Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
O mnie: Jestem "ryczącą trzydziestką", mam pracę do niedawna satysfakcjonującą, cudownego męża i troski związane z brakiem maleństwa.
Czas starania się o dziecko: Staram sie o potomstwo od długich 4 lat.
Moja historia: Gdy poznałam swojego męża wiedziałam, że to z nim chce zakłożyć rodzine. Od razu wzielismy się od pracy, po miesiącu starań zobaczyłam upragnione dwie kreski:) Radość nie do ogarnięcia niestety nie trwała długo w 9 tyg. serduszko przestało być, ciąża obumarła:( łzy, rozpacz, stany depresyjne, pewnie skąś to znacie. A teraz stełe wizyty u lekarzy, przeróżne badania, leki, tylko portfel od tego maleje a rezyltatów brak:(
Trafiłam na tą strone przypadkiem, nie wiem jakie są moje oczekiwania, chyba rzadne. Pomyslałam tylko, że taki pamietnik, mógłby być pewnym sposobem terapi. Jak zacznę wypisywać tu moje mysli i odczucia, to odciążę troszkę mojego męża, który również ubolewa nad brakiem dziecka, ale jak widzi jak ja to przechodze to jest mu ciężko. Obwinia się.
Kurczę.. smutna historia. Wiadomo jaki był powód?
Pisząc tutaj na pewno otrzymasz wiele ciepłych słów i porad od doświadczonych kobiet.
Jest prawdą, że nawet wylanie swoich trosk i myśli powoduje, że człowiek czuje się lepiej. Więc dlaczego nie skorzystać? Ja ze swojej strony nie mam wielkiego doświadczenia, ale mogę zaproponować rozmowę, wysłucham i służę pomocą :)
Ja odkad znalazłam te stronke dziennie tu zaglądam. Dowiedzialam się tu wiele rzeczy dotyczących ciąży. Kobiety sa otwarte na pytania i potrafią Ci sluzyc dobra rada!! Polecam
Powodu nigdy się nie dowiem, lekarz który mnie wówczas prowadził stwierdził tylko, że tak się zdarza:( Wszystko.
Ale gdyby wszystko było ze mną w porządku to wydaje mi się, żę już dawno powinnam była zajść w ciążę. ech...życie.
Dziękuję Wam dobre kobiety, za słowa otuchy, cieszę się, że Was odnalazłam:)
Dziś wziełam ostatnie tabletki Clo, w czwartek ide na pierwszą kontrolę owulacji. Podchodzę do tego z dystansem, nie robię sobie wilekich nadziei, ale gdzieś w środku coś szepcze a może jednak...
Drogie kobiety, czytam Wasze pamietniki, w wielu z nich jest wiele nadziei ale są i takie przy których nie potrafie się powstrzymać od łez. Czy Wy tez macie czasem poczucie niesprawiedliwości. Czasem myslę: dlaczego? przecież nie jestem taką okropną osobą, nikogo nie krzywdze, nie kradnę i nie oszukuje, żyje w zgodzie z mężem, rodziną...z ludźmi, staram sie oddawać innym tyle serca ile jestem w stanie.
Wiem, że nikt nigdy nie obiecywał, że życie potoczy się tak jak sobie to wymarzyłam, ale miałam nadzieje, nadal mam, maleńką iskierkę, maleńka nadziei.
Mam doła:( łzy cisną sie do oczu. Jak nie spotykam sie ze znajomymi, tylko siedzę tak jak dzis sama, to moje mysli krążą cały czas w okół jednego. Codzień faszeruję się serią witamin, mężowi też wciskam wszystkie te zalecone przez lekarze a nawet inne zasłyszane od przyjaciółki. Mma nadzieję na poprawę jego nasienia i na owocna owulację, a może już nie mam nadziei tylko tak pisze, żeby siebie okłamywać.
Wczorajszy wieczór spędziłam na czytaniu o suplementach diety, pomocnych w zajściu w ciążę. A dziś obudziłam się pełna optymizmu, z rana zmierzyłam temperaturę, pierwszy raz miałam tak idealną:)Mężowi dałam nazwę tabletek, powiedział, że weźmie wszystko jesli tylko to pomoże nam w naszym celu:)nawet nie zaprzeczał na kilkudniową wstrzemięźliwość, ha ha. jutro pierwsza kontrola owu, liczę na dobre wyniki po CLO. Trzymam kciuki sama za siebie. Pozatym wierzę, że ten 2013 Rok bedzie naprwade owocny:)
http://www.youtube.com/watch?v=d2aXpnc1Um0 A ta piosenkę, puszczam codzień,nie wiem dlaczego, bo nie znam francuskiego ale nastraja mnie bardzo optymistycznie, polecam:)
Przyjaciel opowiadał mi o proszku z groty mlecznej z Jerozolimy, kobiety (pary) zażywające go, ale i przy tym modlące się, dostąpią zaszczytu poczęcia. Sprowadził mi ten proszek, ale nie podziałał, przynajmniej na razie, wiec postanowiłam, że bedę modliła sie gorliwiej. Koleżanka, która też miała problemy z zajściem, po tym proszku została mamą:)
Dochodzę do wniosku, że muszę wprowadzić w moje życie wiecej kolorów. Ogladać wiecej komedii, czytać wesołe książki. A własnie, znów wróce do czytania "sekretu", kobiety... podobno w tym tkwi cały problem, że źle myślimy,źle interpretujemy mysli, polecam Wam książkę "sekret", nauczy Was jak mysleć, aby spełniały się oczekiwania. Trzeba wziąść byka za rogi. Skoczę na miasto, pomaluję paznokcie, wezme się za swoje hobby, wyśle niespodziankę, komus kto się nie spodziewa:)
Pragnę, aby ziarenko zakiełkowało w radosnej mamie:) już niedługo OWU..
Oglądałam film sekret. Bardzo mi się spodobał, ale nawet jeśli czegoś chciałam i po dłuższym czasie nic to tracilam nadzieje i tyle. Ale fajnie jest być optymistą.
no nareszcie!!! ja tez jestem fanem-sekretu :))) i uwazam,ze pozytywne nastawienie czyni cuda,ten film,badz ksiazke trzeba sobie odswiezac,aby nie zapomniec. A skad w kobietach tyle przykazan aby nie myslec o ciazy,bo to tylko pogarsza sprawe,bo wiekszosc kobiet myslac o ciazy-martwi sie....ze znowy sie nie udalo,ze juz tego wiecej nie wytrzyma,ze zycie jest nie sprawiedli.....no wiec jesli mamy mysle w ten sposob to rzeczywiscie lepiej nie myslec w ogole....caly sekret tkwi w tym,ze myslenie o dziecku i ciazy to nic zlego,pod warunkiem,ze te mysli sprawiaja ci radosc....trzeba wyobrazac sobie-wizualizowac dobre chwile zwiazane z macierzynstwem np wyobraz sobie jak mowisz rodzinie,ze jestes w ciazy...jak patrzysz na swoj pozytywny test...jak spacerujesz z dzieckiem w ladna pogode....te mysli mnie osobiscie napelniaja mega radoscia...tak jakbym juz to dziecko miala :) nadchodz moj drugi cykl staran i jestem pelna optymizmu:)))
Ogladałam program o adopcji ze wskazaniem..może to już czas, aby myśleć o takim wyjściu?! Boję sie poruszyć taki temat z mężem, wiem, że on pragnie naszego dziecka, ale młodsi już nie bedziemy, a czas leci.
Kochany Maluszku... czekamy na Ciebie, masz już maskotkę i niektóre ubranka,które dotykam i przelądam gdy jestem sama.
adopcja to dobra sprawa,ja lubie ogladac na you tubie te krotkie filmiki, ktore ludzie wkrzucaja sami, z ich drogi do adpocji np...z etiopii albo z chin...to sa amerykanskie wersje oczywiscie, bo w polsce nie ma umow o adopcje z innymi krajami. Uwielbiam od czasu do czasu poogladac i sama mam ochote adoptowac,nawet jesli bede miec wlasne dzieci,te dzieciaki z tych filmow sa absolutnie sliczne i tak bardzo kogos potrzebuja,ze nie mozna od nich oderwac wzroku
http://www.youtube.com/watch?v=5E5z9uEfVNE
To trudny temat do rozmów, ale jest tak wiele dzieci które pragną bezinteresownej miłości. Byłam kiedyś w domu dziecka ze szkołą. Robiliśmy im paczki na święta. Te maluszki chcą choć na moment się przytulić nawet do kogoś obcego. Byłam tam tylko raz, bo bardzo ta wizytę przeżyłam. Kiedyś pewnie zastanowimy się nad adopcją mimo, ze za 6 miesięcy będziemy mieć własne maleństwo, ale bardzo chciałabym dać dom jakiemuś porzuconemu dziecku.
Wczorajsza wizyta u gin. przyniosła i nadzieję i troskę. Mam dwa piękne pęcherzyki, gotowe do zapłodnienia:) lekarz poinformował, że z tego mogłyby być również bliźnięta:)) ale na lewym jajniku mam torbiele 5cm:( Lekarz powiedział, że mogły powstać po CLO! Ale mam nadzieję, że to nie przeszkodzi mi w zajściu w ciążę?! W poniedziałek ide na usg sparwdzić, czy jajeczka pękły. Trzymajcie kciuki, może to jest właściwy moment:)
Ten cylk mam jakiś inny, zawsze boleśnie odczuwałam owulację, teraz nic nie boli,żadnych wzdęć, mam tylko ciężkie piersi, czuję się zupełnie normalnie, no i martwi nie mała ilośc śluzu:(
...i przyszedł ból, niestety nie owulacyjny. Na kontroli pęcherzyków okazało się, że mam na lewym jajniku już 7cm-wą torbiel a na prawym dwie prawie 3cm, niestety są odczuwalne, bolą, jakby co chiwlę coś mi w środku pękało:( załamanie...chyba tak mogę nazwać ten stan, w którym się aktualnie znajduję Ale za Was trzymam mocno kciuki.
Kochane kobiety dzięki za wsparcie, jutro jak zdołam sie zapisać do jade do lekarza, zoabczymy co mi powie. A boli mnie cały czas dół brzycha, w środku, jakby pękający balon.
Ze wzgledu na powiększające się torbiele i ból w dole brzucha trafiłam na kilka dni do szpitala na onserwację. Przyznam, że byłam trochę przerażona.Teraz w domu jest już dobrze, brzuch nie boli, mam tylko takie dziwne kłócia w dole brzucha kilka razy dziennie, bolą mnie piersi a sutki to juz nawet nie wspomnę.
Pytałam lekarza, czy mimo tego wcześniejszego stanu, była możliwość, że mogłam zajść w ciążę? odp., że tak:)i mam zrobić test za kilka dni:) Ale w tygodniu mam jeszcze podjechać do lekarza na kontrolę.
Postanowiłam, że jutro zrobię test, zwykły płytkowy, lekarz kazał zrobić przed wizytą, a że wybieram się w środę, wiec musze mu coś powiedzieć. Piersi mnie bolą, ale to raczej nie objaw ciąży:( bo już tak miewałam.Trzeba czekać. Jestem spokojna:)
Miałam piękny sen. Śniło mi się, zrobiłam test i pojawiły się upragnione dwie kreseczki, po czym zrobiłam kolejny i pojawiło sie to samo:) Po przebudzeniu pobiegłam z nadzieja do łazienki,zrobiłam test ale wynik był negatywny:(
Dzień Miłości:) wczoraj dostałam piekny bukiet od męża, dziś jestem sama, bo on musiał jechac do pracy, ale pięknie zaplanowałam sobie ten wolny dla mnie dzień. Rano kawka z koleżanką, później załatwienie sparw na mieście i kawka z drugą koleżanką:)Jak wrócę do domu, zrobię kolację dla męża, i wieczorkiem jak jeszcze będzie miał siłę, po całym dni pracy to może oglądniemy jakiś film i na koniec serduszkowanie:)
Zdarza się, że czasem marudzę, ale muszę powiedzieć, że jestem wdzięczna losowi, za takiego męża:)
Jak słowa piosenki: "kocham Cię najbardziej na świecie", wiec przyjdź już do mnie moje maleństwo.
Zdcydowaliśmy się na wizytę w specjalistycznej klinice, badania sprawdzone, niby wszystko w porządku, kolejne badania przed nami. Strach, nerwy, stres, bezsilność...
Oczekiwania, niewielkie nadzieje, ale jednak są.
Przyszedł list, na który czekałam. Z rodością rozpakowałam, chłonęłam całą zawartość dał mi kolejną nadzieję...
Ale później przyszły łzy, kolejna kłotnia z m. Czy to życie nie mogłoby być choć troszke prostrze. Teraz nie wiem czy zgodzi się na kolejne badania.
Więc nadal czekam, na poprawę nastroju, na słońce na niebie,na polepszenie relacji z m, na maleńkie serduszko bijące pod moją piersią..
Bolace piersi, mdłości, zmienność nastroju...kolejna @ sie zbliża:(
Kochanie moje, najdroższe, czekam na Ciebie, wiem, że jesteś już blisko,chciałabym poczuc Cię, lub chociażby wiedzieć, że jesteś już pod moim sercem, że jest już ziarenko zasiane, że rośniesz...czekam z utęsknieniem, całuję mama.
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.
Kurczę.. smutna historia. Wiadomo jaki był powód? Pisząc tutaj na pewno otrzymasz wiele ciepłych słów i porad od doświadczonych kobiet. Jest prawdą, że nawet wylanie swoich trosk i myśli powoduje, że człowiek czuje się lepiej. Więc dlaczego nie skorzystać? Ja ze swojej strony nie mam wielkiego doświadczenia, ale mogę zaproponować rozmowę, wysłucham i służę pomocą :)
Ja odkad znalazłam te stronke dziennie tu zaglądam. Dowiedzialam się tu wiele rzeczy dotyczących ciąży. Kobiety sa otwarte na pytania i potrafią Ci sluzyc dobra rada!! Polecam