Brak szczęścia.
-
nick nieaktualnyWitam, nie wiem czy to jest spowodowane drugim trymestrem ciąży czy coś, ale przestałam się cieszyć ciążą.. Mam bardzo dziwne myśli, że wolałabym w niej nie być, może to dlatego bo jestem młoda (20lat) albo może też i dlatego bo nie mam oparcia w ojcu dziecka, razem jesteśmy ale to nie to samo.. Boje się czy aby na pewno będę dobrą matką, czy sobie poradzę z takim małym człowiekiem, czy nie zrobie mu krzywdy ...Czy któraś z was tak miała? Takie chwile załamania, słabości? Bardzo mnie nie pokoi moje zachowanie i tok myślenia..
-
Nie martw się, ja w pierwszej ciąży też miałam takie lęki,bałam się, że dziecko może się znudzić i że będę miała go dosyć, całe szczęście mama mnie wtedy pocieszyła, że dziecko to nie chomik nie da rady by się znudziło:)
za nami oprócz eserca, miłości itp stoi jeszcze cała żesza hormonów które nie pozwolą nam nawalić
a jak urodziłam - zwariowałam na punkcie mojego syna
-
nick nieaktualny
-
Ja tak miałam na początku swojej ciąży - byłam wręcz podłamana, płakałam, że wszystko się skończyło, że teraz już tylko dziecko, że już nie jesteśmy sami, że wielka odpowiedzialność.
Teraz jestem już w końcówce II trymestru i nadal mam obawy czy sobie poradzę. To nasze pierwsze dziecko i kompletnie nie wiem jak zachowam się w różnych sytuacjach. Natomiast mam duże wsparcie ze strony męża i wiem, że dziadkowie też pomogą jeżeli zajdzie potrzeba.
Także nie tylko TY tak masz - spokojnie Ale też myślę, że nasz instynkt nie pozwoli nam skrzywdzić takiego maluszka i będziemy czuły co mu potrzeba
Swoją drogą, może porozmawiaj ze swoim facetem, w końcu to też jego dziecko -
Ja momentami miałam tak i w sumie dalej mam, ze myśli ze moge czymś zaszkodzić maluszkowi tak mnie zatruwają ze czasem myśle ze lepiej jakbym w tej ciazy nie była. Wiem ze to beznadziejne myślenie, bo czuje sie fatalnie ze praktycznie cała ciąże nie potrafię sie nia cieszyć czasem mam takie mega przebłyski spokoju i radości, ale w wiekszosci rozpamiętuje czy przypadkiem nie zaszkodzilam zal mi tego czasu którym mogłam sie cieszyć a nie potrafiłam i nie potrafię. Ale wydaje mi sie ze to w wiekszosci przez hormony. Na poczatku ciazy miałam fazę ze nie kocham swojego partnera. Dosłownie nie mogłam na niego patrzeć. Prawie codziennie kazałam mu sie wynosić płakałam koleżankom ze odchodzę od niego. Ile razy mu to mówiłam.... Lo matko....a teraz ta faza mi przeszła, normalnie go kocham tak jak wczesniej tylko schizy ze zdrowiem małego mi zostały
-
nick nieaktualny
-