Moze zaczne od poczatku bo sporo czasu uplynelo odkad postanowilismy, ze chcemy miec dziecko. W styczniu zeszlego roku, moja firma zorganizowala duza impreze z noclegiem.... Wyliczylam ze akurat bede miala owulacje... Wiec pomyslalam swietna okazja. Nic nie powiedzialam mezowi, ze bedzie owulacja zeby sie nie nastawiac... Bawilismy sie swietnie, potem zmeczni wrocilismy do pokoju z szampanem o dalej swietowalismy. Potem przez kolejne dni, probowalismy naszych sil. Bylam pelna optymizmu, kupilam testy ciazowe o wyczekiwalam momentu gdzie bede mogla zrobic test. Niestety nie mialam szansy zrobic testu, okres przyszedl. Troche zawiedziona, ale mowie uda sie nie dlugo. I tak minelo 6 miesiecy. W miedzy czasie, zaczelam chodzic do lekarza zeby dostac skierowania na badania.... Wyniki zaczely przychodzic i wszystko bylo w porzadku... A ciazy jak nie bylo tak nie ma...
W koncu dostalismy skierowanie to kliniki nieplodnosci, ale dopiero na luty 2019. W miedzyczasie nasza intymnosc powoli zaczela umierac.... Zadnej spontanicznosci tylko przykry obowiazek.....
Najsmieszniejsze, ze jedna z nich zaszla w ciaze na wakacjach, ale nie z mezem tylko z instruktorem tanca, z ktorym wdala sie w romans. I gdzie tu jest sprawiedliwosc, my probujemy z calych sil, zeby wyszlo, planujsmy a ktos inny ma jeden wyskok i tak to sie konczy. Oczywiscie, ona ma inne problemy na glowie w tym momencie, ale nie pktrafie nie czuc frustracji.
W koncu nadeszla wyczekiwana wizyta w klinicie gdzie sprawdzili nasze dotychczasowe wyniki, wyslali nas na kolejne. Powinnam pokreslic, ze nie mieszkam w Polsce wiec wizyta w klinicie miala na celu zakwalifikowanie sie na in-vitro, 3 proby bede refundowane przez sluzbe zdrowia. Podczas wizyty powiedziano nam, ze musimy spelnic wiele warunkow i umowili nas na wizyte w maju 2019. Przez kolejne miesiace walczylismy aby spelnic wszystkie warunki, ktorych nie bede opisywac, standardowe, zmiana stylu zycia itd. Wrocilismy na wizyte i bez problemu zakwalifikowalismy sie na liste i rozpoczynam proces w grudniu. Nie chce czekac tak dlugo, ale fakt, ze 3 proby sa refundowane wiem, ze musze uzbroic sie w cierpliwosc. W miedzyczasie w moich badaniach wyszlo, ze moje TSH jest 4.82, ktore obecnie zostalo zbite do 4.22 ale to i tak wciaz daleko od normy, wiec na poczatku czerwca znow zwiekszyli mi dawke. Musze przyznac, ze odkad poraz kolejny raz zwiekszyli mi dawke tyroksyny, zycie we mnie powrocilo. Choruje na Hashimoto, ale wreszcie czuje jakbym miala wiecej energii na wszystko. Przez ostanie pare lat mialam wrazenie, ze jestem w letargu ciagle zmeczona. Czy ktos ma jakies porady w sprawie Hashimoto badz TSH? Moze jest cos jeszcze co moge zrobic?
Z niecierpliwosci czekam na wyniki mojego zabiegu, list powinnam dostac w nastepnym tygodniu. Jezeli moje jajniki sa drozne to 17 lipca mamy kolejna wizyte, i zaczniemy proces inseminacji.
Troche sie boje, bo wiem, ze nie powinno sie miec wielkiej nadziei , ale ja zawsze mialam problem z kontrolowaniem i nie wybieganiem w przyszlosc.
Dzisiaj musialam zmienic moje opatrunki, mam dwie rany, jedna przy wyrostku i druga w pepku. Nie wiem dlaczego postanowili zrobic dziure wlasnie tam, bo tylko dluzej zajmie czas zeby sie zagoic. Niestety nie mam plaskiego brzucha jak Shakira 😉 ale faldke i troszke boje sie infekcji. Trochs mnie wygielo jak zaczelam zmieniac opatrunek i oczyscilam lekko w okolicach pepka, smialam sie bo moj maz uciekl najpierw a potem wrocil i powiedzial, ze jak chce to mi pomoze.
Postanowilam oszczedzic go i zrobilam wszystko sama.
Tak mysle, ze jak moje TSH wyjdzie jeszcze wysokie, to moze poczekam z inseminacja do konca wakacji i pojade sobie na wakacje do domu, do rodzicow 😁😁😁 samemu niech mnie porozpieszczaja troszke. Bo najlepiej zawsze w domu w ramionach mamci 😊
Mojemu mezowi rowniez dobrze zrobi przerwa ode mnie i naszych staran,ma wystarczjaca zmartwien, zmienil pracs na poczatku roku, kontrakt ma na rok wiec caly czas jest na pelnych obrotach, bo bardzo mu na niej zalezy.
Dzisiaj poszlam na badanie krwi na TSH, zeby zobaczyc czy poziom sie zmniejszyl, bo z takim poziomem nigdy nie zajde w ciaze. Postanowilam tez wrocic jutro do pracy, koniec leniuchowania po zabiegu i czas sie zaczac ruszac. Miejmy nadzieje, moje rany sie szybko zagoja, bo nawet moj maz, ktory jest bardzo wyrozumialy zapytal mnie czy bedzie szansa na ❤ za jakies 2-3 tygodnie. Musze przyznac, ze tez sie juz za nim stesknilam, bo zyjemy w celibacie juz miesiac. Dobrze, ze mielismy taka przerwe, bo ostatnio wszystko wydawalo sie rutyna i przymusem...
Nawet mnie nie ruszyl fakt, ze jak tylko usiadlam w metrze to dwie ciezarne kobiety usiadly obok mnis 😁 normalnie mam wrazenie, ze je przyciagam. Pomyslalam sobie usiadzcie moze mnie zarazicie i tez zajde w ciaze jakos nie dlugo 😀😀😀
A co tam moja dewiza zyciowa na dzisiaj, mysl pozytywnie i wszystko sie w koncu uda. Przeszlam juz zabieg, to mysle, ze juz jestem blizej niz dalej podczas tej dlugiej wedrowki. Przesylam pozytywne mysli do Was wszystkich drogie starajace sie, o ile ktos to przeczyta 🙋♀️🙋♀️🙋♀️
Jedna z Was zapytala jak to jest z inseminacja w UK. Do nie dawna ten zabieg i wiele innych jak obserwacja cycklu, przekluwanie pecherzyka bylo refundowane, ale to uleglo zmianie. Obecnie gdy dostanie sie skierowanie do kliniki nieplodnosci, przeprowadzane sa wszystkie badania (niestety nie znam nazw, czesto czuje sie zawstydzona waszymi fachowymi nazwami), ktore pozniej sa omawiane, i jak sa problemy to podejmuje sie leczenie. Jezeli nie potrafia stwierdzic dlaczego nie ma ciazy, to pospelnieniu odpowiednich kryteriow para jest wrzucona na liste oczekujacych na invitro, no inne metody moga okazac sie nie skuteczne. Oferuja inseminacja, ale ona nie jest refundowana i trzeba za nia zaplacic. My zdecydowalismy sprobowac inseminacji, oczywiscie dopiero jak ureguluje moje zwariowane hormony. Koszt zabiegu to £800-£1200 i sugeruja aby zrobic trzy proby bo to zwieksza szanse.
Wiem, ze w Polsce z tego co u Was czytam, ze lekarze wysylaja Was na roznorodne badania, to czasami mysle kurcze tutaj oni nic nie robia, ale zdrugiej strony mysle (mam nadzieje nikogo nie uraze), ze ilu jest lekarzy ktorzy naciagaja na wszelakie badania, bo zeruja na ludzkich uczuciach par, ktore tak bardzo chca miec dzieci. Mysle, ze bardzo wazne jest znalezc w tym wszystkim zloty srodek i nie dac sie zwariowac.
Musze przyznac, ze odkac zaczelam wylewac mysli tutaj w tym pamietniku, troszks mi lzej na duszy.
Dzisiaj moja kolezanka z pracy mial zabieg invitro, ma 40 lat i bardzo jej zycze zeby sie udalo. Przysylajcienpozytywna energie dla Niej 😊😊😊
U mnie rowniez bywa roznie, mam momenty kiedy tylko plakac mi sie chce. Tak tez mialam w zeszlym miesiacu wszystko mnie dobijalo. I wtedy moj maz do mnie przyszedl bo znowu siedzialam jak wsiekla i smutna osa jednoczesnie 😬😩. Spojrzal na mnie i powiedzial "czy ty myslisz, ze sie ozenilem z toba tylko, zeby miec dzieci? Jestem najlepszym kompanem, ktorego mogbym sobie wymarzyc, wiec prosze nie popadaj w marazm"
No i mysle, chlopak ma racje. Wiem, ze mam 36 lat i to juz pozno,ale jak patrze naokolo siebie to tutaj wiekszosc kobiet zachodzi w ciaze ok 35 wzwyz, wiec mam nadzieje, ze tez mi sie uda. A jak nie, to bedzie trzeba znalezc alternatywe, zeby sie zrealizowac.
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 lipca 2019, 00:41
Jutro rano skocze na silownie o 5 rano, bo czas zaczac cwiczyc od zabiegu minelo juz sporo czasu....i sie troche zapuscilam i jadlam wiecej slodyczy, uzalalam sie nad soba. Koniec z tym, bo ja tu chce w ciaze, jak na razie to w spozywcza powoli zachodze🤔😁
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 lipca 2019, 08:49
Znowu nie wiem co mysle, dlaczego nas to spotkalo, ze tyle juz czekamy. Nie wiem czy to ja czy moj PMS przeze mnie przemawia.
Powoli zaczynam przygotowywac sie na inseminacje, ale dopiero w przyszlym cyklu.......moze sie ludze, skoro TSH mi sie unormowalo to jakis cudzem uda mi sis zajsc w ciaze, skoro innych problemow nie ma, moze jeszcze dozbierac trzeba na inseminacja albo poprostu muszs mentalnis przygotowac sie mentalnie na porazke. Wiadomo, ze inseminacja to mala szansa na powodzenie. Moja siostra do mnie orzyjezdza w odwiedziny we wrzesniu in tak bardzo chcialabym powiedziec, ze wreszcie sie udalo, badz zadzwonic do moich rodzicow.
Moja kolezanka miala in vitro tydzien temu i dzisiaj poszla sprawdzic czy sie udalo i niestety zakonczylo sie niepowodzeniem😣zyczylam jej z calego serca zeby sie udalo. Trzyma sis dzielnie dziewczyna.
Ostrzegali mnie, ze po laparoskopii @ moze byc bardziej bolesny, ale nie sadzilam, ze bedzie tak ciezko ostatniej nocy. Nie spalam do 3 nad ranem, masa tabletek termoform, maz na kanapie, zebym miala wygodnie. Dzisiaj jest juz troche lepiej i mam nadzieje, ze do poniedzialku wszystko przejdzie.
Staram sie jak najbardziej odganiac mysli od owulacji i wszystkiego z tym zwiazany,.....ale moja podswiadomosc nie daje za wygrana. Moja kochana mama wciaz mi powtarza, czuje ze ten rok bedzie szczesliwy dla Was i wiem, ze chce mnie tylko powdtrzymac na duchu, a ja w glebi sobie tak mysle .....jak ja bardzo bym chciala Jej powiedziec, ze zostanie babcia. We mnie jedyna nadzieje, bo moja siostra nie chce miec dzieci!
Tak jak czytam tutaj te pamietniki to bardzo oniesmiela mnie wasza wiedza o badaniach i wynikach. Ja tak naprawde nie wiem nic, poza tym co lekarze mi powiedzili, ze wyniki sa dobre. Zaczynam sie zastanawiac czy powinnam im wierzyc?!
Jakas poddenerwowana jestem, chyba to przez to, ze w mojej glowie zaczynaja sie gromadzic nadzieja i oczekiwania, ze skoro wszystko jest w porzadku to teraz musi sie udac. Nie chce sie nakrecac i staram sie sobie przypominac, ze w moim wieku mam 5-10% szans na zajscie w ciaze.
A tak poza tym mialam dzisiaj isc na moje nowe ulubione zajecia, taniec afrykanski, po godzinie wygladam jakbym wziela prysznic, rewelacja. Niestety, centrum handlowe, w ktorym jest moha silownia, stanelo w plomieniach, wiec silownia zamknieta do srody 😑 mam farta.
Dobrze, ze chociaz pogoda jest fajna wiec w letniej sukience do pracy lecialam. Uwierzcie mi mieszkajac w Londynie najmniejszy promyk slonca trzeba wykorzystac i ciuchy letnie nakladac 😁😁😁
Kurcze ale sie pogoda tutaj zrobila... Cudownie cieplusio, slonce... Wszyscy w letnich ciuchach i od razu wszystko bardziej kolorowe jest. Jutro przewidywana pogoda to 39 stopni, wiec stwierdzilam a co tam.... Biore dzien urlopu. Co jak co, uwielbiam goraco, ale jezdzenie metrem do przyjemnosci w takiej temp nie jest przyjemnie. Dzien wolny bedzie tylko dla mnie..... Poswiecony na relaks i rozpieszczenie samej siebie 😃😄 uwazam, ze to bardzo wazne jest aby raz na jalos czas sie zresetowac i skoncentrowac sie na sobie noe myslac o mezu, ciazy, problemach pracy i innych rzeczach przez ktore normalnie spac nie moge. Dobranoc.
Wreszcie mamy weekend i zdecydowalam sie na mala terapie zakupowa. Pomoglo mi sie to troszke zrelaksowac, ale teraz juz moje mysli z powrotem gromadza sie, ze jestem prawie w polowie cyklu....owulacja i te sprawy. Powiedzcie mi jak sie zrelaksowac i nie czuc presji zbyt bardzo ? Moze sie trzeba otworzyc szampana .....bo jak ktos powiedzial w przyjaciolach jak ktos sie upije to latwiej zajsc w ciaze 😁 wiem, ze to troche czarny humor, ale cale moje zycie do momentu rozpoczecia staran balam siw ze skoncze w ciazy a tu niespodzianka !!!!!!!
Dzieki dziewczyny za wsparcie, ze lampka wina czy szampana.
Podsumowujac wczorajszy wieczor, butelka szampana z mezem, duzo smiechu...troche ❤ i spalismy jak susly😁 . Moja najlepsza metoda na relaks jest silownia, ale od operacji troche sily mi opadly i jak poszlam pocwiczyc w czwartek, to do dzisiaj mam zakwasy😁 mam nadzieje, ze jutro juz wroce do moich normalnych treningow, 4 dni w tygodniu. Uwierzcie mi nie wygladam jak Ewa Chodakowska czy inne trenerki, ja poprostu lubie sie zmeczyc i potem nie mam wyrzutow zeby zjesc cos dobrego. Kiedys sie katowalam, zeby bylo tak tak i tak, ale zycie na restrykcji doprowadzilo do tego, ze wszystkiego sobie odmawialam, cwiczylam jak nie normalna i z zycia nie korzystalam. A jak sie rozchorowalam pod koniec 2017 i caly 2018 nie moglam cwiczyc, zaczelam jesc i skonczylo sie na tym, ze wygladam jak hipcio 😁😁😁. Dobrze, ze udalo mi sie to ogarnac i teraz jestem zadowolona z siebie, cwicze, ale tez nie odmawiam sobie wychodzenia, czy deseru od czasu do czasu. Chyba mam tendencje do uzaleznien i to by tlumaczylo, dlaczego tez nie moge sie wylaczyc badz zrelaksowac w staraniach o dziecko.
Zycze wam wszystkich fajnej i leniwej niedzieli😁😁😁
Powoli widze jak coraz bardziej sie nalrecam, niby nic mnie nie rusza a tak naprawde wciaz siedze na ovu, czytam pamietniki a potem wpisuje rozne rzeczy w Google. W pracy spedzilam chyba z godzine na ovu czytajac rozne pamietniki i sie zdolowalam kompletnie wiedza jaka dziewczyny tutaj prezentuja, nazwami badani, ich wynikami. Ja nie jestem w stanie powiedziec powiedziec jakie mialam zrobione poza tsh i laparoskopia. Moze za malo wnikam, lekarz powiedzial, ze wszytkl u mnie w porzadku ale moze nie sprawdzili wszystkiego dokladnie?!
Moj maz wczoraj mi oswiadczyl, ze w tyvodnoi nie bedzie ❤️ bo musi sie skupic na pracy. Na co ja zalamana, mowie ze lekarz powiedzial, ze mamy probowac i ze ogolnie w tym tygodniu ma byc owulacja. Totalna panika z mojej strony ale zachowuje zimna krew. Wracam dzis do domu a tam czeka na mnie moj maz usmiecha i mowi to ze czas sie zabrac za robote 😁 ulzylo mi. Nie chcialam go naciskac, bo nasz seks juz ich tak ucierpial odkad zaczelismy sie staran wiec noe chce pogorszac sprawy. Jako realistka nie mam wielkich zludzen., ze tym razem po takim czasie staran jakims cudem sie uda. Ale jak wiadomo nadzieja matka glupich i mam cicha nadzieje, zwlaszcza ze niektorym Wam nagle udalo sie po dlugim czasie.....
Troche pozno sie za to zabralas, ale nie martw sie. Porob badania sobie i jemu, idz do kliniki, bedzie dobrze. W klinice pewnie zaproponuja metody wspomagane: inseminacje lub in vitro. Tego sie nie boj, skorzystaj jesli trzeba. Trzymam kciuki. A. Jestem od ciebie rok starsza i tez jeszcze czekam. 😉
Dziekuje, wiem ze troche pozno sie zabralismy, ale wczesniej zawsze cos bylo i ja lubie planowac.....ktore wychodzi mi teraz bokiem. Trzymam kciuki zeby tobie sie powiodlo juz nie dlugo.
Witaj w podobnym wieku jesteśmy my co prawda mamy jedna pociechę 👧🏼 7 Latke Ale pragniemy rodzeństwa dla niej :) 2 msc temu poroniłam w 6-7 tc u nas jest taka różnica że my w uk jesteśmy puki co pewnie gdybyśmy byli w pl nadal byłabym w ciąży A tak podejscie Tutaj to jakas masakra Powodzenia
Ewaaemi postaraj sie tak nie myslec, bo tylko popadniesz w poczucie winy. Czesto sie slysze, ze w UK jest slabo ze sluzba zdrowia, wydaje mi sie ze to zalezy na kogo sie trafi, bo czesto w ludziach empatii brakuje. Pamieta, ze jezeli myslisz, ze opieka byla niwdobra to masz prawo napisac do GCC i oni beda musieli to zbadac.