Hej dziewczyny,
zauwazylam ostatnio, ze kazdy cykl wyglada u mnie inaczej, przy jednym sa bole owulacyjne, bole piersi, przy innym nie... ostatnio po powrocie 2 tygodniowym z tropikow okres trwal tylko 4 dni i byl b skapy, gdzie zwyjkle mnie zalewa.
Mam do Was pytanie, jak interpretowac taka sytuacje :
okolo 11/12 dc szyjka delikatnie sie uniosla, potem byla miekka i szeroko otwarta (towarzyszyly temu uklucia delikatne w prawym jajniku), pare razy zaobserwowalam sluz delikatnie podbarwiony krwia na leciutko rozowy kolor. Jednak sluzu rozciagliwego i przezroczystego bylo mniej niz zwykle, potem zanikl, pomyslalam ze pewnie owulacja, ale organizm to nie maszyna i pewnie sie cos pozmienialo. Teraz (20dc) szyjka jest twarda jak chrzastka, przymknieta (jak zawsze u mnie po owulacji), ale... brak sluzu nieplodnego, czyli mazistego, bialawego, ktory wystepowal w poprzedmich cyklach. Rano sluz jest bardziej wodnisty, jest go sporo, jak zbiore go na palcu w jedno miejsce jest delikatnie białawy, w miare uplywu czasu w ciagu dnia byl (wystepuje od wczoraj ten sluz i trwa nadal) przezroczysty i rozciagliwy (na ok 1,2 cm), ale w mniejszych juz znacznie ilosciach. Na "zewnatrz" uczucie suchosci, w srodku troche slisko.
O co chodzi? Temperatury niestety nie mierze, ale planuje zaczac. Moze owulacja sie przesunela?
Dodam jeszcze ze w pierwszych dniach plodnego sluzu (tego pierwszego z miekka szyjka i wysoko) mialam bardzo silny stres i przeplakany wieczor. Czy to moglo jakos zadzialac na sluz?