mi 35% szans na pozytywny wynik testu ciążowego dziś i 20 pkt za objawy ciążowe
Ale postanowiłam być twarda i nie testować do czasu miesiączki- jak przyjdzie to wszystko będzie jasne, jak nie- zatestuję, albo poczekam na męża do lipca. Nie widzę u siebie objawów pms, który zazwyczaj już szalał w tym czasie cyklu, mam bardziej wrażliwe piersi i wzmożony apetyt, ale to nie musi nic oznaczać. Wolę się nie nakręcać bo za dużo razy już widziałam u siebie pierwsze objawy a potem płakałam, że nie wyszło... Z drugiej strony wykonana histeroskopia, przetkane jajowody, pozytywny test owu dają nadzieję... 3majcie kciuki!
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 czerwca 2021, 11:08
Aplikacja kusi, że jak jestem w ciąży to dziś 80% mam że wyjdzie pozytywny test. Ale z testowaniem czekam do terminu @ a najchętniej na Starego, który będzie 02.07.2021... Wymyśliłam sobie że razem zrobimy test i razem będziemy skakać z radości... 🤪 Hehe Tylko muszę spokojnie podchodzić do sprawy, a z tym gorzej. Każda wizyta w toalecie to sprawdzanie i strach, ehhhh Wszystkie to znamy.
Wczoraj miałam sen że czekały na mnie gwiazdkowe prezenty pod choinką- ponoć spełni się moje życzenie... Niech się spełni!
1 dc
Kolejne wieści z frontu.
Stymulacja Gonalem f 75 j- 5 dni rozpisane począwszy od 4 dc. Na zastrzyki chodziłam do Kliniki po pracy, mam rzut beretem. Ani ja ani Stary nie jesteśmy fanami igieł więc skoro zaproponowali w Klinice że mogą robić to korzystamy 😊
Jak się czułam podczas stymulacji? Przez pierwsze 2 dni ryczalam- była kłótnia z mężem plus chyba te hormony i 2 dni weekendu były we łzach. Przedwczoraj z kolei przeglądałam FB i śmiałam się co chwila jak głupi do sera, aż Stary patrzył na mnie podejrzliwie 😅
Czyli jednak chyba delikatnie biją w dekiel te hormony. Poza tym uczucie rozpierania w podbrzuszu, takiego jakby wzdęcia, choć nie jest to wzdęcie "pokarmowe"- nie wiem jak to dokładnie opisać. Podejrzewam że czuję po prostu rosnące pęcherzyki, albo to placebo 😜 Gdzieś na forum wyczytałam że podczas stymulacji Gonalem f trzeba pić dużo wody żeby pęcherzyki rosły- no to piłam, zwłaszcza w upały nie było to trudne.
Trochę martwiłam się śluzem bo w cyklach naturalnych mam zazwyczaj 4 dni śluz rozciągliwy a potem owu, w tym cyklu z kolei przez 1 dzień byl piękny rozciągliwy śluz, potem przez 2 dni śluz kremowy, następnie wczoraj i dziś- wilgotny, wodnisty.
Obawiałam się że już może jest po owu (miewam krótkie cykle) i cała stymulacja psu na budę.
Na szczęście wczoraj na USG lekarz rozwiał moje wątpliwości. Jest jeden dominujący pęcherzyk na lewym jajniku 17 mm, poza tym jeszcze jeden na lewym 14 mm i uwaga jeden na prawym 14 mm.
Na prawym jajniku- tym co miał być taki beznadziejny, wyłączony i niepracujący już według innych lekarzy.
Od razu tego lekarza co mi wczoraj wykonał usg polubiłam 😅
Zapytał mnie czy to byłby problem gdyby pojawiła się ciąża bliźniacza- bo może tak się stać w tym cyklu, ale on przy mojej małej liczbie pęcherzyków antralnych chyba by się nie bał takiej ewentualności i na moim miejscu- działał.
Naprawdę? Bliźniaki?
Przecież to spełnienie marzeń! Daj Boże! 😁
Powiem Wam że tyle nadziei wczoraj wlał ten dr w moje serce, że szok! Najpierw słyszę od innych lekarzy jak to mój prawy jajnik już nie pracuje, że za rok to już może nie być z czego zrobić in vitro, a on mi na USG podczas pierwszego cyklu stymulowanego na "wyłączonym" jajniku znajduje pęcherzyk i mówi że z tego cyklu mogą być bliźnięta! 😁
Rollercoaster emocji niespodziewany- choć nie wiem czy summa summarum to dobrze, jeśli nam się finalnie nie uda. Będzie większe rozczarowanie i smutek- ale teraz jest nadzieja 😊
Wg zaleceń dziś po południu zastrzyk Ovitrelle (musimy jakoś sami ze Starym dać radę, jest niedziela), od czwartku duphaston a potem po 20.07. lipca testowanie 😊
3majcie kciuki żeby się udało 😊 Byłoby przefajnie, nawet gdyby miał być z tego tylko jeden bobas. Póki co dużo seksu nas czeka od dziś przez kolejne dni 😁
Obym po 20.07. była w takim dobrym nastroju, jak dziś.
Dziś obudził mnie budzik, zmierzyłam temperaturę i zobaczyłam że jest 0,20 stopnia niższa od wczorajszej, po czym dotarło do mnie, że uczyniłam to o godzinę za wcześnie... Zgodnie więc ze wskazówkami jakie gdzieś tu wyczytałam, dodałam do zmierzonej wartości 0,10, lecz to i tak nie zmienia faktu, że temperatura spada 😞
Test ciążowy czułość 25 ml- negatywny 😞😞 nie ma żadnego "cienia cienia" - przy długości fazy lutealnej 12-14 dni powinien już pokazać słaba kreskę, prawda?
😓
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 lipca 2021, 09:06
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 lipca 2021, 08:44
Wczoraj byłam na USG, pęcherzyk dominujący miał już 18,8 mm. Jeszcze wczoraj miałam i dziś mam przyjąć Puregon, jutro zaś wykonać sobie zastrzyk Ovitrelle.
Czy któraś z Was przyjmowała Puregon i w efekcie tak szybko urósł pęcherzyk? Zastanawiam się czy Ovitrelle nie będzie zapodany za późno? Wczoraj wieczorem kreska na teście owu wyszła tylko trochę bledsza niż testowa, dziś rano- test owu pozytywny. Czy nie za późno będzie jutro na Ovitrelle ok. 17:00? Taka godzinę zasugerował dr, odpowiednio do pory podawania Puregonu.
Edit/Jest 25 stycznia 2022 r., przeddzień spodziewanego okresu. Od 13 stycznia jestem na izolacji wobec pozytywnego wyniku testu na koronawirusa. Covida przechodzę łagodnie, ale odczuwam momentami kłucie w klatce piersiowej, więc dr rodzinna przepisała steryd. Jeśli jestem w ciąży, mam brać go mniej, jeśli nie jestem- więcej.
No więc dziś rano testuję- bez większego przekonania, ale z mała tlącą się nadzieja. Bez przekonania- bo kochaliśmy się w dni płodne tylko raz (!) w tym cyklu, na około 4 dni przed owulka wyznaczoną przez Ovufriend a z małą nadzieja- bo temperatura nie spada, jak to zwykle bywało przed okresem.
Piersi i sutki bolały, były tkliwe niemiłosiernie, dziś bolą mniej- myślałam że to objaw nadchodzącej miesiączki- tak przecież u mnie zazwyczaj bywało, a wysoka temperatura mogła być związana z infekcją covid, jaka przeszłam.
Ale jest! Jest cud! Jeeeest!
Ostatnio, podczas Świąt i Sylwestra modliliśmy się do Maryi o wstawiennictwo razem z mężem o ciążę i zdrowe dziecko. I być może Pan Jezus, za namową swojej Kochanej Mateńki sprawił cud! Nie być może- na pewno! Odmówiłam w swoim życiu kilka Nowenn Pompejańskich i Matenka nigdy mnie nie zawiodła, mąż urodzony jest 15 sierpnia na Wniebowstąpienie- więc też zwracał się do Niej w swoim życiu z problemami. I wygląda na to, że się udało!
Ale wcześniej zaszla we mnie bardzo duża zmiana. Jak czytam ten pamiętnik, jak przypomnę sobie siebie sprzed tych kilku miesięcy, dochodzę do wniosku że byłam bardzo spanikowana, przestraszona i nieufna. W pewnym momencie zrozumiałam, że w TYM tkwi mój błąd- muszę zaufać Bogu, uspokoić się i wierzyć, że da nam dzieciątko w najlepszym do tego momencie. Muszę to zrobić nie tylko dla własnej głowy, ale i ciała, które przecież moze być zablokowane przez negatywne myśli. I na początku nieco na siłę, ale UWIERZYŁAM W TO.
Przestałam przejmować się pytaniami kiedy dziecko- nie bolało mnie już to, że jeszcze go nie mamy, bo wierzyłam że nadejdzie odpowiedni czas.
Przestałam pisać pamiętnik, aby nie dostarczać sobie nowych negatywnych emocji.
Przestałam biegać do Kliniki na kolejne stymulacje- mierzyłam temperature regularnie, robiłam testy owulacyjne, zapisywałam objawy- i widziałam, że mam swoje owulacje. Przed kwietniem 2021 po prostu robiłam to nieregularnie i mogłam nie wychwycić momentu owulacji. Śluz płodny zaś pojawiał się co miesiąc za sprawą "glutka'- zmielonych nasion lnu w połączeniu z miodem i kefirem, oraz za sprawą Oeparolu- pitych do owulacji. Jak zobaczyłam, że testy wychodzą pozytywnie, jest śluz płodny, jest wyższa temperatura w 2 fazie cyklu- uspokoiłam się, że moje cykle są prawidłowe.
Postanowiłam, że wstrzymujemy się z in vitro- skoro polega to na podaniu stymulacji by uzyskać tyle komórek jajowych, jakby się uzyskało normalnie w ciągu 6-10 cykli, to równie dobrze można próbować te 10 cykli, żadnego nie odpuszczając- i ufać, że w końcu trafi się prawidłowa komórka jajowa, zdolna do zapłodnienia. Taka przyjęłam strategię i nie pozwalałam już sobie na żadne wątpliwości. Swoją drogą Totalna Biologia mówi, że najgorsze są właśnie wątpliwości- trzeba przyjąć jakaś strategię działania i się jej trzymać, nie zmieniać decyzji- w tym tkwi klucz do powodzenia leczenia, nawet ludzi leczonych placebo.
Przy moim AMH z maja 2021 wynoszącym 0,77 - w styczniu 2022 naturalnie zaszłam w ciążę! 😊
Jeśli mogę coś komuś podpowiedzieć, kto stara się o dziecko- to powiem: uspokój się. Twoje ciało wszystko odbiera, wszystko odczuwa i możesz albo je wspomóc, albo obciążyć. Wszystko mamy w głowach.
Myślę, że też, że do regulacji moich cykli przyczynił się Ovarin- który brałam regularnie 2 razy dziennie. Ale przede wszystkim spokój serca i głowy, zmiana podejścia.
Moje podejście zmieniło się też w kwestii braku dziecka- pomyślałam że może się tak zdarzyć, że nie będziemy go mieć nigdy - i czy w związku z tym powinnam rozpaczac? Zdałam sobie sprawę, że życie i świat oferuje mi bardzo dużo- i nawet gdy zabraknie w moim życiu dziecka, to mogę mieć szczęśliwe życie.
Co jeszcze? Obniżenie poziomu TSH poprzez przyjmowanie Euthyrox na niedoczynność tarczycy. W listopadzie 2021 wynik TSH był 4, endokrynolog powiedział że jest w normie, ale jak usłyszał że staram się o dziecko, przepisał Euthyrox w dawce na przemian 25 i 50. W styczniu badałam poziom TSH i wyszedł 2,79- lekarz zalecił przyjmowanie Euthyrox w dawce 50. Od 12 stycznia biorę taką dawkę. W listopadzie z badania krwi wyszło, że mam niedobór witaminy D3 i Endo przepisał mi Solderol- brany raz w tygodniu, dawka 30.000 jednostek. Byłam zdziwiona niedoborem, bo Ovarin zawiera wit. D, ale jak widać uzupełnienie niedoboru dało efekty 😊
Jutro kończy mi się izolacja, więc pojutrze pójdę na betę z krwi i umowie się do gina na potwierdzenie ciąży.
Tak bardzo się cieszę 😊 i boję, że to tylko błędny test spowodowany covid, ale nadzieja przeważa 😁 3majcie kciuki!
Jutro powtórzę test ciążowy, oby cud nadal trwał!
P.S. 2 test ciążowy z dziś również pozytywny!!! 😀😍😀😍😀😍
P.S.2 - już po Lekarzu- jest ciąża, "piękne" endometrium 22 mm i beta 1387 mIU/ml 😀😍😀😍 Ciałko żółte jest na prawym jajniku- czyli z niego była owulacja. Na tym jajniku, który miał być już "wyłączony" i "niepracujący".
Boże dziękuję Ci 🙏🤰
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 stycznia 2022, 09:58
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 stycznia 2022, 15:41
Witaj! Pierwsze to powiem, ze 2 razy w roku kobieta ma cykle bezowulacyjne, wiec moze trafilas akurat na taki. A teraz z mojego doswiadczenia. Mieszkam w UK i jest po dwoch nieudanych invitro refundowanych, gdzie mnie nie przebadano porzadnie przed nimi. Od zeszlego roku szukam przyczyc w Polsce w klinice nieplodnosci, 2 tygodnie temu wyszlo, ze nie mam KIR-ow implantacyjnych. Zaczynalam starania jak mialam 35 lat i teraz sobie z mezem plujemy w brode i ze im zaufalismy i nie robilismy diagnozy wczesniej. Oczywiscie kazdy przypadek jest inny i za chwile mozesz byc w ciazy, ale moze warto rozpoczac diagnostyke i zrobic badania niekoniecznie te podstawowe. Pozdrawiam i powodzenia
Cześć :) ja bym zaczęła od badań nasienia, a u Ciebie podstawowe hormony + drożność. Ja się ponad rok starałam a okazało się w zeszłym miesiącu że mam oba jajowody niedrożne, jeden udało się udrożnić w trakcie badania. Wiec teraz jestem mądrzejsza już o to i każdej dziewczynie która jest na początku ale przez kilka miesięcy już się nie udało doradzam drożność bo o ile z hormonami i z kiepskim nasieniem czasem jesteśmy w stanie się wszczlić w jakieś okno zdrowia to jak mechanicznie jesteśmy nie sprawne (zapchane) to wtedy trzeba już cudu. Jak pójdziesz do lekarza to proponuje dodać kilka miesięcy staran 😉 wtedy trochę poważniej patrzą na sprawę 😉
Z uwagi na Wasz wiek, poszłabym od razu do kliniki niepłodności, prawda taka że każde pół roku jest na wagę złota. Tam Was pokierują, jakie badania etc. Może się okazać że wszystko wyjdzie w nich ok i bez problemu zajdziesz w ciążę, ale w razie czego będziecie mieli już profesjonalne miejsce gdzie zaproponują Wam leczenie. Powodzenia 🤞