Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Się dopchać o swoje miejsce w kolejce po dziecko nie mogę...
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4

18 października 2013, 12:07

- Magda - ciarki mi przechodza jak słyszę swoje imię wypowiadze tonem które zawsze brzmi tak samo jak babcia narzeka - no weź się uczesz!
- Po co? - wiem że i tak mądrej odpowiedzi nie usłyszę, ale nie chcę tak perfidnie jej ignorować
- No bo taka jesteś rozczochrana. To tak nieładnie!
- No i co z tego? - też mam inteligentne odpowiedzi
- Ale żeby siedzieć za biurkiem i taka być nieuczesana???

No tak, babcia jest z tego okresu renesansu gdzie ludzie siedząc za biurkiem i pisząc prawdziwym kurzym piórem jakieś istotne informacje zawsze byli uczesani. Ostrzyżeni, uczesani, z zadbanymi paznokciami i pod krawatem. A ja? Hmmm. Nieuczesana, pazury mi się sypią razem z lakierem, siedzę za biurkiem w dresach i klapkach.

Moja praca nie polega na ładnym wyglądaniu. Ja obsługuję nasza klientelę przez internet, przez telefon, na skajpie lub w mejlach. Ich nie interesuje czy mi z buzi pachnie różami albo czy umyłam ręce po toalecie. Mogę być najbrzydszą kuną na Cyprze ale robotę muszę odwalić na cacy.

A babcia? Ehh, jak czytam to widzę że stała się hitem Ovu Friend. Dzis zabrałam ją do pracy żeby gaszek odpoczął psychicznie. Wykańcza już nie tylko mnie bo ja dodatkowo znam polski, ale widzę że on też już ma delikatnie dosyć. Wczoraj pociumciała wędlinę z lodówki i wsadziła ją z powrotem do opakowania bo jej nie smakowała. Urządza co rusz jakieś szlochy, że na śniadanie wiecznie kanapki, mimo że staram się jak mogę zrobić od czasu do czasu jajecznicę, kiełbaskę, i inne. To za twarde, to za kwaśne, to za mało słodkie, to za mocne, to za suche a tego nie chcę. A jak ma focha to twierdzi że tylko kanapkami ją faszerujemy. Nie wygrasz. Ostatnio sceny zaczyna robić takie, że walizka sama sie przybliża do jej sypialni a ja profilaktycznie sprawdzam loty do Polski.

Ale żeby było przyjemniej to sprawdzam również loty na święta, bo jeśli wytrzymamy z babcią to lecimy całą 5tką na święta do POLSZY! JEEEEEEEEEEEEEEEEE

22 października 2013, 12:00

- Słyszałeś jak mi telefon dzisiaj sam powiedział godzinę?
- Eeee?
- No serio, budzik sie włączył, zaczęło grać a pan mówi ziro sewen ferti fajw! (07:35)
- Jakie ty znowu tabletki brałaś przed spaniem?

Zdębiałam. Rękę bym dała sobie uciąć, że tak było, ale skoro pańcio nie słyszał (co nigdy się nie zdarza bo on śpi płytko i słyszy wszystkie szmery) to może rzeczywiście coś mi się przywidziało? Ale minę nadal mam poważną, dalej twierdzę zdecydowanie że tak było i nawet jakbym żadnego dowodu miała nie znaleźć to całe życie będę mu wciskać, że telefon do mnie przemówił. My już jesteśmy na takim etapie związku gdzie ON jest Mr Right a ONA Mrs Always Right. I raczej nic już tego nie zmieni.

- Taaaaak? To nastaw budzik raz jeszcze i się przekonamy! Ha! - zaszydził sobie ze mnie łajdak
- A proszę!!! - i myślę co tu zrobić jeśli się już to nie zdarzy? Dalej ściemniać? Powiedzieć, że tylko po 7mej pan mówi a potem już nie? Sama już wsiebie nie wierzę... Jest 8:47. Nastawiam budzik na minutę póżniej...

8:48.... Muzyczka leci ta sama co zawsze gdzy budzik się włącza. Czekamy... Sekunda, dwie, trzy, cztery... ziro ejt forti ejt mówi pan głosem jakby sie z nas obu naśmiewał.

- JEST! WIDZISZ???? MÓWIŁAM CI, TO MI NIE WIERZYŁEŚ!!!... draniu :D

Ale oczu dostał haha... A u mnie w głowie takie głośne: Uffffff.

- Jak to zrobiłaś? Ja też tak chce.

Ale to, to już wyższa szkoła jazdy dla nas obojga.
Musiałam coś nacisnąć przez przypadek.

- Dasz stówkę to ci powiem! A za 120 nawet sama ci zmienię!

25 października 2013, 09:35

Zaczyna się robić nostalgicznie. Nie lubię tych dni. Strasznie ich nie lubię! Nie chcę siedzieć na dupie i słuchać smutnej muzyki bo mam ochotę ryczeć. Nie chcę myśleć o przeszłości bo się ubeczę. A jak zaczynam myśleć o przyszłości to jakoś tak wszystko mam w nosie. Nie mam siły nic robić. Tak się szybko demotywuję. Wesele, zaproszenia, sukienki, szczególiki to i tak jeszcze daleko, ale nie umiem się tym cieszyć. Nie w tym tygodniu. W listopadzie jedziemy na Węgry. Jakoś tak ‚i co z tego’ mam w myślach. Nie cieszę się na to. Na święta lecimy do Polski i sama myśl zakupu 5 biletów lotniczych jakoś tak mnie przytłacza. Skąd na to kasę wziąć??? A w tą niedzielę mój pańcio kończy już pracę, co oznacza że to koniec sezonu, koniec lata, już wiecej nie pójdzie do roboty aż do marca!!! I to chyba jest najbardziej przygnębiające. Idzie zima... W domu już od ok. 6tej włączam nastrojowo ciepłą lampkę, zapalam pachnącą świeczkę i włażę pod koc. Wczoraj nawet sięgnęłam po lampkę wina. I co dostaję z rana?

- Jak ja widzę to ty sobie popijasz codziennie. Pięknie, uważaj bo skończysz jak alkoholik, Krzys cie zostawi i będziesz miała. Idź się uczesz, umyj i ubierz. A nie taka goła siedzisz...
- Nie jestem goła tylko w szlafroku. Umyję się i ubiorę kiedy będę chciała. A jak tobie sie nie podoba to idź do siebie do pokoju, a nie łązisz za mna i mnie wkoorwiasz od samego rana w piątek!!!
- Dziś jest piątek? - nie spodziewała się babuszka, że jej w końcu przysram odpowiednim czasownikiem więc udaje zdziwienie dniem tygodnia.

Nie umiem ‚nie myśleć’ albo ‚nie zwracać uwagi’ nawet na takie jej 90letnie pieprzenie. Biorę wszystko do siebie i trawię jakoś a potem albo kot dostaje po sierści, tak jak i teraz łazi, łasi się, miauczy, ociera się i skacze. Dostał klapsa. Albo ten mój pańcio dostaje po uszach. Ostatnio mieliśmy półtora dnia niemówionego focha. Obraził się na mnie że nie spełniam przedmałżeńskiego obowiązku należycie. Jak nie ma szekszu przez 3 dni to on już łazi nabuczony pytając „czy ma już zacząć się martwić?”. No proszę ja was...

Nie ma co się oszukiwać. PMS jest najgorszą zmorą kobiet od wieków. Trzeba go przejść co miesiąc i najlepiej jak bliscy przechodzą to z nami. Ha ha ha.

Wiadomość wyedytowana przez autora 25 października 2013, 09:38

26 października 2013, 19:14

Siedzę i dziobię. Dziobię i siedzę. Czas leci nieubłagalnie, a ja dalej siedzę i dziobię. Jutro pańcio ma zakończenie sezonu w pracy. Jak co roku (ten akurat jest dopiero 2gi rok) razem z końcem sezonu organizujemy imprezę charytatywną na potrzeby ludzi z okolic. W zeszłym roku zbieraliśmy kasiurkę dla niepełnosprawnych dzieci - udało nam się uciułać ponad 1400 euro. W tym roku impreza odbędzie się aby wesprzeć osoby niewidome i słabo widzące z naszych okolic. Szału w tym roku nie było za wiele. Ludzie nie cieszą się jakoś nad wyraz z naszych dobrych chęci, ale może kryzys cypryjski dał się we znaki? Tak czy siak biletów sprzedaliśmy masę i mam nadzieję że wszystko odbędzie się jutro z wielką pompą! Moim zadaniem jest organizacja gier. PMS zostawił mi wszystko na dzień ostatni (jak z resztą zawsze) więc siedzę i dziobię. Dziobię i siedzę. I wydziobałam coś takiego... Co myślicie? Trudne???? Zgadnijcie ich "imiona" - w cudzysłowiu bo jedna osoba to tak nie dokońca ma tu pierwsze imię jako imię ;-)

GUESS THEIR NAMES!!!
1. ..... Monroe – American actress, singer, model
2. ..... Teresa – Catholic missionary nun
3. ..... Mandela - South African President anti-apartheid campaigner
4. ..... Minogue – Australian singer and actress
5. ..... Bocelli – Italian tenor, singer and song-writer
6. ..... Beethoven – German composer
7. ..... Obama – US president
8. ..... Chanel – French fashion designer
9. ..... Wonder – American singer and composer
10. ..... Hitchcock – British film producer
11. ..... Federer – Swiss tennis player
12. ..... Walesa – Polish leader of Solidarity movement
13. ..... Pulitzer – Hungarian-American publisher best known for posthumously establishing the Pulitzer Prizes
14. ..... Clooney – American actor and political activist
15. ..... Ronaldo – Portuguese footballer
16. ..... Belusconi – Controversial Italian PM
17. ..... Gorbachev – President of the Soviet Union who moved it to democracy and respect for human rights
18. ..... Braille – French inventor of Braille, a system of reading and writing used by people who are blind or visually impaired
19. ..... Dali – Spanish surrealist painter
20. ..... Thatcher – British Prime Minister

Mamy super nagrody. Naprawdę mój pańcio ma tylu znajomych! Kurdę... Ale go wykorzystam ze znajomościami na nasze wesele, aaaaaaaaaaaaaaa

Edit: A to inny - znajdz stolice w anagramach :)
1. CASINO I
2. PAIRS
3. COS MOW
4. ARM DID
5. NON DOL
6. MOCK SLOTH
7. SOLO
8. SOFA I
9. MORE
10. GEAR UP
11. AH SENT

Wiadomość wyedytowana przez autora 26 października 2013, 22:27

26 października 2013, 22:22

w tym cala zabawa maxi, to juz nie tylko o prezenty chodzi. to jest super fajne jak ci wszyscy ludzie wymyslaja cuda na kiju i dopiero jak sie podaje odpowiedzi to kazdy klepie sie w czolo "aaaaaaaaaa no przeciez". i konkursy beda na stoliki wiec moga sie wspierac i oszukiwac ;)

26 października 2013, 22:24

czy ja sie kiedys naucze odpisywac w komentarzach a nie w nowym poscie do pamietnika? bosz....

30 października 2013, 14:35

Piszę tu bo kartki gubie a normalnego kalendarza już nie opłaca się kupować:
zabukowany lot do Budapesztu - 21 grudnia (5 osób) 406 euro
zabukowany hotel w Budapeszcie - Family Room ze sniadaniem 110 euro
zabukowany lot do Wwy - 22 grudnia (dalej 5 osob) 66 euro
zabukowane pazury - shellac z Karen - 23 listopad 9:30 20 euro
zabukowane wlosy - pasemka z Sonia - 23 listopad 11:00 ?60euro
zabukowane psie zaprzegi w Zakopcu - 31 grudnia 12:00 250 pln dla 4 osób
zabukowany zakopiec 27.12-01.01 - tradycyjna chatka w centrum, 5dni 1250pln

zabukowac:
- pociąg w góry z łodzi na ?27.12
- bilety powrotne na Cypr (dla 4 osób)
- hotel w górach Troodos dla 4ki 15-17 listopada

zorganizować
- urodziny dziewczyn w ten weekend pod hasłem halloween, pańcio dostarcza dmuchany zamek do skakania i napoje, ja maluje pyszczki i organizuję jedzenie. JAKIE????

Matko gdzie ja będę zapisywać notatki ślubne????

@Paszczakin: 66euro - 5 osób serio! taaaaka była promocja!


Wiadomość wyedytowana przez autora 31 października 2013, 14:11

11 listopada 2013, 14:56

- Nie rozumiem dlaczego zawsze mamy oglądać te twoje „fajne” filmy jak ty 10 min póżniej już spisz!!!
- A ty obejrzałaś cały?
- Nooo
- I fajny był?
- No fajny.

A potem piszą damy że faceci ich nie rozumieją. Wiem, w tym wypadku sama siebie nie zrozumiałam, ale miałam ochotę ponarzekać. Za to że zawsze jak coś oglądamy razem to on zasypia!!! Opowiedziałam mu dokładnie cały film po czym drzwi się uchyliły. Usłyszały dziewczyny, że już nie śpimy i zdecydowały wskoczyć nam na łóżko.

- Ja chcę wiedzieć CO TO jest! - zakomunikowała starsza żądając wyjaśnień na temat papierka który znalazły w pokoju.

A mnie jak morda się nie zamykała od opowiadania filmu, tak teraz słów mi brakło. Gaszek też nie umiał nic z siebie wydusić, mimo że to on zawsze ratował nas z różnych tarapatów. On zna swoje córki lepiej. Łatwiej mu albo ściemnić z czymś albo opowiedzieć historię w taki sposób, żeby już nigdy więcej nie zadawały dziwnych pytań. Tym razem nastała grobowa cisza... W mojej głowie tysiąc myśli. Kłamać czy mówić prawdę? Jakie mogą być tego konsekwencje? Co powiedzą mamie? Jakim tonem zadały pytanie? Takim, że wiedzą o co chodzi czy takim, że można coś zmyślić. Czyje to zdjęcie? Taty, babci, kota czy moje? Może z internetu ściągnęliśmy? Ale po co? Szybko, szybko, myśl!!!! Gaszek jeszcze nie wrócił do siebie.

- Czyj to brzuch? - wyskoczyła z pytaniem młodsza - twój czy taty?

Więc nie wiedzą co to jest. Ufff

- Jesteś w ciąży??? - dodała starsza

Wiedzą!!! Cholera nie wyłgam się. Czas przejąć pałeczkę, w końcu to mój brzuch.

- Nie, nie jestem. A to jest zdjęcie mojego brzucha. Pan doktór sprawdza czy mój brzuch jest gotowy na to, żeby tam się coś zagnieździło.
- No i? - zapytał równocześnie
- No i jest bardzo gotowy.
- To kiedy będziesz w ciąży???
- Jak Bóg nam na to pozwoli

Ulżyło mi. Nie musiałam kłamać. Nie polecą do mamy i nie powiedzą, że jestem w ciąży na co pewnie tamta skomentuje że dlatego się widać chajtamy. Pogadałyśmy jak babeczki. Pokazałam im co jest co. Że mam 2 jajka w brzuchu i mogłoby się tak zdarzyć że będą bliźniaki jeśli taty jajko spotka moje (nie umiałam im powiedzieć o plemnikach. Chyba jeszcze nie są na to gotowe... No i oczywiście zaczęły się pytania, kombinacje, co kto kiedy i jak. Potwierdziłam dziewczynkom, że jeśli będę teraz w ciązy to chyba ślubu nie przełożymy, ale jeśli zajdę w ciążę w grudniu albo w styczniu to przełożymy ślub na maj, żebym nie musiała się turlać z brzuchem do ołtarza jak beczka wina. Pośmialiśmy się wszyscy, powymyślaliśmy imiona dla bliźniaków, ich charaktery i takie tam. Na co tata stwierdził bez wahania, że jeśli bliźniaki będą miały mój charakter, on się wyprowadza.

21 listopada 2013, 14:15

Życie Gertrudy to tak jak życie kota - dadzą jeść, pić, dadzą pospać, pooglądać. Chcę to pójdę na spacer, nie chcę to uwalę się na kocu. Byle gdzie, byle ciepło.

Jedyna inność w życiu Gertrudy to ta, że żyje duuuużo dłużej.

Gertruda skończyła w tym roku lat 90 choć z typowym sobie wdziękiem mówi że 70. Może i bym się z tego śmiała, ale dobrze wiem że ona już najnormalniej w życiu zapomina się co gdzie jak i za ile. Gertruda uważa że zabrałam ją ze sobą na Cypr żeby się na niej mścić. Bo krzyczę jak tnie moje ciuchy, bo chowam kapustę kiszoną którą chce zjeść na śniadanie, bo słodzi kaszankę, keczup, ogórki kiszone i chrzan meszając je wszsytkie rzem na 1 talerzu. Twierdzi, że jej żałuję.

- Na czymś trzeba oszczędzać! - kwituję łapiąc za słoik na widok sypniętej 4tej łyżeczki na kiszonego ogórka
- Po coś mnie tu przywiozła? Żeby rentę mi zabrać! Się tylko mścisz nade mną!!!

Gertruda renty ma 1044 zl. 400 zl co miesiac idzie na mieszkanie w Polsce, które trzeba opłacać mimo Gertrudy wakacji na Cyprze. Do tego rachunki, ogrzewanie, które wiadomo żadne teraz dojdą jak Gertruda wróci na swoje. A na dodatek lekarstwa, jedzenie... czy tu czy tam pies jeden. Ale oczywiście ja, a także i przede wszystkim gaszek i jego dziewuszki utrzymywane są przecież z Getrudziej renty.

Przykro mi.

Przykro mi, że mimo szczerych chęci i jej rajskiego pobytu na Cyprze jestem zmuszona zabrać ją z powrotem do domu. Dlaczego Getruda nie może być kochaną babciunią, która kocha dzieci, tula, opowiada bajki, uśmiecha się do nich, robi im na drutach kapcie a swoimi nie szura po całym domu od 4 rano? Nie wiem... Gertruda uważa, że wszystko jej się należy. Śniadanie, obiad, miejsce na kanapie w dużym pokoju i towrzystwo każdego dnia. Gertruda klnie na każdym kroku jak jej się coś nie spodoba. Jak dzieci biegają, jak tata je kąpie, jak ja spędzam z nimi czas albo robie im herbatę. Nie może znieść że kolejny raz wychodzimy do znajomych albo gdy ktoś przychodzi do nas. Placze jak nie ma wystarczająco uwagi albo kładzie się na podłodze symulując omdlenie. A najgorsze chyba jak znosi do pokoju różne ciastka, cukierki, herbaty, lizaki i chowa... Chowa na wypadek gdyby któraś z dziewczyn miała jej sprzątnąć coś sprzed nosa...

Przykro mi.
Bo mimo chęci zacieśniania więzi rodzinnych... Nie mogę... Nie umiem... Nie potrafię... A nawet już nie chcę... Tu nie chodzi o to, że jest stara. Tu chodzi o to, że z takim człowiekiem można już tylko dostać kukunamuniu. Za słodkie, za twarde, za słone, za kwaśne, za dużo, a co tak mało? mścisz się, żałujesz, znowu wychodzisz? posiedziałabyś trochę w domu, co na obiad? obrać ziemniaki? zrób mannę, zrób herbatę, masz jakieś ciasto? kupiłaś watę? co jutro na śniadanie? to ja poprasuję, obrać ogórka? co jest w telewizji? jedziesz jutro do pracy? kiedy jest wigilia??

Przykro mi...
Bo myślę, co będzie dalej? Jak sobie da radę? Kto się nią zajmie? Potrzebne są kroki na które nie jestem gotowa... Psychicznie... Boję się. Wolę nie myśleć, wolę unikać. Niech się rozwiąże samo, choć w miedzyczasie spać nie mogę. Ani kochać normalnie. Życie ma nudny wydźwięk. Kłócimy się z gaszkiem. On sam już nie może choć szczęściarz nie zna języka!!!

Czy to PMS czy depresja? Hmmmm....

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 listopada 2013, 14:28

30 listopada 2013, 11:11

6:40

- Magda... Can you turn your laptop on? - wspina sie młodsza na tate i klepie mnie w reke. Nie widze żeby miała komputer ze sobą, a chęć wstania z łóżka o tej godzinie w sobote jest równa zeru, więc ciągnę
- Idź do siostry, ona wie jak włączyć komputer.
- Whaaat?
Już jestem przyzwyczajona do dublowania wypowiedzi. Babcia Gertruda zawsze potrzebuje się upewniać że usłyszała to co usłyszała, więc powtarzam i dziecku:
- Idź do swojej siostry i ja poproś. Ona umie włączyć laptop, puści ci jakieś bajki.
I gaszek i młodsza patrzą się na mnie ze zdziwieniem. I wtedy dociera do mnie co właśnie powiedziałam. Nie żeby coś źle. Ale jak oni mogą mnie zrozumieć jak ja do nich po polsku mówie!!!

To jest kolejna oznaka, że nie czuję się najlepiej. Dodatkowo obudziłam się z zapchanym nosem, bólem głowy i bolącą krostą w uchu. Ale co tu narzekać? Jak się w listopadzie chodzi z krótkim rękawkiem po dworze to nie można się spodziewać inaczej. Źle znoszę nagłe zmiany temperatur. A ostatni wyjazd do Budapesztu dał nam się nieżle we znaki. Pogoda zaskoczyła nas deszczem, lało cały pierwzy dzień, na drugi padał śnieg. Z kraju gdzie temperatura w listopadzie sięga 24 kresek do kraju gdzie zima puka w okna wskoczyć w 3 godziny samolotem to nielada słownikowy opis szoku termicznego. Zimno, buro, ponuro. Ale byliśmy razem, zakochani, młodzi, na wakacjach. Cieszyliśmy się każdą chwilą, każdą kroplą deszczu i powiewem zimnego wiatru. Gaszek po raz pierwszy tego roku grzał mi stopy w łóżku. Uwielbiam kłaść zmarznięte giry na jego ciepłe uda! Fajne mieliśmy te wakacje. Dzieci z tego nie będzie, bo akrat okres dostałam w 2gi dzień pobytu na wczasach. Nie zdziwiło mnie to po wcześniejszym negatywnym teście. Nie mogę powiedzieć, że się załamałam, bo nie. Tak jak kiedyś szalałam na widok krwi na majtkach, płakałam, użalałam się, winiłam gaszka, stroiłam fochy, że za stara, że czas leci, że już koniecznie, że teraz albo nigdy... Nie mam już sił walczyć. Rezygnuje z doktóra na min 2 miesiące. Rzygam kwasem foliowym, witaminami, stymulantami. Nie ma to nie ma. Trzeba HSG to będzie, ale ja na to nie jestem jesczze gotowa. Od dziś między miłymi wydarzeniami świątecznymi będzie tylko o ślubie!

- To na kiedy wy planujecie ten ślub? - ciekawi się babcia Gertruda?
- Na wrzesień, w przyszłym roku.
- Dopiero??? łeeee
- No dopiero, dopiero. Pieniądze trzeba uzbierać.
- A to nie lepiej taki cichy, spokojny no... tego... skromny ślub wziąć? Po co to tyle pieniędzy wydawać? Ludzie się tylko nażrą a potem będą pie**ić na lewo i prawo.

No może nie takie rzeczy o ślubie miałam na myśli, ale czego się można spodziewać po Gertrudzie? Dobra, czas głowę zaprzątać sobie czymś innym...

Świąteczne pierniczki???? Lecę!


6 grudnia 2013, 15:44

Mój pastor kiedyś powiedział:
- Modlę się do Boga o cierpliwość a On mi zsyła ludzi na których muszę ją testować...

Dziś czuję się identycznie... Może nie, że codziennie się modlę, ale mam wrażenie że akurat dzisiaj mam sprawdzian z cierpliwości do granic wytrzymałości i granic kulturalnego słownictwa...

Spędziliśmy z gaszkiem super noc. Dzieci ubrały choinkę po czym poszły spać a my wtedy bach bach seksiur, Pretty Woman na kompie w sypialni, jeszcze jeden seksiur i odpoczywanko. Dziś dzień zaczyna się wyśmienicie:

- Kocham cię tak bardzo że aż [...]
- Ja też cię kocham mój ty jedyny [...]
- Ale ja cię kocham bardziej!
- Nie możesz, nikt nie kocha bardziej niż ja ciebie...

Jedna z córek ma przedstawienie świąteczne w szkole, idziemy oboje. Pech chce jednak, że szanowna pani, córek gaszka mama, mojego obecnego eks, zafascynowana przedstawieniem, ma ochotę obejrzeć je również ze swoim fraglesem i siadają gdzie???? Rząd wcześniej, lekka z lewa, tak że po skosie widzimy się wszyscy... Flaki mi się wywracają do góry nogami.

To nie jest tak że my się nienawidzimy, że ona jakaś ładna, że wszystko po rozwodzie gaszkowi zabrała i teraz panoszy się jak pawica...Nie. Pani ani ładna, ani mądra, ani ciekawa, ale jakoś tak bezczelna! Jak dzieci przywozi to włazi mi do kuchni jakby była u siebie, do gaszka pisze smsa z buziakami na końcu, wydzwania jak któraś zostawi długopis potrzebny na JUŻ, a teraz jeszcze siada mi na widoku???!!!!

U nas na wsi wszyscy się znają. Każdy o każdym wie i wszyscy pamiętają historię miłości tych dwojga, ślub, famfary, ciąże i huczny rozwód. W jeden dzień zostawiła gaszka dla faceta o 30 lat starszego. Zabrała roczne i 3 letnie dzieci i zniknęła w chaszcze nowej miłości. Na kolejne 3 lata. Odkąd jestem z gaszkiem zdążyła zmienić faceta na świeższego, stara się odbudować sobie życie na nowo, ale żeby po tym całym życiowym upokorzeniu mojego pańcia przyjść i usiąść nam jeszcze na widoku??? Flaki przewracają mi się raz jeszcze.
Mój gaszek drętwieje. Jak tylko pojawiają się podobne chwile w naszym pożyciu to potem wszystkie moje 'ah eh oh bla bla bla jak ona śmiała itd' lądują na jego głowie. Więc i tym razem bidok czuł, że weekend już ma z głowy.

Bierę głęboki oddech. Patrzę na swoje pięknie zrobione frencz pazurki. Dotykam świeżo umytych i pachnących włosów. Odbieram głośno telefon, tak że niby ważna sprawa, szefy dzwonią, a ja w tym szumie nie za dobrze słyszę...
Uśmiecham się sama do siebie, że zachowuje się jak skończona kretynka, ale czuję się o dziwo jakoś lepiej. Ładniejsza, mądrzejsza, młodsza, i z fajniejszym facetem. Czy mądrzejsza??? hahaa2.gif

A tu nagle koleś odwraca się i do mojego rzecze:
- O czeeeść, jak się masz? Wszystko ok??

Mój kiwa głową na znak ‚wszystko ok’ i wraca myślami do zjebanego już na amen weekendu. Myślę o tym chwile i zastanawiam się gdzie ci ludzie mają jakiekolwiek maniery, skąd ten tupet, czy dla nich to nic nie znaczy że nadal wpieprzają się w nasze życie??? Koleś, który posuwa byłą żonę mojego gaszka, która perfidnie go zostawiła bo się nagle odkochała, zabrała dzieci, połowę majątku, godność, zaufanie, lojalność i inne podobne, zastanawia się jak mój pańcio się miewa...

Szkoda mi się mojego gościa robi, za to że jestem jeszcze dodatkowo taka wredna sucz dla niego, więc cierpliwie znoszę sytuację, całe przedstawienie i po wszystkim trzymając się za ręcę wychodzimy z budynku, tak jakby nigdy nic się nie stało. Gaszek jest w takim szoku że chyba zemdleje jak tylko wsiądzie do auta...


14 grudnia 2013, 09:51

Im głębiej w las, tym więcej drzew. Ale przecież i te drzewa kiedyś się kończą i trzeba wyjść na polany, łąki, do wiosek czy w góry. Moja historia na ovu tak właśnie się toczy. Start z wielkim hukiem, wiele drzew - koleżanek, wiele pisania, gadania, doradzania, wiele płaczu, dołów i fochów, aż powolutku, po cichutku, czy jakby to Gesslerowa powiedziała po angielsku - niech się dzieje co się dzieje, wszyscy dobrze się bawią - a ja niezauważalnie znikam, zanikam, nie bywam, nie przesiaduje, nie udzielam się, nie komentuje, nie biorę czynnego udziału. Nie to co kiedyś. Otwierałam oczy - termometr i ovu. Przyjeżdżałam do pracy - kawa i ovu. Szefy dzwonili - już zaczynałam pracę a tu ovu. Dzień i noc, weekend czy nie, nawet dzieciom tłumaczyłam że ciągle pracuje. Wykresy, fraglesy, serduszka, notatki. Gdzie ja znajdywałam tyle czasu, żeby poświęcać się ovu - nie wiem. Co ja musiałam w środku przeżywać, żeby tak zagłębiać się w innych historie - nie wiem. Teraz ledwo wiążę koniec z końcem jeśli chodzi o czas. Często byłam zaganiana, ale myślałam że to tylko chwilowe. Teraz odpisując na maile w pracy myśle czy mleko jest w lodówce, czy jest co na obiad, czy paliwa starczy do domu, co dzisiaj babcia zbroiła...

Ahhh babcia - szanowna Gertruda. Został nam dziś dokładnie tydzień wspólnego mieszkania. Nie cieszymy się, nie skaczemy, nie pijemy z radości. Ani my ani babcia. Choć z jednej strony tak jakby lżej się robi (z wiadomych powodów) to z drugiej strony martwię się o nią nadal. Ale będzie dobrze, ufam Bogu i wiem że sam się tym „problemem” zajmie.

A ciąża? No cóż - skoro to jednak nie jest takie hop siup, zaplanuję, zajdę, urodzę, to w międzyczasie trzeba porobić coś użytecznego. Sprawdzamy sale na wesele, sukienki na necie, budżet na wydatki i menu. Mamy kilka opcji i nie wiemy co wybrać. Na razie mamy kryzys finansowy i nie za bardzo możemy planować huczne greckie wesele, więc staram myśleć krótkoterminowo - święta - Polska - z dziewczynkami - Zakopane - narty - bałwany - PKP - powrót. Taaaak, powrót. Nadal nie mamy biletów powrotnych. Nie mamy kasy na bilety, ani na narty, ani na prezenty. Taka sytuacja. Ufam Bogu - jemu też dziś daruje ten problem...

A na pozytywną nutę - cieszę się niezmiernie, że tyle z moich koleżanek zaszło w ciąże. Niesamowite, że przez tyle miesięcy mojego ovufjendowania - tylu z was udało się dokonać rzeczy, które nadal dla mnie wyglądają niemożliwe do spełnienia. Nie umiem sobie tego wyobrazić za żadne skarby. Ale wam kochaniutkie - gratuluję z całego serca!!!!

16 grudnia 2013, 12:54

- Daddy, daddy!!! Chodź tu szybko, zobacz zobacz oni znowu to robią!!!

Tata wygląda przez okno a tam Oggy - nasz starszy kot, którego od urodzenia uważamy za fajtłapę, powsinogę, lenia i geja - wdrapuje się na Mr Nuggets - naszego młodszego kota, sympatycznie irytującego, wracającego zawsze jak bumberang nawet po najgorszych ‚kocich treningach’ jakie mu pańcio daje, któremu z paszczy zalatuje kupą choć takowych nie jada i bzykają się bez pardonu w boży dzień na oczach dzieci... No dobrze natura naturą, każdy kto ma dziurkę i pitoczka w końcu znajdzie sposób żeby złączyć jedno z drugim. Nawet z nudów. Ale proszę państwa Mr Nuggets też ma pitoczka, tak jak Oggy. Mały bo mały, toć kot jeszcze młody, ale jest! A Oggy teraz już nas na 100% przekonał że jest ten, tego, no... z innej bajki...

Ja wiem, że jestem inna niż reszta dziewczyn. Jestem bałaganiara, kombinatorka, nie umiem robić makijażu, czasami za długo chodzę z zapuszczonymi nogami albo bobrem. Zawsze miałam lepsze układy z facetami niż babkami, zawsze byłam inna i lubiłam rzeczy które były inne. Miałam psa z 1 okiem, mam babcie która w wieku 90 lat lata ze mną po świecie, mam 32 lata a podglądam z dzieciakami bzykające się koty, no i mam te 2 koty - geja Oggiego który wracał ze swoich wojaży cały pachnący perfumami jak Pani Walewska, nigdy w domu nie jadł niczego jakby był karmiony gdzieś tam najdroższymi krewetkami na Cyprze, no i jest ten nowy Mr Nuggets który ma dwoje oczu o innym kolorze - 1dno niebieskie a drugie zółtawe - jak psy husky.

No i próbują już tak od kilku dni, aż w końcu tata bierze młodego na kolano i zaczyna go dotykać, sierść odgarniać, macać i macać. Dzieci stoją dookoła i czekają zniecierpliwione.
- To dziewczynka czy chłopak w końcu? - starsza widzę rumieni się na widok taty grzebiącego w sierści gdzieś między tylnymi łapami kota
- To zdecydowanie chłopak - powiedział tatuś po dłuższej chwili rozmyślunku - to jest pan kot, dotknijcie tylko delikatnie, bo to bardzo delikatne miejsce.
- To są jego orzeszki?? - starsza już nie tylko ma wypieki, ale oczy jej nawet zaczęły dziwnie błyszczeć po dotknięciu małych kuleczek - Czy ty też masz orzeszki?
- Kto ja? - zdziwił się ojciec
- (Hi hi hi) taaak
- I jeśli masz to czy też są takie małe? - wrzuciłam swoje 3 grosze łącząc się z dziewczynami w fascynacji narządami których my nie mamy.
Tata już nie wiedział co odpowiedzieć więc pognał nas wszystkie do mycia i spania.

Historii dnia nie było końca.
- A dlaczego oni to robią?
- A czy mogą mieć kociaki?
- Czy Oggy nie rozumie że Mr Nuggets to też chłopak?
- Czy Nuggetsa nie boli jak Oggy go tak w szyje gryzie?
- Zobaczmy czy to nie boli - powiedziałam do dziewczyn nakrywając je kołdrą na dobranoc - tata zginaj się ugryzę cię w szyje jak Oggy!
Na co po raz pierwszy w tym jakże ważnym dniu głos zabrała najmłodsza z naszej odmiennej rodzinki, 7 letnia córka gaszka...
- To nie ma sensu. Nie możesz gryźć taty bo to chłopcy są zawsze na górze.

Boję się pomyśleć o czym dzisiaj rozmawiają w szkole...


Wiadomość wyedytowana przez autora 16 grudnia 2013, 16:30

23 stycznia 2014, 09:42

Mój pańcio tak się cieszy kiedy ja wracam z wakacji, że to aż nie do opisania. Tym razem był szampan, suszi, kwiaty i świece. Choinka schowana, koty najedzone i przytyte. Posprzątane całe mieszkanie i posadzone w ogródku bratki. Ile ja bym dała, żeby taki śliczny dom utrzymał się u nas tak chociażby z tydzień.

- Matko jak mi się w nocy siku chciało. Słyszałeś jak wstawałam? A tak mi się nie chciało iść, nie dość że zimno, to jeszcze weź się przedrzyj przez ten bałagan...
- Nooo, ja sam już nie wiem gdzie i z kim ja mieszkam...

Jestem wagą w każdym calu.
„Osoby urodzone w znaku Wagi są niezwykle eleganckie, pełne wdzięku, czarujące. Przywiązują dużą wagę do wyglądu zewnętrznego, norm zachowania, konwenansów towarzyskich. Są zrównoważone, spokojne, rozważne.”
Mój pańcio raczej by polemizował tu nad słowem „zrównoważona” zwłaszcza z tym bałaganem dookoła. Może i lubie lustro i stroić sie do niego, ale w życiu i w domu mam zawsze burdel. „Waga ma duże zamiłowania artystyczne, często pasjonuję ją poezja, śpiew, malarstwo i inne.” Artystka – bałaganiara. Rozpakowuję się, już będzie prawie tydzień, i każdego dnia coś nowego ląduje na naszym łóżku i podłodze. W nocy jest za późno na sprzątanie wiec do spania wskakujemy jakby skokiem z trampoliny do basenu. Z wszystkim tak: zaczynam i nie kończę. Nie umiem kończyć i nie wiem dlaczego? Czy to wychowanie czy co? „Wagi pracują nierówno. Potrafią pracować długo i wytrwale, po to, by za chwilę poddać się lenistwu i opieszałości. Wszelkie ponaglenia wywołują w nich tylko upór. Nie lubią ciężkiej i niewdzięcznej pracy.” A może to wszystko pisane właśnie w gwiazdach?
Jakby mój to usłyszał, to bym dostała poduszką w łeb.

- To może już to posprzątasz co? Następnym razem polecisz sprawniej na to swoje nocne siku. Ile będziesz się jeszcze rozpakowywać?
- Ile potrzeba, chyba robie ci obiady, piorę łachy, sprzątam w kuchni, całuję i tulam. Czasu nie ma! Gdybyś mnie w nocy nogą nie nacisnął na plecy to bi mi nie ścisło brzucha i nie leciałabym siku jak z procy. Mało zębów nie wybiłam!
- No tak, moja noga – moja wina!

Noworoczne postanowienia to przede wszystkim zdrowsze odżywianie i więcej ćwiczeń. Jak na razie zdrowsze oznacza u mnie ilościowo więcej nieważne czy czekolada czy ziemniaki. Więcej ćwiczeń natomiast to chyba seks z pańciem. Czuję jak mi mięśnie brzucha się prężą. Prawie 3 tygodnie się nie widzieliśmy to aż miło nadrabiać zaległości. Jeśli chodzi o ciążowe sprawy to mentalnie straszę jajniory HSG. Myślę o marcu, bo ostnio finansowo padnęliśmy na ryje. W miedzyczasie piję zioła ojca sroki. Czy to to? Nie wiem, wygląda jak świeżo skoszona trawa i mój tylko łacha ze mnie drze, że niedługo zaczne beczeć jak owca! Czy pomoże nie umiem powiedzieć. Mam to piję. Co prawda to chyba to gania mnie w nocy na siku częściej, ale co tam. Może dzieki ojcu Sroce szybciej posprzątam w pokoju...

Wiadomość wyedytowana przez autora 23 stycznia 2014, 11:21

27 stycznia 2014, 19:58

Nie wiem kiedy do tego doszlo ale szanowne Ovu Wielkie Bractwo zdecydowalo sie ocenzurowac nasze wypowiedzi.
I tak wszystkie:

- hoojowe wykresy,
- temperatury z doopy czy
- zyeahbane cykle

swego brzmienia, wagi czy powagi wypowiedzi juz nie nabiora tak... jak za starych, dobrych czasów...

shame.gif


No dziewczyny... Czas zachodzić w ciąże, bo wymówki się kończą.
Albo conajmniej zostają wypauzowane, kurwa jego mać! http://i272.photobucket.com/albums/jj184/befje/smileys/bf-help.gif

Zbieram wene na kolejny post - promise!!!flircik.gif

Wiadomość wyedytowana przez autora 28 stycznia 2014, 08:56

28 stycznia 2014, 12:33

“Być może niektórzy moi koledzy lekarze, czytając te informacje pokiwają z politowaniem głową, ja jednak chciałem zacytować odpowiedź Ojca Grzegorza na moje pytanie: Jak Ojciec szacuje ilu małżeństwom udało się Ojcu pomóc w uzyskaniu upragnionego potomka? Ojciec Grzegorz szacował tą liczbę na kilka tysięcy.”
Idąc za http://www.bonimed.pl/artykuly/zdrowie-kobiety/problemy-z-zajsciem-w-ciaze-porady-ojca-grzegorza-sroki/

Nie trzeba być lekarzem, żeby z politowaniem kiwać głową nad tym artykułem...
Szukałam w tym internecie i szukałam i chyba się doszukałam. Skoro cykl z Grzegorzem, to będzie o Grzegorzu…

Po późno-nocnych lekturach stwierdziłam, że jak tego nie przeanalizuję to mimo kilkukrotnego czytania za cholere nie zrozumiem czy na pewno to co czytam to jest dla normalnych ludzi...

Problemy z zajściem w ciąże - porady Ojca Grzegorza Sroki czyli:

25 PRZYKAZAŃ SROCZYCH

No to lecimy:
1. Zasięgnąć porady lekarza specjalisty po upływie roku od rozpoczęcia starania się o potomka. A jeżeli będzie to konieczne wykonać dodatkowe badania – dotyczy to zarówno męża jak i żony.
TO JUŻ WSZYSTKIE OVUFRJENDOWICZKI WIEMY I W WIĘKSZOŚCI MAMY ZA SOBĄ. MAM I JA.

2. Rzucić palenie, dotyczy to obojga małżonków, choć kobiecie palenie szkodzi bardziej.
ODFAJKOWANE.

3. Zaleca się by małżonkowie jedli dużo nasion słonecznika (zawierają witaminę E), kiełki pszenicy i surówki oraz owoce (zwłaszcza te o kolorze czerwonym mp. aronia, porzeczka, borówka czarna, ciemne winogrona). Owoce te zawierają w swoim składzie przeciwutleniacze, które neutralizują wolne rodniki.
PIJEMY SOKI Z MARCHWI, POMARANCZY. JEMY BANANY I ORZECHY. ODFAJKOWANE!

4. Łoże powinno być odpromieniwane (położyć skórę baranią lub koc wełniany).
CZASAMI MAM WRAŻENIE ŻE SYPIAM Z BARANEM. CZY MIMO WSZYSTKO DOSTAJĘ PUNKTY UJEMNE??

5. Oboje małżonkowie powinni stosować miód pszczeli z pyłkiem pszczelim i propolisem.
W SUMIE NATURALNY LUBRYKANT, NIE POMYŚLELIMY. DODANE DO LISTY!

6. Dobrze mieć pożycie między godziną 2 a 5 rano - to bardzo korzystny czas na poczęcie.
DO ZAŁATWIENIA…

7. Lepsze jest pożycie gdy oboje małżonkowie są głodni. Są silniejsi.
MIĘDZY 2GĄ A 5TĄ RANO NA PEWNO BĘDZIEMY GŁODNI…

8. W miesiącu swego urodzenia kobieta jest najbardziej płodna, najlepiej skorzystać z pożycia pod koniec jajeczkowania.
JAK BĘDZIEMY SIĘ BZYKAĆ MIĘDZY 2 A 5 RANO NAWET CO 2GI DZIEN DO PAŻDZIERNIKA (BO WTEDY SIĘ URODZIŁAM) TO NIE GWARANTUJE ZE GACH DOŻYJE…

9. Dobrze by było poczynać dzieci między nowiem a pełnią księżyca, jeżeli wystąpi jajeczkowanie. Nie poleca się poczęcia na zmniejszającym się księżycu. Dzieci poczęte na „starym”, kończącym się księżycu często są słabe i częściej chorują.
CZYLI W ZMNIEJSZAJĄCYM SIĘ KSIĘŻYCU MOŻEMY POSPAĆ. JEST SZANSA ŻE DOŻYJE!!!

10. Wygoda życia u żony utrudnia poczęcie i donoszenie ciąży. Żona przed pożyciem powinna być zmęczona, upracowana, głodna (urządzić pranie, sprzątanie, długą meczącą przechadzkę).
NO TAK… KAŻDA METODA JEST DOBRA, ŻEBY POKAZAĆ KOBIECIE GDZIE JEJ MIEJSCE. NIE PRZYSTOI OJCZE GRZEGORZU... OJ NIE PRZYSTOI…

11. Nie sprzyja poczęciu alkohol i powoduje opłakane skutki, nie trzeba tego udowadniać.
ANI DEMONSTROWAĆ. WIEM CO POTRAFIĘ JAK WYPIJĘ I DOBRZE WIEM CZEGO MÓJ NIE POTRAFI JAK PRZEHOLUJE…

12. Silne nerwice, pragnienie posiadania potomstwa, lęki, przesądy, uprzedzenia, obawy, nieświadomości, nie sprzyjają łatwemu poczęciu.
MAM KILKA MIESIĘCY NEGATYWNYCH TESTÓW ZA SOBĄ, WIEM COŚ O TYM. TYLKO CZY NEGATYWY SĄ BO SĄ LĘKI? CZY SĄ LĘKI BO SĄ NEGATYWY???

13. Tragedie, smutki, płacz, żałość, boleści, kataklizmy sprzyjają poczęciu.
SERIO? SPALĘ CHAŁUPĘ SĄSIADOM, ZASMUCĘ SIĘ I BĘDĘ NAD TYM UBOLEWAĆ SZCZEGÓLNIE MIĘDZY NOWIEM A PEŁNIĄ KSIĘŻYCA ZARAZ PO 2GIEJ RANO…

14. Po klimakterium kobieta nie zachodzi w ciążę (u nas 48-56 lat).
O… TO COŚ NOWEGO… MAM JESZCZE Z 10 DOBRYCH LAT...

15. Po pożyciu poczęciowym nie należy mieć kolejnego stosunku. Najmniej przez 8 dni trzeba wstrzymać się od pożycia. Inplantacja następuje dopiero w 6-8 dni od poczęcia. Często pożycie wcześniejsze powoduje trudności w zagnieżdżeniu się zarodka.
TEGO NIE WIEDZIAŁAM… POGADAM Z GASZKIEM. POKAŻE, PRZETŁUMACZE NA ANGIELSKI IGNORUJĄC WSZYSTKIE INNE PRZYKAZANIA, BO STWIERDZI ŻEM WARIATKA (PATRZ OD PKT 4)

16. Plemnik ma żywotność najczęściej 5-48 godzin.
NIECH ŻYJE NAWET GODZINĘ, TYLKO NIECH TRAFI TAM GDZIE POTRZEBA A NIE ZJEŻDŻA MI PO ŚCIANACH JAKBY BYŁ NA NARTACH W ZAKOPANEM!!!

17. O ile możliwe, należy często jadać młodą baraninę i owcze sery (nie bryndzę) i mleko.
CZYLI JAGNIĘCINĘ? PASUJE. U NAS SPORO TEGO. MUSZĘ PAMIĘTAĆ O MLEKU…

18. Żywność ma być zdrowa, naturalna, z dużą ilością mikroelementów, nie zabrudzona chemicznie. Ma zawierać dużo pełnowartościowego białka. Jeść często, a mało.
O I DIETA PASUJE. CZESTO A MAŁO. OD LUTEGO – PROMISE!!!

19. Raz na tydzień ubić zapłodnione przez koguta jajko z jedną łyżeczką miodu. Posiada dużo witamin i życia. UWAGA: jak rozpoznać, że jajko jest zapłodnione? Można to rozpoznać w ten sposób, że jajko będzie się podświetlać silnym snopem światła. Promienie światła przechodzące przez skorupkę uwidocznią mały ciemny punkt lub plamkę. W odróżnieniu od takiego jajka, jajko niezapłodnione będzie miało jednolity kolor. Jajka takie najlepiej kupować w gospodarstwach wiejskich – czyli z miejsc, gdzie żyją zarówno kury jak i kogut.
NO GRZEGORZ, PROSZĘ CIĘ… GDZIE JA U NAS KOGUTA ZNAJDĘ??? TOĆ PO PLAŻY SIĘ PRZECHADZAĆ NIE BĘDZIE. A JAK NAWET UDA MI SIĘ GO ZNALEŹĆ MYŚLI PAN ŻE JAK BĘDĘ JAJKA POD ŚWIATŁO BADAĆ, SZUKAJĄC MAŁEGO CIEMNEGO PUNKTU, TO MNIE STARY NIE ZAMKNIE W SZPITALU ALBO W SZOPIE??? NO PROSZĘ JA CIEBIE GRZEGORZ…

20. Nosić obuwie na średnim obcasie – szpilki szkodzą.
WIDZĄC JAK BADAM JAJKA POD ŚWIATŁEM TO MÓJ GACH SZPILKI SCHOWA GŁĘBOKO W SZAFIE DBAJĄC O MOJE WŁASNE BEZPIECZEŃSTWO I BEZPIECZEŃSTWO OTOCZENIA BEZ OJCA PORAD, ALE DZIĘKUJĘ I DOCENIAM!

21. Unikać bielizny osobistej wykonanej z tworzyw sztucznych.
MA SENS.

22. Obojgu małżonkom nie wolno pić wina swojej roboty – zakwasza.
ŚLIWOWICZKA SIĘ DUSI. WINA NIE ROBIMY.

23. Wzajemna służba sobie, pomoc, zaufanie, delikatność, modlitwa, oddanie, wierność, unikanie stresów sprzyja poczęciu.
SŁUŻĘ MĘŻOWI MEMU JAK GO W KRZYŻU RWIE NAJCHĘTNIEJ PODCZAS MIESIĄCZKI. ON MI SŁUŻY PORANNĄ KAWĄ. UFAM MU ŻE BĘDZIE TO ROBIŁ CAŁE ŻYCIE.
UNIKANIE STRESU SPRZYJA POCZĘCIU??? UNIKAJMY SZCZEGÓLNIE PUNKTU 19!!!

24. Stosować mieszankę ziołową, recepturę której przedstawiamy powyżej.
UFAM CI GRZEGORZ…PIJĘ REGULARNIE W TYM CYKLU. (skład i dawkowanie opisane w linku w tym poście)

25. Poczęciu sprzyja intensywne i długie nasłonecznienie np. pożycie w Tunezji w lipcu lub sierpniu w okresie jajeczkowania.
JEŻELI CYPR TO MAŁO NASŁONECZNIONE MIEJSCE TO ZABIERE "JUŻ MĘŻA" NA HONEY MOON DO TUNEZJI. AKURAT BĘDZIE TO PAŻDZIERNIK– MIESIĄC DOGODNY BO BARDZO PŁODNY ZGODNIE Z MOIM M-CEM URODZENIA. ZROBIMY TO MIEDZY NOWIEM A PEŁNIĄ KSIĘŻYCA. NA PEWNO PO 2GIEJ RANO A PRZED 5TĄ. ZGODNIE Z KALENDARZEM OVU JEST SZANSA, BO DNI PŁODNE WYCHODZĄ W PAŹDZIERNIKU PO 26TYM, A KSIĘŻYC W TYCH DNIACH BĘDZIE PO NOWIU JUŻ OD 22GO!!!

Teraz pytanie. Starać się mimo wszystko czy szukać koguta, chowając szpilki i wygrzewając się na dworze do października? W międzyczasie mogę poznać dokładnie fazy księżyca, wstawać co rano między 2 a 5 tak, żeby się przyzwyczaić, służyć mężowi i tyrać do zmęczenia co najmniej co drugi dzień, a na rynku zaopatrzyć się w skórę baranią i dużo miodu???

Wiadomość wyedytowana przez autora 28 stycznia 2014, 14:19

6 lutego 2014, 12:42

Gdzieś mi się wena razem z nadzieją na ciażę oddaliła, ale za to mam kilka innych rzeczy do uaktualnienia. Ślub zdecydowaliśmy na 26 września. Jest to z pewnością krok do przodu. Sukienkę kupiłam w Polsce, ale o niej innym razem, bo jeszcze fajnego zdjęcia nie zrobiłam, a z neta nie umiem ściągnąć bo jakieś prawa autorskie no i tylko czarną mają na zdjęciach, więc odpada. Poza tym uprzedzam - szału ni ma bo ja jestem trochę w inną stronę zrobiona, więc i sukienka będzie trochę inna niż "regularne suknie ślubne".

Ok. Datę mamy. Miejsce tak jakby też. Naoglądaliśmy się sporo i wszystko jest takie piękne!!! Jak się ma kasę. Z kasą u nas krucho, ale coś trzeba pokombinować. Wyszło na to, że zrobimy to w hotelu u "przyjaciela", co powinno nas w sumie wynieść "taniej". Tylko czy zrobią wszystko to, co księżniczka sobie zażyczy? Zobaczymy.

Moje wesele na plaży trochę się rozmyło, bo okazuje się ze bezpośrednio na piochu takich przyjemności jeszcze nie sprzedają na Cyprze. Najbliższe miejsce to zaraz przy plaży, ale nie na piochu tylko w takiej fajnej małej budce:
226182a7994584e5m.jpg

No to jest opcja, ale jeśli zrobimy cereminię tutaj, to wtedy w hotelu as drożej wyniesie, bo pakiet jest u nich razem z zaślubinami, a zaślubiny u nich w trochę innej budce:
4e65572d168acdc0m.jpg
ładne to raczej, ale nie ma tego wiejskiego, plażowego charakteru. Muszę się przespać z tymi opcjami...

Jeśli chodzi o wesele, czyli sale, to wygląda to tak:
6491e18883c7b5acm.jpg
a z bliska i wieczorkiem tak:
65c2e2423c3eb858m.jpg

Z muzyką, tańcami, jedzeniem jeszcze się decydujemy. Tak jak i z pańcia strojem. Na razie myślimy (z naciskiem na myślę)nad czymś takim:
1b48c181d8c172f3m.jpg
te chłopaki w kamizelkach. Takim:
060f166469cb9e22m.jpg
pewnie się upoci... takim:
4778ce7673beca7em.jpg
jak znajdziemy jego rozmiary. Ostatnim razem jak kupiliśmy takie ciasne portki rozpruły mu się na tyłku jak wsiadał do mnie do auta. A trąbie, żeby zmienić mi auto to udaje, że głuchy... Jeszcze takim:
fad1b535f1ed3366m.jpg
tylko ten kolor za odzważny...

Tak czy siak, wiedząc już jaką mam sukienkę, nie możemy mojego ubrać w byle co. Musi jednak wyglądać raczej "Elegancko" ale na luzie. Bosz... Czy to jest w ogóle zrozumiałe co piszę?
Może lepiej przejdę do babskich spraw. Sukienka sukienką, buty będą musiały być na obcasie, jeśli tą sukienke jednak ubiorę. Ale jeśli chodzi o włosy to styl pańcia czyli EL - elegancko na luzie w tym stylu:
959504bfb3fbbe02m.jpg
lub:
dd9a75c418bcecdam.jpg
albo:
caca5c7dc036b441m.jpg
Tylk chyba będę musiała jakieś kudły doczepić, fryzjerka podpowiedziała już... Tylko gdzie, jak, skąd? Czy ktoś wie? Bo ja nigdy takich rzeczy nie robiłam...

No i do tego jakiś frencz na pazurach, delikatny chyba makijaż, bo wszystko ma być EL!!!

A w międzyczasie wygląda u mnie to tak:
e3398edd151579e4m.jpg

Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa

6 lutego 2014, 12:42

.

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 lutego 2014, 12:43

9 lutego 2014, 17:21

Dryń, dryń.... dryń, dryń

- Hallo? No hej, i jak tam?
Kuleżanka była dzisiaj u naszego wspólnego doktóra. Ona rodzi za miesięcy dwa. Zaszła bo stwierdziła, że jednak da sobie spokój, jeszcze nie czas...
- Wiem już ile!
Poprosiłam ją żeby zapytała o cenę, bo przecież stwierdzam że ja jeszcze jednak powalczę, na mnie już czas od dawna...
- Ile?
Słyszałam ostatnio (chyba od Reni), że w Polsce coś koło 900 zł. Tyle to jeszcze się przełknie. Czego się nie robi dla potomstwa?
- 2 600*!!!
- Iiiiileeeee???? No co on? Ohoojał???
U nas walutą jest ełro....
- Dwa tysiące sześćset!!!
- Czyli około 10 000 zł?!?
- No... Tyle co moja cesarka. I to ze zniżką, bo JUŻ jesteśmy jego pacjentkami...

*Cena taka, bo pan doktór nie robi tak sobie HSG, ten robi od razu laparoskopie i coś jeszcze dodatkowego, ale jak usłyszałam ILE, tak inne szczegóły udrożniania mojej JUŻ zbankrutowanej piczki, więcej do mnie nie docierały.

Tego weekendu jestem niezmiernie szczęśliwa. Okazuje się bowiem, że można sobie wmówić niektóre rzeczy np. takie, że moje jajowody są drożne... JAK NAJBARDZIEJ ZA DWA TYSIĄCE SZEŚĆSET OSZCZĘDZONYCH EŁRO drożne. Chociażby przez najbliższy rok...


Wiadomość wyedytowana przez autora 9 lutego 2014, 21:05

14 lutego 2014, 12:48

O bosze, bosze, bosze...
Mój gaszek właśnie przyniósł mi prezent na walentynki, o bosze, bosze, bosze....
Dostałam CD!!!!
Joe Cooker!!!!


...Sam ją nagrał. flircik.gif
1 2 3 4