Proszę o pomoc
Staram się z mężem o dziecko. Poprzedni cykl miałam prawdopodobnie bezowulacyjny (45dni, nie prowadziłam pomiarów temp, śluz był słaby, czyli taki jak zawsze u mnie, usg na 2 dni przed okresem nie pokazało żadnych śladów przebytej owulacji, ani przygotowywania się do niej). Ten cykl już obserwuję. Śluz mam bardzo skąpy i trudny w ocenie, choć szczyt odczucia mokrości miałam 4-5.08, obserwowałam wodnisty śluz, nie widziałam rozciągliwego. Szyjka też jest ciężka w ocenie (mam tyłozgiecie), dopiero się uczę ją rozpoznawać.
Pytanie jednak dotyczy temperatury. 6.08. (16dc) temperatura podskoczyła. Od 8.08. (ostatnie 3 pomiary) są dziwne. O 8 (moja zwykła godzina pomiaru), temperatura jest na poziomie 1 fazy (36,3), dopiero jak dosypiam ok. 9-10 wzrasta do 36,7-36,8. Przez te kilka dni późno kładłam się spać (ok. 2-3) i dosypiałam własnie do tej 9-10 (o 8 budziłam się tylko na pomiar temp i bez wstawania zasypiałam ponownie, przy ponownej pobudce mierzyłam temperaturę po raz drugi). Oprócz tego nieregularnego snu i odrobiny alkoholu (1 piwo wieczorem) 5.08. i 9.08. leciałam też samolotem, zmieniając klimat (Malta -> Polska -> Malta).
Dziś temperatura 36.6, czyli odkładnie pomiędzy poziomem niższym i wyższym (wczoraj poszłam spać normalnie, ale wypiłam wieczorem lampkę wina i drinka).
Jak traktować te pomiary? Czy bardziej wiarygodny jest pomiar o stałej godzinie (nawet jeśli sen był wtedy krótszy) czy po standardowej ilości snu (ale wtedy jest to późniejsza godzina). Czy mogę założyć, ze owulacja się odbyła, czy jest to wątpliwe i mogę mieć kolejny cykl bezowulacyjny?
Wiem, ze to gdybanie, po prostu zastanawiam się czy krótszy sen może tak obniżać temperaturę. Kiedyś prowadziłam kilka cykli obserwacji i faktycznie jak z jakiegoś powodu wstawałam wcześnie rano i krótko spałam to miałam bardzo niskie temperatury.
Co sądzicie? Była owulacja (tak mi podpowiadają odczucia i intuicja) czy jej nie było?