W tym tygodniu nie powiódł się 2 cykl leczenia z Clostilbygetem. Teraz mam 8 dc, jutro ostatnie dwie tabl i lecę na oddział w pt na USG... W drugim cylku się nastawiałm zbyt pozytywnie.. i rozczarowanie bolało podwójnie. A może potrójnie - w tym tygodniu dowiedziałam się o ciążach 3 bliskich mi koleżanek
Zaszły mniej więcej w tym samym momencie...A ja zostaję z tyłu. Rozpadłam się na tysiąc kawałków, gdy usłyszałam pierwsza nowinę, na drugi dzień te kawałki pokruszyły się po drugiej nowinie...dziś został ze mnie pył...
Nie wiem czy się posklejam. Naczytałam się psychologicznego bełkotu i chyba mi trochę lepiej..
Po bieganiu miałam umówiony masaż w yasumi, zrealizowalam urodzinowy bon podarunkowy od dziewczyn, chyba znalazłam swojego masazyste.
Muszee przyznać, że boeganie i masaż trochę pomogło mojej psychice, chyba zacznę korzystać częściej. No nic, czas się pouczyć o noworodkach, ciągle mam z nimi zaległości... muszę zluzować...
Z drugiej strony ...mam kurde prawego do tak złego samopoczucia, muszę je zaakceptować i przejść nad tą kłodą...
Na USG wczoraj endometrium 5 mm i pęcherzyk ładny na JP - 17mm, zobaczymy czy się zadeklaruje, ale coś dziwnie temperatura mi idzie do góry przed owulacją...to chyba nie wróży dobrze?... Dziwne...Chora nie jestem. No nic, tym razem się nie mogę nastawiać. Jeżeli w tym cyklu będzie klapa to już mamy zalecone inseminacje, chyba wybierzemy się do kliniki niepłodności, na NFZ zbyt długie kolejki, terminy na koniec listopada do kwalifikacji a termin inseminacji to hoho, więc trzeba będzie prywatnie ogranąć temat.
Dziś sobota, dziś dyżur No nic , wracam do pracy, jeszcze kilkoro dzieci i konsultacja, zobaczymy czy będzie duży ruch na izbie.
Dziś chyba wybiorę się na plażę.
Mam przeczucie, że będzie mnie nawiedzał jeszcze często...
Dziś mam dyżur, na jutro (piątek) umówiłam się z kumpelą z ginekologii, - też będzie po dyżurze więc USG lecę na 7:30 Kolega przypilnuje już wtedy oddziały, dobrze, że mamy razem dyżur.
Eh...ciekawe jaka będzie noc, czy uda się coś zdrzemnąć do pomiaru temp.
No nic, w dzień od 8 było trochę pracy, przyjęcia, izba, zaraz wychodzą ludzie z oddziału i zostaję sama. Chyba się pouczę.
MAm od kilku dni taką niemoc...nic mi się nie chce... rabarbar leży od tygodnia na blacie..miałasm zrobić ciasto, kupiłam wczoraj masło i śmietanę, a ciasta nie zrobiłam nadal. Eh...mam nadzieję, że jakaś depresja mnie nie dopada.
Wysłałam maila do Ovu, żeby mi przydzielli bezpłatą wizytę w Invicta. Umówię się na przyszły cykl.
Dziewczyny, pocieszcie, bo nastał słaby czas dla mojej psychiki
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 czerwca 2018, 14:25
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 czerwca 2018, 09:34
Ale ale...jedziemy na wesele które będzie w piątek...będzie wtedy 8 dpo...myslicie że powinnam zrobić test jak nie przyjdzie wczesniej @?...nie praktykuję już testowania chyba , że okres mi się spóźni ponad 10 dni...dla własnego zdrogia psychicznego..ale okres wesel i panieńskich się rozpoczął...i boję się żeby nie zapić jak będę w ciązy jednak...chociaż pewnie nie będę...powiecie to nie pij :p ale powiem szczerze, że przyda mi się trochę rozrywki i alkoholu, jeśli nie jestem:p...najwyżej tylko kilka kieliszków czegos słabszego wypije, bo i tak muszę prowadzic na drugi dzień, więc przyzwoicie...a do tego w pierwszych 2 tygodniach zarodek jest niewrażliwy na czynniki chemiczne z krwi..więc...
Eh chyba i tak zrobię test..zobaczymy. Nie nastawiać się !
Dodatkowo zapisałam się na Tajski masaż, jedziemy na wesele, w czwartek skocze na depilację bikini a zaraz idę do fryzjera, paznokcie sama zrobiłam przedwczoraj No i wydałam trochę na przecenach
Ale mój mąż kupił sobie tablet więc jestem usprawiedliwiona z rozrzutności
Ja żeby poprawić sobie ostatnio słaby humor zapisałam się na masaż tajski...uwielbiam masaż tajski, inne mogłyby dla mnie nie istnieć, uwielbiam jak ktoś po mnie chodzi i mnie gniecie,inne głaskanie nie wchodzi w gre . Wcześniej poszłam ma depilacje pastą cukrową, super dziewczyny tam pracują! Dziś udało mi się wcisnąć na pedicure do fajnego salonu. Siedzę właśnie na fotelu masującym a pani zajmuje siee moim stópkami potem lecę się szykować i malować i siup na wesele!
Testu nie robiłam dziewczyny...wynik pozytywny tylko mnie zeschizuje i bede miała głowę zajęta zamiast się bawić. A jak wyjdzie negatywny, to i tak mi nic nie da,bo jest za wcześnie,,8dpo...no nic, wypije sobie coś lekkoego tak czy siak
Byliśmy w dwóch klinikach, w każdej usłyszeliśmy z pozoru podobne a jedna różne odpowiedzi... choć dla mnie zrodziło się tylko więcej pytań...w obu powiedzieli, że jesteśmy zdrowi...a więc niepłodność idiopatyczna... W pierwszej zaproponowali rozszerzone badania nasienia i test po stosunku, jeśli test będzie dobry to inseminacja jest bez sensu i od razu in vitro.
W drugiej - że stymulować się coostylbegytem i przyjechać na inseminację...
Oczywiście jak to ja, nie wybrałam prostego rozwiązania poddania się całkowitego lekarzowi...tylko kombinuję... W pierwszej klinice dodatkowo dostałam receptę na gonapeptyl na pęknięcie pęcherzyka...oto co zrobiłam po tych wizytach...
Wróciliśmy do naszej miejscowości, wykupiłam lek na pęknięcie. Następnego dnia poszłam do nowego lekarza, który zajmował się długo niepłodnością, w sąsiedniej miejscowości którego polecał mi ginekolog z oddziału z naszego szpitala. Wykonaliśmy test po stosunku - prawidłowy.
Nie byłoby nic nadzwyczajnego w tej wizycie, gdyby doktor nie zwrócił uwagi na moje wyniki hormonalne, konkretnie na stosunek LH do FSH... zawsze wynosił on u mnie około 0,5.
Żaden lekarz,nawet ci wklinice, nie zwracali na to uwagi,nawet gdy zapytałam ich o to w prost, twierdzili że to bez znaczenia...
I jak to mam w zwyczaju, nie potrafię odpuścić, jestem lekarzem i kombinuję... Wg mnie te wyniki pokazują zaburzenie, które zgadza się z obrazem klinicznym moich cyklu...
Wobec tego doktor zaproponował, żeby spróbować stymulacji innymi lekami,np letrozolem, skupilby się na wywołaniu prawidłowej owulacji i uzyskaniu dłuższej fazy lutealnej niż moje zwyczajowe 10 dni.
No i teraz jestem w kropce...
A) jechać do kliniki i robić inseminację na dotychczasowych lekach ? Argumenty za : mamy wtedy urlop ,do kliniki ok 200 km i ciężko dostać wolne, dodatkowo poczucie ze dzieje się coś nowego...
Argumenty przrciw,: znowu coostylbegyt, który szału nie robił, wydany min 1000zl...
B. spróbować z doktorkiem z letrozolem i jeszcze trochę dać szansę naturalnie tylko na lekach...argumenty za : do doktora blisko, leki są tanie, byłaby szansa zajść jednak bez wkładania rurek heh...albo gorzej?
Nie wiem co robić...jestem w kropce...
Czy ten trzeci doktor ma rację, czy chwytam się tego bo potwierdza moją diagnozę, czyli re facto powiedział to co chcę usłyszeć, a inny negowali 5e wyniki...czy ja czegoś nie wiem, czy nie dość zgłębiłam literaturę...wiem że w podręcznikach często jedno a w życiu drugie...
Tymczasem, podałam sobie ampułki gonapeptylu, po dyżurze sprawdziłam, że zadziałał i owulacja była, było i pokaźne ciałko żółte i grubasne endometrium...nie pierwszy raz w sumie...
I sklamalabym, jeśli bym powiedziała, że nie liczę na to, że stanie się cud, który uratuje mnie przez tymi decyzjami, i który da nam to czego tak bardzo pragniemy... widziałam, że frufru chyba się udało,i mam nadzieję, że rzeczywiście! Mogłoby udać się i mi???
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 lipca 2018, 12:33
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 lipca 2018, 12:30
Wkoncu się uda, wierze w to❤️ U nas tez ciężko ale walczymy......
no to mamy podobny zjazd emocjonalny... ale nie ma co się poddawać, prawda?