Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania "Bo życie kopie jak Mołotowa koktajl"
Dodaj do ulubionych
WSTĘP
"Bo życie kopie jak Mołotowa koktajl"
O mnie: Ja lat 24, obowiązkowa, uparta, wrażliwa, najważniejszy cel- założyć szczęśliwą i kochającą się rodzinę oraz wreszcie pracować w zawodzie jako nauczyciel wychowania fizycznego os. z niepełnosprawnością intelektualną- tak kocham dzieci, a ten wysiłek niesie za sobą szczególną wdzięczność i miłość. On 33 lata. Jako para zakochani, namiętni, kłótliwi, wpatrzeni we wspólną przyszłość.
Czas starania się o dziecko: To już 1,5 roku starań. Mama Aniołka * 04.11.2016 9tc.
Moja historia: Pamiętam jak dziś sierpień 2015r. kiedy to na imprezie rodzinnej kuzynka oznajmia, że jest w drugiej ciąży, głosy rodziny, że i na Nas pora. No i zapaliła się lampa w głowie- kur... przecież to już kilka miesięcy kiedy kochamy się bez zabezpieczenia i co? nic? zaczeło się, badania hormonów- "nie jest źle", badanie nasienia- "wszystko w porządku", stymulacja klomifenem- pęcherzyki dojrzewają, pękają i nic, HSG-"wszystko drożne, prawidłowej budowy", kolejne stymulacje klomifenem + zastrzyk z pregnylu nadal nic, lekarz wspomina więc o inseminacji, ale przed tym jeszcze badania w kierunku insulinooporoności choć "nie wyglądam na taką co by ją miała"- wynik HOMA 3,69. Całkowita zmiana nawyków żywieniowych + metformina 3x500 dziennie- udało się w I cyklu, niestety szczęście nie trwało długo. 03.11 pojechałam do szpitala bo czułam, że coś jest nie tak, niby tylko delikatna smuga krwi ale do tego kłucie w pochwie i skurcze. Diagnoza w tygodniu ciąży 8+3, rozwój zarodka zatrzymał się na 6+1, serduszko nie biło. Resztę historii zachowam już dla siebie. Zrozumie tylko ten kto przeżył.
Moje emocje: Aktualnie pustka, rozżalenie, ciągły płacz i myśli co teraz?

6 listopada 2016, 16:25

No to czas na 1 wpis. Chciałam rozpocząć pisanie pamiętnika już w trakcie tych nieudanych starań ale powstrzymywało mnie tylko to, że będę się tym dobijać jeszcze bardziej. Teraz niestety muszę się "wypisać", wyżalić, wypłakać i wywkurwiać. To dla mnie czas naprawdę okropny. Leżę w łóżku bo rodzina co chwilę truje, że mam odpoczywać, jak najmniej chodzić. Owszem mają rację ale taki bezczynny czas, z ciągłym wspomnieniem tego co się wydarzyło dobija mnie jeszcze bardziej. Już 2 tygodnie przed tym wszystkim czułam, że coś jest nie tak ale wstrzymywałam się bo wizyta w gabinecie miała być 09.11. intuicja mnie nie myliła. Ta sama intuicja, która podpowiadała mi, że to będzie syn. Miał być Kajtek. Tak, tak Kajtek bez majtek. Tak do niego mówiłam, mam nadzieje, że się na to nie obraził Zawsze będę pamiętać o Tobie mój Aniołku*.

8 listopada 2016, 21:52

Najgorsze są poranki kiedy On wychodzi do pracy a ja sam na sam zostaję ze swoimi myślami... 17stego wizyta u lekarza, ciekawe czy zaproponuje jakąś diagnostykę czy może jest zwolennikiem badań dopiero po 3 próbach? Mam nadzieję, ze i w tej kwestii mnie nie zawiedzie. A póki co trzeba sobie trochę popłakać nad tym niesprawiedliwym życiem.

21 listopada 2016, 22:16

Dziś pierwszy dzień w pracy po zakończonym zwolnieniu chorobowym. Ekipa przywitała mnie uściskami, całusami i gratulacjami z okazji obrony pracy magisterskiej. Dostałam figurkę pięknego białego anioła "aby mnie strzegł" no i oczywiście poleciały mi łzy, bo wiem że te uściski to nie były tylko gratulacje.... Każdy z całego serca Nam kibicował, dobrze jest mieć takich ludzi zwłaszcza w pracy. A to co we mnie teraz siedzi powoli mnie zżera, ból po stracie a jednocześnie pragnienie aby się już udało, szczęśliwie. Nawet nie mam się komu wypłakać. Co do wizyty u lekarza- powiedziałam, że chcę nadal brać metforminę, odpowiedział jak dla mnie mało wymownie, że dobrze, bo to też mogło być przyczyną. Mam żal do siebie, że nie zawalczyłam o to, żeby ktoś ten lek nadal mi przepisywał. Przecież intuicja nie myliła mnie do samego końca...

16 grudnia 2016, 20:04

Dawno mnie tu nie było.Dużo pracy, stres, zmęczenie dają o sobie znać. Nie ma jednak dnia żebym nie popłakiwała tym bardziej, że w ostatnim czasie wokół mnie bardzo dużo porodów- w rodzinie czy u znajomych, dużo też "świeżych" ciąż. Zastanawiam się jak to jest z tą sprawiedliwością, kto w naszym życiu rozdaje karty i dlaczego rozdaje je tak nie równo?
A tak w ogóle to dzisiaj 3d nowego cyklu więc depresja u pogłębiona jest jeszcze bardziej.
Niech już przestanie się lać i niech już przyjdzie czas starań, a póki co idę zbierać siły na jutrzejsze przedświąteczne sprzątanie ;) Dla Was również- niech moc będzie z Wami w tym przedświątecznym czasie;)

12 stycznia 2017, 18:20

To powinien być czas na pierwszy pozytywny, szczęśliwy wpis ale nie będzie.
Szczęście jest zbyt ulotne, więc je póki co pooszczędzam i przepraszam za wyrażenie ale po prostu sram w gacie ze strachu.
Trzeba czekać cierpliwie.

12 stycznia 2017, 18:20

Ciąża rozpoczęta 14 grudnia 2016
Przejdź do pamiętnika ciążowego i czytaj kontynuację mojej historii